Taki ładny dzień, szkoda lata, wychodź maleństwo! Mama czeka
I powołAnia czeka, by nam dzidziusia pokazać, a grzecznie z kolejki się nie wychyla i znów coś o cierpliwości...
A poważnie, to pilnując akcji w tym wątku, wspominam sobie właśnie, jak 12 lat temu o tej porze miałam od 10. godzin pierwszy poród indukowany... Niech się ładnie samo bez oksytocyny rozkręci!
Żałuje że tu pozostałam cały tydzień czekając na naturalny początek porodu. To środowisko szpitalne mnie stresuje. A stres nie sprzyja porodowi. Seria błędnych decyzji...
Następna prowokacja ma się odbyć w środę. Marzę o tym żeby akcja zaczęła się spontanicznie dzisiaj wieczorem lub jutro.
Możesz. O ile nie jesteś ubezwłasnowolniona. Moja bratowa wypisała się ze szpitala w swoim rodzinnym mieście, gdzie ordynator bardzo naciskał na indukcję, która nie była potrzebna i przyjechała do mnie. Uprzedzam, że jak się będziesz wypisywać, to będą Cię bardzo straszyć. EDIT: Że Cię przyjmą, nie mogę obiecać, bo to zależy od konkretnego szpitala, do którego się zgłosisz.
Plan jest taki: dwukilometrowy spacer po dzieci do szkół, wieczorna małżeńska randka, potem mniej przyjemne sposoby jak np lewatywa. Na olej rycynowy się nie zdecyduję bo mogą mnie męczyć dolegliwości jelitowe w czasie porodu. Plan częściowo zrealizowany i już mam nieregularne ale dosyć nieprzyjemne skurcze. A w szpitalu dosownie zero jakiejkolwiek czynności macicy.
Jak nie podziała to jutro mam się stawić do szpitala. Tak się umówiłam z moim lekarzem. Po prostu powiedziałam mu, że jestem zmęczona, zestresowana i w takim stanie psychicznym nigdy nie urodzę. Muszę wyjść się odprężyć bo wszystko zmierza do cesarki której sobie nie wyobrażam. Przed rozmową pomodliliśmy się z mężem do Anioła Stróża i rozmowa była zadziwiająco łatwa. Tydzień temu straszył mnie śmiercia dziecka a dzisiaj na moja prośbę sprawdził ilość wód na USG i powiedział, że dziecko jest bezpieczne. Jestem w 41+2 tc., mam 4 cm rozwarcia i główka napiera na szyjkę czyli idealne warunki do porodu. Wczoraj po nieudanej indujcji przyszedł do mnie i pyta: "No i gdzie te skurcze!" A ja do niego: "No właśnie doktora pytam się gdzie!" Chyba zrozumiał aluzję bo bez słowa sobie poszedł a lekarze zawsze muszą mieć ostatnie słowo.
Niestety trzeba trochę przejść na własnej skórze żeby nabrac samodzielności i odwagi.
Później opiszę moje perypetie bo teraz idę na schody.
Komentarz
Juz pewnie po obchodzie z ordynatem. Cos wiadomo?
Jak sytuacja?
+++
Moja bratowa wypisała się ze szpitala w swoim rodzinnym mieście, gdzie ordynator bardzo naciskał na indukcję, która nie była potrzebna i przyjechała do mnie. Uprzedzam, że jak się będziesz wypisywać, to będą Cię bardzo straszyć.
EDIT: Że Cię przyjmą, nie mogę obiecać, bo to zależy od konkretnego szpitala, do którego się zgłosisz.
Plan częściowo zrealizowany i już mam nieregularne ale dosyć nieprzyjemne skurcze. A w szpitalu dosownie zero jakiejkolwiek czynności macicy.
Jak nie podziała to jutro mam się stawić do szpitala. Tak się umówiłam z moim lekarzem.
Po prostu powiedziałam mu, że jestem zmęczona, zestresowana i w takim stanie psychicznym nigdy nie urodzę. Muszę wyjść się odprężyć bo wszystko zmierza do cesarki której sobie nie wyobrażam.
Przed rozmową pomodliliśmy się z mężem do Anioła Stróża i rozmowa była zadziwiająco łatwa. Tydzień temu straszył mnie śmiercia dziecka a dzisiaj na moja prośbę sprawdził ilość wód na USG i powiedział, że dziecko jest bezpieczne. Jestem w 41+2 tc., mam 4 cm rozwarcia i główka napiera na szyjkę czyli idealne warunki do porodu.
Wczoraj po nieudanej indujcji przyszedł do mnie i pyta: "No i gdzie te skurcze!" A ja do niego: "No właśnie doktora pytam się gdzie!" Chyba zrozumiał aluzję bo bez słowa sobie poszedł a lekarze zawsze muszą mieć ostatnie słowo.
Niestety trzeba trochę przejść na własnej skórze żeby nabrac samodzielności i odwagi.
Później opiszę moje perypetie bo teraz idę na schody.
Nadal+++ wspieram
Ja też wspieram i ufam, że będzie ok, bo że dasz radę to wiadomo:)
+++
@powolaniu, U Ciebie Nic sie nie dzieje ma dzis mad, termin?