Winorośle tnę cały rok. Tzn odkąd maja liście, bo jak się pędy wiosenne zbyt późno tnie to płaczą. Obcinam na bieżąco wszystko co zasłania mi owoce. Skarmiam tym króliki.
Ogrodnicy powiadaja, ze winorośl lepiej zle ciac niż wcale.
@AB, Jeśli drzewa stare i zaniedbane, to rozłożyłabym cięcie na 2-3 lata (bo po radykalnym cięciu w jednym roku wypuszczą dużo tzw. "wilków" (szczególnie jabłonie) i będzie jeszcze gorzej). Teraz bym przycięła wszystko to, co przeszkadza i przycięła formująco pestkowe, które już nie owocują (jak pisała Jadwiga). A grusze i jabłonie to chyba najlepiej zimą/wczesną wiosną.
I jestem zdania, że jak mi coś w drogę wchodzi, to tnę od razu, a nie będę się męczyć dla idei. Ogród przydomowy to nie sad wielkotowarowy, ma służyć ludziom, a nie życie utrudniać.
@AB - zależy, jaka to działka. Na wsi można sobie palić cały rok, na tzw. ogródkach działkowych w mieście tylko w sezonie, w innych miejscach w mieście oraz w lesie nie można wcale, bo będzie mandat.
To raczej trzeba się wstrzymać z paleniem do listopada. Chyba, że widzisz, że wszyscy sąsiedzi wokół palą i nikomu to nie przeszkadza. Wtedy można by ryzykować ;-)
Ja swoją lawendę lekko oskubałam z suchych łodyg i wstawiłam do komórki ( takie pomieszczenie z rowerami, kosiarką itd. ) wczesna wiosną wystawiłam do korytarza i zaczęłam po trochu podlewać.
Potem kiedy już pogoda pozwalała to wystawiałam na dzień na taras, potem już ostała na całe dni i noce.
Rok temu wysiałam, w tym mam pierwsze kwiaty i rozmiarowo już wygląda fajnie.
Jesienią oskubię z kwiatów i znów potrzymam w komórce do następnej wiosny.
Pisałam już, że mam na działce jeden słonecznik- samosiejkę z kompostownika. Zastanawiamy się, czy to nie jakiś mutant. Zresztą zobaczcie sami. Proporcje widać gołym okiem :
Co się robi z miętą, oregano, lawendą na jesieni-przycina jakoś, czy zostawia jak jest na zimę?
U lawendy przycina się przekwitnięte kwiatostany w miarę przekwitania (dłużej kwitnie). Jeśli w gruncie, to na pewno nie przycinać i lepiej okryć na zimę np. agrowłokniną - mniej przemarznie. Wiosną lepiej krótko przyciąć - po pierwsze usuwa się przemarznięte pędy, po drugie będzie miała ładniejszy kształt i lepiej będzie kwitła.
Jeśli jest w doniczce, to można przyciąć jesienią i schować do chłodnego, widnego miejsca i co jakiś czas podlewać (lawenda jest zimozielona, więc tylko spowalnia wegetację)
Miętę i oregano jeśli w gruncie, też bym nie przycinała. Oregano też można okryć na wypadek mroźnej, bezśnieżnej zimy (można warstwą stroiszu lub włókniną) - ale jeśli to takie pospolite oregano, to powinno przetrwać i odbić w razie czego z korzenia. Wiosną przyciąć, usuwając suche pędy, oregano można całe krótko - ładnie się rozkrzewi.
Ten słonecznik wygląda mi jak obiekt rosnący na nadmiarze azotu (może ktoś tam torebkę po azofosce wytrzepał ), bo poszedł w zielone a nie w wielkość kwiatu. No, chyba, że się dopiero rozkręca. :-)
@Sylwunia, a ta biała cukinia, to nie kabaczek przypadkiem?
Też byłam pewna, ze zjedliśmy Sylwuniowego kabaczka, ale wyguglałam, że kabaczek, to włoska odmiana cukinii...albo odwrotnie i że mozna wręcz zamiennie nazwy stosować. Ktoś potwierdzi?
A ja już się martwię, że nie pamiętam od kogo na targu kupowałam sadzonki pomidorów. Bo pomidory mam tak piękne, że aż się mogę dość nimi nazachwycać. Kupiłam od niego po jednej sadzonce wszystkich odmian, jakie miał. No i teraz mam i malinowe, i żółte, i pomarańczowe, i trzy rodzaje koktajlowych (również czarne). Wszystkie rosną pięknie i zdrowo, niczym nie pryskane. Może taki rok, ale jestem zachwycona.
A teraz pytanie dotyczące śliwek. Mam węgierkę wprost obsypaną owocami. Już fioletowe, ale jeszcze nie do końca dojrzałe. Oczywiście, niepryskana, więc już widzę, że niektóre robaczywe. Mańka mówi, żeby zrywać takie lekko niedojrzałe, zanim robaki bardziej się do nich dobiorą. Ona tak zrobiła rok temu, trzymała w lodówce (nie mam tyle miejsca!) i jej doszły. Jakoś nie mogę się przemóc, by je już zrywać. Ale jak trzeba, to tak zrobię. Proszę o rady! ^:)^
Irena zrywać inaczej będzie robal na robalu. Zerwać, do lodówki najlepiej na takiej plastikowej misce - sitku, wcześniej absolutnie NIE MYĆ. No chyba, że to nie takie robaczywki. Ja mam jedno drzewko, to nie są węgierki tylko takie większe śliwki i one robali nie mają.
Dzięki! Jak mąż wróci, zagonię do roboty Pewnie od razu je przebrać, tak? Te z robalami żeby wyrzucić.
Tak się im przyjrzałam i póki co, nie wyglądają na robaczywe. A w ogóle to nie wiem,czy to są węgierki. Węgierki są chyba bardziej podłużne, a te są bardziej okrągłe. Zrywać czy nie zrywać - oto jest pytanie.
No właśnie spałaszowałam jedną. Pycha. Robali nie widać. Widziałam jedną z taką przezroczystą galaretką wypływającą ze środka. To robal? Gdyby się okazało, że one nie mają robali, to bym była zachwycona. Jeśli dodamy do tego mojego "migdałka", który okazał się być mirabelką, to mam rok prezentów (bo ta śliwka też pierwszy rok tak owocuje, przedtem to były dwa, trzy owoce na krzyż)
Ta "galaretka" oznacza obecność robaka w środku. Z "robaczywością" śliwek to różnie bywa - są lata, że prawie robaków nie ma, a w inne jest ich zatrzęsienie - dużo zależy od surowości zimy.
Zostawić jeśli sąsiad się nie denerwuje. Dynie zawiążą się na drzewie, potem świetnie wyglądają takie kiwające się. Tylko ciężej je zerwać jesienią jak są b. wysoko.
moje dynie oszalały - samowolnie opuściły swój teren i wlazły na kalinę i na płot sąsiada. jedna po prostu powędrowała na wysokość 2 metrów po drzewie.... co z tym robić? ratunkuuuuu.........
moje dynie oszalały - samowolnie opuściły swój teren i wlazły na kalinę i na płot sąsiada. jedna po prostu powędrowała na wysokość 2 metrów po drzewie.... co z tym robić? ratunkuuuuu.........
@jukaa, taki wierszyk z dzieciństwa mi się przypomniał:
Zostawić jeśli sąsiad się nie denerwuje. Dynie zawiążą się na drzewie, potem świetnie wyglądają takie kiwające się. Tylko ciężej je zerwać jesienią jak są b. wysoko.
Żeby tylko ktoś pod takim drzewem "dyniowym" nie zasnął (patrz post wyżej)
Jukaa, bywa, że podlewanie tak działa na marchewki. Nie muszą wtedy budować długiego korzenia w poszukiwaniu wody, tylko się rozgałęziają, bo dostaję wodę, która jest w wierzchniej warstwie ziemi. Warto więc, jesli się podlewa, robić to rzadziej ale intensywnie.
Komentarz
Ogrodnicy powiadaja, ze winorośl lepiej zle ciac niż wcale.
Czeka mnie ciecie brzoskwiń.
I jestem zdania, że jak mi coś w drogę wchodzi, to tnę od razu, a nie będę się męczyć dla idei. Ogród przydomowy to nie sad wielkotowarowy, ma służyć ludziom, a nie życie utrudniać.
Szok! :-)
Jeśli jest w doniczce, to można przyciąć jesienią i schować do chłodnego, widnego miejsca i co jakiś czas podlewać (lawenda jest zimozielona, więc tylko spowalnia wegetację)
Miętę i oregano jeśli w gruncie, też bym nie przycinała. Oregano też można okryć na wypadek mroźnej, bezśnieżnej zimy (można warstwą stroiszu lub włókniną) - ale jeśli to takie pospolite oregano, to powinno przetrwać i odbić w razie czego z korzenia.
Wiosną przyciąć, usuwając suche pędy, oregano można całe krótko - ładnie się rozkrzewi.
Mnie ta żółta urzekła
=D>
A teraz pytanie dotyczące śliwek. Mam węgierkę wprost obsypaną owocami. Już fioletowe, ale jeszcze nie do końca dojrzałe. Oczywiście, niepryskana, więc już widzę, że niektóre robaczywe. Mańka mówi, żeby zrywać takie lekko niedojrzałe, zanim robaki bardziej się do nich dobiorą. Ona tak zrobiła rok temu, trzymała w lodówce (nie mam tyle miejsca!) i jej doszły. Jakoś nie mogę się przemóc, by je już zrywać. Ale jak trzeba, to tak zrobię. Proszę o rady! ^:)^
Dzięki! Jak mąż wróci, zagonię do roboty
Pewnie od razu je przebrać, tak? Te z robalami żeby wyrzucić.
Gdyby się okazało, że one nie mają robali, to bym była zachwycona. Jeśli dodamy do tego mojego "migdałka", który okazał się być mirabelką, to mam rok prezentów (bo ta śliwka też pierwszy rok tak owocuje, przedtem to były dwa, trzy owoce na krzyż)
Ale Ci zazdroszczę....
Franciszek Morawski
Żołądź i dynia.
Pewien chłop, Marek z imienia,
Patrzył się pełen zdziwienia
Na dynię, której tak cienka łodyga,
Tak ogromny owoc dźwiga.
Widać jest, rzecze, że Stwórca pobłądził,
Ja byłbym rzecz tę inaczej urządził;
Tak naprzykład porządkował:
Byłbym tam w owej gęstwinie,
Po wszystkich dębach porozwieszał dynie,
Owoc do drzewa stosował:
Tę zaś żołądź lichą, drobną,
Tak do dębu niepodobną,
Podły pokarm świni,
Byłbym dał dyni.
Szkoda, mój Marku, żeś tam w dawne lata
Nie był przy stworzeniu świata,
Nie jedną radę byłoby się dało,
I pewno lepiej niźli teraz działo.
Gubię się w wielkim myśli moich tłumie,
Zasnąć nie można przy takim rozumie!
Kiedy tymczasem pod dębem usiada,
Kiwa się — chrapi — a w tem żołądź spada
Z jego dębu właśnie:
I tak srodze i okrutnie
Prosto w nos go utnie,
Że aż z bolu wrzaśnie.
Cóż to jest? rzecze,
Krew mi z nosa ciecze.
Maleńka żołądź — a tak mi dojadła,
Cóżby to było gdyby dynia spadła!
Źle coś mówiłem: próżna to otucha
Poprawiać Stwórcę, nawet w lichej dyni,
Wie Bóg co robi, a najlepiej czyni,
Że głupich Marków nie słucha.
)
(patrz post wyżej)
)