Ależ jaki atak? Słusznie piszesz sama, że syn porzucił to życie. Ojciec czekał, ale gdyby syn wolał dalej zajmować się świniami w dalekiej krainie, mówiąc sobie, że właściwie nie zrobił nic złego i przecież miał i ma dobre intencje, to mógłby tam dokonać żywota i nie skorzystać z miłosierdzia ojca. To właśnie czyni różnicę. Czasu cofnąć nie można, ale można żyć samotnie, oczekując na powrót współmałżonka. Prawdziwym dobrem jest życie zgodne z prawem Bożym, nawet jeżeli komuś może się wydawać co innego. Religia nie jest tanim sentymentalizmem.
taki co zabił człowieka też nie cofnie czasu...i życia mu nie wróci...ale żałować może , szczerze będzie mu wybaczone czy już nigdy nie przystąpi do sakramentu???? "Którym odpuścicie grzechy są im odpuszczone..." - to akurat z Biblii a nie z ludowych przysłów i zakłada rozeznanie kapłana bo może też grzechy zatrzymać
nikt tu nie mówi, "pozwólmy wszystkim rozwodnikom żyć w drugim związku i przystępować do sakramentów" mowa jest o indywidualnym rozeznawaniu pojedynczych przypadków których serio nie jest wiele
Jeszcze do tego, co napisała maliwiju. Na forum nie rozwiążemy wszystkich problemów, krzywd i niesprawiedliwości tego świata. Podstawowymi obowiązkami są obowiązki stanu każdego z nas. Pomaganie innym kosztem własnych obowiązków, czyli kosztem własnej rodziny, za którą ponosi się odpowiedzialność, nie jest dobre.
Natomiast trudno byłoby dziwić się kobiecie, która nie chciałaby, żeby jej mąż regularnie spędzał popołudnia i wieczory z inną kobietą, nawet w szczytnym celu. To rodzi zażyłość, a zażyłość może przerodzić się w co innego, co jest niebezpieczne zawsze, a przy dzisiejszym przyzwoleniu na promiskuityzm, mogłoby spowodować rozpad małżeństwa. Inna rzecz, że ludzie nie czują się odpowiedzialni za takie sytuacje, bo państwo wzięło na siebie pomoc, oskubując ludzi z ogromnej większości dochodów.
No tak właśnie myślałam. Czyli właściwie taka opuszczona przez męża kobieta nie może liczyć tak naprawdę na nikogo, jeśli nie ma rdziców rodzeństwa.
A gdzie uczynki miłosierdzia? Czemu pompc miałaby być kosztem obowiązków, a czemu takiej pomocy nie wciągnąć na listę obowiązków wynikająch z naszej wiary?
Czy takie same argumenty byłyby dla ciebie JiB słuszne gdybyś ty znalazł/znalazła w takiej sytuacji?
Fajnie jest mieć zdrowe dzieci i żyć w szczęśliwym związku małżeńskim
I teraz wracając do tematu , zaniepokoiło mnie tak jak wielu z was decyzje w kościele Argentyńskim od Komunii Świętej dla rozwodników.
Napisałam powyżej że sama nie zakładam dla siebie możiwości bycia w innym związku. Nie mam wpływu na decyzje Papieża mogę się modlić w jego intencji.
A cały off top dot matki chorego dziecka miał tylko pokazać że to nie jest tak że kolejny związek się należy bo każdy ma swoje potrzeby fizyczne i społeczne.
Zachowanie wierności Bogu i Jego przykazaniom nie jest marnowaniem życia, nawet jeżeli komuś patrzącemu wyłącznie po ludzku mogłoby się tak wydawać. W tym przypadku trzeba sobie dać spokój z potomstwem etc. i żyć samotnie, cały czas starając się o powrót współmałżonka. Pójście w grzech byłoby właśnie marnowaniem życia. -------------
no cóż, tu by trzeba pogadać o sensie naszego istnienia. Jak już pisałem, dla mnie nasze życie jest zadaniem, które zostało wprost opisane w Piśmie: "idźcie i rozmnażajcie się, czyńcie ziemię sobie poddaną", a warunki, w jakich ma się to odbywać, są opisane w Przykazaniach.
nie traktuję religii jak taniego sentymentalizmu... ludzie o których napisałam - też nie...życie zakłada ciągły rozwój, zakłada też nawrócenia a Bóg ma drogę do każdego człowieka do każdego inną
i nie możemy Bogu tego ograniczać Bóg dał tę moc kapłanom także umiejętność rozeznawania
taki co zabił człowieka też nie cofnie czasu...i życia mu nie wróci...ale żałować może , szczerze będzie mu wybaczone czy już nigdy nie przystąpi do sakramentu???? "Którym odpuścicie grzechy są im odpuszczone..." - to akurat z Biblii a nie z ludowych przysłów i zakłada rozeznanie kapłana bo może też grzechy zatrzymać
Udajesz, że nie rozumiesz, czy naprawdę nie rozumiesz? Ktoś, kto zabił człowieka, i żałuje szczerze oraz postanawia poprawę, uzyskuje rozgrzeszenie. To oczywiste. Podobnie jest rozgrzeszenie w przypadku jednorazowego cudzołóstwa.
Natomiast notoryczny cudzołożnik przypomina zabójcę, który wyznałby na spowiedzi, że zabił, zabija i będzie zabijał dalej. Nie ma mocnego postanowienia poprawy, a zatem nie ma również żalu za grzechy (jeśli ktoś mówi, że żałuje, to kłamie, no bo skoro chce to robić dalej). Nie ma rozgrzeszenia w przypadku żadnego grzechu, jeżeli nie ma żalu za grzechy.
taki co zabił człowieka też nie cofnie czasu...i życia mu nie wróci...ale żałować może , szczerze będzie mu wybaczone czy już nigdy nie przystąpi do sakramentu???? "Którym odpuścicie grzechy są im odpuszczone..." - to akurat z Biblii a nie z ludowych przysłów i zakłada rozeznanie kapłana bo może też grzechy zatrzymać
Udajesz, że nie rozumiesz, czy naprawdę nie rozumiesz? Ktoś, kto zabił człowieka, i żałuje szczerze oraz postanawia poprawę, uzyskuje rozgrzeszenie. To oczywiste. Podobnie jest rozgrzeszenie w przypadku jednorazowego cudzołóstwa.
Natomiast notoryczny cudzołożnik przypomina zabójcę, który wyznałby na spowiedzi, że zabił, zabija i będzie zabijał dalej. Nie ma mocnego postanowienia poprawy, a zatem nie ma również żalu za grzechy (jeśli ktoś mówi, że żałuje, to kłamie, no bo skoro chce to robić dalej). Nie ma rozgrzeszenia w przypadku żadnego grzechu, jeżeli nie ma żalu za grzechy.
ani jedno ani drugie tylko w tych przypadkach postanowieniem poprawy musiałoby być odejście od rodziny tej, która trwa i jest budowana w miłości oni mogą żałować, ale cofnąć czasu nie jak się wczyta w to co na ten temat pisze Franciszek - to on nie bagatelizuje tego
Nikt nie odpowiedział na mój wpis dotyczący pochodzenia procedury orzekania o nieważności małżeństwa. I wcale się nie dziwię, bo jest takie samo, jak w przypadku Franciszkowego indultu dla rozwodników. Kiedyś Kościół postanowił stworzyć "furtkę" pozwalającą wycofać się z małżeństwa. Powiedzmy sobie szczerze, że nie była to opcja dla prostego ludu, tylko dla zamożnej elity. Obudowano to całą prawniczą oprawą, aby dodać powagi (i dać zarobić specjalistom od prawa kanonicznego). Ale sens jest ten sam: ludziom, którzy zawarli małżeństwo daje się zielone światło do powtórnego związku bez zrywania więzi z Kościołem.
nie traktuję religii jak taniego sentymentalizmu... ludzie o których napisałam - też nie...życie zakłada ciągły rozwój, zakłada też nawrócenia a Bóg ma drogę do każdego człowieka do każdego inną
i nie możemy Bogu tego ograniczać Bóg dał tę moc kapłanom także umiejętność rozeznawania
Ale jakiego rozeznawania?
Są dwa sposoby odpuszczenia grzechów: żal doskonały z postanowieniem spowiedzi, kiedy tylko będzie to możliwe i spowiedź + żal niedoskonały. Miłosierdzie polega na tym, że tak łatwo można to odpuszczenie grzechu co do winy uzyskać. Jeżeli jednak nie ma zmiany trybu życia, nie ma rozgrzeszenia, ergo jest grzech śmiertelny i perspektywa piekła po śmierci. Po co więcej filozofować, skoro sam Bóg dał nam sakramenty i wyznaczył drogę. Prawdziwym brakiem miłosierdzia i okrucieństwem jest właśnie oszukiwanie ludzi, że mogą żyć w grzechu i wszystko będzie w porządku, bo Pan Bóg jest miłosierny. Grzeszenie w nadziei na miłosierdzie Boże to grzech przeciwko Duchowi Świętemu.
Zachowanie wierności Bogu i Jego przykazaniom nie jest marnowaniem życia, nawet jeżeli komuś patrzącemu wyłącznie po ludzku mogłoby się tak wydawać. W tym przypadku trzeba sobie dać spokój z potomstwem etc. i żyć samotnie, cały czas starając się o powrót współmałżonka. Pójście w grzech byłoby właśnie marnowaniem życia. -------------
no cóż, tu by trzeba pogadać o sensie naszego istnienia. Jak już pisałem, dla mnie nasze życie jest zadaniem, które zostało wprost opisane w Piśmie: "idźcie i rozmnażajcie się, czyńcie ziemię sobie poddaną", a warunki, w jakich ma się to odbywać, są opisane w Przykazaniach.
Cel istnienia człowieka:
61. W jakim celu Bóg stworzył człowieka?
Bóg stworzył człowieka w tym celu, żeby człowiek poznał Boga, miłował Go i służył Mu, i tak po śmierci posiadłszy Boga przez uszczęśliwiające oglądanie Go twarzą w twarz, cieszył się Nim na wieki w niebie.
Bóg stworzył człowieka w tym celu, żeby człowiek poznał Boga, miłował Go i służył Mu, i tak po śmierci posiadłszy Boga przez uszczęśliwiające oglądanie Go twarzą w twarz, cieszył się Nim na wieki w niebie.
Katechizm Kard. Gasparriego
_____________________
nie jestem katolikiem, wierzę bo muszę,
i powyższe jest dla mnie niesamowitą deprecjacją Najwyższego,
ma sie nijak do "na wzór i podobieństwo"
Chociaż mogę przypuszczać, że służy instytucji Kościoła, którą to (ludzką) instytucję uważam za wielce użyteczną w budowie Królestwa Bożego na ziemi - chyba że to właśnie, ta budowa i nasze w tym starania, jest drogą poznania i miłowania Boga, wtedy wszystko jest dla mnie ok.
@Malgorzata owszem sakrament to nie nagroda, tylko łaska. Zgadzam się z całym Twoim wpisem. Ja myślę, że zainteresowani tak własnie do tego podchodzą i wiedzą, że nie otrzymują tej łaski niejako "na własne życzenie" i wiedzą, że być może na łaskę nie zasługują.
Ja tylko usiłuję powiedzieć, że próby papieża na szukanie możliwości otrzymania łask nie jest bezpodstawne i nie jest sentymentalizmem.
W pierwszym odruchu też się lekko zbuntowałam, a nawet nie lekko. No bo powiedzmy, że jedna ze stron "nieudanego" związku trwa w wierności, a druga zakłada rodzinę i co? obie mają ten sam przywilej korzystania z łaski sakramentu? - był we mnie bunt ( i to się ma niezależnie do szacunku dla wielu ludzi tak żyjących)
Ale w winnicy także się buntowali, że zostali nagrodzeni tak samo ci co pracowali cały dzień i co co ledwo ubrudzili ręce. Boże Miłosierdzie jest ponad naszym wyobrażeniem. Nie sądzę też, że papież podejmuje jakieś decyzje dla kaprysu i bez rozeznań. Jednak Bóg dał łaskę i moc kapłanom.
tylko Ci ludzie nie grzeszyli w nadziei na miłosierdzie Boże na tamten czas ich wiara ich świadomość były lata świetlne od tego co mają wiele lat po tym doświadczeniu
mogli zgrzeszyć i sobie odpuścić i żyć z dala od Boga ale jednak sumienie pracuje serce boli jest rozwój a cofanie tego co jest byłoby większym złem
żyją w swoistym czyśćcu widzą Boga, mają ograniczony dostęp
Jezus przychodząc na świat zrewolucjonizował dotychczasowe prawo i wielu Go nie przyjęło, mając za zagrożenie i fałszywego proroka
ja nie mam prawa osądu i wydawania wyroku, a nawet interpretowania Bożego Prawa
Sylwia ale tu nie chodzi o zazdrość w korzystaniu z sakramentów i płynących z nich łask. Naprawdę chciałabym żeby ludzie żyjący w niesakramentalnych związkach byli zbawieni. Chodzi o jasność reguł. Ja mam inne pytanie: czy jeśli ci ludzie zostają dopuszczeni do sakramentu Eucharystii nadal żyją w związku niesakramentalnym czy ich związek zostaje uznany za sakramentalny? Bo jeśli nie zostaje uznany jako sakrament to jakie łaski możnna z tego czerpać? To że Kościół zmieniał wiele nawet w temacie dekalogu i jego interpretacji jest faktem. Choćby nie świętujemy szabatu tylko niedzielę. Kościół uznał ten dzień za ważniejszy niż szabat. Kościół zmieniał też podejście do swoich członków przez wieki. We wczesnym chrześcijaństwie człowiek który zgrzeszył ciężko był wykluczany ze wspólnoty, dopiero później ustalono spowiedź uszną i pokutę za grzechy. Św Paweł pisał żeby niewielu wiązało się małżeństwem. Faktem jest że małżeństwo jest powołaniem. Mam wątpliwości czy aż tak powszechnym. WG mnie to jedna z najtrudniejszych dróg żeby osiągnąć zbawienie, bo przyciąga ludzi do przyziemności, ogranicza wolność i czyni odpowiedzialnym za drugiego człowieka. Ludzie wybierają małżeństwo bo pragną bliskości. @maliwiju co do Twojej znajomej to jest przykre, że my katolicy jesteśmy tak zajęci sobą, że nie dajemy wsparcia takim osobom. Gdzie ta wspólnota?
@Wanda, to zobacz w jaki sposob jest rozpatrywana sytuacja, np tej samotnej matki chorego dziecka. A czy ten facet nie moze po prostu jej pomagac i byc z nia bez seksu? Moga sobie razem byc byle nie uprawiali seksu! Jest i bardziej radykalne podejscie: Po co sie w ogole pakowac w nowy zwiazek, przeciez moze prowadzic do seksu! Do tego uwagi typu poped nie jest najwazniejszy, nie moze determinowac czyjegos zycia, trzeba nad nim panowac, itp. Niesamowite, sprowadzacie relacje do seksu tak jakby tylko o to chodzilo w zwiazku dwojga ludzi. Rozumiem ze malzenstwo to jedyne okolicznosci w ktorych mozna uprawiac seks bez widma potepienia wiecznego, ale to chyba nie jedyny powod dla ktorego decydujecie sie na zwiazek z kims?! Dlaczego wiec rozwodnik czy tez porzucony ktory nie chce trwac w tym stanie do smierci jest traktowany jak jakis niewyzyty maniak ktory nie umie zyc bez seksu? @PawelK no tak, w takiej sytuacji pozostaje miec nadzieje na szybkie owdowienie. Bo ktos kto po pol roku od slubu zawrze nowy zwiazek malzenski, bo maz czy zona np zgineli w miedzyczasie w wypadku jest ok, a gdy zrobi to porzucony czlowiek ktory od 20 lat nie widzial meza/zony na oczy, jest egoista i grzesznikiem. No i zechcial znowu byc z kims dla seksu oczywiscie
No mnie też zgrzyta. Mnie dużo zgrzyta ale oczekiwania stawiam sobie. I swojemu małżeństwu. Uważam że w dużej mierze to efekt formacji i wcielania tej formacji w życie. Widzę że ludzie formowani na zachodzie po współcześniekatolicku nie mają już takiego obciachu i poczucia dyskomfortu. W ogóle nie widzą że coś jest nie tak. Rozdwojenia to ja widzę sporo. Wielu katolikom wystarcza to że wierzą że Bóg istnieje. Taką swoistą dychotomię uprawiają bo zupełnie nie widać w nich żeby żyli wiarą, żeby ta wiara cokolwiek w ich życiu znaczyła. Tak wierzą i nie wierzą jednocześnie. Myślą że Bóg ich jakoś przyjmie w swoim miłosierdziu ale na co dzień niewiele dla nich znaczy wiara. Mają świadomość że nie są w porządku, ale leżą. Nie chce im się i mają mnóstwo wytłumaczeń że są za słabi, księża też ich uspokajają w konfesjonałach...
Nikt nie odpowiedział na mój wpis dotyczący pochodzenia procedury orzekania o nieważności małżeństwa. I wcale się nie dziwię, bo jest takie samo, jak w przypadku Franciszkowego indultu dla rozwodników. Kiedyś Kościół postanowił stworzyć "furtkę" pozwalającą wycofać się z małżeństwa. Powiedzmy sobie szczerze, że nie była to opcja dla prostego ludu, tylko dla zamożnej elity. Obudowano to całą prawniczą oprawą, aby dodać powagi (i dać zarobić specjalistom od prawa kanonicznego). Ale sens jest ten sam: ludziom, którzy zawarli małżeństwo daje się zielone światło do powtórnego związku bez zrywania więzi z Kościołem.
Nie jest tak jak piszesz. Po prostu może dojść do sytuacji, w której sakramentu w ogóle nie było i ta procedura do tego służy. Oczywiście, określił ją Kościół, który określa materię i formę sakramentu. Fakt, że jest ona wykorzystywana współcześnie jako katolicki rozwód i nieraz łatwiej o nią niż o rozwód cywilny, to inna i bardzo bolesna kwestia, ale to choroba czasów od drugiej połowy lat 60. XX wieku. Ciekawe dlaczego.
Tyw, że to miecz obosieczny. Równie dobrze, ten mąż za parę lat w nowej rodzinie podejmie pokutę, ale przecież ma nową żonę i dzieci i za nie odpowiada. Gdzieś tam chore dziecko z byłą żoną, ale to inne życie było... No i w ogóle biedny jest i trzeba mu współczuć.
"Po prostu może dojść do sytuacji, w której sakramentu w ogóle nie było i ta procedura do tego służy."
Czy mogę wystąpić do sądu biskupiego o zbadanie ważności mojej ostatniej spowiedzi? Albo przyjętej Komunii św.? Przecież to nonsens. Jesteśmy dorosłymi ludźmi i traktujemy się poważnie.
Masz 100% racji . Gdyy takie osoby jak ta dziewczyna miały szerokie wsparcie poparte wartościami i były otoczone modlitwą mogłby całkiem innaczej przeżywać swoją trudną sytuację. Ja osobiście sobie nie wobrażam żebym mogła funocjinować bez sakramentów. I bardzo mi przykro jak bliskie mi osoby się na to skazują. Ale rozumiem tą dziewczynę i cały proces wchodzenia w taki związek. Z jej punktu widzenia to jest tak. Pan Bóg zabrał jej zdrowe dziecko, mąż odszedł , teraz się pojawił ktoś kto realnie potrafi pomóc i być z nią i ona musi wybrać pomiędzy jego bezintereswną pomocą a Bogiem który mógł zapobiec takiemu cierpieniu ale tego nie zrobił.
I tu właśnie jest rola wspólnoty. Nie ma , naprawde nie ma takiego wsparcia.
nieporozumienie @Malgorzata nie Tobie zarzucam bunt przeciw Franciszkowi...Twoje wypowiedzi są dla mnie jasne i czytelne i popieram Twoje odczucia tak samo wypowiedzi @Odrobinka
po prostu w jednej wypowiedzi ujęłam kilka wątków
mnie także trochę nadal zgrzyta i np obawiam się czy to nie będzie takie przyzwolenie na odejścia od współmałżonka i bezkarne z błogosławieństwem zawieranie kolejnych związków
ja nawet nie bronię samej w sobie możliwości, ale faktu że papież jest papieżem i że działa tu na ziemi z ramienia Boga i własnie rozważa sytuację "naszych czasów"
a niektórzy zarzucają mu wichrzycielstwo
ja także uważam, że Franciszek to odpowiedni papież naszych czasów
No właśnie nie wiadomo czemu nie dociekamy ważności ostatniej komunii przed sądem. Sami wiemy czy jesteśmy szczerzy czy nieszczerzy przed Bogiem. A w małżeństwie chcemy grać w ciuciubabkę. Księża też bywają zwolnieni z celibatu i mogą się ożenić. Czyli bywa że mogą popełnić błąd. Gorzej jeśli robią coś w ukryciu licząc że sytuacja sama się rozwiąże. Wierzymy w tego Boga czy nie? Wierzymy w sakramenty? Boimy się trochę Boga? Czy uznajemy że Bóg zrozumie jeśli trochę nagniemy zasady?
"Po prostu może dojść do sytuacji, w której sakramentu w ogóle nie było i ta procedura do tego służy."
Czy mogę wystąpić do sądu biskupiego o zbadanie ważności mojej ostatniej spowiedzi? Albo przyjętej Komunii św.? Przecież to nonsens. Jesteśmy dorosłymi ludźmi i traktujemy się poważnie.
Piotr C. przyjął święcenia kapłańskie w Ameryce Południowej. W wyniku zaniedbania lub złego działania poczty wiadomość o tym nie dotarła do jego rodzinnej parafii. Po kilku latach Piotr C. zniknął ze swojej diecezji, a potem nagle pojawił się w Szczecinie, gdzie poznał Annę P. Zakochali się w sobie. Zorganizowano ślub. W miesiąc po ślubie prawda wyszła na jaw. Czy sakrament małżeństwa przyjęto ważnie, jeżeli nie udziela się go mężczyznom, którzy przyjęli święcenia kapłańskie? Oczywiście nie.
No właśnie nie wiadomo czemu nie dociekamy ważności ostatniej komunii przed sądem. Sami wiemy czy jesteśmy szczerzy czy nieszczerzy przed Bogiem. A w małżeństwie chcemy grać w ciuciubabkę. Księża też bywają zwolnieni z celibatu i mogą się ożenić. Czyli bywa że mogą popełnić błąd. Gorzej jeśli robią coś w ukryciu licząc że sytuacja sama się rozwiąże. Wierzymy w tego Boga czy nie? Wierzymy w sakramenty? Boimy się trochę Boga? Czy uznajemy że Bóg zrozumie jeśli trochę nagniemy zasady?
Na co dzień również nikt nie docieka ważności swojego małżeństwa. Dopinguje go do tego długonoga blondynka/brunetka na horyzoncie, jakieś dwadzieścia lat młodsza od żony. Wówczas to rozważa i rozeznaje swoje sumienie i budzi się w nim wątpliwość, czy aby małżeństwo było ważnie zawarte, bo żona, która urodziła troje dzieci, chyba nie była do końca dojrzała do podjęcia podstawowych obowiązków małżeńskich, chociaż rodziła dzieci, zmywała gary i przygotowywała paszę. Jeżeli zaś blondynka/brunetka jest bardzo atrakcyjna, ktoś gotów jest nawet uznać własną niedojrzałość, byle tylko uzyskać stwierdzenie nieważności i później defilować dumnie pod oknem żony, która wcale nie była żoną, a tylko się pod taką podszywała, w drodze do kościoła, jako mąż i nie mąż, prawowity, szanowany i uznany i taki nieszczęśliwy, a przecież teraz już szczęśliwy. "A najśmieszniejsze, że to wszystko jest legalne", mówi Fedorowicz. "Tak, to jest właśnie najśmieszniejsze", odpowiada Dobrowolski.
No więc właśnie kluczowa jest wiara. Jeśli wierzę że mogę tak zgrzeszyc że pójdę na potępienie to chyba niewielu byłoby takich ryzykantow. Ja bym nie potrafiła chyba aż tak zagłuszyć sumienia że szukalabym furtek. Dla mnie to kwestia świadomości grzechu. Grzechu nie da się obejść. Ludzie wierzą w Boże milosierdzie ale bez sprawiedliwości. Wierzą że Chrystus za nich umarł i oni nic już nie muszą. Nawet potrafić walczyć z grzechem nie muszą bo Bóg to za nich zrobi. Nie muszą nad sobą pracować, poprawiać się, bo wystarczy spowiedź i symboliczna pokuta. Resztę zrobi Bóg nie oni sami.
Z tym stwierdzaniem niewaznosci malzenstwa, wiele razy czytalam taka argumentacje: chcesz wziac drugi slub, aha nie mozesz, to wystaraj sie o stwierdzenie niewaznosci poprzedniego. W roznych sytuacjach, czy to mloda kobieta porzucona przez meza, czy mniej smutne sytuacje np rozwod za zgoda obu stron bo stwierdzili ze jednak do siebie nie pasuja, a teraz kazde ma nowego wybranka i chcialoby wziac slub w kosciele. I tak jak mam duzo zrozumienia i nie potepiam rozwodu samego w sobie, to nie rozumiem czy ci ludzie nie maja odwagi by przyznac przed soba i swiatem ze po prostu biora koscielny rozwod, bo im w malzenstwo nie wyszlo...a ze w tej logice tlumacza sobie ze dzieci poczete w trakcie tego nieistniejacego malzenstwa wcale nieslubne nie sa, to juz w ogole ciekawe logiczne wygibasy
Realny stan rzeczy, tj. stan ludzkiego sumienia zna Bóg i człowiek.
Urzędowy stan rzeczy: ten ustalany przez sądy biskupie i inne instytucje kościelne.
Człowiek wierzący powinien myśleć, by być w porządku z Panem Bogiem i swoim sumieniem. Urzędy usiłują jakoś oddać tę rzeczywistość za pomocą dokumentów.
Komentarz
będzie mu wybaczone czy już nigdy nie przystąpi do sakramentu????
"Którym odpuścicie grzechy są im odpuszczone..." - to akurat z Biblii a nie z ludowych przysłów
i zakłada rozeznanie kapłana
bo może też grzechy zatrzymać
mowa jest o indywidualnym rozeznawaniu pojedynczych przypadków
których serio nie jest wiele
Czyli właściwie taka opuszczona przez męża kobieta nie może liczyć tak naprawdę na nikogo, jeśli nie ma rdziców rodzeństwa.
A gdzie uczynki miłosierdzia?
Czemu pompc miałaby być kosztem obowiązków, a czemu takiej pomocy nie wciągnąć na listę obowiązków wynikająch z naszej wiary?
Czy takie same argumenty byłyby dla ciebie JiB słuszne gdybyś ty znalazł/znalazła w takiej sytuacji?
Fajnie jest mieć zdrowe dzieci i żyć w szczęśliwym związku małżeńskim
I teraz wracając do tematu , zaniepokoiło mnie tak jak wielu z was decyzje w kościele Argentyńskim od Komunii Świętej dla rozwodników.
Napisałam powyżej że sama nie zakładam dla siebie możiwości bycia w innym związku.
Nie mam wpływu na decyzje Papieża mogę się modlić w jego intencji.
A cały off top dot matki chorego dziecka miał tylko pokazać że to nie jest tak że kolejny związek się należy bo każdy ma swoje potrzeby fizyczne i społeczne.
-------------
no cóż, tu by trzeba pogadać o sensie naszego istnienia.
Jak już pisałem, dla mnie nasze życie jest zadaniem, które zostało wprost opisane w Piśmie: "idźcie i rozmnażajcie się, czyńcie ziemię sobie poddaną",
a warunki, w jakich ma się to odbywać, są opisane w Przykazaniach.
a Bóg ma drogę do każdego człowieka
do każdego inną
i nie możemy Bogu tego ograniczać
Bóg dał tę moc kapłanom
także umiejętność rozeznawania
Natomiast notoryczny cudzołożnik przypomina zabójcę, który wyznałby na spowiedzi, że zabił, zabija i będzie zabijał dalej. Nie ma mocnego postanowienia poprawy, a zatem nie ma również żalu za grzechy (jeśli ktoś mówi, że żałuje, to kłamie, no bo skoro chce to robić dalej). Nie ma rozgrzeszenia w przypadku żadnego grzechu, jeżeli nie ma żalu za grzechy.
tylko w tych przypadkach postanowieniem poprawy musiałoby być odejście od rodziny tej, która trwa i jest budowana w miłości
oni mogą żałować, ale cofnąć czasu nie
jak się wczyta w to co na ten temat pisze Franciszek - to on nie bagatelizuje tego
Są dwa sposoby odpuszczenia grzechów: żal doskonały z postanowieniem spowiedzi, kiedy tylko będzie to możliwe i spowiedź + żal niedoskonały. Miłosierdzie polega na tym, że tak łatwo można to odpuszczenie grzechu co do winy uzyskać. Jeżeli jednak nie ma zmiany trybu życia, nie ma rozgrzeszenia, ergo jest grzech śmiertelny i perspektywa piekła po śmierci. Po co więcej filozofować, skoro sam Bóg dał nam sakramenty i wyznaczył drogę. Prawdziwym brakiem miłosierdzia i okrucieństwem jest właśnie oszukiwanie ludzi, że mogą żyć w grzechu i wszystko będzie w porządku, bo Pan Bóg jest miłosierny. Grzeszenie w nadziei na miłosierdzie Boże to grzech przeciwko Duchowi Świętemu.
Cel istnienia człowieka:
61. W jakim celu Bóg stworzył człowieka?
Bóg stworzył człowieka w tym celu, żeby człowiek poznał Boga, miłował Go i służył Mu, i tak po śmierci posiadłszy Boga przez uszczęśliwiające oglądanie Go twarzą w twarz, cieszył się Nim na wieki w niebie.
Katechizm Kard. Gasparriego
61. W jakim celu Bóg stworzył człowieka?
Bóg stworzył człowieka w tym celu, żeby człowiek poznał Boga, miłował Go i służył Mu, i tak po śmierci posiadłszy Boga przez uszczęśliwiające oglądanie Go twarzą w twarz, cieszył się Nim na wieki w niebie.
Katechizm Kard. Gasparriego
_____________________
nie jestem katolikiem, wierzę bo muszę,
i powyższe jest dla mnie niesamowitą deprecjacją Najwyższego,
ma sie nijak do "na wzór i podobieństwo"
Chociaż mogę przypuszczać, że służy instytucji Kościoła, którą to (ludzką) instytucję uważam za wielce użyteczną w budowie Królestwa Bożego na ziemi - chyba że to właśnie, ta budowa i nasze w tym starania, jest drogą poznania i miłowania Boga, wtedy wszystko jest dla mnie ok.
a może to młynki modlitewne są tą właściwą drogą?
owszem sakrament to nie nagroda, tylko łaska. Zgadzam się z całym Twoim wpisem.
Ja myślę, że zainteresowani tak własnie do tego podchodzą i wiedzą, że nie otrzymują tej łaski niejako "na własne życzenie" i wiedzą, że być może na łaskę nie zasługują.
Ja tylko usiłuję powiedzieć, że próby papieża na szukanie możliwości otrzymania łask nie jest bezpodstawne i nie jest sentymentalizmem.
W pierwszym odruchu też się lekko zbuntowałam, a nawet nie lekko.
No bo powiedzmy, że jedna ze stron "nieudanego" związku trwa w wierności, a druga zakłada rodzinę i co? obie mają ten sam przywilej korzystania z łaski sakramentu? - był we mnie bunt ( i to się ma niezależnie do szacunku dla wielu ludzi tak żyjących)
Ale w winnicy także się buntowali, że zostali nagrodzeni tak samo ci co pracowali cały dzień i co co ledwo ubrudzili ręce.
Boże Miłosierdzie jest ponad naszym wyobrażeniem.
Nie sądzę też, że papież podejmuje jakieś decyzje dla kaprysu i bez rozeznań.
Jednak Bóg dał łaskę i moc kapłanom.
na tamten czas ich wiara ich świadomość były lata świetlne od tego co mają wiele lat po tym doświadczeniu
mogli zgrzeszyć i sobie odpuścić i żyć z dala od Boga
ale jednak sumienie pracuje
serce boli
jest rozwój
a cofanie tego co jest byłoby większym złem
żyją w swoistym czyśćcu
widzą Boga, mają ograniczony dostęp
Jezus przychodząc na świat zrewolucjonizował dotychczasowe prawo
i wielu Go nie przyjęło, mając za zagrożenie i fałszywego proroka
ja nie mam prawa osądu i wydawania wyroku, a nawet interpretowania Bożego Prawa
na to mamy Kościół i papieża
To że Kościół zmieniał wiele nawet w temacie dekalogu i jego interpretacji jest faktem. Choćby nie świętujemy szabatu tylko niedzielę. Kościół uznał ten dzień za ważniejszy niż szabat.
Kościół zmieniał też podejście do swoich członków przez wieki. We wczesnym chrześcijaństwie człowiek który zgrzeszył ciężko był wykluczany ze wspólnoty, dopiero później ustalono spowiedź uszną i pokutę za grzechy.
Św Paweł pisał żeby niewielu wiązało się małżeństwem. Faktem jest że małżeństwo jest powołaniem. Mam wątpliwości czy aż tak powszechnym. WG mnie to jedna z najtrudniejszych dróg żeby osiągnąć zbawienie, bo przyciąga ludzi do przyziemności, ogranicza wolność i czyni odpowiedzialnym za drugiego człowieka. Ludzie wybierają małżeństwo bo pragną bliskości.
@maliwiju co do Twojej znajomej to jest przykre, że my katolicy jesteśmy tak zajęci sobą, że nie dajemy wsparcia takim osobom. Gdzie ta wspólnota?
A czy ten facet nie moze po prostu jej pomagac i byc z nia bez seksu?
Moga sobie razem byc byle nie uprawiali seksu!
Jest i bardziej radykalne podejscie:
Po co sie w ogole pakowac w nowy zwiazek, przeciez moze prowadzic do seksu!
Do tego uwagi typu
poped nie jest najwazniejszy, nie moze determinowac czyjegos zycia, trzeba nad nim panowac, itp.
Niesamowite, sprowadzacie relacje do seksu tak jakby tylko o to chodzilo w zwiazku dwojga ludzi. Rozumiem ze malzenstwo to jedyne okolicznosci w ktorych mozna uprawiac seks bez widma potepienia wiecznego, ale to chyba nie jedyny powod dla ktorego decydujecie sie na zwiazek z kims?! Dlaczego wiec rozwodnik czy tez porzucony ktory nie chce trwac w tym stanie do smierci jest traktowany jak jakis niewyzyty maniak ktory nie umie zyc bez seksu?
@PawelK no tak, w takiej sytuacji pozostaje miec nadzieje na szybkie owdowienie. Bo ktos kto po pol roku od slubu zawrze nowy zwiazek malzenski, bo maz czy zona np zgineli w miedzyczasie w wypadku jest ok, a gdy zrobi to porzucony czlowiek ktory od 20 lat nie widzial meza/zony na oczy, jest egoista i grzesznikiem. No i zechcial znowu byc z kims dla seksu oczywiscie
Rozdwojenia to ja widzę sporo. Wielu katolikom wystarcza to że wierzą że Bóg istnieje. Taką swoistą dychotomię uprawiają bo zupełnie nie widać w nich żeby żyli wiarą, żeby ta wiara cokolwiek w ich życiu znaczyła. Tak wierzą i nie wierzą jednocześnie. Myślą że Bóg ich jakoś przyjmie w swoim miłosierdziu ale na co dzień niewiele dla nich znaczy wiara. Mają świadomość że nie są w porządku, ale leżą. Nie chce im się i mają mnóstwo wytłumaczeń że są za słabi, księża też ich uspokajają w konfesjonałach...
Czy mogę wystąpić do sądu biskupiego o zbadanie ważności mojej ostatniej spowiedzi? Albo przyjętej Komunii św.? Przecież to nonsens. Jesteśmy dorosłymi ludźmi i traktujemy się poważnie.
Masz 100% racji .
Gdyy takie osoby jak ta dziewczyna miały szerokie wsparcie poparte wartościami i były otoczone modlitwą mogłby całkiem innaczej przeżywać swoją trudną sytuację.
Ja osobiście sobie nie wobrażam żebym mogła funocjinować bez sakramentów.
I bardzo mi przykro jak bliskie mi osoby się na to skazują.
Ale rozumiem tą dziewczynę i cały proces wchodzenia w taki związek.
Z jej punktu widzenia to jest tak.
Pan Bóg zabrał jej zdrowe dziecko, mąż odszedł , teraz się pojawił ktoś kto realnie potrafi pomóc i być z nią i ona musi wybrać pomiędzy jego bezintereswną pomocą a Bogiem który mógł zapobiec takiemu cierpieniu ale tego nie zrobił.
I tu właśnie jest rola wspólnoty.
Nie ma , naprawde nie ma takiego wsparcia.
nie Tobie zarzucam bunt przeciw Franciszkowi...Twoje wypowiedzi są dla mnie jasne i czytelne i popieram Twoje odczucia
tak samo wypowiedzi @Odrobinka
po prostu w jednej wypowiedzi ujęłam kilka wątków
mnie także trochę nadal zgrzyta
i np obawiam się czy to nie będzie takie przyzwolenie na odejścia od współmałżonka i bezkarne z błogosławieństwem zawieranie kolejnych związków
ja nawet nie bronię samej w sobie możliwości, ale faktu
że papież jest papieżem i że działa tu na ziemi z ramienia Boga
i własnie rozważa sytuację "naszych czasów"
a niektórzy zarzucają mu wichrzycielstwo
ja także uważam, że Franciszek to odpowiedni papież naszych czasów
Wierzymy w tego Boga czy nie? Wierzymy w sakramenty? Boimy się trochę Boga? Czy uznajemy że Bóg zrozumie jeśli trochę nagniemy zasady?
Piotr C. przyjął święcenia kapłańskie w Ameryce Południowej. W wyniku zaniedbania lub złego działania poczty wiadomość o tym nie dotarła do jego rodzinnej parafii. Po kilku latach Piotr C. zniknął ze swojej diecezji, a potem nagle pojawił się w Szczecinie, gdzie poznał Annę P. Zakochali się w sobie. Zorganizowano ślub. W miesiąc po ślubie prawda wyszła na jaw. Czy sakrament małżeństwa przyjęto ważnie, jeżeli nie udziela się go mężczyznom, którzy przyjęli święcenia kapłańskie? Oczywiście nie.
Urzędowy stan rzeczy: ten ustalany przez sądy biskupie i inne instytucje kościelne.
Człowiek wierzący powinien myśleć, by być w porządku z Panem Bogiem i swoim sumieniem. Urzędy usiłują jakoś oddać tę rzeczywistość za pomocą dokumentów.