Nie będziesz się rozpędzać, nawet jak Ci egzaminator będzie kazał depnąć nieco gazu to zawsze możesz odpowiedzieć, że jazdę - predkość itp - trzeba dostosować do warunków pogodowych, do warunków/stanu jezdni
Ale coby nie było- dasz radę!
No i pamietajcie, zawsze się bierze godzinę na egzamin taką, kiedy jest nawiększy ruch na drogach - godziny szczytu i już do centrum nie dojedziecie
To prawda, ja marzyłam o tym, żeby na egzamin mieć ulewę... Wtedy jeździ się krócej, żaden egzaminator nie weźmie Was na żadne zatłoczone drogi o szybkim ruchu, generalnie nie będzie narażał na nic skomplikowanego.
No oblałam. Ale na własne życzenie, mam poczucie, że to serio był mój błąd, więc uważam, że to lepsza opcja:P
Rękaw zrobiłam taki elegancki, że aż wyżej usiadłam, taka byłam zadowolona. Na górce podjechałam z trudem, bo mi się drętwienie odezwało trochę i... i tu się zaczęło, bo mi facet powiedział, że no, podjechałam, ale silnik przypaliłam, dymek poszedł - powtórka. I się dałam tym wybić z rytmu, bo byłam 100% przekonana, że zrobiłam tą górkę dobrze, chociaż fakt - ciężko. Ale wyjechałam na miasto i nawet ponad 20 min pojeździłam.
A oblałam, bo przy zawracaniu z wykorzystaniem drogi gruntowej z lewej nie zorientowałam się w porę, że gość za mną mnie wyprzedza (lusterka, biegi, sprzęgło - no nie mam tempa rajdowcy jeszcze:P) i mu się wpakowałam przed maskę. No moja wina, skrzyżowanie to nie było, mógł mnie wyprzedzać, a ja powinnam się dokładniej i szybciej upewniać.
W sumie zaraz po całej akcji bardziej mnie mój durny błąd mnie rozbawił, niż zdołował, czy wkurzył. Nie jest źle. Tzn. jest lepiej, niż myślałam, że będzie. no po czasie żal jednak wychodzi, że taka gapa ze mnie, bo i parkowanie i wcześniej wszystko szło mi elegancko...
No ten silnik, to mnie totalnie wybił z rytmu. Wiecie, jak to jest, jak się komuś wydaje, że fajnie, fajnie, wszystko idzie ciężko ale dobrze, a on tu mówi "jeszcze raz" i moja pierwsza myśl, że teraz to mi na bank noga odpadnie i nie wyjadę nawet na miasto. A kobieta w ciąży się łatwo denerwuje:P
Szkoda, że ci się nie udało. Jak sobie pomyślę jaki to blad ja popełniłam na egzaminie i mimo wszystko zdałam to Tym bardziej szkoda, bo ja jako doświadczony kierowca też popełniłam błędy, tylko nikt na nie nie czyha, a mimo błędów od wielu lat jeżdżę dużoi bezwypadkowo. Ale pierwszego maluszka poobijałam całego. No i ja zdałam dopiero za czwartym razem.
Oranyrany, dziś była jazda bez trzymanki... trafiła mi się Pani Egzaminator... cudna kobieta... pierwszy raz jechałam z kimś, kto w taki fajny, sympatyczny sposób rozładowywał stres podczas egzaminu. Musiałam poprawiać i rękaw i górkę i byłam przekonana, że to już koniec, bo na poprzednich egzaminach plac robiłam bez problemu... a tu psikus..:D
No a na mieście popełniłam jeden poważny błąd... auto zgasło mi na progu zwalniającym (no dobra, pod górę, ale zgasło...) jak usłyszałam, że za tym progiem mam... parkować... taki stres:) Na szczęście P. Egzaminator zaczęła od stwierdzenia "nie tamujemy ruchu, proszę się zastanowić, jak ruszyć, zwrócić uwagę na biegi i jedziemy parkować". No. Z gapiostwa, na tym progu próbowałabym ruszać z dwójki... No i po tym to już w sumie pomyślałam, że może Ona jednak nie chce mnie uwalić? I może się uda?
Nabrałam pewności i dojechałam do tego PORDu:D
a teraz idę w kimę, bo padam na twarz i nie jestem w stanie dłużej usiedzieć:P
A wiecie, że wydanie prawa jazdy kosztuje teraz 100,50zł?! Dobrze, że to już takie ostatnie wydatki...
a dziś do mnie trochę bardziej dochodzi, że za 2-3 tyg odbiorę ten dokumencik ze zdjęciem, to będę już mogła się normalnie uczyć jeździć:D W końcu! P. już mi zapowiada, że jak tylko odbiorę prawko, to go wożę wszędzie, żeby się jeździć nauczyć
@Anna78, polecam AlCar w Gdyni na Grabówku, Ja jeździłam z szefową, p. Alicją Detlaff, bardzo dobra instruktorka, super zwraca uwagę na trudne miejsca, gdzie zabierają egzaminatorzy, świetnie tłumaczy obsługę samochodu. Jak szłam na kurs, byłam zielona - wiedziałam, że samochód to kierownica i 3 pedały... i nic więcej... właściwie po 30h jazd z Nią i po 2h przypominających (po 4 miesiącach od skończenia kursu) jednak zdałam to prawko:D
Komentarz
X_X
e, nie ma co kombinować. Trzeba liczyć na swoje umiejętności.. No, umiem no.Stres opanować tylko
nie martw się!
Twoja 2,5 latka obudzi cię już o 4.03 yeah!:D
Rękaw zrobiłam taki elegancki, że aż wyżej usiadłam, taka byłam zadowolona. Na górce podjechałam z trudem, bo mi się drętwienie odezwało trochę i... i tu się zaczęło, bo mi facet powiedział, że no, podjechałam, ale silnik przypaliłam, dymek poszedł - powtórka. I się dałam tym wybić z rytmu, bo byłam 100% przekonana, że zrobiłam tą górkę dobrze, chociaż fakt - ciężko.
Ale wyjechałam na miasto i nawet ponad 20 min pojeździłam.
A oblałam, bo przy zawracaniu z wykorzystaniem drogi gruntowej z lewej nie zorientowałam się w porę, że gość za mną mnie wyprzedza (lusterka, biegi, sprzęgło - no nie mam tempa rajdowcy jeszcze:P) i mu się wpakowałam przed maskę. No moja wina, skrzyżowanie to nie było, mógł mnie wyprzedzać, a ja powinnam się dokładniej i szybciej upewniać.
W sumie zaraz po całej akcji bardziej mnie mój durny błąd mnie rozbawił, niż zdołował, czy wkurzył. Nie jest źle. Tzn. jest lepiej, niż myślałam, że będzie.
no po czasie żal jednak wychodzi, że taka gapa ze mnie, bo i parkowanie i wcześniej wszystko szło mi elegancko...
A kobieta w ciąży się łatwo denerwuje:P
i im dalej, tym bardziej dochodzę do wniosku, że to prawko by się nam przydało...
Musiałam poprawiać i rękaw i górkę i byłam przekonana, że to już koniec, bo na poprzednich egzaminach plac robiłam bez problemu... a tu psikus..:D
No a na mieście popełniłam jeden poważny błąd... auto zgasło mi na progu zwalniającym (no dobra, pod górę, ale zgasło...) jak usłyszałam, że za tym progiem mam... parkować... taki stres:)
Na szczęście P. Egzaminator zaczęła od stwierdzenia "nie tamujemy ruchu, proszę się zastanowić, jak ruszyć, zwrócić uwagę na biegi i jedziemy parkować".
No. Z gapiostwa, na tym progu próbowałabym ruszać z dwójki... No i po tym to już w sumie pomyślałam, że może Ona jednak nie chce mnie uwalić? I może się uda?
Nabrałam pewności i dojechałam do tego PORDu:D
a teraz idę w kimę, bo padam na twarz i nie jestem w stanie dłużej usiedzieć:P
a dziś do mnie trochę bardziej dochodzi, że za 2-3 tyg odbiorę ten dokumencik ze zdjęciem, to będę już mogła się normalnie uczyć jeździć:D W końcu!
P. już mi zapowiada, że jak tylko odbiorę prawko, to go wożę wszędzie, żeby się jeździć nauczyć
Dorotak gratulacje. Brawo !!!!!! A i poproszę namiary na instruktorkę. Może i ja wreszcie pojeżdżę:)