Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Nowenna Pompejanska za naszą kochaną Olesię.

199100102104105108

Komentarz

  • edytowano sierpnia 2017

    Niżej krótkie podsumowanie mojego "niepodsumowywalnego" :smiley:  wyjazdu do Pucka. Umieściłam ten wpis na Fb i daje też tutaj bez jakichkolwiek zmian, bo wiem, że jest tu wiele Osób, które mi kibicują i nieustannie wspierają, za co ogromnie dziekuję!


    Wj 34, 29-36

    Spotykam czasem ludzi o promieniejących twarzach. Teraz właśnie tutaj, w Pucku, w hospicjum. Czuję niemal namacalnie ducha Ks. Jana. <3 

    Jest tak, jak opisują to publikacje i jak mówił Ks. Jan.
    Ludzie tutaj promienieją. I promieniują dobrem.
    To bardzo dobre miejsce, pełne życia, światła i prawdziwej, choć czasem trudnej radości. Pełne Boga, który jest Przyjacielem i rozmawia ze mną jak Przyjaciel. Mówi mi o radościach, ale zwierza się też w absolutnej ufności z trudności i zmagań, z niekoniecznie jasnych stron życia, których pełno. Szczególnie tutaj, w hospicjum. Bóg mi się zwierza, pokazuje mi prawdę o życiu. Przez mój pobyt tutaj czuję się zaszczycona Bożym zaufaniem. Ten czas mnie buduje. Pokazuje mi, że w życiu jest miejsce na wszystko: na radość i smutek, na zdrowie i chorobę, na życie i śmierć.
    Hospicjum to też Życie!
    Dziękuję!

    Te słowa, które wpisałam nieporadnie, niesprawną ręką do księgi pamiątkowej Puckiego Hospicjum oddają w pełni wzruszenia i emocje, jakie towarzyszyły mi podczas mojej „podróży życia”. Nie waham się tak nazwać tego wyjazdu, ponieważ ma dla mnie niewyobrażalną wartość i obecnie nic już nie jest takie samo. 
    Sam pomysł takiej wyprawy narodził się dzięki frenomenowi techniki i Internetu. ;) 
    Otóż za sprawą Facebooka po 30 latach (nie do wiary, to jakby wczoraj było!) odnowiłyśmy kontakt: Irmina Gerszewska i ja. To swego rodzaju cud. 
    Od słowa do słowa wygadałam się, jak bardzo podziwiam Ks. Jana Kaczkowskiego, że jest dla mnie przewodnikiem i wsparciem w chorobie poprzez książki i inne publikacje, a także, że moim wielkim marzeniem jest zobaczyć miejsce, które stworzył dla chorych, czyli Puckie Hospicjum. Irmina podchwyciła to w lot i zaprosiła mnie z wielką otwartością do siebie (mieszka w rodowej i leciwej, a ogromnie urokliwej posiadłości w Goszczynie i jako koordynator wolontariatu współpracuje z hospicjum). 
    Wówczas podeszłam do tego, jak do średnio realnego marzenia.
    A jednak. 
    Jednak wyjazd doszedł do skutku w sierpniu tego roku. Mało tego – dałam namówić się Irminie na uczestnictwo w nagraniach do filmu o tym niezwykłym miejscu, jakim jest Puckie Hospicjum.
    Od pierwszych chwil pobytu tutaj doświadczałam wielu emocji. Miałam bardzo silne poczucie obecności ducha Ks. Jana. Jakby mnie tam sam prowadził i oprowadzał. Wzruszeniom aż po łzy, wypłakiwane po cichu w hospicyjnej kaplicy na kolanach, nie było końca. 
    Samo miejsce fizycznie usytuowane jakby na uboczu, ulokowane pośród zieleni i kwiatów i otoczone z jednej strony ścianą drzew, sprawia wrażenie enklawy spokoju. Gdy przyjechałam, akurat w tym roku w środku deszczowego lata, pięknie zaświeciło słońce i wszystko tonęło w ciepłych promieniach. Moje pierwsze kroki wewnątrz budynku, jeszcze nieśmiałe i niepewne, stawiałam w jasnych i słonecznych wnętrzach przestronnego hollu, który od razu skojarzył mi się z domem. I to wrażenie towarzyszło mi do końca pobytu tutaj. 
    Witające mnie od progu fotografie Ks. Jana przypomniały mi, gdzie jestem, ale nie przytłoczyły. 
    Ujęły mnie duże okna i przeszklone drzwi na tarasy. Nie zdziwili w ogóle pacjenci cicho przejeżdżający w łóżkach na kółkach, których uśmiechnięte panie wywoziły na zewnątrz ani baldachimy nad łóżkami i namioty, lekko falujące na dworze, oraz widoczna troska o komfort pacjentów ze strony opiekunów. 


  • Niesamowite wrażenie wywarła na mnie córka jednego z pacjentów grająca Ojcu, a tym samym i wszystkim obecnym, na fortepianie oraz stroiciel tegoż instrumentu, którego miałam okazję obserwować przy pracy. 
    Tylko tutaj spotkałam panią, która na zamówienie szyje barwne, prześliczne i radosne stroje dla pracowników, między innymi z pięknymi wzorami kaszubskimi i innymi.
    Prawdą jest też, że posiłki są tu kolorowe, smaczne i urozmaicone. Obiady smakowały mi jak w domu. 
    Natomiast spotkania z ludźmi, którzy tu pracują, zaskoczyły mnie bezpośredniością, otwartością i życzliwością. Poznałam wiele wspaniałych Osób i poczułam się jak w rodzinie. Naturalność kontaktu jest tu niesamowita. 
    Od pierwszych kroków w tej podróży towarzyszyła mi kamera Agnieszka Światłoń, dyskretna i niezwykle subtelna. Nie miałam w ogóle poczucia, że moje poczynania są nagrywane. W związku z tym i stresu było jakby mniej. 
    Przez dziewięć dni mojego pobytu tutaj, działo się dużo i w szybkim tempie. Najpierw poznawałam hospicjum i towarzyszyłam Irminie w przygotowaniach do akcji „Zakotwicz dobro” na jego rzecz. Uczestniczyłam w większości imprez i akcji w Dębkach, na plaży, w klubie Kontener i Rybaczówce. Był to bardzo intensywny czas, z trudem nadążałam, ale wiele doświadczałam, korzystałam i brałam dla siebie. Każde spotkanie, to poznani nowi, wspaniali ludzie i dobre emocje i przeżycia. Żółty przemarsz przez Dębki, chwile w hospicjum, spacer po Pucku, spotkanie autorskie i promocja książki Kasia Kobro-Okołowicz„Czekam na was, ale się nie spieszcie” z Aleksandra Kutz, koncerty w Kontenerze, monodramy w Rybaczówce, dancing międzypokoleniowy znowu w Kontenerze, rozmowy w hospicjum i wywiady, szczególnie zapamiętany ciepły i serdeczny z Katarzyna Jabłońska, rozmowy z pacjentami… Cudowne, niezapomniane chwile pełne wzruszeń i nowych doświadczeń. 
    Wróciłam do domu szczęśliwa i wdzięczna, że dane mi było przeżyć ten czas w Puckim Hospicjum pośród tylu dobrych i serdecznych osób. Na własne oczy zobaczyłam miejsce, o którym wcześniej jedynie czytałam i przekonałam się, że publikacje mówią prawdę . Na co dzień dzieje się tu wiele dobra, które rozlewa się poza ściany samego szpitala za sprawą ludzi cudownych, otwartych, energicznych, niezwykle kreatywnych i chętnych do oddawania swego czasu. 
    Dobrze, że istnieją takie dobre do życia miejsca! Chce się tu być i chce się wracać. 
    Wracać jak do domu. <3
    Dziękuję Anna Jochim-LabudaIrmina GerszewskaSylwia DoszBeata GruchałaMarta Werner-DettlaffHanna Ukleja, Teresa Piesik, Anna Saletra,Żaneta SołtysKarolina GorzkiewiczKatarzyna JabłońskaAleksandra Kutz,Klaudia TarnowskaJoanna OleszekJakub SnochowskiAgnieszka ŚwiatłońŻaneta GalewskaPatryk Galewski.
    I Wszyscy. 
    <3 <3 <3
  •  <3 
    Podziękowali 1Olesia
  • Badania wykonane. 
    Pani doktor pożegnała mnie słowami: proszę dbać o siebie. :smiley: 
    Za tydzień godzina zero.
    Jeszcze tylko tymczasem dokończyć rehabilitację.
  • +++
    Podziękowali 1Olesia
  • Dziękuję Wam, że ciągle o mnie pamiętacie. <3
    Podziękowali 1AgaMaria
  • +++
    Podziękowali 1Olesia
  • @Olesia na czym polega godzina zero? Odbiór wyników?
  • @AgaMaria ;
    Nie, pierwszy dzień pracy. :)
    Podziękowali 3AgaMaria madzikg Quintana
  • W s p a n i a l e!

    +++
    Podziękowali 2Olesia wilejka
  • Zajrzałam dzisiaj do pracy. 
    Super miło, cicho dzisiaj i spokojnie, bo jeszcze wakacje. :) 
    Zobaczyłam mój kącik pracy (gabinecik ;)) i inne gabinety. Pani Dyrektor (moja Przyjaciółka :)) oprowadziła mnie po nowych. Duuużo się zmieniło, większa liczba terapeutów i podopiecznych prawie dwukrotnie. 
    Cieszę się, że wracam. <3
  • Szczesc Boze, Olesiu
    w pracy i tak w ogole! :)
    Podziękowali 2Olesia AgaMaria
  • edytowano sierpnia 2017
    Tak było. :)
    Migawka z Pucka.
    Posuchajcie szczególnie piosenki. <3

    http://www.youtube.com/watch?v=TGTP1tNOgCE


    (Nie umiem wstawić filmu. :( Jak to się robi...?)
    Podziękowali 1madzikg
  • edytowano sierpnia 2017
    .
  • Ktoś pos Ł uchał piosenki? 
                     :smiley: 
    Podziękowali 3madzikg mamuma AgaMaria
  • Olesia powiedział(a):
    Ktoś pos Ł uchał piosenki? 
                     :smiley: 
    Piękna,chwyta za serce...
     <3 
    Podziękowali 1Olesia
  • edytowano sierpnia 2017
    @Olesia, nie uważasz, że określenie 'godzina zero' na opis sytuacji, w której wyleczona osoba, po urlopie i dwóch wyjazdach wypoczynkowych wraca do pracy, jest dość dramatyczne i przerysowane? Szczególnie w zestawieniu z informacją w tym samym poście o badaniach (a braku informacji o wynikach). 
    Myślę, że warto czasem napisać coś wprost, bo nie każdy się musi domyśleć, a słowa dużo sugerują, przenośnie wprowadzają w błąd.
  • @Dorotak , ale :smiley:  byla....
  • Ale to nadal mylny przekaz w internecie dla utrzymania atencji, który nie zawiera żadnej informacji, a może zostać zinterpretowany błędnie. I często bywa tak interpretowany. Możnaby też na wszelki wypadek napisać, że nigdy nie było się pacjentem puckiego hospicjum, a jedynie przebywało się tam w celach rozrywkowych i towarzyskich, ew. wolontariacie. To jednak zmienia perspektywę odbiorcy, który widzi tu wątek osoby, która chorowała na raka i w tym kontekście takie przenośnie sugerują jednak zupełnie inna interpretację.
  • Nie było moim zamiarem wprowadzanie kogokolwiek w błąd.
    Kto mnie zna, ten wie.

    Jestem winna wielu osobom wdzięczność i informacje, co u mnie i tylko to przyświeca mi w kontynuowaniu tego wątku.
    Dla mnie powrót do pracy po półtorarocznej nieobecności jest godziną zero.
    Wie, to tylko ten, kto kiedykolwiek podejmował jakąkolwiek pracę zawodową.
  • @Olesia, bardzo się cieszę, że z leczeniem ok. i że zaczęłaś pracę, która daje Ci satysfakcję i radość!
    Pamiętam i +++, za zdrowie i za pracę. 
    Przerysowania nijak nie widzę, a radość z rozpoczęcia czegoś nowego i dobrego - znam dobrze.
    Powodzenia!
    k.
  • @Olesia ja też zrozumiałam tak jak trzeba.
    Super, ze wróciłaś...I do zdrowia i do pracy!
    +
  • Brawo Ty!
    Podziękowali 1Olesia
  • Dziękuję. <3

    Pierwsze dni pracy są rewelacyjne.
    Aż mi się chce myśleć o powrocie do TAMR, na co się mnie tu usilnie namawia. :)
  • No cóż i ja ,jak większość nie zauważyłam nic niewłaściwego w określeniu "godzina zero" w związku z powrotem do pracy.
    Po takiej długiej przerwie w pracy ,też by to była dla mnie godzina zero.
    Cieszę się @Olesia razem z Tobą <3
    I dalej +++
    Podziękowali 2Olesia mamababcia
  • Ja uważam że takie upominanie matki jest poprostu niegrzeczene. 
  • Ogólnie, publiczne "pranie rodzinnych brudów"  jest niefajne :( 
    bo to juz mie jest zwykle stęknięcie ze mnie rodzic wkurzył 
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.