Anawim, pragnienia to dobra rzecz i często pochodzą od Boga, ale przecież trzeba je badać, zanim za nimi podążymy. Pragnienia np. zamieszkania na Grenlandii albo wstąpienia do zakonu kontemplacyjnego są ogólnie rzecz biorąc godziwe, ale np. w moim przypadku byłyby sprzeczne z moimi obowiązkami stanu, który wybrałam w chwili zawarcia małżeństwa, a zatem wątpliwe, by pochodziły od Boga.
Trzeba znać swoje miejsce. My jesteśmy tylko stworzeniem. Bóg Stworzycielem. Każde dziecko powstaje z Miłości - nie tylko z miłości kobiety do mężczyzny. Nawet, gdy się nie kochają, nawet gdy dziecko jest wynikiem "wpadki", to też powstało z miłości. Z miłości Boga do człowieka. I ta świadomość może być naprawdę wyzwalająca. Każdy człowiek powstał z miłości Boga. Jak można odrzucić Miłość??? No jak???
a to przegapione będzie wręcz "zabite" jak to niektórzy określają (bo twierdzą że potencjalne dzieci niezaistniałe to tak jakby zabite
------
Bardzo proszę, aby nie powielać więcej tego kłamstwa w tego typu dyskusjach.
Nikt tu nigdy nie stawiał znaku równości pomiędzy unikaniem poczęcia a aborcją - jest to czysta nadinterpretacja M-Moni, wynikająca z braku umiejętności czytania ze zrozumieniem.
Przy zmywaniu naszła mnie refleksja. Może warto, by obserwacja prowadziła młoda, niezamężna kobieta, żeby można było leczenie np niepłodności zacząć jeszcze przed ślubem albo na początku małżeństwa, żeby nie było potem tragedii, żeby nie było za późno na leczenie?
Tu nie ma wątpliwości moralnych.
Naprotechnologia też zaleca dokładne obserwacje.
Po przeczycztaniu paru postów pomyślałam, może szkoda, że się bardziej energicznie nie leczyłam, może doczekalibyśmy się potomstwa?
Ale to takie myślenie co by było, gdyby było - ojcowie jezuici mnie z niego wyleczyli już b dawno temu
ale smutek trochę pozostał
Jesteśmy tylko stworzeniem - prawda! Ale może jako stworzenie coś zaniedbałam????????
Ale lekarze nie bardzo chcą leczyć przed ślubem, a o zdrowie w kontekście przyszłego macierzyństwa warto zadbać wcześniej
Lekarze, kapłani to tylko ludzie - na końcu zostaje tylko Pan Bóg i my ze swoimi decyzjami
Pigwa - można kontemplować z mężem na Grenlandii. Jak kocha, to nawet na Grenlandię Cię zabierzę i małą pustelnię do kontemplacji tam stworzycie z gromadką małych kontemplatyków
Można, ale trzeba się zastanowić, czy to faktycznie będzie najlepsze dla mojego małżeństwa? To właśnie badanie pragnień pod kątem obowiązków stanu.
Jak kocha, to nawet na Grenlandię Cię zabierze
A z tym się nie zgadzam. Jak kocha to będzie tak kierował sprawami naszej rodziny, żebyśmy jak najlepiej służyli Bogu. Czasem oczywiście może to oznaczać wyjazd na Grenlandię:-)
Pigwa - mądrze napisałaś. Wybacz w ogóle ten trochę dziwny mój ton. Jednak nie będę (za dużo) czytać podobnych wątków - zbyt bolesny dla mnie temat.
O tej Grenlandii to tak sobie pomyslałam przykładowo, że jeżeli ktoś ma w sercu Grenlandię i jest to godziwe pragnienie, to dlaczego nie pojechać tam na przykład turystycznie, jeśli można?
A kontemplacja wierzę, że jest możliwa w życiu codziennym
AgaMaria, każda kobieta jest powołana do macierzyństwa. Każdy mężczyzna do ojcostwa. I siostra zakonna i kapłan. Może nie masz dziecka po to właśnie, byś mogła być matką dla tych, którzy matki potrzebują? To trudniejsze, ale jaki znak dla innych.
Musisz znaleźć dla siebie dziecko, dzieci:)
Ukłony w stronę tych, którzy przygarniają te wszystkie samotne Boże dzieci.
M-Monia - Ty dalej nie czytasz ze zrozumieniem, więc Ci uprzejmie wytłuszczę z załączonego cytatu:
Twoje słowa Agnieszko tylko niektóre "Monia123swojego czasu w NPRowym wątku zafiksowała się na klasyfikacji grzechów antykoncepcji i aborcji uważając to drugie za większe zło. Otóż w trakcie debaty dr Półtawska powiedziała, że grzech aborcji jest grzechem przeciwko stworzeniu, przeciwko V przykazaniu. Natomiast antykoncepcja jest grzechem przeciwko I przykazaniu, jest grzechem przeciwko Stwórcy i jest to o WIELE cięższy grzech.
Masz tu gdzieś coś na temat, że niepoczęcie dziecka = aborcja ?????
Monia, jeśli przeczytałaś uważnie ostatnie wpisy na wątku, który wtedy założyłaś, a na którym ja i powołAnia się naprodukowałyśmy jak dzikie, żeby wszystko wyjaśnić to powinnaś pamiętać, że sprawa została zakończona, a teza dr Półtawskiej złagodzona, tzn. sprowadzona do stwierdzenia, że antykoncepcja MOZE w pewnych okolicznościach być gorszym grzechem od aborcji.
Choć jeśli dobrze pamiętam, pod koniec wątku wymiękłaś i przestałaś nam odpowiadać, a teraz jak Ci wygodnie, wyciągasz całą sprawę, interpretując ją po swojemu.
Dobrze, że jesteś, mogę potrenować się w cnocie cierpliwości
Ks. Marku, a ja bardzo sie ciesze, ze wlasnie tu na forum watki NPR-owe budza takie emocje. Sama trafilam na forum wlasnie przez jeden z nich i zmienilam swoje podejscie do NPR. Po ukonczeniu Nauk o Rodzinie (studia 5-letnie), mialam w glowie tylko jeden plan na rodzine - NPR. I niestety jakos przez te 5 lat nie dotarlo do mnie, ze mozna inaczej. Owszem, wiedzialam, ze istnieje podejscie pelnej otwartosci np. w neokatechumenacie, ale bylo to 'zarezerwowane' dla tego ruchu. Tutaj zobaczylam, ze na prawde w Kosciele nie trzeba planowac dzieci z termometrem w reku. Sama prowadze kursy przedmalzenskie i nadal mowie o NPR, ale jednoczesnie wiele mowie o otwartosci, o wielodzietnosci, o dzieciach jako Bozym blogoslawienstwie. Na dzien dzisiejszy wolalabym mniej mowic o NPR, albo nawet wogole, ale nie chcialabym, aby na moje miejsce przyszli jacys kolejni 'piewcy' NPR.
W chwili obecnej jestem w 8msc ciazy - gdyby nie podejscie osob z tutejszego forum sama na pewno bym sie nie zdecydowala na kolejne dziecko w tak szybkim czasie (2 lata). A jeszcze przed tym stracilam jedno Dzieciatko, i to byl tez dla mnie wyrazny znak, ze to nie ja tu decyduje...(dodam, ze moj Maz od poczatku chcial miec dzieci zblizone wiekiem, i tez od poczatku nie rozumial, czym NPR rozni sie od antykoncepcji, a nie jest zbyt gorliwym katolikiem)
Tez widze, jak nowe osoby trafiajace na forum zmieniaja zdanie, otwieraja sie na zycie, a sa to czesto osoby, ktore decyduja sie na pierwsze dziecko. A ze forum ma w tytule 'wielodzietni' to nie bardzo rozumiem, dlaczego zajadli zwolennicy NPR tak ostro probuja przekonac Forumowiczow do swojej wizji, przeciez widza, gdzie sa...
No właśnie nie. Wola Boża przejawia się jednoznacznie w poczęciu. Natomiast brak poczęcia może wynikać z wielu różnych przyczyn. --------------------------- Czyli można nie wypełnić woli Bożej co do poczęcia kolejnego dziecka, nawet jeśli godziwie współżyjemy bez planowania? Chodzi mi o to, że to "nieplanowanie" nie gwarantuje, że będzie tak, jak Bóg chce. Mamy jedynie pewność, że poczęte dzieci są wypełnieniem woli Bożej. Gdyby tak traktować wolę Bożą, to taką pewność mają również stosujący antykoncepcję. Ewentualnie możemy rozmawiać o statystyce "utrafienia" w wolę Boga. Możliwe, że wygrywają Ci, którzy starali by się co cykl współżyć w dni płodne.
Nie wiem, czy to wybrzmiało w innym wątku, ale ja nie uważam, by wola Boża akurat realizowała się np. w mitycznej liczbie dzieci, które mają się urodzić wtedy i wtedy. Wola Boża realizuje się zawsze - nawet jeśli ktoś grzeszy i ma wrażenie, że ucieknie od woli Boga, to ostatecznie "wpada" w Jego sprawiedliwość, tu na ziemi, w czyśćcu lub w piekle.
Zagadnienie in vitro jeszcze raz. Pada tutaj często oskarżenie, że skoro ktoś zrezygnował ze współżycia, by nie poczęło się dziecko, to być może, gdyby jednak współżył, to dziecko poczęłoby się. Odrzucił Boży dar. A jak jest z rodzicami dzieci in vitro? Czy gdyby jednak odstąpili od procedury, dzięki której mają dziecko, to też odrzuciliby ten Boży dar? Ja znam odpowiedź, że Bóg wykorzystuje złe czyny, by z nich wyciągnąć dobro. Jednak tu chodzi o coś głębszego. O to, że każdy poczęty w grzechu ma świadomość, że lepiej, gdyby do tego poczęcia nie doszło (z punktu widzenia rodziców), choć on jest upragniony przez Boga.
I teraz: uważam, że tak też może być z rodzicami, którzy współżyją tak jakby pragnęli dziecka, w rzeczywistości go nie pragnąc. Ich dziecko może się począć jako dar Boga. Oni sami wpadną w Bożą sprawiedliwość - będą w głębi serca nieszczęśliwi (sama natura "wymierzy im policzek"). Tak też może być z tymi, którzy współżyją, choć nie mają warunków ku temu. Ich dziecko się pocznie jako dar Boga. Natomiast będą klepać biedę, która odbije się na nich i wychowaniu ich dzieci.
"Nadto Bóg pragnie, by ludzie rozmnażali się, nie tylko w tym celu, by istnieli i zapełniali ziemię, lecz daleko więcej w tym celu, by byli czcicielami Boga, poznawali Go, miłowali i posiadaniem Jego na wieczne czasy cieszyli się w niebie. Cel ten wskutek przedziwnego wyniesienia człowieka przez Boga do porządku nadprzyrodzonego przechodzi wszystko, co oko widziało, ucho słyszało i w serce człowieka wstąpiło. Łatwo stąd poznać można, jak wielkim darem dobroci Bożej, jak doskonałym owocem małżeństwa jest dziecko, zawdzięczające istnienie swe wszechmocy Bożej i współdziałaniu małżonków."
Ja myślę, że możecie sobie odpuścić. Ja trafiłam na to forum, bo w wątku NPR-owskim na wiara.pl, gdzie 80% piszących głosi zalety prezerwatyw przeczytałam, że są tacy kosmici na wielodzietni.org i oni maja same orgazmy w dni płodne bez prezerwatyw. Sławni jesteście, przestańcie już klawiatury niszczyć.
Ja myślę, że możecie sobie odpuścić. Ja trafiłam na to forum, bo w wątku NPR-owskim na wiara.pl, gdzie 80% piszących głosi zalety prezerwatyw przeczytałam, że są tacy kosmici na wielodzietni.org i oni maja same orgazmy w dni płodne bez prezerwatyw. Sławni jesteście, przestańcie już klawiatury niszczyć.
Niestety, jeżeli uważasz, że w tym kraju miliony idą za nauką kościoła na tyle, żeby zdecydować się choćby na NPR, to jesteś dużym optymistą. (tak, tak wszystko wiem, ale dla wielu to jednak choćby pierwszy krok zerwania z telewizyjna propaganda).
Po pierwsze, jesteśmy o 11 lat starsi. Część szykuje się już na dziadków i tematy NPR straciły na aktualności.
Po drugie, posiadanie dużej rodziny jest dziś dużo łatwiejsze, niż wtedy. Obserwuję dużo małżeństw młodszych od nas o 15-20 lat, które doganiają nas w liczbie dzieci. Nie musimy z nimi dyskutować o NPR, one chcą mieć dzieci i je przyjmują.
Po trzecie, sam Kościół zachęca do otwartości na życie. Jeżeli wcześniej był pewien przechył w kierunku planowania niewielkiej liczby dzieci, to teraz bardziej docenia się wielodzietność.
Komentarz
Każde dziecko powstaje z Miłości - nie tylko z miłości kobiety do mężczyzny. Nawet, gdy się nie kochają, nawet gdy dziecko jest wynikiem "wpadki", to też powstało z miłości. Z miłości Boga do człowieka. I ta świadomość może być naprawdę wyzwalająca. Każdy człowiek powstał z miłości Boga. Jak można odrzucić Miłość??? No jak???
twierdzą że potencjalne dzieci niezaistniałe to tak jakby zabite
------
Bardzo proszę, aby nie powielać więcej tego kłamstwa w tego typu dyskusjach.
Nikt tu nigdy nie stawiał znaku równości pomiędzy unikaniem poczęcia a aborcją - jest to czysta nadinterpretacja M-Moni, wynikająca z braku umiejętności czytania ze zrozumieniem.
Przy zmywaniu naszła mnie refleksja. Może warto, by obserwacja prowadziła młoda, niezamężna kobieta, żeby można było leczenie np niepłodności zacząć jeszcze przed ślubem albo na początku małżeństwa, żeby nie było potem tragedii, żeby nie było za późno na leczenie?
Tu nie ma wątpliwości moralnych.
Naprotechnologia też zaleca dokładne obserwacje.
Po przeczycztaniu paru postów pomyślałam, może szkoda, że się bardziej energicznie nie leczyłam, może doczekalibyśmy się potomstwa?
Ale to takie myślenie co by było, gdyby było - ojcowie jezuici mnie z niego wyleczyli już b dawno temu
ale smutek trochę pozostał
Jesteśmy tylko stworzeniem - prawda! Ale może jako stworzenie coś zaniedbałam????????
Ale lekarze nie bardzo chcą leczyć przed ślubem, a o zdrowie w kontekście przyszłego macierzyństwa warto zadbać wcześniej
Lekarze, kapłani to tylko ludzie - na końcu zostaje tylko Pan Bóg i my ze swoimi decyzjami
Pigwa - mądrze napisałaś. Wybacz w ogóle ten trochę dziwny mój ton. Jednak nie będę (za dużo) czytać podobnych wątków - zbyt bolesny dla mnie temat.
O tej Grenlandii to tak sobie pomyslałam przykładowo, że jeżeli ktoś ma w sercu Grenlandię i jest to godziwe pragnienie, to dlaczego nie pojechać tam na przykład turystycznie, jeśli można?
A kontemplacja wierzę, że jest możliwa w życiu codziennym
To trudniejsze, ale jaki znak dla innych.
Musisz znaleźć dla siebie dziecko, dzieci:)
Ukłony w stronę tych, którzy przygarniają te wszystkie samotne Boże dzieci.
Są czasem osoby świeckie zafascynowane życiem zakonnym i dla takich są np trzecie zakony.
To taka próba pogodzenia pragnienia wstąpienia do zakonu przez osobę zamężną
tak kombinuję
ale w ogóle zgadzam się z Tobą Pigwo
nie wszystko jest dobre dla każdego w każdym czasie
kurcze, chyba dla mnie przesiadywanie na orgu nie jest dobre, przynajmniej na ten czas
zatem żegnajcie!
I dodam, co mowi nasz przyjaciel jezuita:
jezeli mezczyzna ucieka w kaplanstwo, bo nie chce byc tata, to sie oszukuje, nie mozna byc dobrym kaplanem bez pragnienia ojcostwa...
fascynują mnie wszystkie drogi =:)
Resztę dośpiewałaś sobie sama. Więc nie manipuluj proszę.
Twoje słowa Agnieszko tylko niektóre "Monia123swojego czasu w NPRowym
wątku zafiksowała się na klasyfikacji grzechów antykoncepcji i aborcji uważając to drugie za większe zło. Otóż w trakcie debaty dr Półtawska
powiedziała, że grzech aborcji jest grzechem przeciwko stworzeniu,
przeciwko V przykazaniu. Natomiast antykoncepcja jest grzechem przeciwko I
przykazaniu, jest grzechem przeciwko Stwórcy i jest to o WIELE cięższy
grzech.
Masz tu gdzieś coś na temat, że niepoczęcie dziecka = aborcja ?????
Jak się tych kartek w kratkę nazbiera to faktycznie jest wielowarstwowy.
P.
wszystko przemija, kiedyś trzeba te kartki wyrzucić, ostatnio wywaliłam
a najśmieszniejsze, a może i tragiczne jest to, że większość naszego społeczeństwa właśnie praktykujących NPR wyśmiewa jako ciemnogród itp.
W chwili obecnej jestem w 8msc ciazy - gdyby nie podejscie osob z tutejszego forum sama na pewno bym sie nie zdecydowala na kolejne dziecko w tak szybkim czasie (2 lata). A jeszcze przed tym stracilam jedno Dzieciatko, i to byl tez dla mnie wyrazny znak, ze to nie ja tu decyduje...(dodam, ze moj Maz od poczatku chcial miec dzieci zblizone wiekiem, i tez od poczatku nie rozumial, czym NPR rozni sie od antykoncepcji, a nie jest zbyt gorliwym katolikiem)
Tez widze, jak nowe osoby trafiajace na forum zmieniaja zdanie, otwieraja sie na zycie, a sa to czesto osoby, ktore decyduja sie na pierwsze dziecko. A ze forum ma w tytule 'wielodzietni' to nie bardzo rozumiem, dlaczego zajadli zwolennicy NPR tak ostro probuja przekonac Forumowiczow do swojej wizji, przeciez widza, gdzie sa...
---------------------------
Czyli można nie wypełnić woli Bożej co do poczęcia kolejnego dziecka, nawet jeśli godziwie współżyjemy bez planowania? Chodzi mi o to, że to "nieplanowanie" nie gwarantuje, że będzie tak, jak Bóg chce. Mamy jedynie pewność, że poczęte dzieci są wypełnieniem woli Bożej. Gdyby tak traktować wolę Bożą, to taką pewność mają również stosujący antykoncepcję. Ewentualnie możemy rozmawiać o statystyce "utrafienia" w wolę Boga. Możliwe, że wygrywają Ci, którzy starali by się co cykl współżyć w dni płodne.
Nie wiem, czy to wybrzmiało w innym wątku, ale ja nie uważam, by wola Boża akurat realizowała się np. w mitycznej liczbie dzieci, które mają się urodzić wtedy i wtedy. Wola Boża realizuje się zawsze - nawet jeśli ktoś grzeszy i ma wrażenie, że ucieknie od woli Boga, to ostatecznie "wpada" w Jego sprawiedliwość, tu na ziemi, w czyśćcu lub w piekle.
Zagadnienie in vitro jeszcze raz.
Pada tutaj często oskarżenie, że skoro ktoś zrezygnował ze współżycia, by nie poczęło się dziecko, to być może, gdyby jednak współżył, to dziecko poczęłoby się. Odrzucił Boży dar.
A jak jest z rodzicami dzieci in vitro? Czy gdyby jednak odstąpili od procedury, dzięki której mają dziecko, to też odrzuciliby ten Boży dar?
Ja znam odpowiedź, że Bóg wykorzystuje złe czyny, by z nich wyciągnąć dobro. Jednak tu chodzi o coś głębszego. O to, że każdy poczęty w grzechu ma świadomość, że lepiej, gdyby do tego poczęcia nie doszło (z punktu widzenia rodziców), choć on jest upragniony przez Boga.
Tak też może być z tymi, którzy współżyją, choć nie mają warunków ku temu. Ich dziecko się pocznie jako dar Boga. Natomiast będą klepać biedę, która odbije się na nich i wychowaniu ich dzieci.
istnieli i zapełniali ziemię, lecz daleko więcej w tym celu, by byli
czcicielami Boga, poznawali Go, miłowali i posiadaniem Jego na wieczne
czasy cieszyli się w niebie. Cel ten wskutek przedziwnego wyniesienia
człowieka przez Boga do porządku nadprzyrodzonego przechodzi wszystko,
co oko widziało, ucho słyszało i w serce człowieka wstąpiło.
Łatwo stąd poznać można, jak wielkim darem dobroci Bożej, jak
doskonałym owocem małżeństwa jest dziecko, zawdzięczające istnienie swe
wszechmocy Bożej i współdziałaniu małżonków."
Casti connubi
Po drugie, posiadanie dużej rodziny jest dziś dużo łatwiejsze, niż wtedy. Obserwuję dużo małżeństw młodszych od nas o 15-20 lat, które doganiają nas w liczbie dzieci. Nie musimy z nimi dyskutować o NPR, one chcą mieć dzieci i je przyjmują.
Po trzecie, sam Kościół zachęca do otwartości na życie. Jeżeli wcześniej był pewien przechył w kierunku planowania niewielkiej liczby dzieci, to teraz bardziej docenia się wielodzietność.
Jednym słowem, dawne walki straciły na znaczeniu.