-pani mówiła żebyśmy obliczali wszystko na kalkulatorze -ja bym wolała żebyś liczyła bez kalkulatora , a na nim TYLKO sprawdziła -wiem., ale pani kazała liczyć na kalkulatorze nawet w domu
Moja 19 letnia córka przeszła na edukację domową, dotyczy to u niej 2 i 3 kl liceum. Musiała iść do PPP na badania po opinię. Dla mnie absurd. Raz że jej już nie dotyczy obowiązek nauki a dwa że jest pełnoletnia i formę nauki może wybrać dowolną. No ale papier musi być. Już nie wspomnę o tym jak wyglądała rozmowa. Dobrze że nas przy tym nie musiało być.
Już nie przesadzajcie nauczyciele z tą papierologia. Ona jest okropna, ale jest wszędzie, np. w służbie zdrowia, urzędach itp.
I w związku z tym, że wszędzie jest źle, mamy to przyjmować i tym się pocieszać.
Nie wiem, jak w innych obszarach życia w Polsce, ale w edukacji papierologii jest więcej z roku na rok. Więcej, a nie mniej, choć miało być mniej. I to przy dzienniku elektronicznym i wielu rzeczach robionych on-line.
Już nie przesadzajcie nauczyciele z tą papierologia. Ona jest okropna, ale jest wszędzie, np. w służbie zdrowia, urzędach itp.
I w związku z tym, że wszędzie jest źle, mamy to przyjmować i tym się pocieszać.
Nie wiem, jak w innych obszarach życia w Polsce, ale w edukacji papierologii jest więcej z roku na rok. Więcej, a nie mniej, choć miało być mniej. I to przy dzienniku elektronicznym i wielu rzeczach robionych on-line.
Ale przecież to on-line trzeba w papiery wpisać i tak ,czyli raz w zeszytach drugi raz w elektronicznym dzienniku i trzeci na papierze
Już nie przesadzajcie nauczyciele z tą papierologia. Ona jest okropna, ale jest wszędzie, np. w służbie zdrowia, urzędach itp.
I w związku z tym, że wszędzie jest źle, mamy to przyjmować i tym się pocieszać.
Nie wiem, jak w innych obszarach życia w Polsce, ale w edukacji papierologii jest więcej z roku na rok. Więcej, a nie mniej, choć miało być mniej. I to przy dzienniku elektronicznym i wielu rzeczach robionych on-line.
Ale przecież to on-line trzeba w papiery wpisać i tak ,czyli raz w zeszytach drugi raz w elektronicznym dzienniku i trzeci na papierze
No dokładnie o tym piszę. Że podwójna biurokracja nas zabija i zabiera mnóstwo czasu i energii. Natomiast, przy wszelkiego rodzaju kontrolach, urzędników nie obchodzi nic innego - jedynie to , co jest na piśmie. W mojej szkole kontroler NIKu siedział 3 miesiące. Przez cały ten czas nie zamienił z nikim ani słowa. Od rana do wieczora przeglądał tylko segregatory.
To taka informacja w Warszawie licea miały tak poukładane plany żeby pracować na jedną zmianę dogadały się między sobą lub z innymi podmiotami że lekcje byłyby też w innych miejscach ale spokojnie dałoby to radę wszystko ogarnąć.
W sierpniu były gotowe plany na jedną zmianę niestety szkoły zostały obdzwonione przez szefową biura edukacji w warszawskim ratuszu która zakazała takich działań w związku z tym planem musiało być zmieniane a młodzież będzie miała zajęcia na dwie zmiany.
Tylko uwaga szkoły dostały zakaz takich działań tylko w pierwszym semestrze, potem już mogą. No bo wiecie wybory i panującą w wwie Po chce pokazać jaki jest bałagan itp. bo jakby.byla jedną zmiana tzn że reforma jednak nie taką straszną. Obrzydliwe to jest , gra o stołki i manipulacja kosztem dzieci.
Tak mi się właśnie wydawało, jakoś w jednych miejscowościach, miastach się da ogarnąć, w innych przyjmują w jedno miejsce nie dwa razy tyle, bo podwójny rocznik, ale cztery razy tyle. Jak @Dorotak pisała. I jak to poukładać bez zmian, po co tak dużo przyjmowali? Żeby się nie dało.
@Aneczka08 A jakies bardziej szczegółowe info? Bo to trochę takie "jedna pani drugiej pani..." i przyznaje szczerze,ze trudno mi w to uwierzyć. Bo gdyby to była gra polityczną tylko,to przecież ratusz by tak intensywnie nie szukał ludzi do komisji na egzaminy gimnazjalne. I to,ze w jednej części kraju brakuje nauczycieli,ze jest dwa razy tyle dzieci co w ub roku itp. nie znaczy,ze w innych nauczyciele nie są zwalniani czy ze jest mniej niż w Wawie Poznaniu itp uczniów.
Szczególnie interesuje mbie to,co napisałaś o tym,ze część zajęć miałaby się odbywać w innych miejscach. Czyli w jaki sposób? Pojedyncze godziny ( jak na studiach,kiedy biegali się na zajęcia w różne części miasta) czy całe klasy z jednej szkoly wszystkie zajęcia w innym budynku?
Mój syn w Poznaniu (technikum) ma jeden dzień zajęć w innym budynku niż główny szkoły (tyle że tam już wcześniej były zajęcia LO należącego do tego samego zespołu szkół) budynek w zupełnie innym miejscu
To jest info od nauczycielki Lo. Mieli plany w sierpniu na jedna zmiane ulozone, jakies zajecia mialy byc obok. Ale po tel z urzedu rozpisywali na nowo na 2 lub 3 zmiany. Od lutego po wyborach maja moc znowu ukladac tak zeby bylo na 1 zmiane.
@kociara u nas w technikum część zajęć jest w salce przy parafii z kilometr od szkoły , parafia udostepnila 2 klasy i uczniowie mają tam cały dzień zajęcia np zawodowe przedmioty plus religia
ok, ok-przyjmuję Tylko z jednej strony jestem zaskoczona, ze ktoś w ogóle godzi się na takie rozbicie w czasach, kiedy można mieć bardzo poważne zarzuty i konsekwencje za to, że uczeń pod twoją opieką robi sobie niewielkie kuku. Ja sobie po prostu tego nie wyobrażam, o tych zasadach zapewnienia bezpieczeństwa już pisałam w wątku o absurdach Uczeń, także pełnoletni nadal pozostaje pod opieką szkoły w czasie zajeć szkolnych.
Kto sprawuje opiekę nad dzieciakami pomiędzy lekcjami w budynkuA a lekcjami w budynkuB? Pod czyją opieką uczniowie idą do innego budynku? Domyślam się, że nauczyciele też są raz tu raz tam na zajeciach, tez muszą dotrzeć, żeby uczniowie mieli opiekę, w tym czasie komuś musi przekazać klasę pod opiekę.
Tylko ktoś, kto nigdy nie miał okazji beknąć za "niezapewnienie warunków bezpiecznego pobytu w placówce" moze do tego podchodzić tak radosnie.
Nie byłabym zaskoczona, gdyby to, co pisze Aneczka wynikało właśnie z powodu bezpieczeństwa. I naprawdę zdumiewa mnie, ze wszyscy (minister, kuratoria) tak radośnie podchodzą do tematu i zagrozenia nie widzą, podczas gdy dyrektor LO w Poznaniu dostał zarzuty niezapewnienia bezpieczeństwa uczniom w czasie ogłoszonego na czas próbnych matur strajku. Matury próbne nie są obowiązkowe, uczniowie byli poinformowani znacznie wcześniej, zero maturzystów w tym czasie w szkole...także ten Oczywiscie, ze za jakikolwiek wypadek w tym ścisku czy w czasie tej migracji winę będzie ponosił dyrektor danej placówki i określeni nauczyciele
U mnie w szkole od gimnazjum (i LO) był basen na drugim końcu miasta i wf w szkole jakieś 10 minut piechotą, nikt nikogo nie pilnował, żadnych nauczycieli tylko wyznaczony czas żeby dotrzeć, z tego co wiem dalej nie mają swojej sali na wf więc pewnie dalej korzystają z sali innej szkoły.
Za to ostatnio szukałam logiki w czym innym. Dziecko 1 klasa szkoły podstawowej - pani się pyta rodziców gdzie będą czekać bo nie może dziecka wypuścić bez opieki (dziwne bo dwa lata temu jak Zosia była w 1 kl i byłam u dyrektorki zgłosić że nikt poza mną dziecka nie może odebrać - baliśmy się że dziadek może chcieć ją wziąć wbrew naszej woli- nikt nie pilnował czy ktoś ją odbiera czy nie). Ale jak ten sam pierwszak wraca autobusem to nikogo nie obchodzi czy jest rodzic na przystanku czy nie.
W naszej szkole dzieci od pierwszej klasy chodzą na basen na piechotę, chodzą również na zewnętrzną sale do piłki ręcznej lub pod tzw balon, tez w klubie sportowym kilkaset m od szkoły, do tego jeszcze biegaja po parku polozonym jeszcze trochę dalej. Idą z nauczycielem. To chyba całkiem normalna sytuacja?
@kociara ale Aneczka piszę, że taki plan na 2 zmiany ma być w symestrze a potem mogą juz byc zajecia w rożnych budynkach na jedną zmianę wiec skoro naciski były na teraz - by dwie zmiany w tym semestrze to raczej nie chodzi im o bezpieczeństwo ?
@monia3 ja zrozumiałam co napisała Aneczka,jednak wybacz,ale nie daje temu za bardzo wiary. Znowu teksty,że wszystko jest super A jakiekolwiek słowa protestu czy pokazywanie,ze nie jest to oczywiście walka polityczna. No sorry I już by o tym głośno było i pisane by było czy trąbione ze hoho
Jest tak super, że my się modlimy, żeby czasem jakiegoś wypadku, czy pożaru nie było, bo wtedy będzie masakra. Warunki pracy i nauki są w chwili obecnej straszne. Nawet faceci, zazwyczaj wyluzowani i mało stresujący mają dość. Uczniowie też wymiękają. Wszystkim pogorszyły się warunki i żadne teksty w stylu ,,y nas lekcje kończą się o 14 30 najpóźniej'' nie zmienią faktów, a one są takie, że w szkołach średnich w dużych miastach jest po prostu masakrycznie ciężko. Ja po pierwszym tygodniu nowego roku szkolnego, czuję się jakbym pracowała kilka miesięcy. A naprawdę nie narzekam na swoją robotę i kocham to, co robię.
@monia3 ja zrozumiałam co napisała Aneczka,jednak wybacz,ale nie daje temu za bardzo wiary. Znowu teksty,że wszystko jest super A jakiekolwiek słowa protestu czy pokazywanie,ze nie jest to oczywiście walka polityczna. No sorry I już by o tym głośno było i pisane by było czy trąbione ze hoho
@monia3 ja zrozumiałam co napisała Aneczka,jednak wybacz,ale nie daje temu za bardzo wiary. Znowu teksty,że wszystko jest super A jakiekolwiek słowa protestu czy pokazywanie,ze nie jest to oczywiście walka polityczna. No sorry I już by o tym głośno było i pisane by było czy trąbione ze hoho
Ok nie wierzysz w słowa Aneczki
Nie Nie bardzo wierzę w te słowa,które przekazała. Przeciez to nie jej, Aneczki własne słowa na podstawie własnych doświadczeń tylko osoby,którą Aneczka zna. To mała,ale jednak różnica:)
Ja też w podstawówce konczylam lekcje czasem o 19:00. Jakoś przeżyłam. Klasa 35 osób. Szkoła bez sali gimnastycznej z wf na korytarzu albo na boisku. Przeżyłam. Nawet wcale traumy nie mam ani fobii szkolnej.
Jesssoooo Jak ja uwielbiam te retrospekcje pod tytułem "ja tez". Do czego to ma prowadzić? Ze skoro mi było źle/jakos/fatalnie/obleci/itp to coz to za problem,żeby inni też to przeżywali.
Twoi przodkowie mieszkali w jaskiniach,kolejni w szalasach,pili wodę z rzeki i jesli surowe mięso. No i??? O lekarzach nikt nie słyszał,starzy ludzie umierali bez pomocy,chore dzieci lądowały w przepaści... No i??? Twoi przodkowie jeździli furnanką więc czemu latasz samolotami? Boszzz
Jak sobie głowę rozwalilas bo nie posłuchałaś to nie inni byli winni,tylko Ty. Współczuję najserdeczniej dzieciakom i nauczycielom,o rodzicach nie wspominając. Czekaj sobie np 3 h na wolny kibelek albo dostawa dzi w ciągłym hałasów,przeciskaj się jak na koncercie...No ale przecież co to za problem. Wszystko jest super
Komentarz
-ja bym wolała żebyś liczyła bez kalkulatora , a na nim TYLKO sprawdziła
-wiem., ale pani kazała liczyć na kalkulatorze nawet w domu
Moja rozmowa z córką
Nie wiem, jak w innych obszarach życia w Polsce, ale w edukacji papierologii jest więcej z roku na rok. Więcej, a nie mniej, choć miało być mniej. I to przy dzienniku elektronicznym i wielu rzeczach robionych on-line.
Natomiast, przy wszelkiego rodzaju kontrolach, urzędników nie obchodzi nic innego - jedynie to , co jest na piśmie. W mojej szkole kontroler NIKu siedział 3 miesiące. Przez cały ten czas nie zamienił z nikim ani słowa. Od rana do wieczora przeglądał tylko segregatory.
W sierpniu były gotowe plany na jedną zmianę niestety szkoły zostały obdzwonione przez szefową biura edukacji w warszawskim ratuszu która zakazała takich działań w związku z tym planem musiało być zmieniane a młodzież będzie miała zajęcia na dwie zmiany.
Tylko uwaga szkoły dostały zakaz takich działań tylko w pierwszym semestrze, potem już mogą. No bo wiecie wybory i panującą w wwie Po chce pokazać jaki jest bałagan itp. bo jakby.byla jedną zmiana tzn że reforma jednak nie taką straszną. Obrzydliwe to jest , gra o stołki i manipulacja kosztem dzieci.
Bo to trochę takie "jedna pani drugiej pani..." i przyznaje szczerze,ze trudno mi w to uwierzyć.
Bo gdyby to była gra polityczną tylko,to przecież ratusz by tak intensywnie nie szukał ludzi do komisji na egzaminy gimnazjalne.
I to,ze w jednej części kraju brakuje nauczycieli,ze jest dwa razy tyle dzieci co w ub roku itp. nie znaczy,ze w innych nauczyciele nie są zwalniani czy ze jest mniej niż w Wawie Poznaniu itp uczniów.
Szczególnie interesuje mbie to,co napisałaś o tym,ze część zajęć miałaby się odbywać w innych miejscach. Czyli w jaki sposób? Pojedyncze godziny ( jak na studiach,kiedy biegali się na zajęcia w różne części miasta) czy całe klasy z jednej szkoly wszystkie zajęcia w innym budynku?
Edit: nie,ze Tobie nie wierze
budynek w zupełnie innym miejscu
Tylko z jednej strony jestem zaskoczona, ze ktoś w ogóle godzi się na takie rozbicie w czasach, kiedy można mieć bardzo poważne zarzuty i konsekwencje za to, że uczeń pod twoją opieką robi sobie niewielkie kuku.
Ja sobie po prostu tego nie wyobrażam, o tych zasadach zapewnienia bezpieczeństwa już pisałam w wątku o absurdach
Uczeń, także pełnoletni nadal pozostaje pod opieką szkoły w czasie zajeć szkolnych.
Kto sprawuje opiekę nad dzieciakami pomiędzy lekcjami w budynkuA a lekcjami w budynkuB?
Pod czyją opieką uczniowie idą do innego budynku?
Domyślam się, że nauczyciele też są raz tu raz tam na zajeciach, tez muszą dotrzeć, żeby uczniowie mieli opiekę, w tym czasie komuś musi przekazać klasę pod opiekę.
Tylko ktoś, kto nigdy nie miał okazji beknąć za "niezapewnienie warunków bezpiecznego pobytu w placówce" moze do tego podchodzić tak radosnie.
Nie byłabym zaskoczona, gdyby to, co pisze Aneczka wynikało właśnie z powodu bezpieczeństwa.
I naprawdę zdumiewa mnie, ze wszyscy (minister, kuratoria) tak radośnie podchodzą do tematu i zagrozenia nie widzą, podczas gdy dyrektor LO w Poznaniu dostał zarzuty niezapewnienia bezpieczeństwa uczniom w czasie ogłoszonego na czas próbnych matur strajku. Matury próbne nie są obowiązkowe, uczniowie byli poinformowani znacznie wcześniej, zero maturzystów w tym czasie w szkole...także ten
Oczywiscie, ze za jakikolwiek wypadek w tym ścisku czy w czasie tej migracji winę będzie ponosił dyrektor danej placówki i określeni nauczyciele
Za to ostatnio szukałam logiki w czym innym. Dziecko 1 klasa szkoły podstawowej - pani się pyta rodziców gdzie będą czekać bo nie może dziecka wypuścić bez opieki (dziwne bo dwa lata temu jak Zosia była w 1 kl i byłam u dyrektorki zgłosić że nikt poza mną dziecka nie może odebrać - baliśmy się że dziadek może chcieć ją wziąć wbrew naszej woli- nikt nie pilnował czy ktoś ją odbiera czy nie). Ale jak ten sam pierwszak wraca autobusem to nikogo nie obchodzi czy jest rodzic na przystanku czy nie.
I już by o tym głośno było i pisane by było czy trąbione ze hoho
Warunki pracy i nauki są w chwili obecnej straszne. Nawet faceci, zazwyczaj wyluzowani i mało stresujący mają dość.
Uczniowie też wymiękają. Wszystkim pogorszyły się warunki i żadne teksty w stylu ,,y nas lekcje kończą się o 14 30 najpóźniej'' nie zmienią faktów, a one są takie, że w szkołach średnich w dużych miastach jest po prostu masakrycznie ciężko. Ja po pierwszym tygodniu nowego roku szkolnego, czuję się jakbym pracowała kilka miesięcy. A naprawdę nie narzekam na swoją robotę i kocham to, co robię.
Nie bardzo wierzę w te słowa,które przekazała.
Przeciez to nie jej, Aneczki własne słowa na podstawie własnych doświadczeń tylko osoby,którą Aneczka zna.
To mała,ale jednak różnica:)
Jak ja uwielbiam te retrospekcje pod tytułem "ja tez".
Do czego to ma prowadzić? Ze skoro mi było źle/jakos/fatalnie/obleci/itp to coz to za problem,żeby inni też to przeżywali.
Twoi przodkowie mieszkali w jaskiniach,kolejni w szalasach,pili wodę z rzeki i jesli surowe mięso. No i??? O lekarzach nikt nie słyszał,starzy ludzie umierali bez pomocy,chore dzieci lądowały w przepaści... No i???
Twoi przodkowie jeździli furnanką więc czemu latasz samolotami?
Boszzz
Współczuję najserdeczniej dzieciakom i nauczycielom,o rodzicach nie wspominając.
Czekaj sobie np 3 h na wolny kibelek albo dostawa dzi w ciągłym hałasów,przeciskaj się jak na koncercie...No ale przecież co to za problem. Wszystko jest super