Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Homeschoolersi są the best! (2)

1737476787992

Komentarz

  • @Tola - masz jakieś dzieci w ED? Wiesz coś o tej formie edukacji? Czy tylko, tak, dla zagajenia głupoty tu piszesz?
  • @Katarzyna mam wrażenie że nawet jak rodzice widzą , że ED w przypadku ich dzieci nie do końca się sprawdza, próbuje się na forum nakłonić ich do trwania w ED mimo wszystko. A to indywidualna sprawa - nie ma jednej recepty dla wszystkich.
  • Eeee, nie odczułam tego tak, żeby tu kogoś usilnie namawiano do ED. Zgadzam się, że to indywidualna sprawa konkretnej rodziny i nie ma jednej recepty. Myślę sobie jednak, że posłanie dziecka do szkoły jest rozwiązaniem "domyślnym", nie wymagającym szukania argumentów "za". Ot, po prostu, wszyscy tak robią. ED wymaga znalezienia różnych motywacji, przełamania pewnego schematu i nie zawsze jest się do czego odnieść i z czym porównać, gdy człowiek ma w ED jakieś problemy. Może stąd biorą się dyskusje.
  • No i nie mamy niezłej szkoły - zwykła wiejska rejonówka pod nosem. Generalnie marna, choć kilku nauczycieli jest świetnych. Ale dzieciom służy ten poranny spacerek po prostu. I dużo wfu.
  • Ale może chociaż środowisko w miarę przyjazne w tej szkole? W naszej rejonówce prawie każdy drugoklasista ma smartfona, a ulubioną rozrywką na przerwach jest pokazywanie sobie na tych smartfonach poronografii. Kadra pedagogiczna uważa, że nic się z tym zrobić nie da, bo smartfony są własnością rodziców, a nie szkoły i szkoła nie ma na to wpływu... :-?
  • @Tola - ale czy Ty sądzisz, że ED polega na tym, że się dzieciaka zamyka w domu na 24 godziny na dobę i ogranicza mu kontakt tylko do mamy i rodzeństwa?
  • Myśmy od zawsze mieli pole i trzeba było łączyć pracę z nauką - dla mnie to nic nowego. Małe szkoły wiejskie miały przerwy na wykopki, w wakacje były żniwa, zimą prace w lesie, wiosną pielenie. Moi i tak mają dużo lżej niż ja, więc chciałabym, żeby nie byli chowani z dala od rzeczywistości.
  • @Eleonora - ja to rozumiem i swoich też do roboty przydomowej gonię nie oglądając się na ich chęci ku temu. Ale nie mogę dawać im alternatywy - ucz się, albo pójdziesz do fizycznej pracy, bo realnie nie ma miejsca na taką alternatywę. Jak się człowiek uczył nie będzie, to obleje egzaminy i go wcielą do rejonówki, a nie do pracy poślą. Takie mamy realia.
  • @Katarzyna, moj starszy taki jest, nie wiem stety niestety ;).
    Najchetniej by się zamknął w domu z Nami, znaczy z matką i młodszym bratem i zadowolony ;).

  • @Tola - a może to Ty sobie daruj swoje wyrafinowne zagajenia? Żeby pójść w Twoją retorykę.
    Masz świadomość, że podstawowy zarzut wobec ED jest taki, że uniemożliwiamy w ten sposób naszym dzieciom prawidłową socjalizację? Swoim zagajeniem powielasz powszechny stereotyp nie mający żadnego potwierdzenia w faktach. Dzieci z ED socjalizują się prawidłowo, mają satysfakcjonujące kontakty z rówieśnikami i innymi ludźmi.
    Przepraszam, jeśli pojechałam trochę agresywnie, ale irytuje mnie potrzeba tłumaczenia się z tego, że prowadząc ED nie robimy swoim dzieciom krzywdy i nie wychowujemy ich na jakiś odludków.
  • @MonikaN - mój najstarszy też najbardziej lubi kontakt z dorosłymi i nie przepada za rówieśnikami w formie grupy. Ale z roku na rok coraz lepiej sobie radzi w kontaktach z różnymi ludźmi i to nas wszystkich cieszy.
  • Nie byłam przekonana do ED, rozkminiałam.
    Znaleźliśmy fajną szkołę, katolicką, prywatną, samych lekcji o Bogu, była godzina dziennie, więc super extra.

    Po miesiącu Jasiek miał takie wielkie "kuku", że Go zabraliśmy w te pędy i jest od października na ED. :)

    Dla młodszych roczników polecam zdecydowanie ED.

    Wystarczyło mi, że dziecko po 3 tygodniach w placówce budziło się z krzykiem, albo wrzeszczało przez sen, było nerwowe, niespokojne i zaczął się tłuc z bratem i co gorsza nam wyzywać, pyskować itp.

    Nie tego oczekiwałam, liczyłam, że szkoła, zwłaszcza tak starannie wybrana raczej dopomoże nam w wychowaniu, a nie przeszkodzi.

    Jednym słowem Jaś przyniósł tzw. "ulicę" do domu.
  • edytowano stycznia 2016
    Mój się też z rówieśnikami nie dogaduje!
    Albo starsi, mocno starsi, albo młodszaki zupełne, najlepsze takie do 1,5 roku.

    Ale też wiedza przeogromna, jak zaczyna rówieśnikom gadać, że hoduje kryształki soli, to Oni odchodzą, bo Go nie rozumieją najczęściej (nie mówię o dzieciach forumowych, a z naszej tutaj domowej okolicy).

    @Katarzyna, tyle lat mam czekać, aż się "skuma" z rówieśnikami :D.
  • I co jeszcze. Czasem stosuję taki fortel:
    - No to co wracasz do zerówki?
    - Nie!!!
    - Ale tu się nudzisz z nami ;)
    - Nie, nie, ja się mogę nudzić, ale chcę być z Wami w domu, nigdzie nie idę.


    BTW uwielbiam zajęcia w Niespodziance, uwielbia chodzić na zajęcia z gliny i na tańce, sam zostaje, problemu nie ma, ja sobie zmykam na zakupy, a na samą myśl o zerówce protest totalny.

    Co jeszcze.

    Nie raz Mu się przypomina coś i zaczyna opowiadać. Idziemy miastem i nagle:
    - Mamusi, a w tej zerówce.........
    i zaczyna opowieści, że mi się oczy rozszerzają ze zdziwienia........
    słucham i potakuję

    Ale jak pisałam.
    Miesiąc wystarczył.

    A żeby wrócił na właściwe tory, takim jaki był przed szkołą, to potrzebowaliśmy 2 tygodni :).

  • @Tola - przypomnę Ci, że napisałaś: Hmm, a może 12-latek ma już potrzebę bycia w grupie chłopaków w swoim wieku, a nie ciągle z mamą i maluchami
    Skąd założenie, że chłopak edukowany domowo nie ma kontaktów z grupą dzieci w swoim wieku i spędza cały czas z mamą i maluchami?
  • To u mnie chyba porazkaED nastapila myslac tymi kategoriami. Chociaz ja tak tego nie oceniam. Moj trzynastolatek po skonczeniu szostej klasy kategorycznie powiedzial ze chce do szkoly. No do jednego konkretnego wybranego gimnazjum.
    Mialo byc tak pieknie a opresyjna matka kazala sie uczyc. Fakt zdal egzaminy niezle. I to wystarczy.
    Ja tam sie ciesze ze moj syn zaczyna lubic byc z rowiesnikami. Kiedys nie bylo mu to do szczescia potrzebne.

    A smarfony sa plaga. Fakt. I nikt z nauczycieli i rodzicow nie ma pomyslu co z tym fantem zrobic.
  • No, ja ma pomysł bardzo prosty - nie dawać dzieciom. W mojej rodzinie działa.
  • Wiecie, nam bardzo sprawdza się taki schemat. Dla chłopaków - od 5-6 roku życia służba przy ołtarzu (to męskie, fajne środowisko zazwyczaj), potem treningi - u nas piłka, bo świetnego mieliśmy trenera ( a poza tym zależało mi na sporcie zespołowym właśnie), szkoła muzyczna i harcerstwo. Mój 12 latek bardzo potrzebuje tych męskich grup - od kilku miesięcy jest już pełnoprawnym harcerzem. Ma świetnego zastępowego. Z ministrantami też tworzą fajną grupę - w ferie jadą na narty całą bandą z księdzem. W SM kameralnie - w grupie wielu chło
  • Wiecie, nam bardzo sprawdza się taki schemat. Dla chłopaków - od 5-6 roku życia służba przy ołtarzu (to męskie, fajne środowisko zazwyczaj), potem treningi - u nas piłka, bo świetnego mieliśmy trenera ( a poza tym zależało mi na sporcie zespołowym właśnie), szkoła muzyczna i harcerstwo. Mój 12 latek bardzo potrzebuje tych męskich grup - od kilku miesięcy jest już pełnoprawnym harcerzem. Ma świetnego zastępowego. Z ministrantami też tworzą fajną grupę - w ferie jadą na narty całą bandą z księdzem. W SM kameralnie - w grupie wielu chłopców, grają wspólnie w orkiestrze, to duża frajda.

    Mój pierworodny to typ samotnika indywidualisty - ale bardzo się z tymi grupami utożsamia. @Rogalikowej najstarszy chyba w tym samym typie, więc rozumiem dylematy. Nam pomogła służba najbardziej. Kiedyś ze zdziwieniem zapytał mnie syn - mamo, to można w ogóle nie być ministrantem, można nie być harcerzem, nie uczyć się w szkole muzycznej? Jak to tak można? Ano nie pamięta już chyba czasu sprzed służby.

    Szkoła zwykła to taka zapchajdziura - posyłam tylko ze względu na poranny spacerek i dużo wfu. No i te przykopy po drodze.
  • Grafiku nie znasz, ale zakładasz, że spędza cały dzień z mamą i maluchami...
  • My na razie małe kroczki: 2x w tygodniu zajęcia w ośrodku kultury. I czasem Niespodzianka czy inne zajęcia z grupą ED z mojej okolicy i starczy.

    Od przyszłego roku spróbujemy coś zagęścić, ale nic na siłę, bo mój to taki typ, że wszędzie i zawsze, ale najchętniej całą rodziną :).
  • Przepraszam za bałagan powyżej - mojemu indywidualiście ED zaszkodziła, a służy ta droga która opisałam powyżej. Więc tu też nie ma schematów.

  • @Tola, ale jasnym jest, że z reguły człowiek potrzebuje drugiego człowieka, ale nie zawsze rówieśnika i nie ma się naprawdę o co sprzeczać.
  • Smartfonów nie mają, tabletów też nie. Dostali stare przedpotopowe komórki. Muszą z tym żyć:)
  • Gdyby tylko nie było obowiązku edukacyjnego, to bym bezlitośnie leniów gnała do ciężkiej fizycznej pracy, aż by sami szybko nabrali motywacji do nauki.
    -----------
    Dokładnie.

    Mój zawsze uważa, że ze wszystkim zdąży i w ogóle "co ja od niego chcę". Na szczęście już chodzi do technikum i nie muszę się z nim użerać. :D
  • @Tola, ale znasz sytuację na tyle dobrze, by ją trafnie ocenić?
  • Hmm, a może 12-latek ma już potrzebę bycia w grupie chłopaków w swoim wieku, a nie ciągle z mamą i maluchami
    ----------
    Nie u mojego, który nie wykazywał zapału do nauki i cały czas trułam mu głowę.
    Owszem, lubił spotykać się z kolegami z podstawówki. Gdy poszedł do technikum (tylko chłopcy w całej szkole), pytam: "gdzie lepiej w domu czy w szkole?" Odpowiedź: "No nie wiem" i tajemniczy uśmiech.

  • Inne jednak MOGĄ mieć potrzebę kontaktów z rówieśnikami częstszą niż mają.
    -------------
    Potrzebę mogą mieć. I to okropną np. jedna z moich bliźniaczek, ciągle szuka pretekstów, aby z tym czy tamtym się spotkać. Ale nie oznacza to, że trzeba te potrzeby spełniać, bo moga dziecku nie służyć.
  • @Tola, spieszę rozwiązać wątpliwości.
    Mój syn jest leniem. Nie chce mu się. Ot, co. A w domu nie takie znowu maluchy, bo siostrę ma 1,5 roku młodszą, za płotem rówieśnika, za drugim rok młodszego kolegę. Do tego skautów i klub piłkarski. @Aniela słusznie napisała, że nie trzeba spełniać wszystkich potrzeb dziecka, bo "mogą dziecku nie służyć". Mój syn bardzo szybko się dostosowuje do towarzystwa, w związku z czym wolę go do szkoły nie posyłać. Już chodził. 4 lata. Plus przedszkole. Wystarczy.
  • Moj J jest bardzo towarzyski, ma klub, kolegów, zajecia, a najchętniej chciałby jeszcze wiecej towarzystwa. A uczyć to on sie niespecjalnie lubi. Wiem co by było w szkole, bo juz chodził....
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.