Bp Stefanek po skonfrontowaniu skargi z wyjaśnieniami ks. Andrzeja uznał, że skarżący są niewiarygodni i skargę odrzucił. W procedurze administracyjnej (a nie sądowniczej!) jest to normalne postępowanie.
Argento, jak mówisz na Benedykta? Papieżulek? Słodkie :winkkiss:
[cite] Maciek:[/cite]Bp Stefanek po skonfrontowaniu skargi z wyjaśnieniami ks. Andrzeja uznał, że skarżący są niewiarygodni i skargę odrzucił. W procedurze administracyjnej (a nie sądowniczej!) jest to normalne postępowanie.
Natomiast ja mam spore wątpliwości. Zarzuty dotyczyły przestępstwa kryminalnego (molestowanie seksualne nieletnich). Dla dobra wszystkich powinien był wysłać do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Prokuratura by wszczęła śledztwo w sprawie i albo umorzyła postępowanie (oczyszczając pomówionego z zarzutów) albo przedstawiła zarzuty z kodeksu karnego. Do dzisiaj byłoby po problemie, a Gazownia nie miałaby o czym pisać.
Na marginesie: pytanie do forumowych prawników: czy biskupa należy traktować jak funkcjonariusza publicznego? Bo jeśli tak, to miałby OBOWIĄZEK powiadomienia organów ścigania o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
[cite] Torquemada:[/cite]pytanie do forumowych prawników: czy biskupa należy traktować jak funkcjonariusza publicznego? Bo jeśli tak, to miałby OBOWIĄZEK powiadomienia organów ścigania o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
Jakie są sankcje za niedopełnienie tego obowiązku? Kto pierwszy napisze doniesienie do prokuratury na księdza biskupa? Prokuratura by wszczęła śledztwo w sprawie i albo umorzyła postępowanie (oczyszczając pomówionego z zarzutów) albo przedstawiła zarzuty z kodeksu karnego. Byłoby po problemie, a Gazownia nie miałaby o czym pisać. A więc - do dzieła!
A teraz wracając jeszcze do poprzedniego tematu:
Ks. Andrzej DYMER, założyciel Schroniska św. Brata Alberta w Szczecinie i jego dyrektor w latach 1991-1995:
- Każdy ksiądz podlega prawu kanonicznemu, ale podlega też prawu karnemu, jak każdy obywatel. Na wystąpienie z pozwem na drogę cywilną musi mieć jednak zgodę przełożonych. Wcześniej takiej zgody nie miałem, ale po artykule w "Gazecie Wyborczej" ją otrzymałem.
Dowiedziałem się już dawnej, że mam być oskarżony o molestowanie. Do osób, o których słyszałem, że chcą to uczynić, zwracałem się z prośbą, żeby skierowały sprawę do prokuratury, jeśli uważają, że to jest prawda. Nie uczyniły tego. To przykre. Teraz ja nie mam wyjścia i kieruję sprawę do sądu z powództwa cywilnego. Z tymi, którzy oskarżają mnie o rzekome molestowanie, spotkamy się więc w sądzie.
Mówienie teraz czegokolwiek więcej nie miałoby sensu. "Gazeta Wyborcza" i Telewizja TVN już wydały na mnie wyrok, a czy ja mogę się im w pojedynkę przeciwstawić? Wiem, że sprawa w sądzie będzie ciągnęła się bardzo długo. Jestem na to przygotowany. Będę dochodził swoich praw.
Kazimierz PACHCIAREK, na początku lat 90. organizator szkół salezjańskich w Szczecinie, w latach 1998-2003 wicekurator oświaty:
- Interesowałem się Schroniskiem św. Brata Alberta, gdy powstawało. Dom, który otrzymał ks. Andrzej, był niemal w ruinie. Ks. Andrzej pochodzi ze Skolwina, dzielnicy "wyklętej". Postanowił stworzyć dom dla dzieci bez adresu, dla młodych ludzi bez domów, dla takich, których nikt nie chciał, a których los on dobrze znał. Zbierał ich dosłownie z ulicy, z pokaleczonego świata, bo sam w takim świecie w młodości przebywał. Dawał im miejsce, gdzie mogli się przytulić, mieć dom, uczył ich normalnego funkcjonowania w społeczeństwie. Razem z nimi odbudowywał Schronisko Brata Alberta. Nie dawał im nic za darmo. Oni tam mogli być pod warunkiem, że będą o ten dom dbać i na ten dom zapracują. To może były surowe reguły, ale innych być nie mogło. Schronisko nigdy nie było ośrodkiem zamkniętym, a wprost przeciwnie - zawsze było otwarte. Tam każdy mógł przyjść, skorzystać z wyżywienia, z miejsca na nocleg. Czy w takich warunkach mogłoby się ukryć cokolwiek, co w tym domu się działo?
Ks. Andrzej to człowiek o dużej dynamice, zawsze pracował tak, jakby mu czasu brakowało, jakby się bał, że czegoś nie skończy. Chcę podkreślić: za nikogo nie gwarantuję, nikogo nie osądzam. Ale bardzo długo pracuję w sferze publicznej i spotkałem się nieraz ze sprawami bulwersującymi, które w miarę wyjaśniania przestawały być tak jednoznaczne, jak się niektórym wydawało.
Paweł BARTNIK, ówczesny wicekurator oświaty:
- Kiedy Schronisko Brata Alberta przekazywane było "Caritasowi", przyszło do mnie dwóch wychowanków, którzy ujawnili, że byli w ośrodku molestowani seksualnie. Złożyli oświadczenie na piśmie. Ich zdaniem osobą, która je krzywdziła, był zatrudniony w schronisku wolontariusz, jednocześnie pracownik kuratorium. Natychmiast zwołano komisję dyscyplinarną, ten człowiek został zwolniony z kuratorium i zawieszony w prawach nauczyciela. Odwoływał się do Sądu Pracy, przegrał sprawę i otrzymał zakaz wykonywania zawodu.
Krzysztof SOBCZAK, nauczyciel Liceum Katolickiego, były wychowawca Schroniska św. Brata Alberta:
- Bardzo długo znam ks. Andrzeja. Jest to człowiek, który wiele lat swego życia poświęcił młodzieży. Byłem jego uczniem, a potem z nim współpracowałem. Często jeździłem na wycieczki, które dla młodzieży organizował, nieraz nocowaliśmy w jednym pokoju i nigdy nie dochodziło do takich sytuacji, jakie opisała "Gazeta Wyborcza". Byłem też opiekunem chłopców, którzy oskarżyli ks. Andrzeja w gazecie. Nigdy do mnie z takimi sprawami nie przychodzili, nie skarżyli się. Ich zachowanie też nie wskazywało na to, że mogliby mieć takie problemy, o jakich teraz mówią. Nie wiem, dlaczego to robią.
Sebastian ŚWIŁPA, były wychowanek św. Schroniska Brata Alberta:
- Moim zdaniem to pomówienia. Znam ks. Andrzeja od wielu lat, byłem wychowankiem Schroniska Brata Alberta, znam też wychowanków, których cytuje "Gazeta Wyborcza". Mieszkaliśmy razem, wychowywaliśmy się razem i nigdy o takich wydarzeniach nie mówili. Nie wiem, co się stało, że robią to dopiero teraz? Jeśli były jakieś podejrzenia, to powinno być normalne dochodzenie, a nie od razu atak "z grubej rury", od razu niszczenie człowieka.
Ja mogę o ks. Andrzeju powiedzieć tylko same superlatywy. Mam mu bardzo wiele do zawdzięczenia, podobnie jak bardzo wielu chłopaków. Jeśli trzeba będzie, to staniemy wszyscy za nim. Jest bardzo dobrym człowiekiem, oddanym, stworzył schronisko i prowadził je w najtrudniejszych czasach, zanim były na to dotacje. Mnóstwo ludzi zawdzięcza ks. Andrzejowi bardzo wiele. Mieliśmy gdzie mieszkać, uczyć się, zdobywać zawody i teraz możemy normalnie, uczciwie żyć.
- Każdy ksiądz podlega prawu kanonicznemu, ale podlega też prawu karnemu, jak każdy obywatel. Na wystąpienie z pozwem na drogę cywilną musi mieć jednak zgodę przełożonych. Wcześniej takiej zgody nie miałem, ale po artykule w "Gazecie Wyborczej" ją otrzymałem.
Dowiedziałem się już dawnej, że mam być oskarżony o molestowanie. Do osób, o których słyszałem, że chcą to uczynić, zwracałem się z prośbą, żeby skierowały sprawę do prokuratury, jeśli uważają, że to jest prawda. Nie uczyniły tego. To przykre. Teraz ja nie mam wyjścia i kieruję sprawę do sądu z powództwa cywilnego. Z tymi, którzy oskarżają mnie o rzekome molestowanie, spotkamy się więc w sądzie.
I bardzo dobrze. Czekam na pozwy cywilne i wyjaśnienie sprawy przez sąd.
[cite] Tomasz i Ewa:[/cite]Majac do wyboru, komu wierzyc, konsekrowanemu z woli papieza, biskupowi czy funkcjonariuszowi GW, wybieram tego pierwszego. Nie wierze w to, co publikuje Ministerstwo Prawdy.
W USA wielokrotnie owi konksekrowani z woli papieża biskupi zamiatali pod dywan. Dlatego nie zamierzam na ślepo wierzyć ani jednej ani drugiej stronie i domagam się wyjaśnienia sprawy.
To co jak GW napisała że Real Madryt wygrał swój mecz a Barcelona przegrała i mój biskup powie że to nie możliwe to mam nie wierzyć w to co napisali???
Tylko dlatego że to GW???
Tu nie ma żadnej logiki...
Prawdę należało wyjaśnić wcześniej bo potem wychodzą takie kwiatki...
To tak jak z abp. Wielgusem...
Chodziły plotki że współpracował nawet się sam przyznał a potem się wycofał ze wszystkiego...
No ale to biskup to trzeba wierzyć w to co powiedział...
Wczoraj w Trójce słuchałam wypowiedzi mężczyzny, który przedstawił się z nazwiska - absolwenta szkoły, z którą był związany oskarżony. Informował, że po latach nakazu milczenia ze strony przełożonych, obecnie ci dorośli dziś ludzie zgłaszają się do prokuratury. Więc są ofiary gotowe na zeznania.
Jeśli ks. Andrzej jest niewinny, oczekiwałabym takiego wyroku ze strony kościelnych sądów - te proces rozpoczęły i zamarły. 13 lat było za mało, by dowieść niewinności - Kościół twierdzi, że "sprawa wciąż się toczy".
Kilka lat temu o. Zięba prosząc o ingerencję został zignorowany przez biskupa, nie otrzymał żadnej odpowiedzi, nie wywołał żadnej reakcji.
Tym razem mam w nosie, że to GW ogłosiła - nie lubię tego środowiska. Wolałabym, żeby to Gość Niedzielny np. miał świetny dział śledczy i odwagę. Ale nie miał, bo by mu się koryto urwało, albo reka uschła.
Podzielam zdanie Torquemady - jeśli kłamią, GW się nie wypłaci.Jeśli mają rację, oczekuję stosu dla biskupów, którzy swą małością tak kalają święty Kościół:bigsmile:
[cite] argento1967:[/cite]
To tak jak z abp. Wielgusem...
Chodziły plotki że współpracował nawet się sam przyznał a potem się wycofał ze wszystkiego...
No ale to biskup to trzeba wierzyć w to co powiedział...
Tylko kiedy mówił prawdę???
Za pierwszym razem czy potem???
Może wcale. Może żaden biskup nie mówi prawdy. Może papież też kłamie. Może Ewangelie są sfałszowane. Może Chrystus wyjechał potajemnie do Indii i ożenił się Marią Magdaleną, jak twierdzą gnostycy. Pytania mnożą się jak króliki.
Kiedyś przeczytałem, że biskup może błądzić, ale ja nie zbłądzę będąc mu posłusznym. Posłuszeństwo to ważna cnota i warto wykorzystywać takie sytuacje jak ta, aby ją rozwijać.
[cite] Kinga:[/cite]Kilka lat temu o. Zięba prosząc o ingerencję został zignorowany przez biskupa, nie otrzymał żadnej odpowiedzi, nie wywołał żadnej reakcji.
Mając do wyboru bpa Stefanka i o. Ziębę - zdecydowanie bardziej ufałbym o. Ziębie.
[cite] Kinga:[/cite]Wczoraj w Trójce słuchałam wypowiedzi mężczyzny, który przedstawił się z nazwiska - absolwenta szkoły, z którą był związany oskarżony. Informował, że po latach nakazu milczenia ze strony przełożonych, obecnie ci dorośli dziś ludzie zgłaszają się do prokuratury. Więc są ofiary gotowe na zeznania.
Ale to chyba dotyczy jakiejś innej sprawy. Ks. Dymer był założycielem Schroniska św. Brata Alberta, a nie jakiejś szkoły. Do tego schroniska przychodzili zwykli chłopcy, którym żaden przełożony nie mógł przez lata nakazywać milczenia.
Ja czekam na dalszy rozwoj wypadkow i na prawde.Nie ma co juz gdybac bo jak zaczelam to wszystko czytac to juz nie chce mi sie nic dokladac.Czekam i zobaczymy jak dalej to sie wszystko potoczy,tym bardziej,ze znane mi sa te osoby.Polecam modlitwe w tej sprawie,wierze,ze ludzie,ktorzy beda musieli dochodzic prawdy i decydowac w tej sprawie beda otwarci na Ducha sw.
@Maciek
Co do milczenia chłopców - jako psycholog wiesz dużo więcej ode mnie na temat psychiki ofiar przestępstw seksualnych, więc milczenie nie powinno Cię szczególnie dziwić...
Nie, ów ksiądz był przeniesiony ze schroniska po pierwszej interwencji. To nie było jedyne miejsce, w którym pracował. Dwukrotnie przenosili go w związku ze sprawą - i zawsze - jak na złość - do pracy z młodzieżą. Ale nie dam głowy, o jakiej szkole była mowa.
[cite] Bolka:[/cite]A zresztą dążenie do prawdy nie jest wypowiadaniem posłuszeństwa komukolwiek.
Dążenie do prawdy poprzez portal gazeta.pl szczególnie mnie wzrusza. Weźmy na przykład ten cenny tekst. - Stosunki oralne tak, na analne się nie zgodziłem - wyjaśnia molestowany Ryszard. Czy to prawda? A może jednak się zgodził? Nie da się dojść do prawdy bez pomocy proktologa.
[cite] Torquemada:[/cite]Co do milczenia chłopców - jako psycholog wiesz dużo więcej ode mnie na temat psychiki ofiar przestępstw seksualnych, więc milczenie nie powinno Cię szczególnie dziwić...
Ale ten człowiek twierdzi, że milczał, bo mu tak nakazali przełożeni, a nie z powodu "psychiki ofiar przestępstw seksualnych".
Przeczytalam na portalu wiara to co odpowiadal ks.Andrzej i nie moge...znam Marka Mogielskiego,znam jego zone,po prostu znam te sytuacje z innej strony i czytam to i sie dziwie,ze tak teraz oskarza Marka takze,szok...Ja znam te sprawe,Marek i jego zona to bardzo wspaniali ludzie,nie tacy jak ich opisuje ks.Andrzej,Marek pracuje w rewelacyjnie rozwijajacej sie firmie,maja kilkoro dzieci,wiem jedno,ze nigdy by tego nie naglasnial,gdyby nie wyczepral wszystkich drog w kosciele.I z tym przyjeciem do seminarium Marcina...po prostu nie moge,dotyka mnie to,pamietam te sprawe i rozmowy z tamtych czasow,Marek i jego zona byli rozrywani wrecz jako niesamowici wychowawcy i nie bylo nigdy u nich dazenia do kierowniczych stanowisk.Znam ich,to prawi ludzie i ufam im,nigdy mnie nie zawiedli.
Niewątpliwie przykładając ogień do kanistra z benzyną warto jest przewidzieć konsekwencje. Bp Pieronek powiedział wczoraj, że orzeczenie sądu biskupiego w tej sprawie będzie gotowe za trzy miesiące. Gdyby o. Mogielski poczekał cierpliwie do tego czasu, to sytuacja by była zupełnie inna.
Biskupi wiedzieli o tym,ze Mogielscy pojda do gazet,doskonale,rozmawialam z kims przed chwila i wie o tym.Katolickie gazety nie chcialy,tlumaczyly sie ,ze takie sprawy ich nie interesuja.Zle,ze poszlo to do GW,ale sprawa nabrala tempa w kurii i chyba o to chodzilo.
[cite] kasiapiw:[/cite]sprawa nabrala tempa w kurii i chyba o to chodzilo.
Skoro nabrała tempa, to po jakiego czorta wywołali tę całą aferę?
Jest przecież oczywiste, że w tej chwili o. Mogielski sam stał się osobą o wątpliwej wiarygodności i jego zeznania będą zupełnie inaczej traktowane. Jeżeli chciał dobrze, to strzelił sobie w stopę.
[cite] kasiapiw:[/cite]sprawa nabrala tempa w kurii i chyba o to chodzilo.
Skoro nabrała tempa, to po jakiego czorta wywołali tę całą aferę?
Nabrała tempa, bo pół roku temu był gotów tekst dla Rzepy, który jednak nie poszedł.
Nawiasem mówiąc, ciekawie ów sąd biskupi pracuje, za 3 miesiące chce zamknąć sprawę, a ofiar jeszcze nie przesłuchał...
Komentarz
Argento, jak mówisz na Benedykta? Papieżulek? Słodkie :winkkiss:
Na marginesie: pytanie do forumowych prawników: czy biskupa należy traktować jak funkcjonariusza publicznego? Bo jeśli tak, to miałby OBOWIĄZEK powiadomienia organów ścigania o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
Poczytaj swoje wpisy...
Maćku na papieża mówię Benio...ładnie???
Piszesz pierdoły aby podtrzymać dyskusję???
A co w słowie księżulek jest złego???
A teraz wracając jeszcze do poprzedniego tematu:
Ks. Andrzej DYMER, założyciel Schroniska św. Brata Alberta w Szczecinie i jego dyrektor w latach 1991-1995:
- Każdy ksiądz podlega prawu kanonicznemu, ale podlega też prawu karnemu, jak każdy obywatel. Na wystąpienie z pozwem na drogę cywilną musi mieć jednak zgodę przełożonych. Wcześniej takiej zgody nie miałem, ale po artykule w "Gazecie Wyborczej" ją otrzymałem.
Dowiedziałem się już dawnej, że mam być oskarżony o molestowanie. Do osób, o których słyszałem, że chcą to uczynić, zwracałem się z prośbą, żeby skierowały sprawę do prokuratury, jeśli uważają, że to jest prawda. Nie uczyniły tego. To przykre. Teraz ja nie mam wyjścia i kieruję sprawę do sądu z powództwa cywilnego. Z tymi, którzy oskarżają mnie o rzekome molestowanie, spotkamy się więc w sądzie.
Mówienie teraz czegokolwiek więcej nie miałoby sensu. "Gazeta Wyborcza" i Telewizja TVN już wydały na mnie wyrok, a czy ja mogę się im w pojedynkę przeciwstawić? Wiem, że sprawa w sądzie będzie ciągnęła się bardzo długo. Jestem na to przygotowany. Będę dochodził swoich praw.
Kazimierz PACHCIAREK, na początku lat 90. organizator szkół salezjańskich w Szczecinie, w latach 1998-2003 wicekurator oświaty:
- Interesowałem się Schroniskiem św. Brata Alberta, gdy powstawało. Dom, który otrzymał ks. Andrzej, był niemal w ruinie. Ks. Andrzej pochodzi ze Skolwina, dzielnicy "wyklętej". Postanowił stworzyć dom dla dzieci bez adresu, dla młodych ludzi bez domów, dla takich, których nikt nie chciał, a których los on dobrze znał. Zbierał ich dosłownie z ulicy, z pokaleczonego świata, bo sam w takim świecie w młodości przebywał. Dawał im miejsce, gdzie mogli się przytulić, mieć dom, uczył ich normalnego funkcjonowania w społeczeństwie. Razem z nimi odbudowywał Schronisko Brata Alberta. Nie dawał im nic za darmo. Oni tam mogli być pod warunkiem, że będą o ten dom dbać i na ten dom zapracują. To może były surowe reguły, ale innych być nie mogło. Schronisko nigdy nie było ośrodkiem zamkniętym, a wprost przeciwnie - zawsze było otwarte. Tam każdy mógł przyjść, skorzystać z wyżywienia, z miejsca na nocleg. Czy w takich warunkach mogłoby się ukryć cokolwiek, co w tym domu się działo?
Ks. Andrzej to człowiek o dużej dynamice, zawsze pracował tak, jakby mu czasu brakowało, jakby się bał, że czegoś nie skończy. Chcę podkreślić: za nikogo nie gwarantuję, nikogo nie osądzam. Ale bardzo długo pracuję w sferze publicznej i spotkałem się nieraz ze sprawami bulwersującymi, które w miarę wyjaśniania przestawały być tak jednoznaczne, jak się niektórym wydawało.
Paweł BARTNIK, ówczesny wicekurator oświaty:
- Kiedy Schronisko Brata Alberta przekazywane było "Caritasowi", przyszło do mnie dwóch wychowanków, którzy ujawnili, że byli w ośrodku molestowani seksualnie. Złożyli oświadczenie na piśmie. Ich zdaniem osobą, która je krzywdziła, był zatrudniony w schronisku wolontariusz, jednocześnie pracownik kuratorium. Natychmiast zwołano komisję dyscyplinarną, ten człowiek został zwolniony z kuratorium i zawieszony w prawach nauczyciela. Odwoływał się do Sądu Pracy, przegrał sprawę i otrzymał zakaz wykonywania zawodu.
Krzysztof SOBCZAK, nauczyciel Liceum Katolickiego, były wychowawca Schroniska św. Brata Alberta:
- Bardzo długo znam ks. Andrzeja. Jest to człowiek, który wiele lat swego życia poświęcił młodzieży. Byłem jego uczniem, a potem z nim współpracowałem. Często jeździłem na wycieczki, które dla młodzieży organizował, nieraz nocowaliśmy w jednym pokoju i nigdy nie dochodziło do takich sytuacji, jakie opisała "Gazeta Wyborcza". Byłem też opiekunem chłopców, którzy oskarżyli ks. Andrzeja w gazecie. Nigdy do mnie z takimi sprawami nie przychodzili, nie skarżyli się. Ich zachowanie też nie wskazywało na to, że mogliby mieć takie problemy, o jakich teraz mówią. Nie wiem, dlaczego to robią.
Sebastian ŚWIŁPA, były wychowanek św. Schroniska Brata Alberta:
- Moim zdaniem to pomówienia. Znam ks. Andrzeja od wielu lat, byłem wychowankiem Schroniska Brata Alberta, znam też wychowanków, których cytuje "Gazeta Wyborcza". Mieszkaliśmy razem, wychowywaliśmy się razem i nigdy o takich wydarzeniach nie mówili. Nie wiem, co się stało, że robią to dopiero teraz? Jeśli były jakieś podejrzenia, to powinno być normalne dochodzenie, a nie od razu atak "z grubej rury", od razu niszczenie człowieka.
Ja mogę o ks. Andrzeju powiedzieć tylko same superlatywy. Mam mu bardzo wiele do zawdzięczenia, podobnie jak bardzo wielu chłopaków. Jeśli trzeba będzie, to staniemy wszyscy za nim. Jest bardzo dobrym człowiekiem, oddanym, stworzył schronisko i prowadził je w najtrudniejszych czasach, zanim były na to dotacje. Mnóstwo ludzi zawdzięcza ks. Andrzejowi bardzo wiele. Mieliśmy gdzie mieszkać, uczyć się, zdobywać zawody i teraz możemy normalnie, uczciwie żyć.
Źródło
Ale przeczucie mówi że takowych nie będzie...
Taki bezstronny jak zawsze z Ciebie obserwator...
GW tylko szuka możliwości aby dowalić katolikom ...ale czemu KK nie wyprzedził jej i sam nie dokonał oczyszczenia???
No sorki dokonał przecież ksiądz biskup stwierdził:NIEWINNY...
PRAWDA- przez P
Tomasz:
Co ma piernik do wiatraka???
To co jak GW napisała że Real Madryt wygrał swój mecz a Barcelona przegrała i mój biskup powie że to nie możliwe to mam nie wierzyć w to co napisali???
Tylko dlatego że to GW???
Tu nie ma żadnej logiki...
Prawdę należało wyjaśnić wcześniej bo potem wychodzą takie kwiatki...
To tak jak z abp. Wielgusem...
Chodziły plotki że współpracował nawet się sam przyznał a potem się wycofał ze wszystkiego...
No ale to biskup to trzeba wierzyć w to co powiedział...
Tylko kiedy mówił prawdę???
Za pierwszym razem czy potem???
Jeśli ks. Andrzej jest niewinny, oczekiwałabym takiego wyroku ze strony kościelnych sądów - te proces rozpoczęły i zamarły. 13 lat było za mało, by dowieść niewinności - Kościół twierdzi, że "sprawa wciąż się toczy".
Kilka lat temu o. Zięba prosząc o ingerencję został zignorowany przez biskupa, nie otrzymał żadnej odpowiedzi, nie wywołał żadnej reakcji.
Tym razem mam w nosie, że to GW ogłosiła - nie lubię tego środowiska. Wolałabym, żeby to Gość Niedzielny np. miał świetny dział śledczy i odwagę. Ale nie miał, bo by mu się koryto urwało, albo reka uschła.
Podzielam zdanie Torquemady - jeśli kłamią, GW się nie wypłaci.Jeśli mają rację, oczekuję stosu dla biskupów, którzy swą małością tak kalają święty Kościół:bigsmile:
Kiedyś przeczytałem, że biskup może błądzić, ale ja nie zbłądzę będąc mu posłusznym. Posłuszeństwo to ważna cnota i warto wykorzystywać takie sytuacje jak ta, aby ją rozwijać.
Co do milczenia chłopców - jako psycholog wiesz dużo więcej ode mnie na temat psychiki ofiar przestępstw seksualnych, więc milczenie nie powinno Cię szczególnie dziwić...
Jest przecież oczywiste, że w tej chwili o. Mogielski sam stał się osobą o wątpliwej wiarygodności i jego zeznania będą zupełnie inaczej traktowane. Jeżeli chciał dobrze, to strzelił sobie w stopę.
Nawiasem mówiąc, ciekawie ów sąd biskupi pracuje, za 3 miesiące chce zamknąć sprawę, a ofiar jeszcze nie przesłuchał...