ja miałąm jako dorosła. Normalnie się myłam, prysznic brałam, tyle, że delikatnie. Najważniejsze jest gruntowne osuszenie po myciu - trochę nago można pochodzić ręcznikiem przykladać, a nie trzeć. Jak najwięcej odkrywać ciało na powietrzu.
Miałąm straszną ilość, nie mam ani jednej blizny.
Pod ubraniami smarowałam pudrodermem, a odkryte częsci były sobie odkryte, niczym nie smarowane.
Uważaj na serce. Każdy wysiłek je w czasie tej choroby obciąza. Można dużo leżeć na leżaku etc.
@Nika76 - przy ostatnim antybiotyku K. rozmawiałam na ten temat z moimi siostrami (lekarz i farmaceuta) - ich zdanie jest następujące: jeśli się nie poda leku (pominie dawkę), to należy całą kurację wydłużyć o tę jedną brakującą dawkę. Jeśli się o tym przypomni np. w połowie czasu pomiedzy dawkami, to należy podać i przesunąć godziny podawania leku. Istotniejsze jest bardzo dokładne podawanie antybiotyku na początku leczenia, niż na końcu, ale ważne by wziąć wszystkie przepisane dawki.
Jako dorosła (22 lata) ospę wietrzną przechodziłam, za granicą w lesie, nad jeziorem, w małym domku. Nie drapałam, trzymałam ręce na kołdrze, a ślady i tak są...żadnej apteki, żadnego pudru nie miałam do dyspozycji, nie mogłam też jeść...
Potem czarne strupy.
Od ospy też przestałam się opalać, plecy zwłaszcza zakrywam, bo te małe blizny, plamki, czasem przy opalaniu ciemniały, a tego nie chciałam.
MagdaCh, to gratuluję, że nie masz śladów. Mam wiele lat minęło, a są...trudno.
Mama mnie tak chroniła, że żadnych chorób dziecięcych nie przeszłam w dzieciństwie.
może tam byla wilgoć w powietrzu i to utrudniło gojenie. Ja miałam w Tunezji, chyba 38 lat zdaje się miałam, wiosną - było wietrznie i sucho. bardzo źle się czułam, ale krosty się pogoiły idealnie.
Jeżeli chodzi o spadek odporności to niestety prawie pzrez rok się utrzymywał: zapalenia oskrzeli etc. no i niska kondycja.
W Twoim pokoleniu to chyba mało kto był szczepiony na ospę wietrzną. Nawet teraz tego szczepienia nie ma w kalendarzu obowiązkowych. Można sobie odpłatnie dziecko doszczepić, jeśli komuś bardzo zależy. Do 1977 były w Polsce obowiązkowe szczepienia przeciw ospie ale tej prawdziwej, a nie wietrznej. Po tym szczepieniu taka piękna blizna jak pieczątka na ramieniu zostawała do końca życia. Można na podstawie tej pieczątki poznać (z grubsza), w jakim kto jest wieku ;-)
A ta szczepionka jest coś warta? Bo jeśli tak, naprawdę polecam tym, co nie przeszli. Strasznie uwiera to wredne choróbsko, a ja i tak mam luz, że nikogo w domu nie zarażam itd.
A pieczątkę mam tylko po szczepieniu na gruźlicę. Jak nigdy nie miałam obaw przed zastrzykami, to to wkłucie pamiętam do dziś Już, już miałam wrzasnąć, kiedy igłę ze mnie wyciągnięto
@Katia - ale odporność poszczepienna jest nietrwała, a po przechorowaniu więcej się na ospę nie zachoruje. (można na półpasiec - to od tego samego wirusa). Oczywiście, najlepiej przechorować w dzieciństwie, gdy zwykle przechodzi się łagodnie.
Nie potrafię wyjaśnić dlaczego tak jest, ale w przypadku większości chorób szczepienie daje odporność (definiowaną jako zabezpieczający poziom przeciwciał) tylko na jakiś czas, podczas gdy przejście infekcji wirusowej zwykle daje dożywotnią odporność na ten konkretny szczep wirusa. A przy takim np. tężcu, nawet przechorowanie nie daje trwałej odporności. Generalnie, immunologia to bardzo osobliwa dziedzina wiedzy... Prawie, jak endokrynologia ;-) Co do "ospa party" - sama nie waham się korzystać z tej formy, ale to jest moja osobista decyzja i dotyczy jedynie moich dzieci. Nie ośmieliłabym nikomu sugerować, by celowo zaraził swoje dziecko. Podobnie, jak nie chciałabym decydować za innych w kwestii podawania lub nie szczepień ich dzieciom.
Nowotworów się nie boję, bo jestem na nie przygotowana. Tak się umiera w mojej rodzinie i tyle.
Ale za to Brygada RR, która właśnie przybyła z obiadem, gencjaną i psim żarciem nastraszyła mnie szpitalem. A tego się boję. Panicznie. Wolę umrzeć i mówię to całkiem serio.
Komentarz
Mam kilka pytań w temacie ospy.
Jak myć twarz? Normalnie namydlam, a potem spłukuję gąbką, ale czy nie rozbabrzę sobie pęcherzy? Może lepiej kłębkiem waty?
Co potem? Mogę stosować krem do twarzy?
Co z myciem zębów? Paszczę mam pełną tego szajsu.
Do zmywania/prania ręcznego zakładać rękawiczki (winylowe)?
I jak długo to potrwa???
Staram się cieszyć, ale to niełatwe.
Do ospy powinni w gratisie dodawać pokojówkę - wiecznie chce mi się pić i nie mam siły ciągle biegać do kuchni.
Pytanie ospowe, ale teoretyczne: dlaczego dorośli przeżywają ją gorzej? Czy może po prostu dzieci nie są w stanie wystarczająco kląć?
Mam dziką ochotę zedrzeć z siebie skórę przy użyciu pumeksu :-L
Najgorsze, że obejrzałam foty, co się dzieje, gdy bakterie wedrą się do środka :-SS
W gruncie rzeczy może nie przechodzę źle, przecież nie mam porównania. Może przechodzę tak sobie
Łomatko, JESZCZE spadek odporności?! Dajcie jakiegoś arszeniku, co się będę obcyndalać
Ja chyba przeszłam tylko różyczkę, ponoć chore kuzynki specjalnie mnie zaraziły, bym miała to już za sobą
A na ospę nawet nie byłam szczepiona (choć nie wiem, czy ta szczepionka daje długą i zupełną odporność).
Do 1977 były w Polsce obowiązkowe szczepienia przeciw ospie ale tej prawdziwej, a nie wietrznej. Po tym szczepieniu taka piękna blizna jak pieczątka na ramieniu zostawała do końca życia. Można na podstawie tej pieczątki poznać (z grubsza), w jakim kto jest wieku ;-)
A ta szczepionka jest coś warta? Bo jeśli tak, naprawdę polecam tym, co nie przeszli. Strasznie uwiera to wredne choróbsko, a ja i tak mam luz, że nikogo w domu nie zarażam itd.
A pieczątkę mam tylko po szczepieniu na gruźlicę. Jak nigdy nie miałam obaw przed zastrzykami, to to wkłucie pamiętam do dziś Już, już miałam wrzasnąć, kiedy igłę ze mnie wyciągnięto
A myślisz, że "ospa party" ma sens?
ATSD, dlaczego odporność poszczepienna jest gorsza? Być może uczyłam się tego (miałam na studiach immunologię), ale nie pamiętam ">
A przy takim np. tężcu, nawet przechorowanie nie daje trwałej odporności. Generalnie, immunologia to bardzo osobliwa dziedzina wiedzy... Prawie, jak endokrynologia ;-)
Co do "ospa party" - sama nie waham się korzystać z tej formy, ale to jest moja osobista decyzja i dotyczy jedynie moich dzieci. Nie ośmieliłabym nikomu sugerować, by celowo zaraził swoje dziecko. Podobnie, jak nie chciałabym decydować za innych w kwestii podawania lub nie szczepień ich dzieciom.
Nowotworów się nie boję, bo jestem na nie przygotowana. Tak się umiera w mojej rodzinie i tyle.
Ale za to Brygada RR, która właśnie przybyła z obiadem, gencjaną i psim żarciem nastraszyła mnie szpitalem. A tego się boję. Panicznie. Wolę umrzeć i mówię to całkiem serio.