Małgosia - no właśnie. Dzieci to błogosławieństwo. Jak coś dostajesz to masz dziękować, a nie myśleć jaka jestem super. Najbardziej chyba dociera to do osób, które przez wiele lat czekają na potomstwo.
Gdy zaczynamy myśleć, że na nie zasłużyliśmy to zaczynamy grzeszyć pychą.
Dzieci to trzeba chyba na kolanach przyjmować. Masz je przyjąć z pokorą - i to Ci ustawi całe życie.
Małgosia wiem:) My tylko nie możemy myśleć czy mówić, że nam się należą, że na nie zasłużyliśmy. Mamy dziękować i wychowywać je dla Boga. Z tego będziemy rozliczeni.
Ha! Monira - strzał w dziesiątkę Myślę, że do właśnie do takiej postawy Pan Bóg próbuje mnie wychować, bo jeszcze za dużo we mnie pychy. Jak mnie wychowa, to da. W taki czy inny sposób I właśnie to do mnie ostatnio przychodzi na modlitwie.
Emilka - ja też sama na to bym nie wpadła, gdybym nie przeszła tego, co przeszłam. Boża korekta. Dzięki temu potrafię rozmawiać z ludźmi od lat starającymi się o dziecko, czy kobietami po stracie. Dla mnie to łaska, naprawdę:) To że mogłam stracić dzieci - bo bym dalej była głupia jak but.
Jest takie proste powiedzonko "Nie ucz ojca dzieci robić". Dedykuję pp. Marcinkowskim. Nie będzie mi bezdzietna gówniażeria (pardon) tłumaczyć. I nikomu innemu też nie powinna, gdyż nie wie o czym gada, bo gdyby wiedziała, toby od daru rodzicielstwa nie spieprzała.
I to ma być twarz młodego Kościoła w Polsce. Super.
Jest takie proste powiedzonko "Nie ucz ojca dzieci robić". Dedykuję pp. Marcinkowskim. Nie będzie mi bezdzietna gówniażeria (pardon) tłumaczyć. I nikomu innemu też nie powinna, gdyż nie wie o czym gada, bo gdyby wiedziała, toby od daru rodzicielstwa nie spieprzała.
I to ma być twarz młodego Kościoła w Polsce. Super.
Marcelina z ust mi to wyjęłaś. Tylko nie miałam odwagi nazwać po imieniu....
Emilka - ja też sama na to bym nie wpadła, gdybym nie przeszła tego, co przeszłam. Boża korekta. Dzięki temu potrafię rozmawiać z ludźmi od lat starającymi się o dziecko, czy kobietami po stracie. Dla mnie to łaska, naprawdę:) To że mogłam stracić dzieci - bo bym dalej była głupia jak but.
Monira - niech Ci Pan Bóg błogosławi. Tyle napiszę, bo nie wiem co więcej. Wypowiadasz dokładnie to, co myślę. Niezasłużona, niepojęta Łaska - właśnie, brakowało mi tego puzzla Idę na adorację go wpasować.
Jak będziesz kiedyś w W-wie, to będę zaszczycona, mogąc Cię poznać
Anka, ja straciłam czworo dzieci. Te, które żyją też miały umrzeć - lekarze nie mieli wątpliwości. I dla mnie to, że mam w ogóle dzieci to jakiś cud. Bo mogłoby ich nie być.
Dr Półtawska powiedziała kiedyś rzecz bardzo kontrowersyjną: że każde małżeństwo powinno stracić dziecko. Wielu się wtedy burzyło na to zdanie a ja myślę, że chodziło o to, żeby zrozumieć to co poniżej:
Jeśli uświadomisz sobie, jak wielkim darem Bożym jest każde dziecko. Jeśli uświadomisz sobie, że przekazywanie życia to przekazywanie miłości Bożej - to myślę, że nie ma takiej sytuacji, w której nie byłbyś zdolny tego daru przyjąć z zachwytem i wdzięcznością. Już pisałam, że nikt z nas na dzieci nie zasłużył. Nikt nie jest godny. Na własne życie też nie zasłużyliśmy. Wszystko mamy od Boga. Mamy służyć Bogu i Go wielbić. Tylko tyle.
Dr Półtawska powiedziała kiedyś rzecz bardzo kontrowersyjną: że każde małżeństwo powinno stracić dziecko. Wielu się wtedy burzyło na to zdanie a ja myślę, że chodziło o to, żeby zrozumieć to co poniżej:
Wiem, że wielu z Was urażę bo pani doktor to autorytet ale... moim zdaniem przegięła. Utraty dziecka nie wolno życzyć nawet wrogowi.
Ja właśnie dlatego mam poczucie, że mi nie wolno kombinować przy własnej płodności, bo przecież Pan Bóg mi daje wersję light: lekkie, zdrowe ciąże, sprawne porody, śliczne i zdrowe dzieci. Nie cierpimy biedy. I nic ode mnie nie zależy, wszystko to dostaję tak po prostu, za darmo. Nie wymyślę lepiej, nie wykombinuję korzystniejszego układu. I na pewno nie zasługuję na to, co mam. To wiem od zawsze. Za to wielu innych rzeczy nie umiem pojąć.
Zawsze uważałam i uważam, że dzieci to przeogromna łaska. Jestem jedynaczką i to taką do kwadratu. Pisałam o tym wiele razy... Nikt nie wie, dlaczego to akurat ja zostałam tak odarowana dziećmi, choć zupełnie na to nie zasłużyłam.
anka mam tak samo. moze nie uzywam pojecia laski, ale dziecko ciaza to cud i radosc nawet jak nie w pore i w kazdych okolicznosciach negatywny wynik testu ciazowego wiazal sie dla mnie z rozczarowaniem. czasem z ulga, ale zawsze tez z pewnym smutkiem i rozczarowaniem
Prowincjuszko, w kontekście tego, co pisze Monira o łasce napisałam, że nie wiem czy życzyć Państwu M., żeby NPR ich na jakiś czas zawiódł w drugą stronę, tzn. z niemożnością poczęcia, kiedy będą je planowali. Bo wiem, że to trudne emocjonalnie, bolesne, niby nie powinno się tego nikomu życzyć. Ale oczyszczające, pokazujące właściwą perspektywę, właściwą wartość rzeczy. I jasno pokazujące Kto powinien planować nasze życie i na Kim warto się oprzeć.
Każda strata, która przyciąga nas do Boga nie jest stratą, tylko zyskiem. Teologia duchowości uczy, że jeśli człowiek przejdzie oczyszczenie duchowe tu na ziemi, to szybciej zjednoczy się z Nim w niebie. I właśnie niektórym Pan Bóg daje łaskę przejść to oczyszczenie przez najtrudniejsze życiowe doświadczenia, ogołocenie, a potem szybką radość nieba. Ale i tak dla każdego Pan Bóg ma własną drogę, dla niektórych drogą oczyszczenia będzie wielodzietność, dla innego utrata dziecka, dla innego pragnienie dziecka i niemożność poczęcia, dla innego choroba. Kwestią podstawową jest jak przyjmujemy to oczyszczenie. Czy na pewno jako łaskę.
Jest takie proste powiedzonko "Nie ucz ojca dzieci robić". Dedykuję pp. Marcinkowskim. Nie będzie mi bezdzietna gówniażeria (pardon) tłumaczyć. I nikomu innemu też nie powinna, gdyż nie wie o czym gada, bo gdyby wiedziała, toby od daru rodzicielstwa nie spieprzała.
I to ma być twarz młodego Kościoła w Polsce. Super.
Dokładnie, podpisuję się obiema ręcyma :-)
Marcelina - jak zwykle walnęła tak, że nic więcej dopowiadać nie potrzeba
Jak słyszę kogoś, kto strasznie brutalnie wręcz pozbawia czci i honoru np alkoholikowi, albo homoseksualiście, to bardzo często sam ma nieuporządkowaną sferę wykorzystywania dobrodziejstw stworzenia czy własnej seksualności.
Zastanawiam się więc, co by to mogło być w przypadku inkwizytorów NPR`u?
Ad Marcinkowskich, hmm nie wiedziałam do dziś, że Oni nie mają dzieci. No to naprawdę nie ma o czym gadać. Pamietam siebie z przed dziecka i po dziecku. Zmiana totalna. Nie da się opisać słowami czym jest macierzyństwo, czym jest tulenie dziecka, uśmiech dziecka, chęć chronienia dziecka, nie da się.
I takie wygodnictwo we dwoje jest proste można podróżować, spać do oporu, dużo pracować, realizować się, to tenis, to języki, to joga i inne cuda.
Ale nie oddam tego zabiegania i spraw niedokończonych za to byłe wygodnictwo - nigdy!
Jak słyszę kogoś, kto strasznie brutalnie wręcz pozbawia czci i honoru np alkoholikowi, albo homoseksualiście, to bardzo często sam ma nieuporządkowaną sferę wykorzystywania dobrodziejstw stworzenia czy własnej seksualności.
Zastanawiam się więc, co by to mogło być w przypadku inkwizytorów NPR`u?
:-\"
Proszę Księdza - "bardzo często" nie oznacza "zawsze".
A co do pytania - co Ksiądz sugeruje? Pytam szczerze.
@Olesia - jak to co? No, przecież chuć nieposkromiona! ;-) Można jeszcze dodać - brak odpowiedzialności, brak cierpliwości, niechęć do poznawania tajemnic kobiecej fizjologii, którą tak pięknie Pan Bóg stworzył... i jeszcze coś by się pewnie wymyśliło, jakby kto się postarał ;-)
Komentarz
Dzieci to błogosławieństwo. Jak coś dostajesz to masz dziękować, a nie myśleć jaka jestem super. Najbardziej chyba dociera to do osób, które przez wiele lat czekają na potomstwo.
Gdy zaczynamy myśleć, że na nie zasłużyliśmy to zaczynamy grzeszyć pychą.
Dzieci to trzeba chyba na kolanach przyjmować. Masz je przyjąć z pokorą - i to Ci ustawi całe życie.
My tylko nie możemy myśleć czy mówić, że nam się należą, że na nie zasłużyliśmy.
Mamy dziękować i wychowywać je dla Boga.
Z tego będziemy rozliczeni.
Myślę, że do właśnie do takiej postawy Pan Bóg próbuje mnie wychować, bo jeszcze za dużo we mnie pychy.
Jak mnie wychowa, to da. W taki czy inny sposób
I właśnie to do mnie ostatnio przychodzi na modlitwie.
Dzięki temu potrafię rozmawiać z ludźmi od lat starającymi się o dziecko, czy kobietami po stracie.
Dla mnie to łaska, naprawdę:) To że mogłam stracić dzieci - bo bym dalej była głupia jak but.
I to ma być twarz młodego Kościoła w Polsce. Super.
Tylko nie miałam odwagi nazwać po imieniu....
Monira - niech Ci Pan Bóg błogosławi. Tyle napiszę, bo nie wiem co
więcej. Wypowiadasz dokładnie to, co myślę. Niezasłużona, niepojęta
Łaska - właśnie, brakowało mi tego puzzla Idę na adorację go
wpasować.
Jak będziesz kiedyś w W-wie, to będę zaszczycona, mogąc Cię poznać
małżeństwo powinno stracić dziecko. Wielu się wtedy burzyło na to zdanie
a ja myślę, że chodziło o to, żeby zrozumieć to co poniżej:
Wiem, że wielu z Was urażę bo pani doktor to autorytet ale... moim zdaniem przegięła. Utraty dziecka nie wolno życzyć nawet wrogowi.
Tyle w temacie.
nie wiem czy życzyć Państwu M., żeby NPR ich na jakiś czas zawiódł w
drugą stronę, tzn. z niemożnością poczęcia, kiedy będą je planowali.
Bo wiem, że to trudne emocjonalnie, bolesne, niby nie powinno się tego nikomu życzyć. Ale oczyszczające,
pokazujące właściwą perspektywę, właściwą wartość rzeczy. I jasno pokazujące Kto powinien planować nasze życie i na Kim warto się oprzeć.
Każda strata, która przyciąga nas do Boga nie jest stratą, tylko zyskiem.
Teologia duchowości uczy, że jeśli człowiek przejdzie oczyszczenie duchowe tu na ziemi, to szybciej zjednoczy się z Nim w niebie. I właśnie niektórym Pan Bóg daje łaskę przejść to oczyszczenie przez najtrudniejsze życiowe doświadczenia, ogołocenie, a potem szybką radość nieba.
Ale i tak dla każdego Pan Bóg ma własną drogę, dla niektórych drogą oczyszczenia będzie wielodzietność, dla innego utrata dziecka, dla innego pragnienie dziecka i niemożność poczęcia, dla innego choroba. Kwestią podstawową jest jak przyjmujemy to oczyszczenie. Czy na pewno jako łaskę.
Dobra. Wystarczy. Uciekam
Dokładnie, podpisuję się obiema ręcyma :-)
Marcelina - jak zwykle walnęła tak, że nic więcej dopowiadać nie potrzeba
I to faktycznie bardzo smutne jest, że młode małżeństwa katolickie będą czytały i słuchały takich oszołomów. Co to za autorytet ma być ja się pytam?
Ad Marcinkowskich, hmm nie wiedziałam do dziś, że Oni nie mają dzieci. No to naprawdę nie ma o czym gadać. Pamietam siebie z przed dziecka i po dziecku. Zmiana totalna. Nie da się opisać słowami czym jest macierzyństwo, czym jest tulenie dziecka, uśmiech dziecka, chęć chronienia dziecka, nie da się.
I takie wygodnictwo we dwoje jest proste można podróżować, spać do oporu, dużo pracować, realizować się, to tenis, to języki, to joga i inne cuda.
Ale nie oddam tego zabiegania i spraw niedokończonych za to byłe wygodnictwo - nigdy!
Dokładnie, dziecko przewraca świat do góry nogami
pozytywnie oczywiście :-)
ludzie zmieniają się jak cholera
Można jeszcze dodać - brak odpowiedzialności, brak cierpliwości, niechęć do poznawania tajemnic kobiecej fizjologii, którą tak pięknie Pan Bóg stworzył... i jeszcze coś by się pewnie wymyśliło, jakby kto się postarał ;-)
Nie Moniu, w niczym nie klamie, to Ty mieszasz!!!
Na debacie rok temu bylo wyraznie powiedziane - jak NPRowcy widza dzieci poczete bez planu i kto ma prawo poczynac dzieci.
To jest kontrola urodzen, kontrola poczec.