Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

GazWyb: "Biskupi ukrywali molestowanie młodzieży"

15791011

Komentarz

  • czyżby???

    Łatwo kogoś uderzyć np. za to że protestant...

    A potem kac moralny i głupio się robi...

    A zresztą idę spać...

    DOBRANOC...
  • Jest tylko jedno "ale". Zasada, że cel uświęca środki nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem. Nikt nie ma prawa postępować nagannie w imię dążenia do prawdy. To przecież klasyczny przypadek, który znamy z Księgi Rodzaju i nie ma wątpliwości, że wynika z szatańskiej inspiracji. W takich okolicznościach to nie umiłowanie prawdy kimś kieruje, ale zwykła pycha.

    Kościół, z woli Chrystusa, jest strukturą hierarchiczną, w której władza i prawa nie są rozdzielone jednakowo dla wszystkich. Podburzanie wiernych przeciwko ich pasterzom jest ciężkim wykroczeniem przeciwko jedności Kościoła. Sprzeciwianie się prawowitej władzy bywa w Kościele karane ekskomuniką, nawet obecnie w czasach posoborowych. Takie są zasady i wolę myśleć, że o. Mogielski zawinił przez swoją ignorancję, a nie naruszył je z pełną premedytacją.
  • Maćku, w USA Kościół nie poradził sobie z problemem pederastów w sutannach, czego efektem jest wielomilionowe zadłużenie i bankructwa diecezji. Jeśli chcemy powtórzyć scenariusz amerykański - nie wyjaśniajmy takich spraw, oburzajmy się na Wyborczą i nie interesujmy się tym, czy biskupi mają wolę i możliwości rozwiązywania takich problemów.
  • Torquemada - ale Ty niczego nie wyjaśniasz, tylko oburzasz się na forum internetowym. O. Mogielski też niczego nie wyjaśnia i nie wyjaśni, bo jego poplątane relacje z ks. Dymerem dyskwalifikują go jako bezstronnego świadka. Możemy ofiarowywać w tej sprawie swoją modlitwę, nic więcej.
  • Maćku, Ty się oburzasz, że Wyborcza wyciąga zgniłe ziemniaki, choć Kościół sam się podłożył, pozwalając im gnić przez lat kilkanaście. Sam pomówiony żałuje, że sprawy wcześniej nie wyjaśniono do końca. Co więcej, uważasz, że wyjaśnianie sprawy przez biskupa Stefanka bez spotkania się z pokrzywdzonymi jest w porządku. Ja zaś uważam, że:
    a) Sprawę należało wyjaśnić i zamknąć dawno temu
    b) Przy podejrzeniu wykorzystywania chłopców 14-15 letnich należało powiadomić prokuraturę
    c) ponieważ Kościół sam się podłożył, gdyż zrobiono punktów a) i b), nie wypada oburzać się teraz na Gazownię, tylko wyjaśnić sprawę
    d) postępowanie prokuratorskie będzie umorzone z powodu przedawnienia, więc biskupi i pomówiony powinni wytoczyć proces Gazowni. Jeśli jak mówią, ksiądz jest niewinny, a oni niczego nie zaniedbali, to puszczą Agorę z torbami

    A moja prywatna opinia: skoro w sprawę włączył się o. Maciej Zięba, którego szanuję i darzę zaufaniem, to fakt molestowania jest co najmniej mocno prawdopodobny, a więc tym pilniej należy sprawę wyjaśnić.
  • @Staruszek
    Osobiście przypuszczam, że do żadnych procesów nie dojdzie, a sprawa pozostanie niewyjaśniona. Obym się mylił.
  • O. Zięba włączył się w tę sprawę, aby wyjaśnić ją zgodnie z zasadami obowiązującymi w Kościele. Wniosek, że z tego faktu wynika cokolwiek więcej jest zupełnie bezpodstawny. I dopóki o. Mogielski szukał wsparcia u swojego prowincjała, to wszystko było całkowicie w porządku. Ale prowincjał przestał wystarczać. To, że o. Mogielski poszedł do mediów jest w pewnym sensie zdradą przełożonego, który pokazywał inne drogi załatwiania spraw.
  • Jak pisałem, z włączenia się w sprawę o. Zięby wynika, że relacja o. Mogielskiego jest co najmniej prawdopodobna. Dlatego, jak pisałem, nie należy płakać nad rozlanym mlekiem, tylko wyjaśnić sprawę.
  • Rozumiem Tomku, że w ogóle nie dopuszczasz myśli, że mogło dojść do opisywanych wydarzeń, a biskupi mogli zaniedbać wyjaśnienie sprawy?

    Rozumiem, że jesteś pewien, że Mogielski kłamie i sprawy nie trzeba wyjaśniać?
  • Popełniasz ten sam błąd, co o. Mogielski, przypisując sobie prawo do oceniania, co zostało wyjaśnione, a co nie. Takie przysłowie było o wojewodzie, pewnie wszyscy znają. Otóż o ile prowincjał jest partnerem dla biskupa do dyskusji na ten temat, to ani Ty ani ja nie jesteśmy.
  • Sam sobie takie prawo przypisałeś, pisząc, że bp. Stefanek wyjaśnił sprawę poprzez przesłuchanie pomówionego.
  • [cite] Tomasz i Ewa:[/cite]Dopuszczam kazda mozliwa wersje wydarzen. W interesie nas wszystkich jest wyjasnienie sprawy, ale niekoniecznie rekami wrogich kosciolowi "gazownikow". Byc moze panstwem Mogielskimi kierowaly dobre pobudki, ale jak mawiaja, dobrymi checiami pieklo jest pono wybrukowane.
    Widzę, że do jakiegoś consensusu powoli dochodzimy. Wersja Mogielskiego jest możliwa i należy ją wyjaśnić. Tu się zgadzamy.

    Co do Gazowni: gazety katolickie (Niedziela i Gość Niedzielny) o takich rzeczach nie piszą z definicji. Nic więc dziwnego, że wywlekła sprawę Gazownia, tym bardziej, że Rzepa tego nie chciała. Trudno - stało się, więc nie oburzajmy się na złego Michnika, tylko czekajmy na wyjaśnienie sprawy.
  • [cite] Torquemada:[/cite]Sam sobie takie prawo przypisałeś, pisząc, że bp. Stefanek wyjaśnił sprawę poprzez przesłuchanie pomówionego.
    Niczego sobie nie przypisałem, po prostu powtórzyłem to, co sam ks. biskup na ten temat powiedział. :wink:

    BTW: pewnie czytałeś już o dziennikarce "Wyborczej", która jeździ po Polsce śladem prof. Jerzego Nowaka i przesłuchuje proboszczów, którzy udostępnili mu sale na wykłady, w których polemizuje z książką Grossa. "Przesłuchuje", bo ton pytań jest bardzo agresywny i można wręcz odnieść wrażenie, że chodzi o to, aby księży zastraszyć. Co liberalną gazetę obchodzi, co się dzieje za zgodą proboszcza w sali parafialnej, można zapytać. Niestety, jeżeli dajemy tej gazecie prawo do rozliczania biskupów, to nie ma co się dziwić, że się szarogęsi.
  • Sprawa oskarżeń "Gazety Wyborczej" wobec szczecińskiego duchownego
    Wyrok bez sądu


    W miniony poniedziałek "Gazeta Wyborcza" oskarżyła jednego z księży archidiecezji szczecińskiej, dyrektora Schroniska św. Brata Alberta w Szczecinie, o molestowanie podopiecznych. W perspektywie kolejnych publikacji prasowych dotyczących tej sprawy, a także wypowiedzi i komentarzy prezentowanych zarówno w programach telewizyjnych, jak i radiowych nie sposób nie odnieść wrażenia, że cała sprawa jest zaplanowaną akcją, wymierzoną w Kościół katolicki w Polsce. Wydaje się to tym bardziej pewne, że jej przedstawianie w mediach niewiele ma wspólnego z faktami. - Będę dochodził swoich praw - deklaruje ks. Andrzej, zapowiadając, że z tymi, którzy go oskarżają o rzekome molestowanie, spotka się w sądzie.

    Po tym, jak w miniony poniedziałek "Gazeta Wyborcza" opublikowała artykuł pt. "Ukryty grzech Kościoła", Tomasz Terlikowski, publicysta "Rzeczpospolitej", na swoim blogu napisał: "Sprawy, którą ujawnia 'Gazeta', nie da się zlekceważyć. Po raz kolejny okazało się, że dla chronienia interesów jednego księdza poświęca się interesy dzieci i młodzieży. A robią to biskupi, którzy powinni chronić swoje owieczki, szczególnie te najmłodsze, przed wilkami, które udają pasterzy. Zamiast tego chronili wilki i pozwalali im przez lata grasować wśród niewinnych".
    Po pierwsze, wbrew temu, co twierdzi pan Terlikowski, nic się jeszcze nie okazało, bo nie znamy wyroku sądu w tej sprawie. To zaś, że publicysta "Rzeczpospolitej" ślepo uwierzył "Gazecie Wyborczej", dziwić nie powinno. Wszak dokładnie tak samo przed rokiem - w sprawie ks. abp. Stanisława Wielgusa - dowiódł swojej żarliwej wiary w absurdalne zapiski funkcjonariuszy Służb Bezpieczeństwa. Fakt, że w podobnych sprawach Tomasz Terlikowski zawsze gotów jest bardziej uwierzyć ludziom zwalczającym Kościół niż ludziom służącym Kościołowi, też o czymś świadczy.

    Rzecznicy nieznanych "ofiar"
    Tezy podobne do tych, jakie na swoim blogu zamieścił pan Terlikowski, wysunął na łamach wczorajszej "Gazety Wyborczej" ks. Jacek Prusak, jezuita, przedstawiony na łamach tego pisma również jako psychoterapeuta. Odnosząc się do całej sprawy, stwierdza on m.in.: "Mamy do czynienia z klasycznym dla Kościoła stylem reagowania, w którym chroni się księdza kosztem ofiar". Wypowiedź ks. Prusaka jest skrajnym nadużyciem, choćby z tego powodu, że sugeruje nie tylko oczywistą winę oskarżonego przez "GW" duchownego, ale i istnienia faktycznych ofiar, mimo że do chwili wyjaśnienia sprawy przez prokuraturę nie ma żadnych podstaw do tego, by którąkolwiek z tych tez przyjmować za prawdziwą.
    "To klerykalny model: bronimy Kościoła, poświęcając tych, którzy przez jego urzędników są ranieni" - stwierdza dalej ks. Prusak. Jeżeli
    ks. Prusak naprawdę uważa się jedynie za "urzędnika" Kościoła, dowodzi to, że nie ma pojęcia na temat jego funkcjonowania i struktur, co z kolei oznacza, iż jego wypowiedzi w tej kwestii nie mogą być poważnie brane pod uwagę.

    Oskarżenie bez dowodów
    Czytając wczorajszą "Rzeczpospolitą", nie mogłem się nadziwić. Oto bowiem w komentarzu zatytułowanym "Tuszowanie jest współudziałem" Tomasz Terlikowski napisał pozytywne zdanie o polskim Kościele i jego pasterzach, co ostatnimi czasy zdarza mu się raczej rzadko! Nawiązując do sprawy ze Szczecina, stwierdził on m.in.: "Biskupi zwykle reagują w takich sytuacjach, a duchowni przyłapani na pedofilii czy molestowaniu homoseksualnym są nie tylko karani przez sądy świeckie, ale też suspendowani i usuwani ze stanu kapłańskiego". Zdziwienie moje było jednak krótkie, gdy okazało się, że powyższe stwierdzenie jest jedynie pomocnicze do tezy o zupełnie innym brzmieniu. W dalszej części swego komentarza pan Terlikowski stwierdził: "Niestety, w Szczecinie te standardy nie zadziałały. Dlaczego tak się stało? Bez ustalenia, kto podejmował kluczowe decyzje i wyciągnięcia konsekwencji wobec osób, które ponoszą za nie odpowiedzialność, nie może być mowy o pełnym wyjaśnieniu sprawy. I tego trzeba się domagać. Nie dla zemsty, ale po to, by każdy duchowny i każdy hierarcha pamiętał, że tuszowanie jest współudziałem".
    W wypowiedzi pana Terlikowskiego jest nieścisłość. Otóż z jednej strony wyraźnie stwierdza on, że "karani przez sądy świeckie, ale też suspendowani i usuwani ze stanu kapłańskiego" powinni być "duchowni przyłapani na pedofilii czy molestowaniu homoseksualnym". Pisząc, że "w Szczecinie wspomniane standardy nie zadziałały", Tomasz Terlikowski ma najwyraźniej pretensje, że oskarżony przez "Gazetę Wyborczą" duchowny archidiecezji szczecińskiej nie został ani ukarany przez sąd świecki, ani też suspendowany i usunięty ze stanu kapłańskiego. Rzecz w tym, że na razie żaden sąd nie potwierdził prawdziwości zarzutów, za które miałby być ukarany czy suspendowany.
    Tomasz Terlikowski napisał, że "tuszowanie jest współudziałem". Szkoda, że nie zająknął się ani słowem na temat tego, czym jest oskarżanie bez dowodów i wydawanie wyroków...

    Biskup na celowniku
    W dotyczącym tej samej sprawy artykule opublikowanym wczoraj na łamach "Gazety Wyborczej" Katarzyna Wiśniewska stwierdziła: "Wyznania pokrzywdzonych zebrał i przekazał kurii dominikanin o. Marcin Mogielski. Ale trzech kolejnych biskupów: Stanisław Stefanek, Marian Przykucki i Zygmunt Kamiński, przez lata nie robiło nic, by ostatecznie to wyjaśnić". Manipulację widać jak na dłoni. Otóż dzień wcześniej "GW" wyraźnie stwierdziła, że o. Mogielski przekazał "wyznania" rzekomych pokrzywdzonych w 2003 roku. Od tego czasu na stolicy arcybiskupiej w Szczecinie nie było "trzech kolejnych biskupów". Od 1999 roku ordynariuszem szczecińsko-kamieńskim był ks. abp Zygmunt Kamiński i jest nim do dziś. Co zatem wspólnego z "wyznaniami" o. Mogielskiego ma ks. bp Stanisław Stefanek?
    Wydaje się, że obecność w większości artykułów dotyczących tej sprawy postaci ks. bp. Stanisława Stefanka, który od 1996 roku jest ordynariuszem łomżyńskim, nie jest przypadkowa. Wcale nie tak dawno "Głos Wielkopolski" bez żadnych podstaw oskarżył go o współpracę z SB. Sprawa szybko ucichła, bo rzekome "dowody" współpracy przedstawione przez wspomnianą gazetę były aż nadto prymitywne, by do wsparcia tej próby "odstrzału" przystąpiły najbardziej "opiniotwórcze" media, a wraz z nimi znani skądinąd dyżurni "katolicy" od bicia się w cudze piersi. Najwyraźniej nie znaleziono innego sposobu, aby oskarżyć
    ks. bp. Stefanka, stąd postanowiono wykorzystać okazję szczecińskiego schroniska do podważenia autorytetu niezwykle zasłużonego dla spraw Kościoła i Ojczyzny pasterza. I chyba w tym kontekście należy odczytać zarówno dotyczące tej sprawy artykuły zamieszczone w "Gazecie Wyborczej", jak i wczorajszy komentarz Tomasza Terlikowskiego w "Rzeczpospolitej" pt. "Tuszowanie jest współudziałem".

    "Gazeta Wyborcza" i telewizja TVN już wydały na mnie wyrok
    Sprawę oskarżeń wysuniętych pod adresem duchownego archidiecezji szczecińskiej bada tamtejsza prokuratura. Z pewnością jest to dobra wiadomość, gdyż tylko tym sposobem mamy szansę na wyjaśnienie wszystkich aspektów tej sprawy.
    Ci, którzy postawili kapłanowi tak poważne zarzuty, pozostają anonimowi. Anonimowy nie chce być oskarżony przez nich kapłan, który - jak widać - nie ma nic do ukrycia i nie boi się konfrontacji z faktami.
    Ksiądz Andrzej Dymer, bo o nim mowa, jest założycielem Schroniska św. Brata Alberta w Szczecinie, którego dyrektorem był w latach 1991--1995. Po oskarżeniach "Gazety Wyborczej" w wypowiedzi dla "Kuriera Szczecińskiego" ks. Dymer stwierdził: "Każdy ksiądz podlega prawu kanonicznemu, ale podlega też prawu karnemu, jak każdy obywatel. Na wystąpienie z pozwem na drogę cywilną musi mieć jednak zgodę przełożonych. Wcześniej takiej zgody nie miałem, ale po artykule w 'Gazecie Wyborczej' ją otrzymałem.
    Dowiedziałem się już dawnej, że mam być oskarżony o molestowanie. Do osób, o których słyszałem, że chcą to uczynić, zwracałem się z prośbą, żeby skierowały sprawę do prokuratury, jeśli uważają, że to jest prawda. Nie uczyniły tego. To przykre. Teraz ja nie mam wyjścia i kieruję sprawę do sądu z powództwa cywilnego. Z tymi, którzy oskarżają mnie o rzekome molestowanie, spotkamy się więc w sądzie.
    Mówienie teraz czegokolwiek więcej nie miałoby sensu. 'Gazeta Wyborcza' i Telewizja TVN już wydały na mnie wyrok, a czy ja mogę się im w pojedynkę przeciwstawić? Wiem, że sprawa w sądzie będzie ciągnęła się bardzo długo. Jestem na to przygotowany. Będę dochodził swoich praw".
    Nie ma wątpliwości, że decyzja ks. Andrzeja wydaje się jak najbardziej słuszna. I chyba nie pozostaje ona bez wpływu na postawę rzekomych jego "ofiar". Na łamach wczorajszej "Gazety Wyborczej" Katarzyna Wiśniewska napisała: "Dzisiaj w wywiadzie dla 'Gazety' ks. Andrzej wszystkiemu zaprzecza, ale jedna z ofiar podtrzymuje swoje zeznania". Warto w tym miejscu zauważyć, że dzień wcześniej "GW" pisała o zeznaniach czterech rzekomych ofiar. Czy oznacza to, że trzy pozostałe zmieniły zdanie?

    Powtórka z historii
    Wcale nie tak dawno media okrzyknęły pedofilem ks. prałata Henryka Jankowskiego. Ich akcja osiągnęła zamierzone cele. Zaraz po tym jak metropolita gdański - zgodnie z oczekiwaniami mediów - odwołał zacnego kapłana z funkcji proboszcza parafii św. Brygidy, ten ostatni przestał już być dla mediów pedofilem... Niewiele ponad rok temu te same media okrzyknęły współpracownikiem SB ks. abp. Stanisława Wielgusa. W owym czasie pod pozorem zachowania uczciwości "uzdrawiacze Kościoła" trąbili wszędzie, że "sprawę trzeba wyjaśnić do końca". Kiedy tylko nowy metropolita warszawski zrezygnował z urzędu, każdy z nich przed wyjaśnieniem tej sprawy "do końca" broni się, jak tylko może...
    Obecna sprawa zdaje się wyglądać dość podobnie. Można zaryzykować twierdzenie, że gdyby ks. abp Stanisław Stefanek ustąpił z pełnionych funkcji, jak życzyliby sobie tego niektórzy przedstawiciele "Kościoła otwartego", z pewnością gotowi byliby już przyznać, że nie był ani współpracownikiem SB, ani współwinnym rzekomych nadużyć w Szczecinie...
    Sebastian Karczewski
  • A kto jest przegranym?
  • [cite] alleksandra:[/cite]Dlatego nie trzeba się bac wyjaśnienia sądowego, Kościół nie powinien się go bać.
    A boi się? :shocked:
  • Straty to Ci którzy usprawiedliwią swój mało słony katolicyzm takimi zdarzeniami w KK.
  • [cite] Maciek:[/cite] Podburzanie wiernych przeciwko ich pasterzom jest ciężkim wykroczeniem przeciwko jedności Kościoła.

    To obłuda...

    A pedofilstwo jest cacy???

    Wolę przeciwstawić się księdzu biskupowi niż mieć za kapłana czynnego pedofila...
  • Cały problem w tym, że to właśnie ksiądz biskup decyduje, kto będzie kapłanem. Dlatego konfliktowanie się z biskupem w takiej sytuacji jest - delikatnie mówiąc - mało rozsądne.
  • no właśnie zawsze może podjąć decyzję w drugą stronę...

    Tylko czy będzie chciał???
  • No a jesli otroche zmienic sytuacje - osoba PODEJRZEWANA o pedofilie nie jest ksiedzem, tylko np. nauczycielem, trenerem dziecka, druzynowym itp. Przeciez wtedy oczywiste bylo by, ze taka osoba po pierwsze najpierw musiala by oczyscic sie z zarzutow (moze i nieslusznych i krzywdzacych) a dopiero potem wrócila by do pracy z dziecmi, no a jesli okazalo by sie, ze jednak cos bylo nei tak, miala by wyrok karny i z dziecmi juz by nie pracowala. Wiecie, jak na mnie osobiscie podzialay wiadomosci o instruktorze karate, ktory molestowal dzieci i dopuscil sie morderstwa? Moi synowie tez chodzili na karate, jeden kilka razy jezdzil na obozy i chociaz na naszego senseia nigdy nie padl nawet cien takich podejrzen, to jednak jeden przypadek w calej Polsce mysle, ze swoje zrobil, jesli chodzi o opinie publiczna. Jesli podejrzany jest ksiadz, to chyba kazdy, czyje dziecko chodzi na religie, moze bardziej wlacza sie w zycie parafii, moze nawet wyjezdza na obozy czy pielgrzmki, musi zaczac sie zastanawiac, czy przypadkiem ktorys z duchownych w jego otoczeniu nie ma czegos na sumieniu. I jesli do tego otoczka sprawy jest taka, ze przez wiele lat wszystko bylo zalatwiane w zamknietym gronie, a w praktyce wcale, to dochodzi jeszcze podwarzenie zaufania do calej instytucji, ktora zamiast chronic nasze dzieci chroni swojego przedstawiciela.
    Rozumowo mozna sobie wiele wytlumaczyc, ale na emocje takie informacje dzialaja tak jak dzialaja, wystarczy wyobazic sobie wlasne dziecko w takiej sytuacji...
    Pozdrawiam - Ula
  • Najlepiej zastosujmy odpowiedzialność zbiorową i co 5 księdza na 10 lat do więzienia a do celi dodać po jednym senseju.
  • [cite] Rafał:[/cite]Najlepiej zastosujmy odpowiedzialność zbiorową i co 5 księdza na 10 lat do więzienia a do celi dodać po jednym senseju.

    Tak a co 20 księdza na stos ...

    Drzewo suche już uzbierane:wink:

    Rafałku sorry ale takimi wpisami się kompromitujesz...
  • A tu jeszcze jeden głos w tej sprawie:
    http://tygodnik.onet.pl/
  • dostosowałem się do poziomu Argento
  • [cite] Yenna:[/cite]niech wcześniej mój biskup mnie zapewni że ludzie zajmujący się tą młodzieżą są kryształowi
    A czy my sami jesteśmy kryształowi?
  • Skoro nie zrozumiałaś tego, co napisałem, skąd możesz wiedzieć, czego bronię? :cool:
  • Nie chce wchodzic w ta dyskujse dalej bo jestem emocjonalnie zaangazowana bo znam wszystkie strony konfliktu.Moge napisac jedno,ze zglosil sie chlopak do prokuratury,ktory niedawno rzekomo byl molestowany przez ks.Andrzeja,jesli okaze sie ,ze jest to prawda sprawa trafi do sadu a tamte ofiary sprzed kilkunatu lat beda mogly zeznawac i niejako pomoc temu chlopakowi co teraz sie zglosil.Wiem to od koleznaki,ktora wie to od adwokata O.Mogielskiego.Czekam wiec na rozwoj wypadkow,biskupi szczecinscy teraz tez czekaja na kroki prokuratury.
  • Tuszowanie jest współudziałem


    Tomasz P. Terlikowski

    Ostrożność w osądach jest rzeczą dobrą. Szczególnie, gdy w grę wchodzą sprawy tak istotne jak dobre imię duchownego czy wiarygodność Kościoła.

    Ale nie mniej istotne jest bezpieczeństwo powierzonych duszpasterzom wiernych, w tym przede wszystkim dzieci. I dlatego â?? w sprawach takich jak ta w Szczecinie â?? Kościół, po skandalach seksualnych w Stanach Zjednoczonych i Irlandii, wypracował normy pozwalające równoważyć interesy obu stron. Chodzi o to, aby z jednej strony nie dopuszczać do oszczerstw i niesprawiedliwych osądów, a z drugiej, unikać krzywdy niewinnych ofiar.

    Normy te są â?? także w Polsce â?? zazwyczaj respektowane. Biskupi zwykle reagują w takich sytuacjach, a duchowni przyłapani na pedofilii czy molestowaniu homoseksualnym są nie tylko karani przez sądy świeckie, ale też suspendowani i usuwani ze stanu kapłańskiego. Nie ma bowiem lepszej drogi do załatwienia takich spraw. Tylko w ten sposób da się uchronić młodych ludzi przed przestępczą działalnością nielicznych księży i zachować wiarygodność większości duchownych oraz nauczania Kościoła.

    Działanie takie jest opłacalne także z punktu widzenia czysto pragmatycznych interesów Kościoła jako instytucji. Dzięki szybkiej i prawidłowej reakcji biskupa sprawa nie wywołuje sensacji, nie pojawiają się nowe ofiary, a duchowny przestaje stanowić zagrożenie dla dobrego imienia Kościoła.

    Niestety, w Szczecinie te standardy nie zadziałały. Dlaczego tak się stało? Bez ustalenia, kto podejmował kluczowe decyzje i wyciągnięcia konsekwencji wobec osób, które ponoszą za nie odpowiedzialność, nie może być mowy o pełnym wyjaśnieniu sprawy. I tego trzeba się domagać. Nie dla zemsty, ale po to, by każdy duchowny i każdy hierarcha pamiętał, że tuszowanie jest współudziałem.
  • Jesli ten chlopak co sie zglosil mowi o sprawie molestowania sprzed 2 lat to nie ma,jesli tylko bedzie wiarygodnym swiadkiem to tamci chlopcy sprzed kilkunastu lat moga zeznawac takze,ale beda to tylko zeznania pomocnicze.
    Znam kilka jeszcze waznych elementow tej sprawy,ale na razie nie moge o nich pisac,niech prokuratura dziala.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.