zobaczyłam, że ostatni wpis @agento, otwieram - widzę cytat z krzysztofa o bursztynie przesuwamekran niżej... i rozczarowanie, żadnego ja pierdziu, tylko zwykłe aha...
Upnę. Przy okazji polecam najnowszą książkę o. Jamesa:
Według prawa starotestamentalnego grzech bluźnierstwa był karany śmiercią przez ukamienowanie. Ogłaszanie siebie Mesjaszem było traktowane jako bluźnierstwo, chyba że rzeczywiście było się Mesjaszem.
Podczas procesu Jezusa Kajfasz miał do wyboru dwie opcje: skazać Jezusa na śmierć lub uklęknąć przed Nim i oddać Mu hołd.
Przez całe swe życie, aż po dziś dzień Jezus z Nazaretu, Chrystus, był sprawcą skrajnych podziałów. Ty również możesz Go uwielbić lub skazać go na śmierć. Na stronach tej książki odnajdziesz podobne znamię. Musisz potępić tę książkę, jej autora i odrzucić wszystkie jego słowa lub upaść na kolana z podziwem dla światła i prawdy płynących ze kart tej książki. Doświadczenia o. Jamesa nie są nowością w Kościele, kilkoro świętych i mistyków miało podobne przeżycia potwierdzające niezaprzeczalną prawdę o istnieniu życia po śmierci oraz, że nasze dzisiejsze decyzje będą miały wpływ na wieczność. Jeśli poszukujesz lekkiej i przyjemnej lektury na temat pozytywnego myślenia o przyszłości, to odłóż tę książkę i zacznij szukać gdzie indziej.
Książka ta tylko wydaje się, jakby była zadrukowanym papierem. Jej kwintesencją jest ogień i błyskawica – ogień, który będzie cię palił w piersi już od pierwszej strony, ogień buntu i potępienia lub ogień wiary i miłości. Lektura tej książki jest jak picie mocnego, wyśmienitego wina. Jest niezapomnianym doświadczeniem, które na zawsze pozostawi w tobie ślad. Czasami żałuję, że przeczytałem tę książkę… Ale nawet kilka miesięcy po lekturze wciąż czuję ten ogień palący mnie od środka, przemieniający i odnawiający moją osobę.
Tak, ja już ze swojej strony wybrałem: w modlitewnym zawierzeniu uklęknąłem z podziwu dla światła i prawdy. Teraz ty musisz dokonać wyboru.
on siedzi na wózku, cały czas, ale był bardzo dzielny, widziałam w pewnym momencie jak mu ocierali pot z twarzy. Raz podniósł monstrancję - potem mówił, że myślał, że ją upuści
aaa... przeleciałam początek wątka, jak @Gregorius mówi, że Manjackal przeczy istnieniu piekła... no te ostatnie rekolekcje to w sporym stopniu poświęcił piekłu i temu, że ono jest
Dwa pytania: 1. Dlaczego na zwykłej Mszy św. nie ma uzdrowień? 2. Dlaczego uzdrawia się ludzi na specjalnych spotkaniach, a nie np. w szpitalach, czy hospicjach?
Ad1) też tak sądziłam, dopóki nie przeczytałam świadectwa o uzdrowieniu za sprawą Mszy św. studentki mojego męża. Możliwe, że uzdrowienia są o wiele częstsze niż nam się wydaje, a przy tych masowych chodzi głównie o znak dany.
Oj, z tymi wierzącymi w szpitalach to jest różnie... wiem z doświadczenia, niestety... chociaż fajnie jest mieć kogoś wierzącego na wspólnej sali, zawsze raźniej .
ATSD - wyżej pisałeś, "dlaczego nie ma uzdrowień na "zwykłych" mszach". Przecież są, nawet jeśli nie fizyczne (chociaż pewnie też są), to wewnętrzne - więcej pokoju, radości, przychodzi światło na jakieś sprawy. Nie mówię, że zawsze człowiek coś czuje, ale Bóg działa zawsze.
Na tych rekolekcjach były świadectwa również tego typu, że ktoś usłyszał o swoim uzdrowieniu, a ono przyszło dopiero potem... na którejś Mszy Św. w kościele. Sam Manjackal mówił o sobie, o swoim leżeniu w śpiączce i paraliżu i o uzdrawiającej mocy Eucharystii. Te "specjalne spotkania", to były rekolekcje, pełne modlitwy za każdym razem na początku dnia do Ducha Świętego i potem w ciągu całego dnia i ze szczytem i najważniejszym momentem - jakim jest Eucharystia, co było wielokrotnie podkreślane. A, że w takim miejscu pewnie chodziło o umożliwienie udziału w nich wszystkim chętnym. Msze papieskie też są na placu Św. Piotra, a nie za drzwiami bazyliki. Mnie poruszyło to, jak w podziękowaniach wskazao na właścicieli i dyrektorów tego centrum kongresowego, którzy byli życzliwi inicjatywie i pomocni. Pomyślałam wtedy, że nawet za pieniądze ktoś przeciwny mógł odmówić wynajęcia, albo wynająwszy nie zadbać o standard, a było naprawdę ok, jak na takie zgromadzenie - sprawnie i fachowo.
Piszcie sobie co chcecie.Mnie codziennosc rzuca na kolana czasem o podłogę. .często wieczorem trace przytomność. .ze zmeczenia..nie musze brac udzialu w publicznym szol i dodatkowo sie nakrecac
Konkretnie to była kobieta na wózku, który po przyjęciu Komunii podczs Mszy Św. z tego wózka wstał. Osoba, której uzdrowienie zapowiedział w poznaniu i ona poczuła się uzdrowiona i przyjęłą to, ale z wózka nie wstała przez następne kilka lat. Do tej właśnie Mszy. Małgorzata32 opraw mnie, jeśli coś przekręciłam w przekazie tej akurat historii.
@Maciek A kto tak twierdzi? Każdy wie, że wszystko może dostać, jeśli poprosi z wiarą - nawet góry może przenosić. Widziałeś kiedyś zwykłego i niezwykłego katolika, który przestawiał góry? Ja nie.. O czym to świadczy? Że Jezus, pardon, Pan Jezus kłamał? Nie, o tym, że nasza wiara jest jeszcze mniejsza niż ziarnko gorczycy.
Na spotkania z charyzmatykami nie musisz chodzić, ale niektórym REKOLEKCJE pomagają, niekiedy prowadzi je charyzmatyk, innym razem "zwykły szary ksiądz"
@Maciek, tak piszesz, jakby po każdej nowennie do świętego przychodziło uzdrowienie. A tu tylko względnie nieliczni dostepują. Ilu pielgrzymuje do relikwii JPII, a ilu dostało, co chciało? Nie ma się co obrażać.
Kobieta była na wózku (nie pamiętam, czy nie chodziło o SM, po prostu nie pamiętam), kiedyś tam wzięła udział w rekolekcjach, usłyszała słowo poznania i uwierzyła, że o niej mowa, a mimo to z wózka nie wstała jeszcze przez kolejnych parę lat. Nie wstała, bo nie mogła. Ludzie się z niej śmiali, że mówi, iż Bóg ją uzdrowił, a nie chodzi. A ona trwała w tej wierze wystawianej na próbie, chodziła na codzienną Mszę i dziękowała Bogu za uzdrowienie... które otrzymała, ale które ludziom miało się objawić w Bożym czasie. I objawiło się na jakiejś tam Mszy Św. w jej własnej parafii. Przyjęła Komunię i poczuła, że teraz może wstać. I wstała. Dzięki jej trwaniu w wierze i wierności Chrystusowi Eucharystycznemu, inne osoby uwierzyły z tych, co ją wczesniej wyśmiewałyl
Komentarz
i rozczarowanie, żadnego ja pierdziu, tylko zwykłe aha...
Przy okazji polecam najnowszą książkę o. Jamesa:
Według prawa starotestamentalnego grzech bluźnierstwa był karany
śmiercią przez ukamienowanie. Ogłaszanie siebie Mesjaszem było
traktowane jako bluźnierstwo, chyba że rzeczywiście było się Mesjaszem.
Podczas procesu Jezusa Kajfasz miał do wyboru dwie opcje: skazać Jezusa na śmierć lub uklęknąć przed Nim i oddać Mu hołd.
Przez całe swe życie, aż po dziś dzień Jezus z Nazaretu, Chrystus, był
sprawcą skrajnych podziałów. Ty również możesz Go uwielbić lub skazać go
na śmierć. Na stronach tej książki
odnajdziesz podobne znamię. Musisz potępić tę książkę, jej autora i
odrzucić wszystkie jego słowa lub upaść na kolana z podziwem dla światła
i prawdy płynących ze kart tej książki.
Doświadczenia o. Jamesa nie
są nowością w Kościele, kilkoro świętych i mistyków miało podobne
przeżycia potwierdzające niezaprzeczalną prawdę o istnieniu życia po
śmierci oraz, że nasze dzisiejsze decyzje będą miały wpływ na wieczność.
Jeśli poszukujesz lekkiej i przyjemnej lektury na temat pozytywnego
myślenia o przyszłości, to odłóż tę książkę i zacznij szukać gdzie
indziej.
Książka ta tylko
wydaje się, jakby była zadrukowanym papierem. Jej kwintesencją jest
ogień i błyskawica – ogień, który będzie cię palił w piersi już od
pierwszej strony, ogień buntu i potępienia lub ogień wiary i miłości.
Lektura tej książki jest jak picie mocnego, wyśmienitego wina. Jest
niezapomnianym doświadczeniem, które na zawsze pozostawi w tobie ślad.
Czasami żałuję, że przeczytałem tę książkę… Ale nawet kilka miesięcy po
lekturze wciąż czuję ten ogień palący mnie od środka, przemieniający i
odnawiający moją osobę.
Tak, ja już ze swojej strony wybrałem: w
modlitewnym zawierzeniu uklęknąłem z podziwu dla światła i prawdy. Teraz
ty musisz dokonać wyboru.
dr Ricardo Febres Landauro
Raz podniósł monstrancję - potem mówił, że myślał, że ją upuści
1. Dlaczego na zwykłej Mszy św. nie ma uzdrowień?
2. Dlaczego uzdrawia się ludzi na specjalnych spotkaniach, a nie np. w szpitalach, czy hospicjach?
Te "specjalne spotkania", to były rekolekcje, pełne modlitwy za każdym razem na początku dnia do Ducha Świętego i potem w ciągu całego dnia i ze szczytem i najważniejszym momentem - jakim jest Eucharystia, co było wielokrotnie podkreślane. A, że w takim miejscu pewnie chodziło o umożliwienie udziału w nich wszystkim chętnym. Msze papieskie też są na placu Św. Piotra, a nie za drzwiami bazyliki.
Mnie poruszyło to, jak w podziękowaniach wskazao na właścicieli i dyrektorów tego centrum kongresowego, którzy byli życzliwi inicjatywie i pomocni. Pomyślałam wtedy, że nawet za pieniądze ktoś przeciwny mógł odmówić wynajęcia, albo wynająwszy nie zadbać o standard, a było naprawdę ok, jak na takie zgromadzenie - sprawnie i fachowo.
Mam podobnie. Odzyskuję ją dopiero rano
Czy wierzysz, że Chrystus żyje i może działać wśród nas mocą swojego Ducha?
:o3