Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

jak znaleźć męża po 35. roku życia?

1234579

Komentarz

  • Monia, regularna dwu-trzyletnia przerwa w pracy zazwyczaj wyklucza karierę. Można dobrze pracować, ale raczej nie ma mowy o karierze.

    Znam też osoby z wolnym zawodem, artystycznym, robiące karierę. Ale rodzina cierpi... Dzieci matki nie miały, choć była w tym samym domu, bo matka tygodniami znikała mając wenę...
  • edytowano grudzień 2014
    Karierowiczka... cel godny realizacji ;)
  • Moja bratowa ma troje, własną szkołę i wcale nie widzę, by tam u nich źle sie działo. Można.
    Moja pani dr, u której parę razy byłam, matka bardziej wielodzietna, babcia jeszcze bardziej wielownuczna i tez sie da.
    Tylko na pojedynczych przykładach nie da sie budowac spójnej teorii.
    Monia, jak ktoś chce, to może, tylko NAPRAWDĘ warto sobie coś odpuścić, by skupic sie bardziej na tym, co jest wartościowsze.
    Pieniądze, które wpływaja na NASZE konto za prace męża nie sa jego pieniędzmi, są nasze. Oprócz ubrań we wspólnej szafie, prawie wszystko mamy wspólne. NASZE.
  • A do mnie przemawia o. Szustak mówiący w "Pachnidłach" jakoś tak: "miłość to nie przeznaczenie, to wybór". Bo możesz spotkać Tego Jedynego w dziwnych okolicznościach, poczuć motyle (naprawdę czuje się insekty w brzuchu? fuj!) i... nic.

    Na słowo "przeznaczenie" mam zresztą alergię z przyczyn osobistych związanych z pewnym facetem :-&

    parytety dla mam

    Nie, Moniu, to kiepski pomysł. Zmuszanie jakiejś grupy ludzi, by robiła coś, czego nie chce - nie-e.
  • BTW, jeśli znacie poszukujących (acz być może młodszych), to zaproszono mnie niedawno tutaj.
  • Skatarzyna najwyraźniej mam wokoło antyprzykłady... :-(
  • Monia, wyraziłabym sie brzydko, a nie lubię. Czasy jednej miłej pracy od matury do emerytury się skończyły i nie ma co płakać. To one sprawiły zamieszanie w głowach. Że stanowisko nie czeka? To komu nie pozwala? Weź! Chcesz wrócic do pracy? bądź dobra i daj sie zrekrutować albo sama coś wymyśl.
  • Monia, czyli masz jedno dziecko w ramach protestu?
    Odważna postawa :)
  • Ja tylko dostosowuje sie do otoczenia (jak wiele kobiet) - a ze jest mało sprzyjajace w niektórych kwestiach -

    Przepraszam, że zapytam, czy to są słowa dorosłej dojrzałej kobiety, czy nastolatki?
    Czy otoczenie kiedyś będzie w twojej starości pomagało cię i wspierało?
    Czy otoczenie będzie odpowiedzialne za twoje czyny, słowa, postawy? Czy wyrazi ci wdzięczność, czy w ogóle jakoś cię wepsrze?
    Jak można dostosować się do czegoś tak bezosobowego, niestałego, ba obojętnego lub nawet wrogiego człowiekowi jak otoczenie i do niego dostosować swoje życie?
    Nie rozumiem, ale głęboko współczuję i modlę się o odzyskanie rozumu.
  • edytowano grudzień 2014
    mamababcia - to co piszesz brzmi złowrogo...
    a zdarza się, że komuś uda się zginąć szybko w wypadku np i do starości nie dożyje ;)
  • Agga, wtedy otoczenie będzie zbawicielem?
  • mamababcia - Wtedy się uda zachować twarz i się nie zestarzeć - ma być w końcu idealnie.
    Widziałaś kiedyś dostosowaną staruszkę do otoczenia ?
    Żartuję oczywiście - masz rację.
    Monia - albo dawno nie czytałam co myślisz, albo środowisko Ci się pogorszyło...
    Znam parę fajnych środowisk - i ludzie są tam szczęśliwi :)
  • Statystyczna Polka i ta mniej statystyczna powinna opierać się na czymś, co daje oparcie. Statystyczna Polka to wymysł tych, którzy chcą nam wmówić, żeśmy głupie i nieudane. Oprzeć się można na dziecku, na nieodpowiedzialnym małolacie, na kimś, kto jest typem Piotrusia Pana. Można Jakie są tego konsekwencje, wie każdy niekoniecznie super inteligentny człowiek, nawet statystyczny.
    Człowiek dojrzały opiera się na czymś, co daje poczucie bezpieczeństwa, na co można liczyć zawsze, nawet a może szczególnie w złej chwili.
    Czymś takim na pewno nie jestt otoczenie.
  • Ską można wiedzieć, co robią miliony? Czy te miliony spotkałaś, rozmawiałaś, przeanalizowałaś ich życie?
    Było takie przysłowie, które jest brzydkie, ale oddaje istotę rzeczy: "Jedzmy g**no. Miliony much to robią, więc musi być to dobre. Więc jedzmy g**o."
  • edytowano grudzień 2014
    Nie wiem, skąd są wyssane statystyki. Statystyki tworzą ludzie i one po coś są im potrzebne. nie mogę swojego życia opierać na bezdusznej statystyce, bo nie ona mi da w życiu oparcie.
    Nie wiem, na czym opierają swoje życie niewiezrzący, ale nie wyobrażam sobie, żeby budowali swoje życie na statystyce. M_Monia, czy ty jesteś wierząca?
    Bardzo się cieszę, że jakiś czas temu Pan Bóg pokazał mi, że jest. Wiem, że na Nim zawsze mogę oprzeć swoje życie, nawet w nabrdziej przerażającej sytuacji. W dobrobycie, On mnie stawia na nogo i mówi: nie twoja to zasługa, ale moja łaska. Nie opieraj się na rzeczch, bo one dziś są i nie wiadomo, czy będą jutro.
    Człowiek wierzący żyje w perspektywie wieczności, na Bogu opiera wszystko. Bo tylko Bóg go zbawi.
    Nie spotkałam jeszcze człowieka, który opiera się na społeczności, na statystyce i na nim próbuje oprzeć(?) swoje szczęście.
    Albo taka osoba jest dzieckiem, wtedy to rozumiem, bo to brak dojrzałości i zdobywanie doświadczenia.
    Jest jeszcze jedna opcja, że ja jeste za głupia i za krótko żyję. Nie wykluczam tego, że jestem głupia,, ale jedno jest pewne : spośród wszystkich na tym Forum jestem najstarsza. Pozostaje mi tylko ta pierwsz opcja, mówiąca o mojej głupocie (statystycznej?), dlatego muszę się z dyskusji z honorem wycofać.
  • "Nie zapominajmy o kobietach, które chciałyby urodzic dziecko/ kolejne dziecko gdyby pozwolono im godzic zawód z wychowaniem dzieci.
    One w wielu przypadkach beda miały mniej dzieci niżby chciały, głównie ze strachu. Nie zdecydują sie ze strachu o ta właśnie kariere czy jak zwał. Chciałabym aby zmiana systemu takim pomogła a tym które nie chca zawodowo pracowac nie zaszkodziła."

    Widocznie praca zawodowa jest dla nich ważniejsza.

  • ja mam prace, na razie jestem zadowolona.
    Jestem jednak poniekąd feministka
    walcze dla siebie i innych kobiet - postawą
    -------
    Możesz założyć firmę, która będzie zatrudniać mamy:)
  • Monia - a na stare lata, to jesteś zabezpieczona, bo:
    1. liczysz na emeryturę?
    2. taką robisz karierę, że będziesz żyć z odsetek?
    3. utrzyma cię twoje dziecko (jedno)?

    Bo ja wybieram wariant trzeci, tylko, że ciężar utrzymania nas spadnie na pięcioro dzieci, a jak Bóg da, to i na więcej.

    @Aga Maria - Nie ma co się denerwować. Niektórym się coś nie ułożyło... OK. Mieliśmy z mężem taką znajomą. Poświęciła się pracy, choć nie karierze, a raczej powołaniu. Nikogo nie poznała. Ostatnio kontakt mieliśmy ze 2 lata temu i nic nowego. Jak kogoś poznała od tamtej pory, to już i tak jest po 40. I ją swataliśmy...
    Ale widzisz, już ktoś napisał, że biologii nie przeskoczysz. Już po 40 trudniej o dziecko. Mnie znajoma spytała, czy w moim wieku nie boję się już mieć dzieci... Bo ona miała 20 czy 21 lat jak wyszła za mąż.
    A ja miałam 24 lata. Pierwsze dziecko urodziłam mając 27 lat. I już mój czas się kończy... A mając 20 lat mogłam wyjść już za mąż, za obecnego męża. A na co czekałam? Aż lata zlecą...
    To było takie naturalne kiedyś - wyjść za mąż szybko, urodzić dzieci... Czy tak nad tym deliberowano? Czy nie było to raczej wpisane to w jakiś społeczny instynkt?
  • edytowano grudzień 2014
    Widocznie praca zawodowa jest dla nich ważniejsza.
    -----
    Coś w tym jest, od najmłodszych lat uczy się identyfikacji przez zawód ("kim chciałbym być, gdy dorosnę" zawsze jest domyślnie pytaniem o pracę). Nawet na religii była mowa tylko o wyborze powołania, ale już nie o obowiązkach stanu. Nic dziwnego, że praca/zajęcie/wykształcenie nabierają rangi czegoś, co człowieka definiuje.
  • szczurzysko dzięki za szczery wpis. Mam po prostu wśród znajomych albo względnie późne mężatki lub samotne dziewczyny...
    Ale pozytywne jest, że poza nami, wszystkie te pary dość późne dobrze po 30tce zawarte małżeństwa zostały obdarzone potomstwem...
  • Często przyczyną staropanieństwa, starokawalerstwa lub "singlizmu" (ble! jakie brzydkie słowo mi wyszło) jest niestety strach przed jakimkolwiek ryzykiem.

    A propos wymienionych tu przeze mnie kawalerów to nie podam namiarów co najwyżej doprowadzę do "przypadkowego" spotkania na urodzinach, imieninach lub przy innej okazji. Zresztą od lat tak czynię bez większego efektu, tylko raz się udało. Obydwu stronom zazwyczaj brakuje śmiałości a i z wiekiem, oczekiwania może mniejsze ale niestety elastyczności również mniej. W młodości ludzie podejmują ryzyko. Mam kolegę, który chciał wziąć za żonę brunetkę, która będzie szczupła po drugiej ciąży. Kiedyś przypadkowo spotkał u mnie koleżankę mojej żony, blondynkę. Ciach, pach i są już lat 15 małżeństwem. Co prawda koleżanka nie jest po drugiej ciąży szczupła ale kolega się dostosował.

    Korzyści płynące z małżeństwa dostrzega się dopiero po fakcie jego zawarcia. Wcześniej to tylko mniej lub bardziej przystające do rzeczywistości teorie. To takie moje prywatne doświadczenie.
  • Mam kilka znajomych starszych małżeństw co to mają już dzieci w wieku 20-30 lat. Małżeństwa z jedynakami - wszystkie twierdzą, że jednej rzeczy w życiu żałują, że nie zdecydowali się na co najmniej drugie dziecko...
  • Spośród moich przyjaciół i krewnych z najbliższego kręgu pięć rozwodów (to ci wierzący od święta) i jedna separacja (wierzący częściej). Sześć małżeństw trwa nadal czyli średnia krajowa. Takie są niestety koszta ryzyka w dzisiejszym świecie.
  • Rozstepy,singielki a teraz otoczenie i system. Fascynujace sa meandry ludzkiej (nie)swiadomosci...
  • O tempora, o mores!
  • @TiE wtedy KPK był inny
  • Najpierw trzeba by udowodnić, że to był przymus.
  • @Tomasz Nie to miałem na myśli. Dla mnie skłonność do ryzyka nie oznacza głupoty. Wręcz przeciwnie. Życie nie jest grą o sumie zerowej - raczej dodatniej. Skoro tak to podejmowanie zachowań ryzykownych statystycznie przynosi więcej korzyści niż strat. Jak to mówią "strach ma wielkie oczy". W XXI wieku ma wielkie oczy mediów.
  • Wg mnie tak samo "szuka" sie meza po 35 jak i po 25 roku zycia. Trzeba tylko sie zastanowic czy to ze nie mam jeszcze meza wyplywa z tego ze nie spotkalam tego jedynego i wtedy cierpliwie czekac czy jednak problem lezy w nas i moze warto zmienic cos w sobie zamiast narzekac na otaczajacych nas Piotrusiow Panow. Jedna kobieta jest w stanie stworzyc dojrzaly zwiazek w wieku lat 22 a druga 38 tu nie zawsze dojrzalosc koreluje z wiekiem.
  • Po prostu trzeba mieć zdrowy rozsądek i budować na skale. Tymczasem słyszę np. że katolik szykował się do ślubu z panną, która nie chciała mieć dzieci. Do ślubu w końcu szczęśliwie nie doszło, ale jeżeli "a estas alturas" nie były uzgodnione tak poważne kwestie, to chyba czegoś zabrakło. Trzeba po prostu mieć trwałe zasady. Małżeństwo z innowiercą, poganinem, agnostykiem czy niewierzącym to utopia - katolickie zasady mogą być dla kogoś czystą abstrakcją i jeżeli coś mu się nie spodoba, z łatwością odejdzie, etc. Oczywiście zdarzają się wyjątki (znałem, z tego, co wiem, bardzo trwałe kilkudziesięcioletnie małżeństwo ateisty i agnostyczki lub ateistki), ale generalnie to coś jak samochód z dwiema kierownicami. Małżeństwo z katolikiem też nie daje żadnej gwarancji, ale szanse są dużo większe, o ile jest to katolicyzm autentycznie przeżywany a nie tylko z rutyny, przyzwyczajenia, etc., ale takie sprawy "czym jest dla nas małżeństwo, etc." trzeba wyjaśnić i ustalić jeszcze przed zaręczynami. Miłość to nie uczucie, a najpierw trzeba rozmawiać o sprawach najważniejszych. Tymczasem zdarza się, że ludzie wiedzą, jakiego koloru chcą mieć w kuchni firanki, a okazuje się, że jedno z nich uznaje rozwód za coś normalnego, a drugie o tym nie wie albo wie, ale po cichu liczy, że to przejdzie. Generalnie trzeba szukać w odpowiednim miejscu. Szukanie gdziekolwiek może dać żałosne rezultaty. Łatwiej jest wygrać na loterii szkolnej niż trafić szóstkę w totolotka. Łatwiej jest znaleźć dobrą żonę czy męża na forum internetowym niż na dyskotece, w nocnym lokalu czy wśród artystów kabaretowych, chociaż wiem, że mogą zdarzyć się wyjątki. Wielką szansę na dobre małżeństwo daje umocowanie na Chrystusie - jednakowe rozumienie spraw najważniejszych, wspólna modlitwa, Msza Święta, Komunia Święta, a wielka wyrozumiałość w sprawach drugorzędnych.
    Czasem ludzie mają problemy, bo ich wymagania są zupełnie nierealne, zarówno w stosunku do przyszłej żony, jak i męża. Deklarują, że nie szukają ideału, ale z opisu wynika, że właśnie tak jest. Lata lecą, a potem jest trudniej, bo dookoła coraz więcej osób z odzysku. Wiadomo, że to nie zawsze czyjaś wina.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.