Eh, tu nie tylko system, beton pokoju nauczycielskiego , z małymi bardzo małymi wyjątkami jest do zaorania. I beatak pisze tutaj o nauczycielach pokroju matematyka czy innego nauczyciela szczycącego się wybitnymi osiągnięciami w stawianiu pał jednej za drugą, zamiast przyjrzeć się problemowi i spróbować znaleźć jakieś rozwiązanie, aby one się nie pojawiały. Bo to tylko świadczy o jego poziomie (nie)nauczania o niczym innym. I te wszystkie jedynki on wstawia sobie sam tylko wpisuje je pod inne nazwiska!!
ależ to nie ja piszę o takich nauczycielach. Ja takich nie znam. Jeśli zaś istnieją, to porażka i tyle. Zawsze gdy o czymś takim słyszę, zastanawiam się, gdzie jest nadzór, czyli dyrekcja. W szkołach, w których pracowałam takie sytuacje były nie do pomyślenia.
Ja się zastanawiam, czy to nie jest też kwestia programu. U nas na matmie jeden temat (nowy) to jedna lekcja. Robią kilka zadań, sporo do domu i do tematu wracają dopiero na klasówce. Nie wiem, jak można się w ten sposób czegoś nauczyć. Czy u Was też to tak wygląda?
U mojej córki w statusie szkoły stoi jak byk, że jeżeli połowa klasy dostaje jedynkę to nauczyciel ma obowiązek nie wstawić tej oceny, wrócić do tematu by przerobić go jeszcze raz i dopiero powtórny sprawdzian. Jak się chce to można.
Zadziwiające, że w ED jak uczeń nie zda egzaminu przedmiotowego, to z automatu ma cofaną zgodę na ED. Bo rodzic się nie spisał (lub w starszych klasach sam uczeń). A tu proszę, pół klasy ma jedynki, i nikomu nic do głowy nie przychodzi.
Zadziwiające, że w ED jak uczeń nie zda egzaminu przedmiotowego, to z automatu ma cofaną zgodę na ED. Bo rodzic się nie spisał (lub w starszych klasach sam uczeń). A tu proszę, pół klasy ma jedynki, i nikomu nic do głowy nie przychodzi.
A wystarczyłoby napisać zbiorcze pismo do dyrekcji z adnotacją ,,Do wiadomości Kuratorium Oświaty'' i sprawa zostałaby załatwiona w try miga.
Ja tak miałam w LO, tylko że to dawno bylo. Z każdej klasowki 1, nauczyciel prowadził wyklad, w stylu akademickim, zapalal papierosa, nogi na stół i wykładał. Ja równolegle brałam korepetycje. Wreszcie osoba od korepetycji (nauczycielka z tej samej szkoły) stwierdzila, że więcej nie ma sensu, bo ja to wszystko umiem. A w szkole ciągle to samo. I też połowa klasy. Kilka ledwie osób angażowało się zajecia, dyskutowali z nim itp. Reszta jak na tureckim kazaniu. Tak więc są tacy nauczyciele.
Z doświadczenia mojego męża korepetytora wiem, że jeżeli po korepetycjach materiał nie zostanie powtórzony samodzielnie. Zadania nie zostaną jeszcze raz samodzielnie zrobione efekt jest mizerny.
Ja rozumiem, że czasu brakuje na 20-30 zadań dziennie. Moi robią 7 (nie liczę podpunktów, tylko zadanie z kilkoma podpunktami), a teraz w 1 LO wychodzi 7 łącznie matma i fizyka. Jak naprawdę się przykładają, to wystarcza na bdb albo cel., ale trzeba regularności. Chłopcy są b. dobrzy, a córka - to zobaczymy, czy antytalencie, czy jeszcze załapie matmę. Nie widzę sensu ćwiczenia tego samego, lepiej robić coraz trudniejsze. Słyszę wieści ze szkół, że w LO mają pozadawane po kilka stron z dnia na dzień, po 30 zad. na weekend, nie wiem, czy młodzi to robią, moim zdaniem to niewykonalne. @beatak chyba uczysz angielskiego, a nie matmy?
Mimo wszystko, nie wiem dlaczego osoby mające takie problemy idą na profil matematyczny. Dla mnie nie jest tłumaczeniem, że potrzebne mu to do studiów, bo co taka osoba nagle na studiach dozna olśnienia? Jeśli ma potencjał do bycia prawnikiem, to po co mu profil matematyczny? Niech idzie na humanistyczny i po problemie.
I pytanie czy rzeczywiście z nauczycielem jest coś nie tak jeśli @Prayboy rayboy pisze, że to już bodajże trzeci korepetytor.
Ło matko to ja chyba wpadnę w panikę bo...mój obibok nie robi w domu nic - a na pewno z matematyką związanego... a tu mowa o konieczności 7 czy 20 zadań codziennie, on nawet prace domowe okazjonalnie, coś pisze... chyba im nie zadają bo w librusie adnotacji o brakach nie ma. No ale zagrożenia nie ma, próbna wypadła dobrze...oceny proponowane w sumie ok... to może jednak dam mu spokój niech robi co chce...w sumie dorosły jest. Ma zapowiedziane, że na porządne studia w przyzwoitym ośrodku akademickim pieniądze się znajdą... w Kozicach Dolnych w Akademii Szczęścia Powszechnego Humanistów Magistrów to nie będziemy łożyć. Wiem, wiem jak się uczy to obowiązek alimentacyjny...ale tak mają wszyscy przy każdej okazji w głowę od lat wkładane...
Eleonora, uczę angielskiego, ale mam córkę w liceum i w klasie maturalnej. I jeśli chce mieć dobre wyniki (a chce), to tyle zadań robi. Osoby, którym grozi ndst powinny ćwiczyć i tyle. Albo odpuścić sobie profil mat.
@joachm1 Mój nie chodzi do szkoły, uczy się sam pod moim kierunkiem, więc wiemy, co się sprawdza w realu. Ja uważam, że lepiej niż stukać ćwiczenia, zainteresować problemem, niech siedzi 3 godz. nad jednym zadaniem, ale zrobi, będzie miał satysfakcję. Uważam, że najlepiej, jak sam dochodzi do rozwiązania (kosztem ilości), ale może to program dla zdolnych. W przypadku mniej zdolnych (czyli z córką)- robimy zadania razem, ale bez przesady w powtórkach, robimy trudne zadania tyle, że razem, ma oceny bdb z egzaminów (zdajemy tylko raz w roku), ale ja wiem, że to nie świadczy o zdolnościach. Nie będę jej pchać na rozszerzenie, bo po co, no chyba, że będzie chciała iść na architekturę, tam matma jest potrzebna do egz., bo potem na studiach to już nie.
update pierwszy semestr ostatniej klasy liceum - 16 osób zagrożonych. Przeprowadzono sprawdzian zaliczeniowy - 13 osób zaliczyło, w tym mój syn (trójkę dostał) W drugim semestrze obniżono progi zaliczeniowe do sprawdzianów z 46 do 40 procent - i teraz zamiast jedynek dostaje dwójki. Czyli ktoś się wreszcie puknął w głowę w szkole Oczywiście wiedzy dzieciom od tego nie przybywa czyli jak to w Polsce - prowizorka Bazujemy na korkach, udało się znaleźć dobrą korepetytorkę szkoły publiczne w Polsce to fikcja - chcesz się nauczyć to za pieniądze w domu
@Prayboy, współczuję Wam tych problemów, naprawdę, ale tutaj problem leży po dwóch, a nawet trzech stronach: uczeń, nauczyciel, rodzic. Widzę, ze bardzo przeżywasz sytuację syna. Może w rzeczywistości tak nie jest, ale znam mnóstwo rodziców, którzy robią panikę i ta udziela się młodzieży. Ja, dzięki ed, mam wywalone na stopnie córki. Bez tego pięcioletniego przewietrzenia umysłu nie byłabym zdolna do wyluzowania, kiedy moja córka na biolchemie przynosi dwóję z biologii, bo pani dała w pierwszej klasie zadania z matury z materiału, którego nie omówiła... A tak przyjmuję do wiadomości, a córka dalej się uczy i dalej lubi biologię. I panią tez A z matmy chyba źle nie mają. Córka jakoś nie jest zawalona nauką, a akurat z matematyki idzie jej całkiem dobrze.
Komentarz
Ty zaś masz spore problemy z kulturą osobistą, ale niektórzy tak mają w świecie wirtualnym.
Średnia klasy: 2,1
Jak się chce to można.
Tak więc są tacy nauczyciele.
No ale zagrożenia nie ma, próbna wypadła dobrze...oceny proponowane w sumie ok... to może jednak dam mu spokój niech robi co chce...w sumie dorosły jest.
Ma zapowiedziane, że na porządne studia w przyzwoitym ośrodku akademickim pieniądze się znajdą... w Kozicach Dolnych w Akademii Szczęścia Powszechnego Humanistów Magistrów to nie będziemy łożyć. Wiem, wiem jak się uczy to obowiązek alimentacyjny...ale tak mają wszyscy przy każdej okazji w głowę od lat wkładane...
Osoby, którym grozi ndst powinny ćwiczyć i tyle. Albo odpuścić sobie profil mat.
pierwszy semestr ostatniej klasy liceum - 16 osób zagrożonych.
Przeprowadzono sprawdzian zaliczeniowy - 13 osób zaliczyło, w tym mój syn (trójkę dostał)
W drugim semestrze obniżono progi zaliczeniowe do sprawdzianów z 46 do 40 procent - i teraz zamiast jedynek dostaje dwójki.
Czyli ktoś się wreszcie puknął w głowę w szkole
Oczywiście wiedzy dzieciom od tego nie przybywa czyli jak to w Polsce - prowizorka
Bazujemy na korkach, udało się znaleźć dobrą korepetytorkę
szkoły publiczne w Polsce to fikcja - chcesz się nauczyć to za pieniądze w domu