Super Tak jest najlepiej, od razu zacząć jeździć, bo potem jak się zablokujesz to koniec. No i wiadomo, człowiek zapomina, a jak nabierze wprawy to jazda jest wręcz odruchowa
No i wsparcie z fotela obok bezcenne :) Gratulacje Dorotak
No właśnie - wsparcie:D To jest super, nie wrzeszczy, nie wkurza się, tylko mi pomaga, wspiera i sprawia, że się nie boję:D Tak to mogę się uczyć jeździć:D No i serio mi się podoba, serio serio:D Tak jakby... zapach wolności poczułam:D
na maxa lubię jeżdzić. Szczególnie naszym vanem! no bez kitu! musze się pochwalic bo nawet jeżdzę już w butach terkkingowych wiem, że to śmiesznie brzmi, ale na początku nie mogłam się przemóc żeby w nich wsiąć. (byłam w nich na jazdach i nie mogłam wyczuć pedałów). A teraz? fajnie mi się jeździ! szczególnie teraz jak mam już okulary i wszytsko widzę wyraźnie!!!!
Myślę, że będę jeździć, ale dopiero wtedy, gdy poczuję, że ja tego chcę...to chyba jak z miłością...tego nie mogą inni wmówić i wmusić.
A to już nudne było. Jakieś koleżanki mojej chrzestnej...same sobie odpowiedziały: Pomyślisz, stara babo...co Cię obchodzi, czy chodzę czy jeżdżę itd.
No, chyba, że uznam, że to tak wyczerpujące, że nie...zobaczymy
Jeśli za dużo będzie kosztowało psychicznie, to nie.
Historia z życia. Znajomi sprzedali auto. Mąż nie jeździł (za słaby wzrok), żona prowadziła. Silnik jej zgasł na przejeździe kolejowym i tak się zdenerwowała, że sprzedała auto. Teraz chodzą, jeżdżą komunikacją, w razie potrzeby taksówką...
@AgaMaria kochana... ja CI powiem, że z autem to nie jak z miłością. Jak zaczniesz jeżdzić to lęk zacznie ustępować. A jak nie, ale to po długim czasie - możesz powiedzieć "to nie dla mnie"! siedząc i patrząc sie na samochód ani nie poczujesz flow ani lęk nie ucieknie... zacznij jeździć, módl się wcześniej do Anioła Stróża i będzie dobrze! ja tak robię i lęk coraz mniejszy...
Dziewczyny, jak Was czytam, to nabieram wiary, że się mogę nauczyć... P. we mnie wierzy, chce żebym jeździła, więc całkiem realne, że niedługo będę pisała, jak @Taja. Niesamowitą radość mam dziś z tej możliwości, jaką daje ta mała plakietka...
A i jeszcze pytanie mam. Dokument jest ważny 15 lat. A potem co? Wymiana dokumentu tylko czy jakieś badania, czy jak? Bo zaświadczenie lekarskie miałam na czas nieokreślony i nie wiem...
Podbiję sobie... słuchajcie! Jak ja lubię jeździć!
Dziś mijają 2 tygodnie od kiedy odebrałam prawo jazdy. Śmigam sobie śmiało na zakupy, do rodziny, do lekarza, na badania, po wyniki. Nie muszę ściągać z łóżka za każdym razem P. i Z., bo gdzieś muszę się udać. P. puszcza mnie w każdą trasę z uśmiechem, myślałam, że będzie się bał powierzyć mi tego naszego gruchota, ale nie, wręcz przeciwnie, aż się cieszy, że jeżdżę i zawsze mówi, że inaczej się nie nauczę:D Nawet mnie ostatnio pocieszał, że to nic, że mi samochód zgasł na ruchliwej krzyżówce w Tcz. (zapomniałam wrzucić jedynki przy ruszaniu!), bo on tak robił jeszcze długo po odebraniu prawka:D
Dziękuję Wam za wsparcie przy zdawaniu egzaminów, przez chwilę już nie wierzyłam, że to możliwe mieć prawo jazdy i jeździć, a tu taki psikus:D
Ja jak mam gdzieś jechać czuję paniczny lęk, ręce mi się pocą.Masakra. Ale wystarczy bym wsiadła za kierownicę i wszystko mija.Ostatnio byłam zatankować i pojeździłam troszku po mieście.Na parkingu trochę potrenowałam.Tylko,że najlepiej mi się jeździ bez męża Nawet z dziećmi się nie boję podróżować.
ale jestem tak szczęśliwa że jeżdżę ! jaka wolność jak się zostaje samej w domu z dziećmi i z autem to już nie jest się uwiązanym można samemu pojechać na zakupy a dzieci zostawić mężowi
nie jeżdżę daleko, tylko po miasteczku, do mamy,n a zakupy, do lekarza
ale tak się cieszę jak jadę do zawsze dziękuję Bogu że mogłam zrobić to prawko i że się odważyłam jeździć
A ja mam to prawko juz ze 2 lata z hakiem, mamy jedno auto dosc sporawe i glownie malz moj jezdzi.Codziennie jezdzi nim do pracy a mnie sie ciezko przemoc by nim pojechac.Czuje sie w tym samochodzie dziwnie jakos, obco, ciagle boje sie ze go przytre, ech...mozegdybym musiala codziennie nim jezdzic, nie byloby we mnie tego leku a tak...
U mnie na razie inne priorytety. Kupuję właśnie tzw. w Łodzi migawkę na wszystkie linie na następny miesiąc. Lubię przesiadać się z dowolnego tramwaju w dowolny autobus.
Ale gdybym mieszkała poza miastem, na wsi to faktycznie bez auta byłoby bardzo trudno.
I jak tam koleżanki za kierownicą?? Mnie dzis wzięło na wspomnienia, bo wlaśnie minął rok od mojego egzaminu. Nadal sie boję, ale jeżdżę I widzę jakie ogromne postępy zrobiłam przez ten rok.
Jak byłam młoda, to w ogóle nie myślałam o zagrożeniach w zw z prowadzeniem auta. Z wiekiem to się zmienia niestety. Człowiek się trochę naprzeżywał, jakaś odpowiedzialność się powiększyła.
u mnie pol roku pyknelo, jeden wniosek mi sie nasuwa... prowadzenie w ciazy auta to horror! do porodu w zaawansowanej ciazy szlo mi opornie, po porodzie? zadnych problemow. Nie mam pojecia jakim cudem w tak zaawansowanej ciazy zdalam prawko, roznica jakosciowa ogromna przed i po.
no i sie nauczylam jezdzic, w sumie sporo jezdze, czesto sama z dziecmi, nie boje sie (jezdzic z dziecmi, a nie ogolnie jezdzic);-)
A ja w tym tygodniu znowu jeżdżę codziennie, wożąc młodą na zajęcia, i sobie przypomniałam trzy rzeczy: - jak bardzo lubię jeździć -jak bardzo nie lubię parkować - JAK DO CHOLERY BEZNADZIEJNIE JEŹDZI SIĘ PO KRAKOWIE. Jednak mam mocno zaszczepione odruchy warszawskie, to znaczy na zielonym ruszamy, trzy auta naraz, a nie się paczymy, pas zmieniamy w miarę potrzeb, a nie się wleczemy tym, z którego już za trzy kilometry będziemy skręcać, jeśli są światła bezkolizyjne, to się nie zatrzymujemy na środku skrzyżowania na wszelki wypadek i inne takie. Wawa jeździ szybciej, płynniej i paradoksalnie bezpieczniej, bo nikt się na przykład desperacko nie rzuca do zmiany pasa, tylko to wcześniej sygnalizuje. Szyję niemiłosiernie za kierownicą, w duchu, bo nasłuch na tylnym siedzeniu, ale mnie krew zalewa. Dzieci też to podłapały i kiedy zapala się zielone, chór z tyłu mówi moim tonem "jeeedzieeemyyy, proszęęę paaanaaa, jeedzieemyyy!".
Fajnie się jeździ! Niedługo minie mi 2 rocznica zdania prawa jazdy! Jeśli jtos się zastanawia czy odświeżać czy robić prawko to zdecydowanie radzę robić!!!! Przy 3 maluchów to czysta przyjemność wyskoczyć na szybkie zakupy i przy okazji reset zrobić! Głowa się oczyszcza i kolacja kupiona
Wiecie co, prawko robiłam w czerwcu, w sierpniu urodziła się Kajka. Na egzaminie było super, pan po prawej popatrywał na mnie niespokojnym wzrokiem, ale daliśmy radę - czasem tylko syczał dziwnie przez zęby Zdawałam w Nowym Sączu, prawie 6 lat temu. Fajnie się tam jeździ. @Tomasz, marzyć sobie mogę, ale dzieci mam. I na marzeniach koniec.
Komentarz
I od razu jechałam. Mój Mąż się nie szczypie, zaraz kazał mi wsiadać i ustawiać fotel i lusterka
Najpierw w Tcz. do Olesiów kilka kilometrów, a potem kilkadziesiąt stamtąd do domu przejechałam... Mam kochanego, cierpliwego Męża :x
I wiecie cooo? Już lubię jeździć autem:D to nie jest nawet w 1/10 tak stresujące jak te egzaminy:D
No i serio mi się podoba, serio serio:D Tak jakby... zapach wolności poczułam:D
Niesamowitą radość mam dziś z tej możliwości, jaką daje ta mała plakietka...
A i jeszcze pytanie mam. Dokument jest ważny 15 lat. A potem co? Wymiana dokumentu tylko czy jakieś badania, czy jak? Bo zaświadczenie lekarskie miałam na czas nieokreślony i nie wiem...
Dziś mijają 2 tygodnie od kiedy odebrałam prawo jazdy.
Śmigam sobie śmiało na zakupy, do rodziny, do lekarza, na badania, po wyniki. Nie muszę ściągać z łóżka za każdym razem P. i Z., bo gdzieś muszę się udać.
P. puszcza mnie w każdą trasę z uśmiechem, myślałam, że będzie się bał powierzyć mi tego naszego gruchota, ale nie, wręcz przeciwnie, aż się cieszy, że jeżdżę i zawsze mówi, że inaczej się nie nauczę:D
Nawet mnie ostatnio pocieszał, że to nic, że mi samochód zgasł na ruchliwej krzyżówce w Tcz. (zapomniałam wrzucić jedynki przy ruszaniu!), bo on tak robił jeszcze długo po odebraniu prawka:D
Dziękuję Wam za wsparcie przy zdawaniu egzaminów, przez chwilę już nie wierzyłam, że to możliwe mieć prawo jazdy i jeździć, a tu taki psikus:D
ale jestem tak szczęśliwa że jeżdżę !
jaka wolność jak się zostaje samej w domu z dziećmi i z autem to już nie jest się uwiązanym
można samemu pojechać na zakupy a dzieci zostawić mężowi
nie jeżdżę daleko, tylko po miasteczku, do mamy,n a zakupy, do lekarza
ale tak się cieszę jak jadę do zawsze dziękuję Bogu że mogłam zrobić to prawko i że się odważyłam jeździć
dziwczyny gratuluję wam !!
Dorotak, Taja - jesteście mega odważne
do porodu w zaawansowanej ciazy szlo mi opornie, po porodzie? zadnych problemow. Nie mam pojecia jakim cudem w tak zaawansowanej ciazy zdalam prawko, roznica jakosciowa ogromna przed i po.
no i sie nauczylam jezdzic, w sumie sporo jezdze, czesto sama z dziecmi, nie boje sie (jezdzic z dziecmi, a nie ogolnie jezdzic);-)
- jak bardzo lubię jeździć
-jak bardzo nie lubię parkować
- JAK DO CHOLERY BEZNADZIEJNIE JEŹDZI SIĘ PO KRAKOWIE.
Jednak mam mocno zaszczepione odruchy warszawskie, to znaczy na zielonym ruszamy, trzy auta naraz, a nie się paczymy, pas zmieniamy w miarę potrzeb, a nie się wleczemy tym, z którego już za trzy kilometry będziemy skręcać, jeśli są światła bezkolizyjne, to się nie zatrzymujemy na środku skrzyżowania na wszelki wypadek i inne takie. Wawa jeździ szybciej, płynniej i paradoksalnie bezpieczniej, bo nikt się na przykład desperacko nie rzuca do zmiany pasa, tylko to wcześniej sygnalizuje.
Szyję niemiłosiernie za kierownicą, w duchu, bo nasłuch na tylnym siedzeniu, ale mnie krew zalewa. Dzieci też to podłapały i kiedy zapala się zielone, chór z tyłu mówi moim tonem "jeeedzieeemyyy, proszęęę paaanaaa, jeedzieemyyy!".
@Tomasz, marzyć sobie mogę, ale dzieci mam. I na marzeniach koniec.