No, ja mam mało dzieci, ale cóż zrobić. Jakoś radzić sobie musimy. Są raz w miesiącu zajęcia sportowe dla dzieci ED, ale mój najstarszy syn nie zna tych dzieci, jakoś nie umie się bawić z obcymi dziećmi, a większość jest młodsza od niego. Zresztą on zawsze był taki aspołeczny (po mnie chyba).
Młodszy syn za to bardzo jest otwarty na inne dzieci.
A inne rodziny... Cóż... Fajni ludzie, ale dzielą nas odległości. Z tym, że warto czasem pogadać i popytać dlaczego ludzie decydują się na ED. Mnie się oczy na wiele spraw otworzyły, bo okazało się, że to z czym się zmagam w szkole, na podwórku, wśród sąsiadów to nie moja paranoja, ale doświadczenie innych również. Nie wątek na to, ale czasem dostaje się w d.... od otoczenia tak bardzo, że tylko zbierać manatki i uciekać...
Mimo wszystko, jeżeli szkoła jest na miejscu to nie muszę urządzac dalekich wypraw na egzaminy. W V, VI klasie i w gimnazjum to dzieci nawet same moga jeździć na egzaminy.
Mimo wszystko, jeżeli szkoła jest na miejscu to nie muszę urządzac dalekich wypraw na egzaminy. W V, VI klasie i w gimnazjum to dzieci nawet same moga jeździć na egzaminy.
Ja muszę sprostować Szkoła żadnych dodatkowych subwencji nie otrzymuje z powodu prowadzonej w niej ED.
I wychodzi na to, że uczycie pod egzamin, a niektórzy sami wcześniej to krytykowali. Myślałam długo i jestem przeciwna nieprzemyślanej, takiej na hurra ED.
Z książek przydatnych do ED poleciłabym tę: Regina Pawłowska, Czytam i rozumiem... Lingwistyczna teoria nauki czytania, czerwona okładka, niestety wydawnictwa nie pamiętam. Książka niedroga a warta uwagi, mnóstwo ćwiczeń i wskazówek.
@Karolinka: czy czytałaś tę książkę "Czytam i rozumiem"? Bo ja nie zauważyłem, żeby ktoś tu pisał, że szkoła dostaje dodatkowe subwencje za ED MSPANC
I do kogo to "uczycie"? Bo ja dzieci WYCHOWUJĘ. Nauka stanowi element tego działania. A że ustawodawca wymaga corocznego zasobu informacji, to zasób ten dzieciom przekazuję przy okazji faktycznej nauki.
Dorunia, dobrze też szukać w szkołach prywatnych, ale tych bardziej normalnych , bo dla szkoły to czysty zysk ze względu na subwencje jakie ta szkoła otrzymuje z racji prowadzenia ED.
U nas na kolędzie ksiądz chciał zobaczyć też zeszyt od polskiego, bo pierszy raz spotkał się z taką sytuacją: dziecko - 2 klasa, nie chodzi do szkoły (ani na religię), a tu I Komunia ... A tam .... wypracowanie - jak powstał węgiel? - o ogromnych roślinach i o potopie 4,4 tys. lat temu...
Karolinko - szkoła otrzymuje subwencję taką samą, jak za dziecko, które realnie do niej uczęszcza. A nie ponosi żadnych kosztów, gdyż dziecko w ED nie zużywa miejsca, czasu nauczycieli oraz papieru toaletowego. I zapytaj Sawickich, jak to żadnego dodatkowego pożytku z homeschoolersów nie mają. Dzięki nam otworzyli gimnazjum i liceum
Marcelino, o tym samym mówię. ED nie powoduje dodatkowych pieniędzy dla szkoły. W ED subwencja mogłaby trafiać do dziecka, szkoda, że tak nie jest. Jednak tu pewnie odezwaliby się dyrektorzy szkół, że przecież egzaminy, konsultacje z nauczycielami, wycieczki i uroczystości szkolne, w których może uczestniczyć dziecko itd.
Ja muszę sprostować Szkoła żadnych dodatkowych subwencji nie otrzymuje z powodu prowadzonej w niej ED.
I wychodzi na to, że uczycie pod egzamin, a niektórzy sami wcześniej to krytykowali. Myślałam długo i jestem przeciwna nieprzemyślanej, takiej na hurra ED.
1. Czyli mam uwierzyć, że prywatna szkoła spoza rejonu za darmo egzaminuje moje dzieci? )
Karolinko, jednym z powodów dla których wzięłam swoje dzieci na ED było to, że zauważyłam iż w szkole dzieci niewiele się uczyły. Wszystko musiały nadrabiać w domu. A tak mają przynajmniej spokój, bo przy ED nie muszą przesiadywać w szkole.
Karolinko, jednym z powodów dla których wzięłam swoje dzieci na ED było to, że zauważyłam iż w szkole dzieci niewiele się uczyły. Wszystko musiały nadrabiać w domu. A tak mają przynajmniej spokój, bo przy ED nie muszą przesiadywać w szkole.
Ufność należy pokładać w Panu, a nie w nauce... dzieci to wiedzą.
Ja muszę sprostować Szkoła żadnych dodatkowych subwencji nie otrzymuje z powodu prowadzonej w niej ED.
I wychodzi na to, że uczycie pod egzamin, a niektórzy sami wcześniej to krytykowali. Myślałam długo i jestem przeciwna nieprzemyślanej, takiej na hurra ED.
1. Czyli mam uwierzyć, że prywatna szkoła spoza rejonu za darmo egzaminuje moje dzieci? )
2. No to przyłapałaś nas na gorącym uczynku!!! )
No to w sumie nie masz dzieci w ED tylko spełniasz obowiązek szkolny w domu
Marcelino, o tym samym mówię. ED nie powoduje dodatkowych pieniędzy dla szkoły. W ED subwencja mogłaby trafiać do dziecka, szkoda, że tak nie jest. Jednak tu pewnie odezwaliby się dyrektorzy szkół, że przecież egzaminy, konsultacje z nauczycielami, wycieczki i uroczystości szkolne, w których może uczestniczyć dziecko itd.
Jak to nie powoduje dodatkowych pieniędzy dla szkoły? Każde dziecko przyjęte na stan powoduje dodatkowe pieniądze. A w przypadku dziecka ED dochód z subwencji niewiele różni od przychodu. Do do przekazywania subwencji rodzicom to niby byłoby pięknie, ale z drugiej strony - wówczas system chciałby wpychać się ci do domu. A tak za to jak, czego i gdzie uczysz odpowiada dyrektor. I niech tak zostanie! Mi ten system pasuje - tym bardziej, że w ten sposób wspieram dostęp dzieci z ubogich terenów wiejskich do edukacji na wysokim poziomie. To tez powinien być jeden z argumentów przy wyborze szkoły dla osób chcących mieć możliwość decyzji co się ze środkami z subwencji dzieje.
Do do przekazywania subwencji rodzicom to niby byłoby pięknie, ale z drugiej strony - wówczas system chciałby wpychać się ci do domu ------------------------------------------------------------------------------------- jeszcze piękniej gdyby nie przekazywał tylko nie zabierał
Szkoła Salomon z Warszawy się chwali, że zwraca część subwencji rodzicom, ale nikt z nas chyba nie ma tam dzieci - kilka osób z grupy ED na facebooku tam jest. Ostatnio egzaminy wypadły nam między nagłym porodem a chrztem, więc nie puściłabym męża na parę dni na drugi koniec Polski. Podręcznik u nas niby obowiązuje, ale nikt nie sprawdza, czy wszystkie strony są wypełnione.
Ufność należy pokładać w Panu, a nie w nauce... dzieci to wiedzą. --------------------------- Będę powtarzać do upadłego, że człowiek to byt rozumny. Najwyższą jego władzą jest rozum. Dlaczego ma rozum? Rozum ma po to, aby odczytywać prawdę jaką Stwórca zawarł w człowieku i innych bytach. Poprzez poznwanie świata i człowieka człowiek poznaje Boga.
No to w sumie nie masz dzieci w ED tylko spełniasz obowiązek szkolny w domu --------------------------------- W programach szkolnych sa ziarna prawdy. Przecież programy te powstawały przez wieki, w między czasie były ideologicznie zniekształcane, ale ziarna prawdy zostały. My odrzucamy fałsze w programach szkolnych, to umożliwia nam ED.
Karolinko, jednym z powodów dla których wzięłam swoje dzieci na ED było to, że zauważyłam iż w szkole dzieci niewiele się uczyły. Wszystko musiały nadrabiać w domu. A tak mają przynajmniej spokój, bo przy ED nie muszą przesiadywać w szkole.
Mam pierwsze (najstarsze sześcioletnie) dziecko w szkolnej zerówce. Jest po przedszkolu państwowym, w którym - zgodnie z podstawą - czytać nie uczono. Liter też nie pokazywano. Ja litery pokazywałam w domu, bo dzieć zainteresowany był, ale nie histeryzowałam w względzie nauki czytania. W zerówce okazało się, że skandal jest bo dzieci po pkolu nie potrafią czytać. Pani B daje im więc codziennie czytanki do czytania (ze wszystkim literami polskiego alfabetu włącznie z dwuznakami) - a niech próbują składać. Na głosy rodziców że część dzieci w ogóle literek nie zna więc co mają składać... pani B odpowiada "niech próbują". Komunikat szkoły jest jak dla mnie jasny - dom ma nauczyć czytać, a pani będzie sprawdzać postępy odpytując z czytanek. Taka trochę ED z koniecznością posyłania na 5 godz dziennie. 5 godzin stracone dziennie - bo i tak sama go uczę w domu. W kwestii matematyki jest odwrotnie. Syn dodaje i odejmuje do 20, zlicza do 100. Dzieci z grupy na podobnym poziomie. Pani B właśnie wprowadziła cyfrę 5 :-(( :-(( Zastanawiam się nad ED od przyszłego roku.
Póki co obowiązek szkolny traktujemy po macoszemu. Chodzi, ale często zostaje. Od wczoraj ma już przerwę świąteczną
Karolinko, jednym z powodów dla których wzięłam swoje dzieci na ED było to, że zauważyłam iż w szkole dzieci niewiele się uczyły. Wszystko musiały nadrabiać w domu. A tak mają przynajmniej spokój, bo przy ED nie muszą przesiadywać w szkole.
Mam pierwsze (najstarsze sześcioletnie) dziecko w szkolnej zerówce. Jest po przedszkolu państwowym, w którym - zgodnie z podstawą - czytać nie uczono. Liter też nie pokazywano. Ja litery pokazywałam w domu, bo dzieć zainteresowany był, ale nie histeryzowałam w względzie nauki czytania. W zerówce okazało się, że skandal jest bo dzieci po pkolu nie potrafią czytać. Pani B daje im więc codziennie czytanki do czytania (ze wszystkim literami polskiego alfabetu włącznie z dwuznakami) - a niech próbują składać. Na głosy rodziców że część dzieci w ogóle literek nie zna więc co mają składać... pani B odpowiada "niech próbują". Komunikat szkoły jest jak dla mnie jasny - dom ma nauczyć czytać, a pani będzie sprawdzać postępy odpytując z czytanek. Taka trochę ED z koniecznością posyłania na 5 godz dziennie. 5 godzin stracone dziennie - bo i tak sama go uczę w domu. W kwestii matematyki jest odwrotnie. Syn dodaje i odejmuje do 20, zlicza do 100. Dzieci z grupy na podobnym poziomie. Pani B właśnie wprowadziła cyfrę 5 :-(( :-(( Zastanawiam się nad ED od przyszłego roku.
Póki co obowiązek szkolny traktujemy po macoszemu. Chodzi, ale często zostaje. Od wczoraj ma już przerwę świąteczną
)
Właśnie Annana! W ED program dostosowujesz do dziecka. Chociaż niestety egzaminy szkolne sprawiają, że czasami trzeba pocisnąć w niektórych dziedzinach, a wystarczyłoby poczekać, aż dziecko dorośnie i wtedy uczyc czego trzeba.
Karolinko, jednym z powodów dla których wzięłam swoje dzieci na ED było to, że zauważyłam iż w szkole dzieci niewiele się uczyły. Wszystko musiały nadrabiać w domu. A tak mają przynajmniej spokój, bo przy ED nie muszą przesiadywać w szkole.
Mam pierwsze (najstarsze sześcioletnie) dziecko w szkolnej zerówce. Jest po przedszkolu państwowym, w którym - zgodnie z podstawą - czytać nie uczono. Liter też nie pokazywano. Ja litery pokazywałam w domu, bo dzieć zainteresowany był, ale nie histeryzowałam w względzie nauki czytania. W zerówce okazało się, że skandal jest bo dzieci po pkolu nie potrafią czytać. Pani B daje im więc codziennie czytanki do czytania (ze wszystkim literami polskiego alfabetu włącznie z dwuznakami) - a niech próbują składać. Na głosy rodziców że część dzieci w ogóle literek nie zna więc co mają składać... pani B odpowiada "niech próbują". Komunikat szkoły jest jak dla mnie jasny - dom ma nauczyć czytać, a pani będzie sprawdzać postępy odpytując z czytanek. Taka trochę ED z koniecznością posyłania na 5 godz dziennie. 5 godzin stracone dziennie - bo i tak sama go uczę w domu. W kwestii matematyki jest odwrotnie. Syn dodaje i odejmuje do 20, zlicza do 100. Dzieci z grupy na podobnym poziomie. Pani B właśnie wprowadziła cyfrę 5 :-(( :-(( Zastanawiam się nad ED od przyszłego roku.
Póki co obowiązek szkolny traktujemy po macoszemu. Chodzi, ale często zostaje. Od wczoraj ma już przerwę świąteczną
)
Właśnie Annana! W ED program dostosowujesz do dziecka. Chociaż niestety egzaminy szkolne sprawiają, że czasami trzeba pocisnąć w niektórych dziedzinach, a wystarczyłoby poczekać, aż dziecko dorośnie i wtedy uczyc czego trzeba.
Egzaminy, pocisnąć, trzeba ...normalnie wykrzywiasz obraz Edukacji Domowej...
Komentarz
przecież po to się uczą, żeby umiały )
Ja muszę sprostować
Szkoła żadnych dodatkowych subwencji nie otrzymuje z powodu prowadzonej w niej ED.
I wychodzi na to, że uczycie pod egzamin, a niektórzy sami wcześniej to krytykowali. Myślałam długo i jestem przeciwna nieprzemyślanej, takiej na hurra ED.
Z książek przydatnych do ED poleciłabym tę: Regina Pawłowska, Czytam i rozumiem... Lingwistyczna teoria nauki czytania, czerwona okładka, niestety wydawnictwa nie pamiętam. Książka niedroga a warta uwagi, mnóstwo ćwiczeń i wskazówek.
MSPANC
I do kogo to "uczycie"? Bo ja dzieci WYCHOWUJĘ. Nauka stanowi element tego działania. A że ustawodawca wymaga corocznego zasobu informacji, to zasób ten dzieciom przekazuję przy okazji faktycznej nauki.
Wyżej wypowiedż Agnieszki63
Czasem to tylko uczenie.
U nas na kolędzie ksiądz chciał zobaczyć też zeszyt od polskiego, bo pierszy raz spotkał się z taką sytuacją: dziecko - 2 klasa, nie chodzi do szkoły (ani na religię), a tu I Komunia ... A tam .... wypracowanie - jak powstał węgiel? - o ogromnych roślinach i o potopie 4,4 tys. lat temu...
I zapytaj Sawickich, jak to żadnego dodatkowego pożytku z homeschoolersów nie mają. Dzięki nam otworzyli gimnazjum i liceum
W ED subwencja mogłaby trafiać do dziecka, szkoda, że tak nie jest. Jednak tu pewnie odezwaliby się dyrektorzy szkół, że przecież egzaminy, konsultacje z nauczycielami, wycieczki i uroczystości szkolne, w których może uczestniczyć dziecko itd.
2. No to przyłapałaś nas na gorącym uczynku!!! )
Do do przekazywania subwencji rodzicom to niby byłoby pięknie, ale z drugiej strony - wówczas system chciałby wpychać się ci do domu. A tak za to jak, czego i gdzie uczysz odpowiada dyrektor. I niech tak zostanie!
Mi ten system pasuje - tym bardziej, że w ten sposób wspieram dostęp dzieci z ubogich terenów wiejskich do edukacji na wysokim poziomie. To tez powinien być jeden z argumentów przy wyborze szkoły dla osób chcących mieć możliwość decyzji co się ze środkami z subwencji dzieje.
drugiej strony - wówczas system chciałby wpychać się ci do domu
-------------------------------------------------------------------------------------
jeszcze piękniej gdyby nie przekazywał tylko nie zabierał
Dzwoniłam do tej szkoły i dostałam taką informację - to jakieś poufne, czy co, nic nie zastrzegał ten pan. Zwą to stypendium naukowe dla uczniów ED.
---------------------------
Będę powtarzać do upadłego, że człowiek to byt rozumny. Najwyższą jego władzą jest rozum. Dlaczego ma rozum? Rozum ma po to, aby odczytywać prawdę jaką Stwórca zawarł w człowieku i innych bytach. Poprzez poznwanie świata i człowieka człowiek poznaje Boga.
---------------------------------
W programach szkolnych sa ziarna prawdy. Przecież programy te powstawały przez wieki, w między czasie były ideologicznie zniekształcane, ale ziarna prawdy zostały. My odrzucamy fałsze w programach szkolnych, to umożliwia nam ED.
Jest po przedszkolu państwowym, w którym - zgodnie z podstawą - czytać nie uczono. Liter też nie pokazywano.
Ja litery pokazywałam w domu, bo dzieć zainteresowany był, ale nie histeryzowałam w względzie nauki czytania. W zerówce okazało się, że skandal jest bo dzieci po pkolu nie potrafią czytać.
Pani B daje im więc codziennie czytanki do czytania (ze wszystkim literami polskiego alfabetu włącznie z dwuznakami) - a niech próbują składać.
Na głosy rodziców że część dzieci w ogóle literek nie zna więc co mają składać... pani B odpowiada "niech próbują".
Komunikat szkoły jest jak dla mnie jasny - dom ma nauczyć czytać, a pani będzie sprawdzać postępy odpytując z czytanek.
Taka trochę ED z koniecznością posyłania na 5 godz dziennie.
5 godzin stracone dziennie - bo i tak sama go uczę w domu.
W kwestii matematyki jest odwrotnie. Syn dodaje i odejmuje do 20, zlicza do 100. Dzieci z grupy na podobnym poziomie.
Pani B właśnie wprowadziła cyfrę 5 :-(( :-((
Zastanawiam się nad ED od przyszłego roku.
Póki co obowiązek szkolny traktujemy po macoszemu. Chodzi, ale często zostaje.
Od wczoraj ma już przerwę świąteczną
)
A to że się nie dodaje to wiem z piaskownicy, a nie ze szkoły.