@tebacha chyba jesteśmy w tej samej szkole;-) opinia dla zerwówkowicza z drugiej poł 2008 roku, który będzie 2gi rok robił zerówkę jest ważna jeśłi jest z 2013 roku (info od p dyr). Na nowo natomiast trzeba złożyć podanie o objęcie ED w zerówce.
@Aneczka08, my w Lubczynie jesteśmy. W której klasie masz dzieci, że nie spotkałyśmy się ne egzaminach? Ale my nie robimy w przyszłym roku drugi raz zerówki tylko I klasę.
Od dłuższego czasu czytam ten wątek i znajduję w nim wiele ciekawych informacji i inspiracji do działania. Chciałabym was prosić o troszkę know how w praktyce. Tzn. jak to wygląda na co dzień. Jak się do tego zabrać, jak organizować pracę. Skąd czerpiecie inspiracje (może jakaś literatura). Mam 2,5 letniego synka i zaczynamy powolutku rozwiązywać zadania z Naucz mnie mamo, czy teczkę żyrafki:) Mamy jeszcze troszkę czasu do momentu przymusowego przedszkola , ale chciałabym się już powoli wdrażać i nie marnować czasu.
@Mya - polecam zapoznanie się z zasadami Edukacji Klasycznej http://www.edukacja-klasyczna.pl/ i lekturę dzieła o. Jacka Woronieckiego "Katolicka Etyka Wychowawcza" - ja to czytałam, jak miałam małe dzieci 3-letnie i roczne. Na początek polecam też "Umiejętność rządzenia i rozkazywania" - o zasadach sprawowania władzy w katolickim domu i nie tylko (któciutkie, polecane nawet dla młodzieży http://www.mlodzi.ien.pl/index.php?id=ksiazki#urzir )
Grunt to ustalić sobie właściwe podstawy i ideały wychowania w zalewie pop-ideologii pedagogiczno-psychologicznych.
2,5 latek ma sie przede wszystkim bawic, na codzien w normalnym zyciu dziecko sie uczy swiata.
i tez kazdy dzien inaczej u kazsego wyglada, nie ma chyba jakiegos jednego schematu na ED. Poza tym masz jeszcze kupe czasu na rozplanowywanie i szukanie info o dobrych materialach z ED.
swoja droga tak patrze ze mozna z ta nauka u dzieci tez w druga strone pojsc - w nadgorliwosc rodzica w nauczaniu.
@Eleonora Co do zasad katolickiego fundamentu wychowania to już od kilku lat zdobywam wiedzę na ten temat. Między innymi z bloga Pana Zalewskiego, jak i z niezliczonej ilości publikacji i książek. Nie miałam przykładu w rodzinnym domu więc musiałam skorzystać z pomocy książek.
Co do mojej nadgorliwości, to nie chodzi mi o to żeby męczyć dziecko i tworzyć z niego robota. Już się z tego wyleczyłam:) że moje dziecko musi być najlepsze heheh, życie mi wszystko wyjaśniło. Chodzi mi tylko o to, że bycie homeschoolersem kosztuje dużo pracy i zaangażowania ze strony rodzica. Siedzę z moimi maluchami w domu i codziennie się czegoś uczymy z życia wziętego. Sama jestem zaskoczona jak dziecko samo poprzez obserwację się uczy. Kiedy naczytałam się wspomnień naszych przedwojennych kresowian, tego w jaki sposób i w jakich warunkach byli oni wychowywani, zdaję sobie sprawę jak daleko mi do takiej pobożności i mądrości życiowej. Nie zależy mi na wychowaniu geniusza tylko pobożnego człowieka, który poradzi sobie w życiu i nigdy nie zostanie lewakiem heheh. Chcę się do tego przygotować. Na forum większość matek wielodzietnych (prawdziwie nie 2+3) do których mi jeszcze daleko, wiele to homeschoolerki i dlatego zwracam się do nich z prośbą o poradę, zarys drogi jaką same szły, jak uniknąć błędów, które same popełniły. Potrzebuję porady doświadczonych osób, które mnie uspokoją (mam nadzieje), że sobie z tym poradzę. Nie mam w swoim otoczeniu takich osób, a wśród mojego otoczenia jestem postrzegana jako dziwolong, że nie chcę wysłać dziecka do przedszkola, o szkole nie wspomnę.
@Mya ja rozumiem, że Ty chcesz sie przygotować do nauczania domowego i bardzo pochwalam twoje zaangażowanie, ja tylko nie rozumiem, dlaczego zaczynasz naukę tak wcześnie, tzn dlaczego już teraz angażujesz dziecko w naukę dla znacznie starszych dzieci?
kitek - zaczynam tak wcześnie bo widzę, że młody daje rade, ja go nie zmuszam. Kupiliśmy kiedyś jedną książeczkę i fajnie sobie z nią poradził, no to kupiliśmy następną itd. Jakby nie dawał rady to bym go nie dręczyła.
Mam nadzieje, że uda mi się edukować domowo moją ferajnę, już niebawem trzy osobową w nie dużym odstępie czasu, więc mam nadzieje, że będzie łatwiej bo będą mieć zbliżony materiał:)
Szkoda, że dyskusja zbacza w kierunku, który mam na co dzień w moim otoczeniu. Liczyłam na dobre słowo i poradę, a nie na ataki, że jestem nadgorliwa. Skoro Pan Bóg dał mi dzieci to traktuje to bardzo poważnie i nie chcę go zawieść. Wychowanie moralne jest dla mnie po stokroć ważniejsze niż intelektualne. Bo co mi po erudycie który będzie bezbożnikiem. Mój plan jest jasny i klarowny. Potrzebuję tylko przewodnika po dziedzinie edukacji domowej, bo uważam, że wiedza z pierwszej ręki jest dużo cenniejsza niż z książki
Znam dziecko, które w wieku 0,5 roku wypowiadało poszczególne słowa, gdy miało rok czasu wypowiadało się pełnymi zdaniami itd, znam tez młodzieńca, który gdy miał 8 lat przeczytał wszystkie dzieła Konecznego i Jasienicy. W niczym im to nie zaszkodziło, już teraz są młodziutkimi katolickimi dziennikarzami.
Chciałam przez to powiedzieć, że każde dziecko rozwija się inaczej i są też dzieci nieprzeciętnie zdolne.
@Mya - wybacz, ale jak zobaczyłam Twój wpis o tych książeczkach dla 2,5 latka to słowo nadgorliwość mi się samo wepchnęło w klawiaturę i mocno mnie zdziwiło, ot tyle, a nie że zaraz czepianie. Też chciałaś porady i zdania innych więc się wypowiedziałam. Zdziwiło mnie też o tyle, że mi nigdy do głowy nie przyszło siedzieć z takim maluchem i książeczki rozwiązywać ;-) Ja mam skromne doświadczenie w ED bo dopiero z najstarszą zaczęliśmy zerówkę, choć tak jak TY na ED zdecydowaliśmy się kiedy najstarsza miała 2,5 roku (a przynajmniej coś koło tego) I mam same maluchy w domu więc jest dużo roboty i po tym kawałku czasu kiedy jesteśmy w ED regulaminowo (choć pierwsze egzaminy dopiero będą po 1 klasie) mogę napisać, że trzeba dużo samodyscypliny, żeby ogarnąć rzeczywistość, a naprawdę mało siadamy nad książkami - ja jestem takim typem że "na żywioł" nie umiem pójść i muszę mieć jakieś wytyczne do nauki i materiały
(więc to też punkt odniesienia dla Ciebie abyś mogła zobaczyć czy Ty "na żywioł" z dziećmi pracujesz, czy musisz mieć jakiś schemat i plan i książki)
zresztą sam fakt tego, że tak wcześnie się na ED zdecydowaliśmy pozwoliło mi w teorii na rozmyślanie o tym i jakby mnie przygotowało do praktyki, aczkolwiek i tak inaczej to wygląda niż sobie zaplanowałam ileś tam czasu temu :-)
Etap jedzenia książeczek też był, ale wcześniej. Poza tym bardzo lubi kiedy mu się czyta, do tego stopnia, że nie potrafi robić nic innego. Drugi synek za to książki traktuje jako klocki, lub gryzaczek właśnie (1 rok).
Ja właśnie nie potrafię iść na żywioł i również liczę na to że mając program będzie mi łatwiej się przygotować. Jednak do tego czasu mogę już potrenować
Nie wiem czy mój synek będzie geniuszem, ale wiem że sprawia mu to przyjemność, szczególnie kiedy chwali się tacie swoimi nowymi osiągnięciami. Dodam tylko, że ma 2,5 roku, a mówi bardzo niewiele jak na swój wiek. Ostatnio zauważam postępy i liczę, że niedługo przełamiemy ten impas z mówieniem, bo nawet jak przestaje rozumieć o co mu chodzi. No cóż nie wszystko można powiedzieć za pomocą kilku dźwięków, słów i gestów heheheh.
Komentarz
opinia dla zerwówkowicza z drugiej poł 2008 roku, który będzie 2gi rok robił zerówkę jest ważna jeśłi jest z 2013 roku (info od p dyr). Na nowo natomiast trzeba złożyć podanie o objęcie ED w zerówce.
@Katarzyna czy dobrze pamiętam, jesteście u Jankowskich w szkole na Ursusie/ Włochach?
Acha, to nawet nie kojarzyłam. Zapytam dziś naszą czy i na jakich zasadach byłoby to możliwe.
Czy w zerówce też są jakieś egzaminy dla dziecka na koniec?
Po wczorajszej rozmowie z dyr. szkoły o której myślałam już wiem że nic się nie płaci To szkoła dostaje pieniądze.
@Mya - polecam zapoznanie się z zasadami Edukacji Klasycznej http://www.edukacja-klasyczna.pl/ i lekturę dzieła o. Jacka Woronieckiego "Katolicka Etyka Wychowawcza" - ja to czytałam, jak miałam małe dzieci 3-letnie i roczne. Na początek polecam też "Umiejętność rządzenia i rozkazywania" - o zasadach sprawowania władzy w katolickim domu i nie tylko (któciutkie, polecane nawet dla młodzieży http://www.mlodzi.ien.pl/index.php?id=ksiazki#urzir )
Grunt to ustalić sobie właściwe podstawy i ideały wychowania w zalewie pop-ideologii pedagogiczno-psychologicznych.
Co do mojej nadgorliwości, to nie chodzi mi o to żeby męczyć dziecko i tworzyć z niego robota. Już się z tego wyleczyłam:) że moje dziecko musi być najlepsze heheh, życie mi wszystko wyjaśniło. Chodzi mi tylko o to, że bycie homeschoolersem kosztuje dużo pracy i zaangażowania ze strony rodzica. Siedzę z moimi maluchami w domu i codziennie się czegoś uczymy z życia wziętego. Sama jestem zaskoczona jak dziecko samo poprzez obserwację się uczy. Kiedy naczytałam się wspomnień naszych przedwojennych kresowian, tego w jaki sposób i w jakich warunkach byli oni wychowywani, zdaję sobie sprawę jak daleko mi do takiej pobożności i mądrości życiowej. Nie zależy mi na wychowaniu geniusza tylko pobożnego człowieka, który poradzi sobie w życiu i nigdy nie zostanie lewakiem heheh. Chcę się do tego przygotować. Na forum większość matek wielodzietnych (prawdziwie nie 2+3) do których mi jeszcze daleko, wiele to homeschoolerki i dlatego zwracam się do nich z prośbą o poradę, zarys drogi jaką same szły, jak uniknąć błędów, które same popełniły. Potrzebuję porady doświadczonych osób, które mnie uspokoją (mam nadzieje), że sobie z tym poradzę. Nie mam w swoim otoczeniu takich osób, a wśród mojego otoczenia jestem postrzegana jako dziwolong, że nie chcę wysłać dziecka do przedszkola, o szkole nie wspomnę.
jak dla mnie to dobrze, że masz plan na swoje dzieci, bo Bóg będzie pięknie weryfikowal
@Anka, @agga - będziecie na lekcji o husarii w najbliższy czwartek? Potwierdźcie, proszę, na stronie organizacyjnej: https://www.facebook.com/#!/events/639650496092856/642718989119340/?notif_t=like, albo i tu, bo też zaglądam.
agga - jestem z wielkopolski
kitek - zaczynam tak wcześnie bo widzę, że młody daje rade, ja go nie zmuszam. Kupiliśmy kiedyś jedną książeczkę i fajnie sobie z nią poradził, no to kupiliśmy następną itd. Jakby nie dawał rady to bym go nie dręczyła.
Mam nadzieje, że uda mi się edukować domowo moją ferajnę, już niebawem trzy osobową w nie dużym odstępie czasu, więc mam nadzieje, że będzie łatwiej bo będą mieć zbliżony materiał:)
Szkoda, że dyskusja zbacza w kierunku, który mam na co dzień w moim otoczeniu. Liczyłam na dobre słowo i poradę, a nie na ataki, że jestem nadgorliwa. Skoro Pan Bóg dał mi dzieci to traktuje to bardzo poważnie i nie chcę go zawieść. Wychowanie moralne jest dla mnie po stokroć ważniejsze niż intelektualne. Bo co mi po erudycie który będzie bezbożnikiem. Mój plan jest jasny i klarowny. Potrzebuję tylko przewodnika po dziedzinie edukacji domowej, bo uważam, że wiedza z pierwszej ręki jest dużo cenniejsza niż z książki
Chciałam przez to powiedzieć, że każde dziecko rozwija się inaczej i są też dzieci nieprzeciętnie zdolne.
Zdziwiło mnie też o tyle, że mi nigdy do głowy nie przyszło siedzieć z takim maluchem i książeczki rozwiązywać ;-)
Ja mam skromne doświadczenie w ED bo dopiero z najstarszą zaczęliśmy zerówkę, choć tak jak TY na ED zdecydowaliśmy się kiedy najstarsza miała 2,5 roku (a przynajmniej coś koło tego)
I mam same maluchy w domu więc jest dużo roboty i po tym kawałku czasu kiedy jesteśmy w ED regulaminowo (choć pierwsze egzaminy dopiero będą po 1 klasie) mogę napisać, że trzeba dużo samodyscypliny, żeby ogarnąć rzeczywistość, a naprawdę mało siadamy nad książkami - ja jestem takim typem że "na żywioł" nie umiem pójść i muszę mieć jakieś wytyczne do nauki i materiały
(więc to też punkt odniesienia dla Ciebie abyś mogła zobaczyć czy Ty "na żywioł" z dziećmi pracujesz, czy musisz mieć jakiś schemat i plan i książki)
zresztą sam fakt tego, że tak wcześnie się na ED zdecydowaliśmy pozwoliło mi w teorii na rozmyślanie o tym i jakby mnie przygotowało do praktyki, aczkolwiek i tak inaczej to wygląda niż sobie zaplanowałam ileś tam czasu temu :-)
:-B
o matulu...
Ja właśnie nie potrafię iść na żywioł i również liczę na to że mając program będzie mi łatwiej się przygotować. Jednak do tego czasu mogę już potrenować
Nie wiem czy mój synek będzie geniuszem, ale wiem że sprawia mu to przyjemność, szczególnie kiedy chwali się tacie swoimi nowymi osiągnięciami. Dodam tylko, że ma 2,5 roku, a mówi bardzo niewiele jak na swój wiek. Ostatnio zauważam postępy i liczę, że niedługo przełamiemy ten impas z mówieniem, bo nawet jak przestaje rozumieć o co mu chodzi. No cóż nie wszystko można powiedzieć za pomocą kilku dźwięków, słów i gestów heheheh.