@camille W ciąży to na pewno gorzej kierować.. Mąż to nawet nie chce słyszeć o automatycznej, bo jak to mówi jazda była by nudna.. Właśnie jak się na automatycznej przyzwyczai to później gorzej na tą manualną przejść..
@mama_malwina Hehe jaka nuda? Żonę można ramieniem objąć.
A tak na serio to dla mnie manual to niedokonczony samochód. Na grzyba tą wajchą machac i nogami wierzgac. A jak jeszcze tempomat na trasie to w ogole luzik. Jednym palcem się kieruje. A jak sie ma ochote to mozna się biegami pobawić, jest taka możliwość u nas. No same plusy.
A mi za to na gazie noga się meczy...sprzęgło nie boli nawet jak długo trzymam.. Dla nie których to może być problem. Bo chyba automat inaczej chodzi niż manualny..
@mama_Malwina mnie tez na poczatku noga bolala. I ta od gazu i ta od sprzęgła ale to kwestia wyćwiczenia. Później jak się rozjezdzisz to przestanie Cie bolec.
oj tam oj tam, a taki skurcz w łydce na obwodnicy przy zmianie biegów, to jest coś... raz mi się zdarzyło, Panie Boże, błagam, nigdy więcej. z 3 dzieci akurat jechałam. Nie polecam. Na światłach przy ruszaniu w mieście jakoś tak bezpieczniej, potrąbią, postoję dwie zmiany i pojadę...
@asiao ja zdałam za 6 czy 7 razem w końcówce ciąży, polecam taki termin, pan się chyba bał, że mu urodzę jeżdżę już 5 lat, bezwypadkowo, a jeżdżę sporo. A dla dodania otuchy moja mama zdawała cały bity rok, co 2-3 tyg, ale się uparła i zdała i ma staż podobny do mojego
No ja zdawałam w 8miesiacu i nie polecam... Strasznie dwóch egzaminatorów mnie potraktowało.jeden jak wyjechałam z placu głośno liczył ile pampersów dla noworodka przerąbię oblewając u niego egzamin..
@asiao wiesz co, ja sobie myślę, ze czy zdasz za pierwszym czy za 10tym razem, to o niczym nie świadczy. Wcale nie znaczy to, ze będziesz jeździła gorzej niż ten, co zdał za pierwszym podejściem, czy że ten, co zdał szybciej od Ciebie jest bardziej inteligentny, zdolny itd. Jak nie zdałam za pierwszym razem po 40 minutach jazdy po mieście, to potem stres, poczucie porażki oraz głupia ambicja tak mnie paralizowały, ze nie mogłam z placu wyjechać! Wstydzilam sie przyznać, ile razy zdawałam i ze w ogóle zdawałam - kurs był tajne/poufne dla rodziny i postronnych. A gdy już zdałam w końcu, to nawet nie potrafiłam się cieszyć. Egzaminator pogratulował z entuzjazmem, a ja mruknelam 'dziekuje' i poszłam pogrążona w smutku na burgera do KFC. Mąż się cieszył, dzieci się cieszyły, a ja sobie tłumaczyłam to tak, ze cieszą się, bo juz nie będę musiała chodzić na jazdy i kasy wydawać i wkurzalo mnie to. Hehe. No. Wiesz o co chodzi. W dupce to miej. Egzamin na prawo jazdy to egzamin na prawo jazdy. Specyficzny. Wkurzajacy. Nic mnie tak nie dołowało chyba jak oblewanie tego dziadostwa po pochwałach instruktorów na jazdach i ich zapewnieniach, ze zdam, zdam, zdam.. i nie zdawałam. Być może mylnie Cię odbieram, bo to tylko net, ale tak mi zaświtało, że moze Ciebie też taka porażka przesadnie dołuje, jak mnie, i dlatego pozwoliłam sobie taki elaborat napisać..
Dzięki.najblizej zdania byłam za pierwszym podejściem a teraz mam tylko irytację dokładnie tak jak opisałaś Wydałam na jazdy i egzaminy trochę kasy więc nie pozostaje nic innego jak zdawać do skutku
Ja polecam w końcówce ciąży, bo pierwszy raz miałam spokojny egzamin gdzie nikt mi nie próbował udowodnić, że nie umiem jeździć pan mnie nie denerwował dodatkowo, a ja dzięki temu nie dałam mu okazji żeby mnie oblać. Może taki człowiek, może ciąża, nie wiem, ale skończyło się dobrze, czego i Tobie @asiao życzę
@Agnieszka88 ja zdawałam w końcówce ciąży 3 razy i przez te trzy razy nie zdawałam z placu wyjechać bo luk zawalałam:(
Jednak w ciąży się jeździ inaczej, ja miałam ciężką noge i kiepsko mi się jeździło i zdawalo. Plus dekoncentracja i z gąbczenie mózgu plus wtedy upaly - koszmar. Fakt miałam luzy u egzaminatorów ale ja się zle czułam. Takze jedna zda w tym czasie a inna nie bo kiepsko jej się jeździ:)
@kluska O właśnie opisałeś moje emocja jak się czułam jak nie zdałam.. I ten wstyd że z placu się nie wyjechało..Jeszcze maż w domu wyśmiewa bo u niego w rodzinie wszyscy za pierwszy razem zdają..Nikogo nie znam kto nie zdał aż tyle razy..eh
Jeździłam może z 15 minut męża autem, tak się na mnie darł, że to robię źle, że na pewno nie zdam. Tak się spociłam, nie mogę tak..tylko ciągle krytyka.. Nie wiem jak ja zdam..
Jeszcze nie zapisałam się na egzamin..A no chciałam by mnie troszkę pod uczył..nie spodziewałam się że tak będzie.. No teraz wiem że to głupi pomysł.. Jutro mam 5-6 godzinne jazdy. Jedziemy na Wrocław.. Tak mi noga na gazie drętwieje, sama nie wiem czemu, trzyma ją luźno, nie spinam się w czasie jazdy, jak jeżdżę z instruktorem jakoś taki luz mam..a tu z mężę aż cała mokra, ręce mi się trzęsły to nie na moje nerwy..
@mama_malwina z mężem się nie jeździ. Nawet z najlepszym nie ma sily, będzie komentował choćby nawet nie chcial. Jak się nauczy siedziec cicho jak żona prowadzi to to się zalicza w granicach cudu a do tej pory - choc niecaly rok od zdania prawka - mam nerwy jak mam prowadzić a mąż obok siedzi. Wiec się umawiamy ze jak jedziemy wszyscy razem to on prowadzi a ja prowadzę jak sama gdzies jadę albo z dziecmi.
@mama_malwina z mężem się nie jeździ. Nawet z najlepszym nie ma sily, będzie komentował choćby nawet nie chcial. Jak się nauczy siedziec cicho jak żona prowadzi to to się zalicza w granicach cudu a do tej pory - choc niecaly rok od zdania prawka - mam nerwy jak mam prowadzić a mąż obok siedzi. Wiec się umawiamy ze jak jedziemy wszyscy razem to on prowadzi a ja prowadzę jak sama gdzies jadę albo z dziecmi.
Dokładnie tak!!! Ja jeździłam z bratem. Z mężem to by się morderstwem skończyło....
Mój mąż oddaje mi kierownicę i idzie spać. Ja dopiero od niedawna jestem w stanie spać jak on jedzie a moje komentarze znosi z takim spokojem że go podziwiam. Ja bym siebie wsadziła z samochodu W temacie zdawania prawka to były trzy najbardziej stresujące egzaminy w moim życiu. Masakra. Nie chciałabym jeszcze raz tego przeżywać. Choć egzaminatorów miałam wspaniałych, za każdym razem.
Ja dziś jeździłam trochę z moim tatą. Poćwiczyłam ruszanie, przejechałam się obwodnicą, ze dwa ronda zaliczyłam. Nie było źle... chociaż on się chyba stresował. Ja myślałam że się będę bardziej bała ale było w miare ok.
Komentarz
Mąż to nawet nie chce słyszeć o automatycznej, bo jak to mówi jazda była by nudna..
Właśnie jak się na automatycznej przyzwyczai to później gorzej na tą manualną przejść..
A tak na serio to dla mnie manual to niedokonczony samochód. Na grzyba tą wajchą machac i nogami wierzgac. A jak jeszcze tempomat na trasie to w ogole luzik. Jednym palcem się kieruje. A jak sie ma ochote to mozna się biegami pobawić, jest taka możliwość u nas. No same plusy.
Za to boli mnie trzymanie stopy na gazie.. ktoś tez tak mam? dwie godziny ledwo wytrzymuje..
Dla nie których to może być problem. Bo chyba automat inaczej chodzi niż manualny..
Na światłach przy ruszaniu w mieście jakoś tak bezpieczniej, potrąbią, postoję dwie zmiany i pojadę...
Jak nie zdałam za pierwszym razem po 40 minutach jazdy po mieście, to potem stres, poczucie porażki oraz głupia ambicja tak mnie paralizowały, ze nie mogłam z placu wyjechać! Wstydzilam sie przyznać, ile razy zdawałam i ze w ogóle zdawałam - kurs był tajne/poufne dla rodziny i postronnych.
A gdy już zdałam w końcu, to nawet nie potrafiłam się cieszyć. Egzaminator pogratulował z entuzjazmem, a ja mruknelam 'dziekuje' i poszłam pogrążona w smutku na burgera do KFC.
Mąż się cieszył, dzieci się cieszyły, a ja sobie tłumaczyłam to tak, ze cieszą się, bo juz nie będę musiała chodzić na jazdy i kasy wydawać i wkurzalo mnie to. Hehe.
No. Wiesz o co chodzi. W dupce to miej. Egzamin na prawo jazdy to egzamin na prawo jazdy. Specyficzny. Wkurzajacy. Nic mnie tak nie dołowało chyba jak oblewanie tego dziadostwa po pochwałach instruktorów na jazdach i ich zapewnieniach, ze zdam, zdam, zdam.. i nie zdawałam.
Być może mylnie Cię odbieram, bo to tylko net, ale tak mi zaświtało, że moze Ciebie też taka porażka przesadnie dołuje, jak mnie, i dlatego pozwoliłam sobie taki elaborat napisać..
Wydałam na jazdy i egzaminy trochę kasy więc nie pozostaje nic innego jak zdawać do skutku
Mam za tydzień.
Zaczynam sie stresować.
Nie wiem jak ja zdam..
Ty sie już na egzamin wybierasz?
No teraz wiem że to głupi pomysł..
Jutro mam 5-6 godzinne jazdy. Jedziemy na Wrocław..
Tak mi noga na gazie drętwieje, sama nie wiem czemu, trzyma ją luźno, nie spinam się w czasie jazdy, jak jeżdżę z instruktorem jakoś taki luz mam..a tu z mężę aż cała mokra, ręce mi się trzęsły to nie na moje nerwy..
W temacie zdawania prawka to były trzy najbardziej stresujące egzaminy w moim życiu. Masakra. Nie chciałabym jeszcze raz tego przeżywać. Choć egzaminatorów miałam wspaniałych, za każdym razem.