Czeski film: dowód osobisty mam nieważny od dwóch dni (nie zauważyłam) i nie mogę robić przelewów bankowych nawet wewnętrznych, o czym przekonałam się niemiłe w księgarni, gdzie musiałam zapłacić więcej niż miałam na karcie. Chciałam przelać z innego konta, a tu zonk. Na szczescie jestem stałym klientem więc pan uprzejmie zaproponował, że resztę do doniosę później. Mąż (nieobecny) też nie może przelewać , bo jest tylko pełnomocnikiem, więc mam 10 groszy na koncie i braki w lodówce plus brak prezentu na jutrzejsze urodziny. Chciałam się wybrać przed chwilą do marketu do kantoru z pieniędzmi zagranicznymi ale nie zauważyłam że syn otwarł tylko połowę bramy i wyjeżdżając przywalilam (po raz kolejny w życiu zresztą) i nie da się wyjechac, bo się tak wygięło coś tam. Radośnie wyciągam wózek i chce z małym maszerować do biedronki pobliskiej - bez sensu, bo przecież nie mam pieniędzy a kantor daleko. Całe szczęście nie zaszłam daleko.
Oboje z mezem pracujemy ma uczelni i jednego pieknego dnia zobaczylam na planie ze mam wyklad i poszlam i co tam widze maz tez tam jest zajarzylam ze to jego wyklad zeb wyjsc z twarza powiedzialam ze zapomnialam klucza od domu....hihihi Dobrze ze on byl pierwszy.....
Pracowałam kiedyś za młodu w pewnej firmie. To były czasy przesiadania się z Windows 95 na Windows 98. Wszyscy pracowaliśmy na laptopach i te laptopy ciągle się wieszały. Oczywiście wszystkich to stresowało i padło niejedno niecenzuralne słowo. Każdy na swój sposób przeklinał urządzenie w tych czasach sprzed poprawności politycznej.
Aha, i przykazanie było, żeby przed wyjściem z pracy komputer wyłączyć i przypiąć "smyczą".
No i kolega właśnie zbiera się do domu, komputer "przysmyczony", jedną ręką wyklikał wylogowanie i wyłączenie, druga odziewa sie w płaszcz, nagle zamiera i krzyczy "Fiutek mi znowu wisi!!!"
Komentarz
Mąż (nieobecny) też nie może przelewać , bo jest tylko pełnomocnikiem, więc mam 10 groszy na koncie i braki w lodówce plus brak prezentu na jutrzejsze urodziny.
Chciałam się wybrać przed chwilą do marketu do kantoru z pieniędzmi zagranicznymi ale nie zauważyłam że syn otwarł tylko połowę bramy i wyjeżdżając przywalilam (po raz kolejny w życiu zresztą) i nie da się wyjechac, bo się tak wygięło coś tam. Radośnie wyciągam wózek i chce z małym maszerować do biedronki pobliskiej - bez sensu, bo przecież nie mam pieniędzy a kantor daleko. Całe szczęście nie zaszłam daleko.
No to wróciłam i klikam sobie.
Aha, i przykazanie było, żeby przed wyjściem z pracy komputer wyłączyć i przypiąć "smyczą".
No i kolega właśnie zbiera się do domu, komputer "przysmyczony", jedną ręką wyklikał wylogowanie i wyłączenie, druga odziewa sie w płaszcz, nagle zamiera i krzyczy "Fiutek mi znowu wisi!!!"