"Tyle głupich tekstów na temat mojej opinii o książce Kasi i Mariusza, daje mi zupełnie wystarczający obraz tego forum. Niektórzy nawet nie przeczytali recenzji, nie zajrzeli do książki i wydali osąd."
Co najśmieszniejsze, to autorka recenzji sama napisała sobie komentarz. Żadnej dyskusji tam nie ma, ten jeden komentarz recenzentki i ktoś jeszcze podesłał linka do świetnego tekstu o tym, jak NPR naprawdę jest antykoncepcją. Jakby miała trochę odwagi, to by dyskutowała z nami na forum (kwestia zalożenia konta to naprawdę dziecinna wymówka). Bul i tyle. Nadzieji brak.
A skoro poguglowałam to pytanie mam: z czym kojarzy Wam się określenie pełna chata? Czy nie z domem pełnym dzieci? Proszę o odpowiedzi, na poważnie (bo pytanie jest na temat, nie offtopuję).
Tak, jest, państwo swiadomi swojego ciała, więc bezdzietni, prowadzą fundację Pełna Chata!
Ale swietnie to pokazuje, że oni po prostu biznes robią i niestety naiwne są te środowiska kościelne, które się łapią na ich rzekomy idealizm. Znaleźli sobie niszę pod nazwą NPR, a niektórzy się dają omamic, że to niby promocja wartosci, zakochania, wzrastania w tej miłości... szkoda gadać.
Nie wiem czy im tego życzyć, bo czasami okazuje się to bolesne. Ale z drugiej strony prowadzi do Światła i prawdziwego zawierzenia, więc może jednak życzyć...
Ciekawe czy ci Państwo zastanawiali się co będą czuć patrząc na swoją działalność publiczną, jeśli się okaże, że jednak planowanie zawodzi w drugą stronę - warunki są, z wykresu wynika, że teraz poczęcie powinno nastąpić, a nie następuje... kilka cykli można przyjąć ze spokojem, że to jednak Pan Bóg jest Dawcą życia. Potem ma się ochotę pieprznąć ten cholerny NPR. A potem trzeba - nie bez bólu - nauczyć się mówić "bądź wola Twoja". Ale jakoś odechciewa się wtedy tego cudownego stylu życia z NPRem No nie wiem, życzyć czy nie życzyć. Takie doświadczenie bardzo oczyszcza, uczy pokory i pokazuje bardzo wyraźnie co jest prawdziwą wartością. Ja się czułam okropnie wobec osób, które mi po ślubie mówiły, że nie ma na co czekać, bo nie zawsze jest tak, jak chcemy, a ja im z pewną butą odpowiadałam "my planujemy za rok, teraz nie". No i sobie poplanowaliśmy Jakbym wydała książkę o wspaniałym NPRze lub prowadziła kursy o zaletach tegoż (a mieliśmy takie propozycje, na szczęście się nie zgodziliśmy), to bym się chyba teraz schowała w mysią dziurę. Pan Bóg działa i prowadzi do Prawdy najlepszymi drogami
A jeszcze dodam, że w obliczu tej sytuacji znajome z pracy, które po ślubie próbowałam przeciągnąć z piguł na NPR reklamując, że to skuteczne, pogłębia miłość, naturalne, tratata, mówią mi teraz, że jednak jestem niewiarygodna. Że wcale nie wiem czy NPR jest skuteczny, bo coś jest u nas nie tak. Nie możemy teraz "zajść", czyli wcale nie NPR jest taki skuteczny. Więc w tym momencie osiągnęłam efekt odwrotny od zamierzonego. Autorzy książki postawieni w analogicznej sytuacji mogą osiągnąć taki efekt na znacznie większą skalę, bo i teraz ich działalność obejmuje większą skalę. Naprawdę nie tędy droga.
Zasadniczo się z wami zgadza... Tzn, w zakresie w jaki mówimy o recenzji.
Natomiast zupełnie nie rozumiem, dlaczego ktoś, kto odkłada poczęcie kolejnych dzieci, po niedawnych ciążach ma się tego wstydzić?
No i jak wiadomo, zupełnie nie trafia do mnie koncepcja, że multiwielodzietność jest drogą dla każdego.
Nie chcę sobie wycierać twarzy niczyim imieniem, czy też nickiem, ale bardzo się cieszę, że są lekarki matki czwórki dzieci, że będą położne wielodzietne itp. Nie twierdzę, że one odkładają poczęcie, nie wiem tego i nie winikam (jeżeli ktoś się poczuł dotknięty to przepraszam), ale uważam, że mając pewne talenty należy je pomnażać, a zrodzenie dzieci nie jest jedynym talentem kobiety.
Ale oczywiście, te teksty jak to NPR zbliża, robienie z tego filozofii życia, to mocna przesada. Ot, sposób na poznanie własnego ciała, która to wiedza może być wykorzystana antykoncepcyjnie, bądź wręcz odwrotnie. Nic więcej, nic mniej.
Choroba naszych czasów. Dzieciaki, jak się dobrze zakręcą, mogą wypowiadać się z pozycji autorytetu. I nikogo to nie dziwi, że bezdzietny student wie, co w małżeństwie najważniejsze. Im jeszcze życie niejeden pogląd wyprostuje, ale co z resztą młodych lub starszych, którym robią wodę z mózgu? Bałabym się grzechu zgorszenia na ich miejscu. Z NPR to trzeba bardzo ostrożnie i indywidualnie, na stopniach konfesjonału, a nie w Internecie.
Wiesz co Anka, ja myślę, że pytania które stawiasz nie pozwalają na sformułowanie generalnej zasady. Każdy ma indywidualną drogę do zbawienia. Kluczowa kwestia to kształtowanie własnego sumienia i stawanie codziennie w Obliczu Boga, zbliżanie się do Niego i stawianie Go na pierwszym miejscu w życiu. Wtedy naprawdę widać, czy droga, którą podążam to droga do zbawienia czy jakieś kłamstwo szatana, w które dałam się wkręcić.
NPR i planowanie w moim przypadku był ewidentnym kłamstwem, w które dałam się wkręcić, a że byłam wtedy na bakier z Panem Bogiem, to nie widziałam tego wyraźnie. Teraz, kiedy moja relacja z Panem Bogiem jest dużo lepsza niż wtedy, stukam się w głowę, jak mogłam tego nie widzieć.
Naprawdę kluczowa jest walka o bliskość Boga proszenie go "wskaż mi czy robię dobrze, jeśli robię źle i próbuję sobie zamydlić oczy, to wstrząśnij mną każdym możliwym sposobem".
Jest taka modlitwa sekretna, którą kapłan wypowiada przed łamaniem Ciała Pańskiego:
"Panie Jezu Chryste, Synu Boga żywego, Ty z woli Ojca, za współdziałaniem Ducha Świętego przez Swoją śmierć dałeś życie światu. Wybaw mnie przez najświętsze Ciało i Krew Swoją ze wszystkich nieprawości moich. Spraw także, abym zawsze zachowywał Twoje przykazania i nie dozwól mi nigdy odłączyć się od Ciebie."
Myślę, że Pan Bóg nie odmawia proszącemu o to.
Problem polega na tym, że bardzo wielu katolików nie próbuje zbliżać się do Boga, tylko mnożyć prawa co wolno czego nie wolno, albo naginać czy przeinterpretowywać istniejące przykazania dla własnej wygody. Nie da się tak. Niedługo będziemy jak Żydzi za czasów Chrystusa - 613 przykazań. Takie pytania jak stawiasz podlegają rozstrzygnięciu w sumieniu, z małżonkiem, z kierownikiem duchowym. Taka jest moja opinia.
Generalne zasady:
"nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną"
"nie zabijaj"
"czy jesteście gotowi przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy"
NPR został dopuszczony, o ile nie jest antykoncepcją
Reszta podlega Twojemu sumieniu. Na pewno wielodzietność jest heroiczną drogą, pomaga zaufać Bogu, daje dużo radości, wymaga podjęcia ogromu pracy nad sobą. Widać to na tym forum.
Czy podejmowanie przez kobietę innego powołania jest złe? Nie wiem. Wydaje mi się, że nie zawsze. Ale w konkretnym przypadku stań przed Panem Bogiem, przed Mężem i spytaj: "czy to nie chęć ucieczki, czy to nie chęć "błyszczenia" poza domem, czy naprawdę pomoże to zbawieniu mojemu, naszej rodziny? Jeśli moje pragnienia zaciemniają mi prawdziwy osąd, to pokaż mi, choćby w sposób trudny, ale pokaż co czynić."
To oczywiście pewien ideał, do którego sama chcę dążyć.
nie no, nie badzmy bardziej papiescy od Papieza. dlaczego wstydzic? NPR jest dopuszczony i nie jest grzechem z automatu. MOZE nim byc. nie walkujmy tego od nowa.
Natomiast co do M-wskich, odwalaja krecia robote Kosciolowi
Ja raczej odnosiłam się do wpisów wcześniejszych, ze matka wielodzietna odkladajca poczęcie kolejnego dzecka, powinna się tego wstydzić.
Nie będę mówić za autora tamtych słów. Ale tak jak czytam od jakiegoś czasu Twoje wpisy, to widzę, że drążysz tę kwestię Chodziło za mną, żeby kiedyś wyrazić w tym temacie moje zdanie, co dopiero teraz uczyniłam Pozdrawiam Cię serdecznie (i mam nadzieję, że do zobaczenia kiedyś
Pro, a to to owszem, zgoda, robienie z NPR "stylu życia" strasznie mnie wkurza. i tak naprawdę to właśnie taki NPR sprowadza życie człowieka do seksu!!!! a zarzuca się to wielodzietnym.
w ogóle to ciężko dyskutować z kimś kto stosuje taki "stylowy" NPR. on porusza się na zupełnie innej płaszczyźnie życiowej, mówi innym językiem (albo raczej: nowomową, hłe hłe).
Komentarz
Npr jako styl życia to grzechem przeciwko pierwszego przykazaniu.
Przyganiał kocioł garnkowi.
Wojtek skad to masz???
Powiem tak, NPR jest zly. To kontrola urodzen i niczym nie rozni sie od eugeniki
Prawda w oczy kole?
I jeszcze niech mi jakis NPRowiec powie, ze jest otwarty na Zycie, to nie wytrzymam...
Nie mam nerwow na to. Slepi sa, czy glusi.
Monira mowisz jako kolo ratnkowe - zgoda, ale raczej w takim stylu, ze sie tego kola trzeba wstydzic, a nie cwalic na lewo i prawo.
Małgosia, zal i bul!
I poszlo w swiat, ze my tepota a oni oswiecenie.
Tylko fnal jest taki, my mamy dzieci, oni ciagle w planach.
Ale nazywam to po imieniu - właśnie słabością.
Rozwiązanie zagadki: http://www.pelnachata.org/fundacja/kim-jestemy/o-nas
Tak, jest, państwo swiadomi swojego ciała, więc bezdzietni, prowadzą fundację Pełna Chata!
Ale swietnie to pokazuje, że oni po prostu biznes robią i niestety naiwne są te środowiska kościelne, które się łapią na ich rzekomy idealizm. Znaleźli sobie niszę pod nazwą NPR, a niektórzy się dają omamic, że to niby promocja wartosci, zakochania, wzrastania w tej miłości... szkoda gadać.
Ale z drugiej strony prowadzi do Światła i prawdziwego zawierzenia, więc może jednak życzyć...
Ciekawe czy ci Państwo zastanawiali się co będą czuć patrząc na swoją działalność publiczną, jeśli się okaże, że jednak planowanie zawodzi w drugą stronę - warunki są, z wykresu wynika, że teraz poczęcie powinno nastąpić, a nie następuje... kilka cykli można przyjąć ze spokojem, że to jednak Pan Bóg jest Dawcą życia. Potem ma się ochotę pieprznąć ten cholerny NPR. A potem trzeba - nie bez bólu - nauczyć się mówić "bądź wola Twoja". Ale jakoś odechciewa się wtedy tego cudownego stylu życia z NPRem
No nie wiem, życzyć czy nie życzyć. Takie doświadczenie bardzo oczyszcza, uczy pokory i pokazuje bardzo wyraźnie co jest prawdziwą wartością.
Ja się czułam okropnie wobec osób, które mi po ślubie mówiły, że nie ma na co czekać, bo nie zawsze jest tak, jak chcemy, a ja im z pewną butą odpowiadałam "my planujemy za rok, teraz nie". No i sobie poplanowaliśmy Jakbym wydała książkę o wspaniałym NPRze lub prowadziła kursy o zaletach tegoż (a mieliśmy takie propozycje, na szczęście się nie zgodziliśmy), to bym się chyba teraz schowała w mysią dziurę.
Pan Bóg działa i prowadzi do Prawdy najlepszymi drogami
Że wcale nie wiem czy NPR jest skuteczny, bo coś jest u nas nie tak. Nie możemy teraz "zajść", czyli wcale nie NPR jest taki skuteczny.
Więc w tym momencie osiągnęłam efekt odwrotny od zamierzonego. Autorzy książki postawieni w analogicznej sytuacji mogą osiągnąć taki efekt na znacznie większą skalę, bo i teraz ich działalność obejmuje większą skalę.
Naprawdę nie tędy droga.
sformułowanie generalnej zasady. Każdy ma indywidualną drogę do
zbawienia. Kluczowa kwestia to kształtowanie własnego sumienia i
stawanie codziennie w Obliczu Boga, zbliżanie się do Niego i stawianie
Go na pierwszym miejscu w życiu. Wtedy naprawdę widać, czy droga, którą
podążam to droga do zbawienia czy jakieś kłamstwo szatana, w które dałam
się wkręcić.
NPR i planowanie w moim przypadku był ewidentnym kłamstwem, w które
dałam się wkręcić, a że byłam wtedy na bakier z Panem Bogiem, to nie
widziałam tego wyraźnie. Teraz, kiedy moja relacja z Panem Bogiem jest
dużo lepsza niż wtedy, stukam się w głowę, jak mogłam tego nie widzieć.
Naprawdę kluczowa jest walka o bliskość Boga proszenie go "wskaż mi czy robię dobrze,
jeśli robię źle i próbuję sobie zamydlić oczy, to wstrząśnij mną każdym
możliwym sposobem".
Jest taka modlitwa sekretna, którą kapłan wypowiada przed łamaniem Ciała Pańskiego:
"Panie Jezu Chryste, Synu Boga żywego, Ty z woli Ojca, za
współdziałaniem Ducha Świętego przez Swoją śmierć dałeś życie światu.
Wybaw mnie przez najświętsze Ciało i Krew Swoją ze wszystkich
nieprawości moich. Spraw także, abym zawsze zachowywał Twoje przykazania i nie dozwól mi nigdy odłączyć się od Ciebie."
Myślę, że Pan Bóg nie odmawia proszącemu o to.
Problem polega na tym, że bardzo wielu katolików nie próbuje zbliżać się
do Boga, tylko mnożyć prawa co wolno czego nie wolno, albo naginać czy
przeinterpretowywać istniejące przykazania dla własnej wygody. Nie da
się tak. Niedługo będziemy jak Żydzi za czasów Chrystusa - 613
przykazań. Takie pytania jak stawiasz podlegają rozstrzygnięciu w
sumieniu, z małżonkiem, z kierownikiem duchowym. Taka jest moja opinia.
Generalne zasady:
"nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną"
"nie zabijaj"
"czy jesteście gotowi przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy"
NPR został dopuszczony, o ile nie jest antykoncepcją
Reszta podlega Twojemu sumieniu. Na pewno wielodzietność jest heroiczną
drogą, pomaga zaufać Bogu, daje dużo radości, wymaga podjęcia ogromu
pracy nad sobą. Widać to na tym forum.
Czy podejmowanie przez kobietę innego powołania jest złe? Nie wiem.
Wydaje mi się, że nie zawsze. Ale w konkretnym przypadku stań przed
Panem Bogiem, przed Mężem i spytaj: "czy to nie chęć ucieczki, czy to
nie chęć "błyszczenia" poza domem, czy naprawdę pomoże to zbawieniu
mojemu, naszej rodziny? Jeśli moje pragnienia zaciemniają mi prawdziwy
osąd, to pokaż mi, choćby w sposób trudny, ale pokaż co czynić."
To oczywiście pewien ideał, do którego sama chcę dążyć.
Ja raczej odnosiłam się do wpisów wcześniejszych, ze matka wielodzietna odkladajca poczęcie kolejnego dzecka, powinna się tego wstydzić.
Nie będę mówić za autora tamtych słów.
Ale tak jak czytam od jakiegoś czasu Twoje wpisy, to widzę, że drążysz tę kwestię Chodziło za mną, żeby kiedyś wyrazić w tym temacie moje zdanie, co dopiero teraz uczyniłam
Pozdrawiam Cię serdecznie (i mam nadzieję, że do zobaczenia kiedyś
Monira, widze to inaczej.
Slabosc - kazdy sie z tym zmaga, to oczywiste.
NPR jak dla mnie nie jest slaboscia.
Wg mnie Kinga na debacie super to wyjasnia.
Pustynna, bo kazdy grzech powiniem zawstydzac
Mowimy tu o chwaleniu sie stylem zycia NPR.
Co innego gdy ktos ma trudna sytuacje i npr jest ratunkiem. Tyle ze to te 3%, a nie 97%.
Szczególnie jakieś wymyślone 3%, którym niby wolno NPR stosować... Wiem skąd te wątki, mnie tez wkurza, to NPR jako styl życia.