A tak serio, to może i są wybrzydzający (kobiety i faceci też), ale trudno się też na siłę zakochać...choćby się nie szukało Bradleya Coopera z trzema dyplomami i pensją prezesa Google'a.
znam dziewczynę, 30lat, czasem krótkie randkowanie, ale generalnie bez wizji było dopóki... siostra nie wyszła za mąż a rodzice nie wyjechali na rok na zarobek
pustka w domu była dobra, ale tydzień czy dwa... zaczęła doskwierać samotność i osóbka otworzyła się, zaczęła sama szukać i znalazła wyszła za mąż z szaleńczej miłości
mam wrażenie, że wygoda życia z kimś, obiadki, dzielone troski nie były rozwojowe w tym wypadku
zresztą, sporo jest toksycznych związków z rodzicami, które ograniczają młodego człowieka
A, @Kawusiowa, pytałaś mnie przy innej okazji, odpowiem Ci tutaj, bo w temacie.
Dlaczego uważam, że św. Andrzej jest patronem szukających męża? Z polskiej tradycji. Tak samo, jak św. Katarzyna Aleksandryjska jest patronką szukających żony (vide wątek "andrzejki i katarzynki"). I z Ewangelii. Piotr sam nie trafił do Pana Jezusa, to Andrzej go doprowadził, niech więc teraz doprowadza do małżeństwa
Ciotka wiki mówi o nim tak: Orędownik zakochanych, wspomaga w sprawach matrymonialnych i wypraszaniu potomstwa.
Niektórzy po prostu nie mają gdzie kogoś poznać, zwłaszcza jeśli pracują i obracają się ciągle w tym samym towarzystwie. Znam 2 małżeństwa, które poznały się przez internet i choć dla mnie to trochę dziwne (bo jednak jest jakaś "preselekcja", nie ma więc miejsca na zaskoczenie, zauroczenie, które jest jednak jakimś zaskoczeniem), to też jest to jakaś droga. Acha, z tych 2 par jedna błyskawicznie wzięła ślub (dziecko już było w drodze), mają 2 dzieci, ale układa im się różnie, ona nawet jakiś czas temu coś przebąkiwała o rozwodzie, nie mieli jednak dużo czasu, by się poznać nawzajem, bo szybko dziecko się pojawiło (są ze sobą już 9 lat). Druga para też ma już dwójkę dzieci, ale poza zwykłymi starciami układa im się dobrze.
AgaMaria grudzień 28 Podziękuj Modlić się zawsze trzeba. Ale czasem potrzebna jest fachowa pomoc. Psychoterapia, uwolnienie od złych myśli i nieprawdziwych przekonań na przykład na swój temat, uwolnienie od jakiś zranień z przeszłości...
------------------------------
Aguś, sama gdzieś pisałaś, że byłyście z koleżanką we wspólnocie (czyli środowisko, gdzie potencjalnie normalni faceci mogą się kręcić), pewne rzeczy miałyście przepracowane - i nic. Modlitwa jednak przełamuje mury, jest jakimś przygotowaniem na przyjęcie łaski...
kawusiowa, to pewnie Góra zadziałała... Poza tym jestem wbrew schematom. To nie jest tak, że wszyscy zakochują się na balu maturalnym, pobierają na którymś roku studiów, a za chwilę mają dwoje dzieci chłopca i dziewczynkę . Nie wszyscy pobierają się w wieku 25 lat. Ludzie się szukają. Ktoś kiedyś mi powiedział takie zdanie Ludzie się szukają i b mi pomogło. Czasem musi upłynąć trochę czasu zanim para dla siebie przeznaczona na siebie trafi...
Czasem warto pojechać...kiedyś aż do Szkocji pojechałam, żeby usłyszeć od swojej ówczesnej sympatii, że jednak nie będziemy razem. A potem pojechaliśmy razem na rekolekcje...to było dobre. Ale i tak nie uchroniło mnie przed różnymi błędami...ale widocznie tak miało być. W każdym razie łatwo nie jest. Nie zazdroszczę babkom poszukującym i drogi, i męża.
To naprawdę są duże cierpienia, czasem największe. I to nieprawda, że rozczarowania uczuciowe przeżywają tylko nastolatki. Myślę, że w okolicach 30 i 40tki to cierpienie się wręcz zagęszcza. Dlatego pamiętam i rozumiem... Może po to tego trochę doświadczyłam, żeby rozumieć samotne dziewczyny...
mam znajomych którzy całe życie mieszkali w jednym mieście na tym samym osiedlu, a pozanali się w Danii do której pojechali w tym samym czasie na osobne wycieczki:) Dziś są małżeństwem z 4 dzieci.
Tomasz i Ewa protestuję....takie myślenie dziś nie działa, gdy patrzę na dzisiejszych 20 ltaków...poza tym uważam, że różne decyzje w tym małżeńskie mogą być w późniejszym czasie niż studia rozważniejsze, a nawet jeśli decyzje nie są rozważniejsze, to świadomość by trwać w małżeństwie może być z wiekiem większa, dojrzalsza. Poza tym powtarzając taki stereotyp "że męża trzeba znaleźć na studiach" powodujesz panikę u tych kobiet, które "nie znalazły"...a to o niczym nie świadczy i nieczego nie determinuje. A może wywołać głupie pochopne decyzje, "bo przecież trzeba mieć chłopaka". Protestuję. Wolność, wolność, ufność w Boga, otwartość (rozważna) na ludzi....
Ton, w jakim piszę, pokazuje, że przerobiłam temat na samej sobie i jeszcze pamiętam tamten ból i emocje....
A jak ktoś nie poszedł na studia to d..a blada 3:-O
Lepiej czekać niż upolować, bo termin mija.
Jak czytam tu co poniektórych to mam wrażenie, że jak dobry chłop, wykształcony, miły, opiekuńczy to już się nadaje na męża... a to nie wystarcza! Czasem jest drobiazg jakiś który tak irytuje że nie da się przeskoczyć bariery... Miałam kiedyś adoratora, poglądy genialne, szarmancki, przystojny, w pewnym sensie zachwycał mnie... tylko tembr głosu miał %-( Później się ożenił, więc najwyraźniej to co mi przeszkadzało innym niekoniecznie albo wręcz zachwycało. Ba! nawet chciałam się przyzwyczaić ale jednak nie dało rady.
A może wywołać głupie pochopne decyzje, "bo przecież trzeba mieć chłopaka".
Dokładnie. Lepiej nie pakować się w coś co może skończyć się dramatem bez miłości z porozbijanym życiem, dziećmi bez ojca, matki itp. Bo ludzie naciskali, że trzeba mieć kogoś nie istotne czy na stałe czy na chwilę albo żonatego. Nie piszę z własnego doświadczenia.
Mozna protestowac, ale jednak im wczesniej tym latwiej. Czlowiek w mlodosci jednak nie zwraca uwagi na wiele spraw, ktore pozniej moglyby zawazyc na wyborze malzonka - wyksztalcenie, praca, rodzina. I to nie dlatego, ze wymagania rosna, tylko dlatego, ze czlowiek z zupelnie innej perspektywy patrzy na zycie jak ma 35 lat, inaczej jak ma 20.
Maciejka no, jednym łatwiej innym nie. Jedni dobrze na tym wychodzą inni nie. Nie ma reguły. Może większy wybór kandydatów, ale i łatwiej się kiepsko zauroczyć.
Protestuję. W okresie studiów nie byłam na tyle mądra, życiowo dojrzała. To przychodzi z czasem. Trzeba sporo przeżyć, dojrzeć. Poza tym ludzie są różni. A o tym już mówi Ewangelia. Nie zgadzam się, że im wcześniej tym łatwiej. Wyobrażenia o życiu kształtowane na podstawie seriali sag rodzinnych i książek nie wystarczają. E, chyba nie będę dalej tu pisała, bo jestem wyśmiewana. Piszę dla tych dziewczyn samotnych i chłopaków, którzy tracą nadzieję. A to nie tak. Przymusu płodzenia, rodzenia też nie ma, że trzeba się zmieścić do danego wieku. Dar małżeństwa, miłości może przyjść w nieoczekiwanym czasie. To nie korporacja, gdzie wszystko musi być na czas. A mężczyźni, których z biegiem czasu spotykałam też byli coraz mądrzejsi, dojrzalsi. Więc to trochę działa... Ale ktoś tu pisał, że szablonów nie ma. Ktoś założy rodzinę w wieku 20 lat i dojrzewa życiowo razem z małżonkiem, ktoś ok. 30 i też super, a ktoś po 40tce, a nawet -0 60tce i też dobrze, że w końcu poznał miłość, ma towarzystwo. Jak psiałam ponieważ małżonka poznałam i poślubiłam po 35 roku życia, więc może temat mnie za bardzo porusza....
Maciejka, po 35 też można się zakochać na zabój, tak że nie można jeść ani spać. Doświadczyłam. Zakochanie bez kalkulacji. Po paru pierwszych randkach z obecnym małżem... Emocje mogą nas zaskoczyć. A i w życiu nie chciałabym być teraz związana z osobą, która była moją sympatią, gdy miałam 20 lat....gdy 30 lat też miałam problematycznych adoratorów...Bóg strzegł.
"Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem: Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono, czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania, czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsów, czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot cielesnych i czas wstrzymywania się od nich, czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania, czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia, czas miłowania i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju."
Dobra. Macie rację. Są szczęśliwcy, którzy wcześnie odnajdują swoją drugą połówkę osobę, są na tyle dojrzali, żeby dobrze wybrać i się tego trzymać. Podkreślam. Szczęśliwcy. I to nieliczni. Nie wierzycie? Posłuchajcie samotnych kobiet. Jak trudno spotkać normalnego faceta, a nawet choćby nienormalnego ale kochającego, i do tego wolnego, nierozwiedzionegp. Jasne, że pięknie przeżyć razem w małżeństwie kilkadziesiąt lat. Ale to szczęście i wybranie, które myślę będzie coraz rzadsze. Bo inne tempo życia, bo inne wymagania w pracy, bo dłuższy czas edukacji, bo ludzie wyobcowani, każdy przed swoim netbookiem, laptopem, telefonem...
Komentarz
A tak serio, to może i są wybrzydzający (kobiety i faceci też), ale trudno się też na siłę zakochać...choćby się nie szukało Bradleya Coopera z trzema dyplomami i pensją prezesa Google'a.
znam dziewczynę, 30lat, czasem krótkie randkowanie,
ale generalnie bez wizji było dopóki...
siostra nie wyszła za mąż
a rodzice nie wyjechali na rok na zarobek
pustka w domu była dobra, ale tydzień czy dwa...
zaczęła doskwierać samotność i osóbka otworzyła się, zaczęła sama szukać
i znalazła
wyszła za mąż z szaleńczej miłości
mam wrażenie, że wygoda życia z kimś, obiadki, dzielone troski
nie były rozwojowe w tym wypadku
zresztą, sporo jest toksycznych związków z rodzicami, które ograniczają młodego człowieka
Dlaczego uważam, że św. Andrzej jest patronem szukających męża? Z polskiej tradycji. Tak samo, jak św. Katarzyna Aleksandryjska jest patronką szukających żony (vide wątek "andrzejki i katarzynki").
I z Ewangelii. Piotr sam nie trafił do Pana Jezusa, to Andrzej go doprowadził, niech więc teraz doprowadza do małżeństwa
Ciotka wiki mówi o nim tak: Orędownik zakochanych, wspomaga w sprawach matrymonialnych i wypraszaniu potomstwa.
@Katia - taki aktor
Ale obawiam się, że w tej materii to tylko podejście indywidualne wskazane...
A modlitwy nigdy za dużo.
grudzień 28 Podziękuj
Modlić się zawsze trzeba. Ale czasem potrzebna jest fachowa pomoc. Psychoterapia, uwolnienie od złych myśli i nieprawdziwych przekonań na przykład na swój temat, uwolnienie od jakiś zranień z przeszłości...
------------------------------
Aguś, sama gdzieś pisałaś, że byłyście z koleżanką we wspólnocie (czyli środowisko, gdzie potencjalnie normalni faceci mogą się kręcić), pewne rzeczy miałyście przepracowane - i nic.
Modlitwa jednak przełamuje mury, jest jakimś przygotowaniem na przyjęcie łaski...
Poza tym jestem wbrew schematom. To nie jest tak, że wszyscy zakochują się na balu maturalnym, pobierają na którymś roku studiów, a za chwilę mają dwoje dzieci chłopca i dziewczynkę .
Nie wszyscy pobierają się w wieku 25 lat.
Ludzie się szukają.
Ktoś kiedyś mi powiedział takie zdanie Ludzie się szukają i b mi pomogło.
Czasem musi upłynąć trochę czasu zanim para dla siebie przeznaczona na siebie trafi...
W każdym razie łatwo nie jest. Nie zazdroszczę babkom poszukującym i drogi, i męża.
Ale ten ból, niepewność, ból samotności jeszcze pamiętam...choć prawie 10 lat po ślubie.
Dlatego pamiętam i rozumiem...
Może po to tego trochę doświadczyłam, żeby rozumieć samotne dziewczyny...
Poza tym powtarzając taki stereotyp "że męża trzeba znaleźć na studiach" powodujesz panikę u tych kobiet, które "nie znalazły"...a to o niczym nie świadczy i nieczego nie determinuje.
A może wywołać głupie pochopne decyzje, "bo przecież trzeba mieć chłopaka".
Protestuję.
Wolność, wolność, ufność w Boga, otwartość (rozważna) na ludzi....
Ton, w jakim piszę, pokazuje, że przerobiłam temat na samej sobie i jeszcze pamiętam tamten ból i emocje....
Lepiej czekać niż upolować, bo termin mija.
Jak czytam tu co poniektórych to mam wrażenie, że jak dobry chłop, wykształcony, miły, opiekuńczy to już się nadaje na męża... a to nie wystarcza! Czasem jest drobiazg jakiś który tak irytuje że nie da się przeskoczyć bariery... Miałam kiedyś adoratora, poglądy genialne, szarmancki, przystojny, w pewnym sensie zachwycał mnie... tylko tembr głosu miał %-( Później się ożenił, więc najwyraźniej to co mi przeszkadzało innym niekoniecznie albo wręcz zachwycało. Ba! nawet chciałam się przyzwyczaić ale jednak nie dało rady.
Więc ja też protestuję!
Dokładnie. Lepiej nie pakować się w coś co może skończyć się dramatem bez miłości z porozbijanym życiem, dziećmi bez ojca, matki itp. Bo ludzie naciskali, że trzeba mieć kogoś nie istotne czy na stałe czy na chwilę albo żonatego. Nie piszę z własnego doświadczenia.
ja mam wrażenie, że po 60-tce dziecinnieje i zapomina "wół jak cielęciem był".
E, chyba nie będę dalej tu pisała, bo jestem wyśmiewana.
Piszę dla tych dziewczyn samotnych i chłopaków, którzy tracą nadzieję. A to nie tak.
Przymusu płodzenia, rodzenia też nie ma, że trzeba się zmieścić do danego wieku.
Dar małżeństwa, miłości może przyjść w nieoczekiwanym czasie. To nie korporacja, gdzie wszystko musi być na czas.
A mężczyźni, których z biegiem czasu spotykałam też byli coraz mądrzejsi, dojrzalsi.
Więc to trochę działa...
Ale ktoś tu pisał, że szablonów nie ma. Ktoś założy rodzinę w wieku 20 lat i dojrzewa życiowo razem z małżonkiem, ktoś ok. 30 i też super, a ktoś po 40tce, a nawet -0 60tce i też dobrze, że w końcu poznał miłość, ma towarzystwo.
Jak psiałam ponieważ małżonka poznałam i poślubiłam po 35 roku życia, więc może temat mnie za bardzo porusza....
Zakochanie bez kalkulacji. Po paru pierwszych randkach z obecnym małżem...
Emocje mogą nas zaskoczyć.
A i w życiu nie chciałabym być teraz związana z osobą, która była moją sympatią, gdy miałam 20 lat....gdy 30 lat też miałam problematycznych adoratorów...Bóg strzegł.
"Wszystko ma swój czas,
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem:
Jest czas rodzenia i czas umierania,
czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono,
czas zabijania i czas leczenia,
czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu,
czas zawodzenia i czas pląsów,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania,
czas pieszczot cielesnych i czas wstrzymywania się od nich,
czas szukania i czas tracenia,
czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania,
czas milczenia i czas mówienia,
czas miłowania i czas nienawiści,
czas wojny i czas pokoju."
Koh 3, 1-8
Jasne, że pięknie przeżyć razem w małżeństwie kilkadziesiąt lat. Ale to szczęście i wybranie, które myślę będzie coraz rzadsze. Bo inne tempo życia, bo inne wymagania w pracy, bo dłuższy czas edukacji, bo ludzie wyobcowani, każdy przed swoim netbookiem, laptopem, telefonem...