@Tola - wolę szkołę daleko, która jest przyjazna ED, niż rejonówkę w sąsiedniej wsi, w której nauczyciele będą mi próbowali udowodnić, że uczę gorzej, niż oni by moje dzieci nauczyli :-?
Niestety większość nauczycieli tak twierdzi. Jestem nauczycielem. Jak powiedziałam w pracy, że biorę dzieci na ED to się dowiedziałam, że nie dam rady, że przecież nie jestem matematykiem, polonistą itd. Nie po to przecież nauczyciel studiuje tyle lat, żeby go jakiś rodzic zastąpił. No nie? A najlepszy to był tekst, że się dziecko nie uspołeczni i przeklinać nie nauczy. Sic! Taki tekst wygłosił nauczyciel.
@Tola - sęk w tym, że rodzice ED nie mają spójnych oczekiwań i podobnych potrzeb. Ja bym była zadowolona z odgórnych, centralnych egzaminów, które ktoś mądry i niezależny przygotowuje i które są jednakowe dla wszystkich dzieci w ED w danej klasie. (Optymalnie by było, gdyby to były tylko egzaminy na zakończenie etapów edukacyjnych, bo takie zdają też dzieci uczące się tradycyjnie w szkołach, więc wyniki byłby porównywalne. Gdyby jednak ktoś się uparł, że egzaminy muszą być co roku (jak jest teraz), to też uważam, że egzamin centralny byłby lepszy (i tańszy) niż indywidualne egzaminowanie w poszczególnych szkołach, gdzie różni nauczyciele mają różne nastawienie i różne pojęcie o tym, jak egzaminować kilku-, czy kilkunastolatka z materiału z całego roku szkolnego.) To jest moje zdanie i moje oczekiwania. Ale biorę pod uwagę że inni rodzice mają całkiem inne potrzeby. Np. środowisko związane z tzw. "szkołami demokratycznymi" w ogóle kontestuje egzaminy. I trudno, żeby było inaczej, jak ich dzieci "rządzą się demokratycznie" i uczą się czego chcą, albo nie uczą się wcale. Trudno w takiej sytuacji ze spokojem podchodzić do pomysłu, że ktoś (w szczególności ktoś obcy i nie podzielający idei "szkół demokratycznych") miałby takie dziecko egzaminować z zadanego wcześniej programu.
Myślę jednak , ze dla rodziców ze szkół demokratycznych lepszy do strawienia byłby egzamin centralny, bo jak sobie wyobrażam, taki egzamin byłby lepiej przemyslany przez nauczycieli, dostosowany do lepiej praw rządzących rozwojem dziecka.
Oczywiście, tez jestem za egzaminem odgórnym, chociaż nie popieram demokratycznych koncepcji wychowania.
@Eleonora - ale nauczanie indywidualne, to jest rozwiązanie dla dzieci, które z przyczyn zdrowotnych nie mogą chodzić do szkoły. Nie czytałam linku, ale to niezłym przekrętem pachnie.
To pewnie nauczanie zindywidualizowane, które udało się opisać w statucie. Uciekają spod opcji edukacji domowej dla swoich uczniów (szkoła prowadziła zajęcia stacjonarne).
Ale to nie może być "nauczanie indywidualne" takie, jak zdefiniowane w Ustawie o Oświacie, bo tamto jest opcją dla dzieci, które ze względów zdrowotnych nie mogą uczęszczać do szkoły. I o potrzebie takiego nauczania orzeka specjalna komisja na podstawie tony dokumentów od specjalistów. Widać wymyślili sobie jeszcze jakąś inną drogą.
ja to zrozumiałam tak, że normalnie będa dzieci jak w stacjonarnej podstawówce, tylko w tej szkole jest np 6 dzieci robią klasę łączona i jakoś tam coś prerabiają ale wygląda to tak samo jak poprzednio
@Arletta na 95% wiadomo, że nie ma wiekszych szans na zmianę rozporządzenia. Natomiast dość duży opór w kręgach generalnie przychylnych rządowi spowoduje raczej zatrzymanie zmian na obecnym poziomie. Teraz wszyscy będą obserwować jak zareagują szkoły i rodzice. Po drugie boom na homeschooling napędzaly m. in. sześciolatki w szkole. Być może rezygnacja z tego zapisu osłabi dynamike wzrostu liczby uczniów w ED. Zwlaszcza w połączeniu z obcięciem subwencji.
@Aneczka08, ale w tej szkole chyba nie jest tak łatwo zmienić ED na system stacjonarny. Żeby mieć szkołę stacjonarną trzeba mnóstwa przepisów przestrzegać dotyczących budynku, a z tego to sprawdziłam oni mają adresy zwykłych domów. @jan_u, szkoda, że tak zostaje, ale dobrze, że nie będzie gorzej. Chociaż, kto to wie... edit: literówka
@Gosia5 adres rejestracyjny, a adres działalności lub nawet wynajeta sala to różne sprawy. Instytutem Dobrej Edukacji kieruje pani minister Hall, która w szkolnictwie niepublicznym działa od końca lat 80-tych. Nie takie problemy rozwiązywala.
Poseł na Sejm Paweł Skutecki (z listy Kukiz'15) wniósł interpelację (całość w plikach na forum ED na fb):
"W związku z powyższym proszę o odpowiedź na następujące pytania: 1. Czym powodowany jest tak duży pośpiech we wprowadzaniu w życie zmian? 2. Dlaczego obniżenie subwencji dotyka tylko jedną grupę uczniów, a nie rozkłada się równomiernie na wszystkie? 3. Dlaczego Ministerstwo Edukacji Narodowej poprzez wprowadzenie niekorzystnych rozwiązań zniechęca najaktywniejszych i najbardziej świadomych rodziców do aktywnego uczestnictwa w edukacji ich dzieci? 4. Czy i w jakim zakresie planowana zmiana była konsultowana ze wszystkimi zainteresowanymi stronami? 5. Czy rozważa Pani Minister propozycję wypłaty 0,4 kwoty bazowej rodzicom uczniów korzystających z edukacji domowej, co byłoby logiczną konsekwencją zmniejszenia subwencji?"
Relacja całkowicie jednostronna. Ale każdy mógł sie wypowiedzieć, to duzy plus. I co najwazniejsze dosc mocno wybrzmiała informacja, ze rodziny ED to w wiekszoscj rodziny wielodzietne. Poza tym, relacja dosc dobrze oddaje nastawienie Pani Monister. Ale moze kropla drąży skalę.
Relacja musi byc jednostronna, bo pisana na stronie ministerstwa.
Jest zapowiedź dalszych prac: W efekcie dyskusji podjęto decyzję o kolejnych spotkaniach. Rodzice – uczestnicy spotkania – wydelegują do nich ośmioosobową grupę, która wraz z ekspertami MEN dokona analizy nie tylko decyzji związanej ze zmianą rozporządzenia, ale i ogólnie organizacji nauczania domowego.
Komentarz
To jest moje zdanie i moje oczekiwania. Ale biorę pod uwagę że inni rodzice mają całkiem inne potrzeby. Np. środowisko związane z tzw. "szkołami demokratycznymi" w ogóle kontestuje egzaminy. I trudno, żeby było inaczej, jak ich dzieci "rządzą się demokratycznie" i uczą się czego chcą, albo nie uczą się wcale. Trudno w takiej sytuacji ze spokojem podchodzić do pomysłu, że ktoś (w szczególności ktoś obcy i nie podzielający idei "szkół demokratycznych") miałby takie dziecko egzaminować z zadanego wcześniej programu.
Oczywiście, tez jestem za egzaminem odgórnym, chociaż nie popieram demokratycznych koncepcji wychowania.
http://ide.dobraedukacja.edu.pl/2015/12/komunikat-z-posiedzenia-zarzadu.html
Widać wymyślili sobie jeszcze jakąś inną drogą.
Po drugie boom na homeschooling napędzaly m. in. sześciolatki w szkole. Być może rezygnacja z tego zapisu osłabi dynamike wzrostu liczby uczniów w ED. Zwlaszcza w połączeniu z obcięciem subwencji.
@jan_u, szkoda, że tak zostaje, ale dobrze, że nie będzie gorzej. Chociaż, kto to wie...
edit: literówka
http://www.rdc.pl/informacje/zmiana-zasad-finansowania-edukacji-domowej-dla-szkol-edukatorzy-stana-sie-problemem-posluchaj/
"W związku z powyższym proszę o odpowiedź na następujące pytania:
1. Czym powodowany jest tak duży pośpiech we wprowadzaniu w życie zmian?
2. Dlaczego obniżenie subwencji dotyka tylko jedną grupę uczniów, a nie rozkłada się
równomiernie na wszystkie?
3. Dlaczego Ministerstwo Edukacji Narodowej poprzez wprowadzenie niekorzystnych
rozwiązań zniechęca najaktywniejszych i najbardziej świadomych rodziców do aktywnego
uczestnictwa w edukacji ich dzieci?
4. Czy i w jakim zakresie planowana zmiana była konsultowana ze wszystkimi
zainteresowanymi stronami?
5. Czy rozważa Pani Minister propozycję wypłaty 0,4 kwoty bazowej rodzicom uczniów
korzystających z edukacji domowej, co byłoby logiczną konsekwencją zmniejszenia
subwencji?"
http://www.radiomaryja.pl/informacje/rozmowy-ws-edukacji-domowej/
Ale każdy mógł sie wypowiedzieć, to duzy plus. I co najwazniejsze dosc mocno wybrzmiała informacja, ze rodziny ED to w wiekszoscj rodziny wielodzietne.
Poza tym, relacja dosc dobrze oddaje nastawienie Pani Monister. Ale moze kropla drąży skalę.
;-)
Jest zapowiedź dalszych prac: W efekcie dyskusji podjęto decyzję o kolejnych spotkaniach. Rodzice – uczestnicy spotkania – wydelegują do nich ośmioosobową grupę, która wraz z ekspertami MEN dokona analizy nie tylko decyzji związanej ze zmianą rozporządzenia, ale i ogólnie organizacji nauczania domowego.
Trzeba naciskać na swoich posłów.