A my juz po badaniu dwóch córek w panstwowej poradni.Po świetach odbieramy opinie wiec poszło lepiej niz myslałam.Teraz tylko zastanawiamy sie nad szkołą Salomonem ze wzgledu na to że sa bliżej.Chętnie poczytałabym jakies Wasze opinie na temat tej szkoły.
My idziemy 6 maja. Zostaniemy Mle już w tej poradni do której udało się dostać, ale dzięki za rady
Też muszę najpierw poczytać o Salomonie zanim tam zdecyduje się zapisać. A powiedzcie czego oczekiwać od szkoły przyjaznej ED? Czy wypożycza materiały, organizuje warsztaty jakieś, czy dzieci mogą z zajęć dodatk.korzystać.. ?
@annabe - ja oczekuję tylko, żeby nie przeszkadzali, nie utrudniali życia i nie znęcali się nad dziećmi na egzaminach. Mało wymagająca jestem ;-) W naszej szkole mam przyjazną dyrekcję, więc mam poczucie, że nic nam złego nie grozi. Inna rzecz, że żadnych pomocy ze strony szkoły nie mamy, a może byśmy czasem skorzystali... Jeśli chcesz zobaczyć jak funkcjonuje szkoła przyjazna ED, to poczytaj o szkole Sawickich w Koszarawie Bystrej.
No to jesteśmy po. Niestety pani nie zrozumiała, o co nam chodzi i przez pół godzy wyjaśnialiśmy, co to ED i czym się różni od indywidualnego toku nauczania. I nie załatwiliśmy nic. Mamy zapisać się do logopedy i psychologa i dopiero wtedy dostaniemy opinię.
Oni w końcu zrozumieli, o co chodzi, ale nie chcą wydać opinii bez konsultacji z logo i psychologiem. A ustawa nie precyzuje chyba jak ma wyglądać opinia z PPP?
u nas tez "nakazywali" zrobić konsulatacje z logopeda u młodszej bo problemy z literka R miała i dołaczyć ja potem do opinia.Ale powiedziałam że nie potrzebuje opinii od logopedy i w tej sprawie osobno zgłosze sie do specjalisty.Chociaz juz teraz i potrzeby nie ma bo od kilku dni mówi pięknie nawet w słowie PLAŻA jest R PRAŻA
Kerima, ja rok temu też tak miałam. Pani psycholog kazała mi iść do logopedy i jeszcze jednego specjalisty u nich - twierdziła, że u nich takie przepisy. Zadzwoniłam do dyrektorki poradni i okazało się, ze nie ma konieczności. Chyba panie lubią sobie podsyłać petentów, by było widać, ze są potrzebne. Opinię dostałam.
- że ta forma nauki będzie traktowana jako najlepszy wybór dla mojego dziecka i nie będę przekonywana do przejścia na system dzienny,
- nie będę mieć problemów z opinią psych.-pedag.,
- szkoła będzie organizowała zajęcia (dobrowolne), na których dzieci będą mile widziane, szczególnie z języków obcych, okolicznościowe warsztaty naukowe (historyczne, eksperymenty), mogą też być akademie z okazji świąt państwowych, warsztaty świąteczne, oczywiście bezpłatne,
- zgłosi moje dzieci do konkursu Kangur Matematyczny i innych, które wybiorę,
- będzie blisko miejsca zamieszkania,
- oferuje elastyczny wybór terminów egzaminów,
- nie stoi na przeszkodzie katolickiemu wychowaniu, wydaje świadectwo nauki religii.
Szkoła przyjazna ED to też taka, która zdaje sobie sprawę z tego, że dziecko nie ma jeszcze takiej pamięci jak dorosły i że nie pamięta szczegółów, które wymagane są na klasówkach cząstkowych. Niech pod koniec roku szkolnego wezmą najlepszego ucznia chodzącego do szkoły i zadadzą mu pytania szczegółowe z klasówek w ciągu roku - ciekawe ile zapamiętał, he, he.
Mieszkamy w małym mieście ale poradnię uświadomiliśmy i opinie wydali ( na drugą czekamy jeszcze ale na dniach ma być dosłana). Nie wiem czy wszystkie poradnie tak działają, w naszej uprzedzono nas że mają na wydanie opinii 30 dni od złożenia wniosku, a ten składaliśmy po badaniach dziewczynek. Dlatego warto to też brać pod uwagę, bo koniec maja blisko . Potwierdzam że w Salomonie opinia nie jest problemem - robią na miejscu. Nasze dzieci były diagnozowane po ok 3 godziny każda w poradni lokalnej... żałowałam że od razu nie załatwiliśmy tego w Salomonie. Zapisaliśmy nasze dzieci ( od września zerówka i 1 klasa) do Salomona może ktoś na forum z okolic Siedlec też jest w ED? Bardzo chętnie poznam osobiście .
Zosia miała dziś badanie w PPP, druga część i egzamin jej urządzili, na dodatek zakresem przekraczający to, czego w podstwówce winna sie była nauczyć. :-B
Edukacja domowa jest normalnym stanem rodziny. Gdyby było inaczej, oddawalibyśmy dzieci po urodzeniu do instytucji edukacyjno-wychowawczej. A przecież przez pierwsze lata – coraz krótsze, dzięki coraz lepszym rządom – wychowujemy i edukujemy.
Państwo jako instytucja prawa naturalnego polega między innymi na zasadzie pomocniczości. Gdy obywatel/rodzina sobie nie radzi z jakąś swoją funkcją, państwo winno go wspomóc. Także w dziedzinie edukacji. Jeśli więc nie czujemy się kompetentni, nie mamy czasu, sił, cierpliwości – poślijmy dzieci do szkoły. Na dowolnym poziomie. Ale uwaga, mądremu rodzicowi, zwłaszcza katolikowi, nie jest wszystko jedno, jaka to będzie szkoła. Istnieją co do tego dosyć konkretne wymagania, których niestety dziś nie spełnia żadna znana nam (jako małżeństwu) szkoła. No cóż, pewnie jesteśmy zbyt radykalni, zbyt wymagający.
W duchu przepraszania za wszystko, zwłaszcza za cudze błędy, składam niniejszym samokrytykę. Przepraszam wszystkich wciągniętych tu na forum z mojej winy w otchłań pełnej minusów edukacji domowej. Należało milczeć, a nawet zniechęcać, gdyby ktoś o tym wspomniał. Należało napisać, że to nie ma sensu, że nam ciężko, że trzeba płacić za nauczycieli, gdy sobie z czymś nie radzimy, że egzaminy są trudne i stresujące, że dzieci więcej hałasują i brudzą w domu, że każdy problem wychowawczy widać jak na dłoni, że wkurzają nas złe stosunki ze szkołami, że atakuje nas całe otoczenie… Można wymieniać cały dzień.
W ten sposób na pewno nikt nie poczułby się urażony, że nie osiągnął jakiegoś kolejnego wyznacznika specyficznie pojętej forumowej (czy jakiejkolwiek innej) elity. Tak to już bowiem jest, że w kwestiach duchowo wrażliwych (religia, wychowanie, moralność itd.) mamy skłonność, by oceniać tych, co idą jakąś bardziej radykalną drogą, jako wywyższających się pyszałków.
Na koniec proponuję, by w tej, jak i każdej w innej sprawie naszego życia zastosować starożytną łacińską maksymę: „Quidquid agis, prudenter agas et respice finem – Cokolwiek czynisz, czyń roztropnie i patrz końca”.
Szkoły państwowe i również niby-prywatne z programem kontrolowanym przez państwo to jeden z "owoców" reformacji, wroga katolicyzmu. Dlatego cieszę się, że mam mozliwość (daną mi przez wszechpotężne państwo) częściowej zmiany państwowego programu edukacji właśnie poprzez zabranie dzieci na ED.
Może być prywatna, ale podobno nie wszystkie opinie od prywatnych PPP szkoły przyjmują. Nie wiem jak w opinii dla celów zerówki, ale do szkoły piszą o dziecku, o jego umiejętnościach, o brakach w umiejętnościach, o tym, czy sobie poradzi ucząc się poza szkołą. Natomiast sama szkoła może, ale nie musi wziąć pod uwagę tego, co tam jest napisane. Z założenia miała to być pomoc w podjęciu decyzji dyrektorowi szkoły.
Szkoła może nie zgodzić sie na ed, ale MUSI mieć solidny argument. Wtedy się pisze odwołanie, sprawa trafia do kuratorium i ...wynika z tego sporo problemów dla szkoły Szkoły raczej unikają takich kłopotów...
Komentarz
My idziemy 6 maja. Zostaniemy Mle już w tej poradni do której udało się dostać, ale dzięki za rady
Też muszę najpierw poczytać o Salomonie zanim tam zdecyduje się zapisać.
A powiedzcie czego oczekiwać od szkoły przyjaznej ED? Czy wypożycza materiały, organizuje warsztaty jakieś, czy dzieci mogą z zajęć dodatk.korzystać.. ?
a konsultacji ortodonty nie potrzebują też?
Kerima dobrze że mówisz to się przygotuję odpowiednio..
a czy trzeba wybrać szkołę wcześniej - do PPP idzie się już z wybraną szkołą??
@annabe, czego oczekuję od szkoły przyjaznej ED:
- że ta forma nauki będzie traktowana jako najlepszy wybór dla mojego dziecka i nie będę przekonywana do przejścia na system dzienny,
- nie będę mieć problemów z opinią psych.-pedag.,
- szkoła będzie organizowała zajęcia (dobrowolne), na których dzieci będą mile widziane, szczególnie z języków obcych, okolicznościowe warsztaty naukowe (historyczne, eksperymenty), mogą też być akademie z okazji świąt państwowych, warsztaty świąteczne, oczywiście bezpłatne,
- zgłosi moje dzieci do konkursu Kangur Matematyczny i innych, które wybiorę,
- będzie blisko miejsca zamieszkania,
- oferuje elastyczny wybór terminów egzaminów,
- nie stoi na przeszkodzie katolickiemu wychowaniu, wydaje świadectwo nauki religii.
Niech pod koniec roku szkolnego wezmą najlepszego ucznia chodzącego do szkoły i zadadzą mu pytania szczegółowe z klasówek w ciągu roku - ciekawe ile zapamiętał, he, he.
Zapisaliśmy nasze dzieci ( od września zerówka i 1 klasa) do Salomona może ktoś na forum z okolic Siedlec też jest w ED? Bardzo chętnie poznam osobiście .
http://www.wielodzietni.org/discussion/24950/minusy-edukacji-domowej
Edukacja domowa jest normalnym stanem rodziny. Gdyby było inaczej, oddawalibyśmy dzieci po urodzeniu do instytucji edukacyjno-wychowawczej. A przecież przez pierwsze lata – coraz krótsze, dzięki coraz lepszym rządom – wychowujemy i edukujemy.
Państwo jako instytucja prawa naturalnego polega między innymi na zasadzie pomocniczości. Gdy obywatel/rodzina sobie nie radzi z jakąś swoją funkcją, państwo winno go wspomóc. Także w dziedzinie edukacji. Jeśli więc nie czujemy się kompetentni, nie mamy czasu, sił, cierpliwości – poślijmy dzieci do szkoły. Na dowolnym poziomie. Ale uwaga, mądremu rodzicowi, zwłaszcza katolikowi, nie jest wszystko jedno, jaka to będzie szkoła. Istnieją co do tego dosyć konkretne wymagania, których niestety dziś nie spełnia żadna znana nam (jako małżeństwu) szkoła. No cóż, pewnie jesteśmy zbyt radykalni, zbyt wymagający.
W duchu przepraszania za wszystko, zwłaszcza za cudze błędy, składam niniejszym samokrytykę. Przepraszam wszystkich wciągniętych tu na forum z mojej winy w otchłań pełnej minusów edukacji domowej. Należało milczeć, a nawet zniechęcać, gdyby ktoś o tym wspomniał. Należało napisać, że to nie ma sensu, że nam ciężko, że trzeba płacić za nauczycieli, gdy sobie z czymś nie radzimy, że egzaminy są trudne i stresujące, że dzieci więcej hałasują i brudzą w domu, że każdy problem wychowawczy widać jak na dłoni, że wkurzają nas złe stosunki ze szkołami, że atakuje nas całe otoczenie… Można wymieniać cały dzień.
W ten sposób na pewno nikt nie poczułby się urażony, że nie osiągnął jakiegoś kolejnego wyznacznika specyficznie pojętej forumowej (czy jakiejkolwiek innej) elity. Tak to już bowiem jest, że w kwestiach duchowo wrażliwych (religia, wychowanie, moralność itd.) mamy skłonność, by oceniać tych, co idą jakąś bardziej radykalną drogą, jako wywyższających się pyszałków.
Na koniec proponuję, by w tej, jak i każdej w innej sprawie naszego życia zastosować starożytną łacińską maksymę: „Quidquid agis, prudenter agas et respice finem – Cokolwiek czynisz, czyń roztropnie i patrz końca”.
Dlatego cieszę się, że mam mozliwość (daną mi przez wszechpotężne państwo) częściowej zmiany państwowego programu edukacji właśnie poprzez zabranie dzieci na ED.