Pytałam @Namorowa i pisała w innym wątku, że jej dzieci tego egzaminu nie pisały, zdawały tylko zwykłe egzaminy. Mam w tym roku trzecioklasistkę, wiec temat aktualny
To, w co się wpakowałam, coraz mniej mi się podoba... Synowie są 3 razy w tygodniu w szkole. Od 9.00 do 12.45. Dyrektor mówi, że młodszy potrzebuje więcej czasu, nic nie mówi po angielsku; że córka (3 lata) dobrze, by poszła na 2 h tak ze 2 razy w tyg. do przedszkola, bo inaczej będzie jak z młodszym synem... Inna rzecz, że przedszkole jest daleko; trzeba by wozić - tych do szkoły, tę do przedszkola... A w dom u robota bedzie leżeć...
Ale to nic, można się zorganizować.
Ja mam gorszy dylemat: na ile można pozwolić sobie wejśc im na głowę; na ile ustąpić? Dlaczego oni tak ciągną te moje dzieci? Ja wiem, mieszkamy w tym kraju, warto by znac język, nawet trzeba. Ale mam jakiś opór - bo dając dzieciom znajomość języka, zarazem odbieram czas, jaki mogę poświęcić na edukację, narażam na kontakt z głupimi dziećmi i nauczycielami, w ogóle od przebywania z tymi Brytyjczykami człowiek się cofa... Zresztą, wycofałam się ze szkoły i odetchnęłam z ulgą - to był koniec uczęszczania na durne przedstawienia (na "festive season" dzieci przygotowywały przedstawienie o Santa, który się zgubił i trafił do night club'u), pojawiania się na róznych imprezach itp. Żyłam przez półtora roku z dziecmi w domu, miałam plan nauki, ale mąz nalegał na ten angielski. Sama widzę, że moje dzieci pod tym względem odstają, że pani w sklepie coś zagaduje, a te ani be ani me...
Nie ma innego rozwiązania. Nie ma prywatnych szkół, nie ma innych rodzin ED, tzn jest parę, ale albo mają inne cele (np praca w polu), albo dla nich nie istniejemy.
Nie ma innych dzieci, z którymi mogłyby się bawić na placu zabaw - nie ma placu zabaw...
Mi się to nie podoba. Oddając dzieci do szkoły, nawet na trochę, zarazem otwieram drzwi temu cholernemu systemowi, który nas, rodziny, monitoruje.
Tak, mogliby mi nagzwizdać. Wywaliłabym Health Visitor, co pewnie by skończyło się Social Services, ale z nimi bym też powalczyła. A tak, mają nas.
Nie, nie mam paranoi. Po prostu żyję w kraju, który monitoruje życie każdej rodziny, a HV przychodzi i zagląda mi do laptopa. Chciałam się odciąć, chciałam zniknąć z ich systemu, już myslałam, co w związku z lekarzem, ale tu nie ma prywatnej opieki medycznej. Bo mnie wkurzyli, jak syn upadł na kamienie na plaży, i ząb sobie złamał, to musiałam się tłumaczyć, gdzie te kamienie były, jak to się stalo, itp. Nie, nie wystarczyło, ze upadł na twarde. Strach, jak się dziecko przewróci, bo zaraz jest się podejrzanym...
Tak mnie to dręczy... Młodszy ma prawie 6 lat, nic po angielsku. Mój Boże, myślimy o I Komunii za czas jakiś. Toż jak ze spowiedzią? Do Pl można jechać, jasne... No, nie da się bez tego języka...
Ale sobie kraj wybraliśmy... Ech, to był mój pomysł... Głupia... Teraz na zmiany za późno...
@szczurzysko, ale co Ty byś chciała zmieniać? Jak widzę, trzymasz się dzielnie. Może sama z 6-latkiem mów po angielsku. Widziałaś ten przykład rodziny w Polsce z ED, że tylko w weekendy rozmawiają z mamą po polsku? - dla mnie to jak najbardziej paranoja - ale dzieci mówią biegle po angielsku, niemiecku i po jakiemuś tam jeszcze. Chcę przez to pokazać, że da się przeskoczyć. Możesz przygotowywać dziecko do spowiedzi po angielsku, tak? Przecież ta spowiedź w tym wieku jest jeszcze prosta, nie wymaga jakiegoś wyszukanego słownictwa.
Rozumiem z tymi siłami, bo mnie wszyscy w rodzinie próbują przekonać, że niepotrzebnie dołożę sobie dodatkowych obowiązków, ale z finansami nie bardzo rozumiem - właściwie zdaje mi się, że ED jest pozytywne dla kieszeni rodzica Oczywiście wyłączajac sytuację, kiedy jedno z rodziców rezygnuje z pracy, bo będzie uczyć dziecko/dzieci.
Ja też niezbyt rozumiem argument finansowy:) (Z siłami, rozumiem, hehe) Za podręczniki i pomoce płaci szkoła. Podreczników to nawet nie trzeba kupować jak się nie chce, bo ma się coś innego w domu.
Mle, ciekawa jestem Twoich wrażeń z Salomona, mnie zraził od razu totalny brak organizacji i wycofalismy papiery.
Byliśmy dziś i ogólnie wrażenia bardzo miłe, rozmawialiśmy ponad godzinę. Ku mojemu zaskoczeniu mąż oraz starszy syn, obaj z różnych powodów nastawieni do ED 50/50, zaraz po spotkaniu stwierdzili, że się decydują. Papierów jeszcze nie złożyliśmy, czekamy na opinię z poradni.
@Eleonora - dzwoń najlepiej, ale od środy w szkole remont, więc trudno będzie się tam na miejscu z kimś spotkać.
@tebacha - napisz, co Cię zraziło, wolę znać wszystkie kontrargumety, zanim te papiery faktycznie złożymy
Trzeba się było jeszcze przejechać z papierami i przyjechałam o ustalonej godzinie i nie zastałam tej osoby. Potem kolejne spotkanie, na którym na żadne pytanie nie uzyskałam jasnej odpowiedzi. Generalnie chaos informacyjny jak dla mnie. To były moje pierwsze kroki a podchodzono do mnie jak do kogoś kto już od dawna siedzi w ED i wszystko wie. W domu to wiadomo, że jestem niezorganizowana, hehe )
Czy mogę zapytać, z kim rozmawiałaś? (nami zajmował się pan Wnuk, przez tel i na spotkaniu wydawał się zorganizowany i w ogóle b. ok, jednocześnie dał nam dużo czasu, tyle, ile potrzebowaliśmy). Z drugiej strony odniosłam wrażenie, że dyr. szkoły, p. Zakrzewski, jest chyba dość rozrywaną i nieuchwytną osobą, w czasie naszej wizyty ze 3 osoby o niego pytały, ale może tak już jest z dyrektorami, nie wiem
a nie jest tak, że po prostu "bardzo mała" to przydawka i nie ma potrzeby dzielić włosa na czworo? Można pewnie jeszcze samą przydawkę rozłożyć na czynniki pierwsze, ale w jakiej klasie dziecko musi męczyć się z tak szczegółowymi zagadnieniami?
Nie poruszam takich tematów czy okolicznik wystepuje w grupie podmiotu czy grupie orzeczenia , ale chyba kluczowe jest tutaj pytanie na jakie dana część zdania odpowiada, czyli "jak?"
Komentarz
http://korwin-mikke.pl/wideo/pokaz/edukacja_w_domu/1584
A czynny teraz jest? czy są ferie szkolne? Wydaje mi się, że jak szkoła muzyczna zamknięta, to i oni muszą się dostosować.
ale organizacja w przypadku ED najważniejsza jest w domu, a nie w szkole. W szkole dzieci zjawiają sie tylko po to, aby zdawać egzaminy.
@Mle, ja już papiery złożyłam (mogę co najwyżej je zabrać), tylko parę osób mnie pytało i przekonana byłam, że w ferie nie działają.