Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Liberalizm - czym jest

1246711

Komentarz

  • [cite] Rafał:[/cite]pokaż mi gdzie liberalizm rozwiązał już wszelkie przypadłości tego świata.

    rzecz w tym, że liberalizm gospodarczy - bo o nim mowa - nie ma takich ambicji.

    Za Ludwikiem von Mises: "Liberalizm nie przyrzeka ludziom szczęśliwości ani zadowolenia, (...) nie dąży do tworzenia niczego innego, jak tylko zewnętrzne konieczne warunki dla wewnętrznego życia".

    Człowiek wierzący ma świadomość, że raj został utracony,
    i próby usunięcia wszelkich przypadłości tego świata są skazane na niepowodzenie.
    Ponadto grzeszą pychą.
  • Rafał pisze:
    W takim wypadku gdy posługując się prawem do wolności osobistej wybieram życie "niebieskiego ptaka" moja wolność zostaje ograniczona ponieważ system nie przewidział że komuś porostu nie chce się pracować"
    Twój problem rozstrzygnął już św. Paweł pisząc: "kto nie pracuje, niechaj też i nie je"

    Nie ograniczamy Twojej wolności - przeciwnie, afirmujemy Twoją wolność pozwalając Ci ponieść konsekwencje Twego wyboru, tj. umrzeć z głodu.
  • pokaż mi gdzie liberalizm rozwiązał już wszelkie przypadłości tego świata.
    rzecz w tym, że liberalizm gospodarczy - bo o nim mowa - nie ma takich ambicji.

    A to?:
    Liberalizm nie obiecuje nic, co przekracza to co może być osiągnięte w społeczeństwie i przez społeczeństwo. Pragnie jedynie dać ludziom jedną rzecz, spokojny, niezakłócony rozwój materialny dobrobytu wszystkich ludzi, by osłonić ich przed zewnętrznymi przyczynami bólu i cierpień, o ile to leży w mocy społecznych instytucji w ogóle.
    Zmniejszać cierpienia, zwiększać szczęście: to jest celem liberalizmu"
    źródło: Ludvig von MISES, Liberalizm w klasycznej tradycji, s.III.
    --
  • [cite] Malgorzata:[/cite]a gdzie ,nakarmić głodnego??:wink::wink:
    To filantropizm, obowiązujący każdego katolika. Państwo ten wrodzony filantropizm zasiłkami zabija.
  • Nie ograniczamy Twojej wolności - przeciwnie, afirmujemy Twoją wolność pozwalając Ci ponieść konsekwencje Twego wyboru, tj. umrzeć z głodu.
    A miłość to czynienie prawdziwego dobra dla drugiej osoby.
    Gdzie tu jest miłość, skoro: pozwalam ci umrzeć z głodu(???????)
  • Agnieszko, ale ten program nie jest niewykonalny, przecież jest obwarowany "o ile to leży w mocy społecznych instytucji w ogóle", i jeszcze "zmniejszać cierpienia i zwiększać szczęście". Można mu zarzucić, że niepełny, bo wspomina tylko o aspekcie materialnym, ale czy nierealny?
  • Który program?
  • [cite] Agnieszka63:[/cite]Nie ograniczamy Twojej wolności - przeciwnie, afirmujemy Twoją wolność pozwalając Ci ponieść konsekwencje Twego wyboru, tj. umrzeć z głodu.
    A miłość to czynienie prawdziwego dobra dla drugiej osoby.
    Gdzie tu jest miłość, skoro: pozwalam ci umrzeć z głodu(???????)

    To już Gregorius odpowiedział. Jako chrześcijanie jesteśmy zobowiązani do troski o bliźnich. Jeśli nieudolnie wyręcza nas w tym państwo, zaniedbujemy ten obowiązek.
    Druga sprawa, że czym innym jest wspomaganie bezbronnych (dzieci, osób starszych czy chorych), a czym innym wspieranie w lenistwie młodego byczka, któremu się nie chce. W tym przypadku miłość nakazuje raczej nie pomagać materialnie, zeby nie utrwalać tego stanu.
  • [cite] Agnieszka63:[/cite]Który program?

    Von Misesa, który cytujesz powyżej.
  • No to trzeba sie zastanowić dlaczego byczkowi sie nie chce i tak podziałać, aby mu sie zachciało,
    ale chyba niedobrze jest pozwalać komuś umierać z głodu.
    Np. narkomani, przecież nikt im nie kazał barc narkotyków, a jednak tworzy się osrodki odwykowe, aby jakos wyszli na ludzi
  • [cite] Agnieszka63:[/cite]No to trzeba sie zastanowić dlaczego byczkowi sie nie chce i tak podziałać, aby mu sie zachciało,
    ale chyba niedobrze jest pozwalać komuś umierać z głodu.
    Np. narkomani, przecież nikt im nie kazał barc narkotyków, a jednak tworzy się osrodki odwykowe, aby jakos wyszli na ludzi
    A wiesz, że wolnośc to odpowiedzialnośc? Każdy powinien odpowiadać za swoje czyny. Jak bierze dragi, to robi to dobrowolnie i powinien być świadom konsekwencji. Jako katolicy nawet w to wierzymy - będziemy odpowiadać za wszystko przed Sędzią Najwyższym.
  • Acha!
    "zmniejszać cierpienia i zwiększać szczęście".
    A co z cierpieniem psychicznym i duchowym?
  • [cite] Agnieszka63:
    A miłość to czynienie prawdziwego dobra dla drugiej osoby.

    Prawdziwe dobro różni się od zwykłego tym, czym demokracja socjalistyczne od zwykłej i czym krzesło elektryczne od zwykłego.
    Jak nie czynię dobra, to pójdę do piekła, ale jak czynię je pod przymusem to zasługi żadnej nie mam. Poza tym, kto ma mi mówić, co to jest prawdziwe dobro? A jeśli się myli?
    Może właśnie prawdziwym dobrem jest nie dawanie żebrakowi pieniędzy?
  • A wiesz, że wolnośc to odpowiedzialnośc? Każdy powinien odpowiadać za swoje czyny. Jak bierze dragi, to robi to dobrowolnie i powinien być świadom konsekwencji. Jako katolicy nawet w to wierzymy - będziemy odpowiadać za wszystko przed Sędzią Najwyższym.
    A jak zaczął brac dragi mając 12 lat?
  • "Chcącemu nie nie dzieje się krzywda".

    Szanując wybory innych - pozwalamy ponosić im konsekwencje tych wyborów.
    Jest to pouczające choćby dla obserwatorów.
    Mogą wyciągnąć wnioski - jak czynić albo jak nie czynić, aby nie powtórzyć błędów choćby takiego "niebieskiego ptaka".

    Pomaganie na siłę, demoralizuje wszystkich.
  • [cite] Agnieszka63:[/cite]A wiesz, że wolnośc to odpowiedzialnośc? Każdy powinien odpowiadać za swoje czyny. Jak bierze dragi, to robi to dobrowolnie i powinien być świadom konsekwencji. Jako katolicy nawet w to wierzymy - będziemy odpowiadać za wszystko przed Sędzią Najwyższym.
    A jak zaczął brac dragi mając 12 lat?
    A gdzie byli rodzice? Tak sie możemy prztykać wiecznie.
  • Wiecie co, ale wydaje mi się, że teraz to już o imponderabilia się kłócimy.
    Ja twierdzę, że człowiek, któremu pozwala się w spokoju pracować i nie odbiera się mu zarobków, jest mniej podatny na cierpienia duchowe i psychiczne. Zaspokoiwszy niższe potrzeby, może dążyć do zaspokojenia wyższych.
    W koncepcji człowieka się zgadzamy wszyscy, jak sądzę. Spór dotyczy tylko roli państwa w gospodarce. I ja nadal twierdzę, że im mniej się w centrali dłubie przy dobrobycie narodu, tym lepiej.
  • Ostatnio w jakims radiu był jakiś głupawy motyw z "wkręcaniem". Zadzwonili do jakiejś urzędniczki i wyciągnęli od niej, że mimo, że pracę zaczyna od 8.00, to dla petentów otwiera o 9.30, bo przecież musi się kawy spokojnie napić i z koleżankami poplotkować o serialach...
  • I ja nadal twierdzę, że im mniej się w centrali dłubie przy dobrobycie narodu, tym lepiej.
    Też się zgadzam.
  • Dopytam jeszcze czy słyszeliście o SOLIDARNOŚCI I POMOCNICZOŚCI społecznej?

    Katolicka myśl społeczna nie formułuje żadnych wskazań dotyczących ilościowego stosunku poszczególnych form własności. Ich zgodność z chrześcijańskim porządkiem społecznym zależna jest od warunków czasu i miejsca. W pewnych warunkach własność zbiorowa prywatna lub samorządowa może lepiej chronić prawa osobowe człowieka, niż zatomizowana własność prywatna. Ogólny postulat jednak w tym zakresie to bogactwo form własności, gdyż ono tylko może być odpowiednikiem bogactwa form życia społecznego i bogactwa jego potrzeb.

    O formach własności decyduja więc bezpośrednio nie nakazy prawa naturalnego, lecz zasada SOLIDARNOŚCI i POMOCNICZOŚCI społecznej. Ustrój własności powinien realizować dobro społeczne. W zależności od warunków społecznych, politycznych, kulturalnych i gospodarczych najwłaściwszy sposób jego osiągnięcia wskaże każdorazowo wypadkowa tych dwóch zasad, z których pierwsza przemawia za zbiorowymi formami własności, a druga za jednostkowymi i prywatnymi.
    W myśl zasady POMOCNICZOŚCI ustrój własności powinien stwarzać warunki dla największego jak tylko to jest możliwe bez szkody dobra publicznego, rozpowszechnienia własności prywatnej i rodzinnej, a najmniejszego w granicach dobra społecznego zakresu własności państwowej.
    W myśl zasady SOLIDARNOŚCI ustrój własności powinien stwarzać najlepsze warunki dla zaspokojenia potrzeb wszystkich członków społeczeństwa.

    za Cz. Strzeszewskim, Katolicka nauka społeczna
  • Agnieszka63 cytuje Cz. Strzeszewkiego:
    "W pewnych warunkach własność zbiorowa prywatna ....."

    daruj - coś takiego nie istnieje

    "O formach własności decyduja więc bezpośrednio nie nakazy prawa naturalnego, lecz zasada SOLIDARNOŚCI i POMOCNICZOŚCI społecznej"

    Dalej brniesz w ślepą ulicę.
    Solidarność to bardzo ogólna kategoria: od miłosierdzia do solidaryzmu panującego obecnie, gdzie pod sankcją karną pozbawia się ludzi 80 % ich własności.
  • Pomogę Ci Agnieszko63 nauką papieży, która mi bliższą jest od tekstu p. Strzeszewskiego:

    "(...) tam gdzie ustrój polityczny nie uznaje prawa poszczególnych ludzi do posiadania na wlasność także dóbr wytwórczych, tam korzystanie z ludzkiej wolności w sprawawach zasadniczych albo jest utrudnione, albo nawet całkowicie niemożliwe.
    Prawo własności stanowi gwarancję wolności i bodziec do korzystania z niej (...)
    Papież Jan XXIII, Mater et magistra.

    "Nie można istniejącego już zła, zwalczać takim sposobem, który by powodował jeszcze większą klęskę"
    Papież Paweł VI, Populorum progressio, 31

    cdn
  • "W pewnych warunkach własność zbiorowa prywatna ....."

    daruj - coś takiego nie istnieje
    A majątek rodzinny?

    Profesor Czesław Strzeszewski to uczony, świadek tradycji katolicko-społecznych sięgających jeszcze XIX wieku, twórca lubelskiej szkoły katolickiej nauki społecznej i odnowiciel idei katolicyzmu społecznego.
    Może z Profesorem podyskutujesz (dziś miałby 104 lata) i nie tylko z nim, bo ja już nie mam siły.
  • Majątek rodziny - to po prostu własność prywatna, bez przymiotników.

    Można mówić o zbiorowej własności (ale już nie prywatnej) np. powietrza, którym oddychamy, ziemia jako planety na której żyjemy, i chyba tyle;
    ewentualnie w podobnych kategoriach.
  • "W pewnych warunkach własność zbiorowa prywatna ....."

    daruj - coś takiego nie istnieje
    a współwłasność np. kamienicy, gospodarstwa rolnego i wielu, wielu innych
  • Zaznaczyłem, że istnieje własność zbiorowa (j.w.) - ale ta własność będąc zbiorową przestaje być de facto prywatną.

    Ten fragment zaczerpnięty z tekstu Michała Wojciechowskiego "Własność prywatna w Biblii, wyjaśnia tę kwestię:

    "Oprócz własności indywidualnej czy rodzinnej Biblia uwzględnia w pewnym zakresie własność zbiorową. Po pierwsze, ludzkość jako całość otrzymuje ziemię, nad którą ma panować, a więc dostaje ją na własność (Rdz 1,26.28 i in.).
    Na tym polega tak zwane "społeczne przeznaczenie własności", ziemia jako całość ma służyć ludziom jako właścicielom.

    W praktyce realizuje się to jednak przez własność indywidualną.
    Kolektyw nie zastępuje osób.
    Analogiczny charakter ma wspominane często w Biblii oddanie Izraelitom na własność kraju Kanaan (np. Rdz 12,1.7). Następnie został on równo podzielony między plemiona i rody (Lb 26,52-56; Joz 18,1-10). Ostatecznie właścicielem działki jest konkretny ojciec rodziny. Nawet w takiej wyidealizowanej interpretacji podział wspólnego majątku prowadzi do indywidualnego posiadania ziemi."
  • Zaznaczyłem, że istnieje własność zbiorowa (j.w.) - ale ta własność będąc zbiorową przestaje być de facto prywatną.
    Nie.
    Mylisz prywatny z indywidualnym.
    Prywatny to taki, który nie jest związany z żadną instytucją.
    a indywidualny to właściwy tylko danej jednostce.

    Np. Dzieci i wnuki są współwłaścicielami domku po zmarłym dziadku, domek nadal jest własnością prywatną. Poza tym wszelkie wspólnoty mieszkaniowe niespokrewnionych ludzi to też zbiorowa własność prywatna.

    Już tam profesor Czesław Strzeszewski wiedział o czym pisze!
  • Majątek rodziny - to po prostu własność prywatna, bez przymiotników.
    To msty rodowej też już nie ma?

    @Agnieszka 63
    Wiara ojców...
  • [cite] Taw:[/cite]
    @Agnieszka 63
    Wiara ojców...
    Tak, Taw. Ale tak było dawniej, kiedy wszyscy wokół mieli światopogląd katolicki (o.Krąpiec mówił, że tak było, gdyż z ambon nauczano katechizmu), a teraz...?
    Teraz dziecko musi przejść przez ten cały młyn antypedagogicznej, często zakłamanej szkoły. Rodzice muszą zatem prostować błędy podręcznikowe, aby nie zwątpiło. No...chyba, że się nie chce uczyć?
    Ale są jeszcze wrogie prawdzie massmedia liberalne i obce.:devil:
  • chyba światowidzki
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.