Pas ruchu robię idealnie i to właśnie sposobem. Myk polega na tym, że w momencie , w kt. zauważysz pierwszy pachołek robisz dokładnie PÓŁ obrotu kierownicą, kiedy zauważysz kolejne dwa, szybko obracasz kierownicę o kolejne PÓŁ obrotu. I potem, patrząc w PRAWE lusterko korygujesz odległość od linii. I kiedy dokonasz korekty toru jazdy, kierownica musi zawsze wrócić na pozycję " na wprost". Nie wiem, czy jasno wytłumaczyłam.
Ja tak nigdy nie robiłam..zawsze się patrze w lewe i prawe lusterko. i robię jeden obrót w prawo na drugim pachołku. i patrze czy linie się prostują
Syn dzis miał pierwsze jazdy. tzn jeździł kiedys naszym ( na łące ) ale nasz to automat, wiec kazdy by wsiadł i pojechał. niemniej dzis wsiadł, szybkie „szkolenie” co do czego służy i odraz w miasto. Mowi, ze całkiem ok. Instruktor tez mówił ze ogarnięty, następnym razem jadą juz do miasta gdzie Młody chce zdawać egzamin
Idąc tropem @Emilia_K można zapytać : A co w sytuacji, gdy ktoś znajdzje się na nowej drodze, nie na "egzaminacyjnej", którą wyćwiczył kilkanaście razy? Myślałam, że @mama_malwina pyta JAK ZDAĆ EGZAMIN, a nie JAK NAUCZYĆ SIĘ JEŹDZIĆ. Egzamin rządzi się swoimi prawami. A chyba nikt nie wątpi w to, że prawdziwa szkoła zaczyna się po egzaminie, bez instruktora, z autem pełnym kilkuletnich komentatorów i znawców przepisów drogowych.
@asiao A nie lepiej nauczyć się znaków i tak jeździć? Czasem są remonty na drodze egzaminacyjnej i co wtedy? Nie mam co się uczyć na pamięć tras egzaminacyjnych no czasem różnie to bywa..
@Elunia parkować tyłem nauczyłam się niedawno. Jak mi żulernia szybę w aucie wybiła po blokiem. Co do egzaminu we Wrocławiu. Wszystkie jazdy miałam w obrębie tras egzaminacyjnych, więc w czasie egzaminu nie było wielkiego zaskoczenia.
Dziewczyny piszące ze trzeba nauczyc sie jazdy egzaminacyjnej maja racje. i tak jest. trzeba „wykuć” niejako taka jazdę. A i trasy ktore moga byc podczas jazdy.
zauwazcie jedna rzecz - to do tych, ktore egzamin maja za sobą, wyjazd z dróżki z ustąpieniem pierwszeństwa na drogę z pierwszeństwem, dzis, majac papier wyjeżdżamy kiedy uznamy ze „sie zmieścimy” nie czekamy az zrobi sie luz na drodze. W czasie egzaminu moze to byc uznane za wymuszenie pierwszeństwa. Pofobnie z parkowaniem, dzis parkujemy gdzie mamy miejsce, czasem nawet mnie samej „uda” sie zaparkować na dwóch miejscach parkingowych bo luz na parkingu np o 9 rano przed marketem a ja wyskakuje do bankomatu. na egzaminie by to nie przeszło takze wpierw trzeba sie nauczyc tych -dla mnie- bezsensownych trzyman sie linii czy luzu na drodze bo takie sa wymogi ( jakby ta linia była króliczkiem którego rozjedziemy najeżdżając na nią ) i pomimo ze potem nikt nie skręca na skrzyżowaniu pod katem prostym zeby tej nieszczęsnej linii nie musnąć to jednak egzamin rządzi sie durnymi przykazami i to trzeba niejako wykuć, oczywisvie znaki, prędkości itp rownież bo yo potem zostaje prawdzuwa jazda i tak naprawde nauka to potem w codzienności jedt.
egzamin jest niczym durna regułka która trzeba wykuc dosłownie
Ja jeździłam wszystkimi trasami jak egzamin może jechać. A dużo rozmawiałam ze znajomymi i oni mało co jechali tymi trasami. Nie raz tak jest że egzaminator jedzie gdzie sobie chce..egzamin trwa 45 minut czasem szybciej czasem dłużej..I trzeba na znaki patrzeć i myśleć. a Egzamin mam 21.11 o godzinie 12.30, proszę o modlitwę i pamięc
Jak już się ma papier, to też można zapłacić instruktorowi, żeby z nim objeździć nasze trasy. Potem ćwiczyć je z kimś znajomym. Tak robili bliscy mi ludzie już po zdanym pomyślnie egzaminie. Dużo dużo ćwiczeń dodatkowych mimo papieru. Nie wszyscy mają dryg do jazdy.
Znam babkę, co po zdanym egzaminie przyjechała do przyjaciółki. Nawet zaparkowała, ale wyjechać już nie umiała, bo ją ktoś trochę zastawił. Zadzwoniła, mąż przyjechał i wyjechali razem.
Ale to było ze 20 lat temu. Ta dziewczyna nie jeździ. Porusza się komunikacją miejską z siatami. A auto mąż prowadzi.
Podzielę się z wami moją radością: W sobotę miałam jazdy na przypomnienie. Jeździłam dwie godziny. Poszło mi dobrze, lepiej niż myślałam. Intruktorka pogadała na co zwracać uwagę, poradziła i na koniec pochwaliła z błogosławieństwem na drogę. No kurczę bałam się, a wyszło spoko.
Dziś wróciłam naszym samochodem z całą rodzinką z kościoła. Jutro planuję samodzielny krótki wypad. Cieszę się bardzo, że się odważyłam i jeszcze przed porodem udało się to zacząć. (Instruktorka była przerażona, że jej z takim brzuchem wsiadam. haha )
@mama_malwina Jak Ci dobrze jazdy idą to czemu masz nie zdać... może nie za pierwszym razem bo to czasem sytuacje losowe ale zdać, zdasz. Dobrze pisze @asiao przykre to co słyszysz od męża... ja bym szczerze pogadała że to sprawia przykrość i podcina skrzydła. I w ogóle o co mu chodzi...Nie każdy musi być super kierowcą co jednym palcem obsługuje samochód i zawsze parkuje za pierwszym razem w najgorsze dziury. Ważne żebyś jezdziła poprawnie i bezpiecznie, a parkować można nawet na 10 razy byle w końcu się udało.
Bo mąż twierdzi, że baby nie powinny mieć prawo jazdy..:( Mowie mu ucz mnie, tłumacza jak sam kierujesz..On we mnie nie wierzy, bo wtedy jak 3 lata temu z placu nie wyjechałam to twierdzi że teraz będzie tak samo.. A ja właśnie chce zdać, pokazać że umiem. Instruktor mówił że dobrze jeżdżę tylko jak stres opanuje to mam szans zdać. Jeżdżę teraz z kimś innym to właśnie widzi czy sobie radzę czy nie.. Nie boje się miasta, tak samo parkowanie.Tylko by z placu wyjechać to dla mnie najważniejsze, na mieście to loteria. I teraz powiedziałam pokonam stres i muszę zdać i nie mam innej opcji..Wczoraj usiadłam z ojcem do auta i odrazu pojeździłam tylko po polnych droga to mi mówił że nawet dobrze mi szło.. jak na pierwszy raz w aucie innym
mama_malwina spytaj go w takim razie czy jego zdaniem "baby" z dziećmi i zakupami powinny się tłuc autobusami czy mieć szofera do wylącznej dyspozycji. Jeśli szofera, to Ty bardzo poprosisz. Ja piernicze, wkurza mnie takie gadanie. Uważam, że prowadzę lepiej, dynamiczniej i bezpieczniej niż niejeden chłop. A fakt jest taki, że kobietom będącym w domu jest dużo bardziej samochód potrzebny niż mężczyznom, więc niech przestanie tak głupio gadać. Jakieś leczenie własnych kompleksów kosztem innych.
A Ty spokojnie zdasz. Skup się na myśleniu jak będzie Ci łatwiej kiedy zapakujesz siaty do samochodu, a nie będziesz sama dźwigać.
edit: a prowadzę tak dobrze dzięki mojemu mężowi, który mnie wspierał, uczył, spokojnie korygował i był zawsze bardzo spokojny i cierpliwy jak prowadziłam. I mówił, że mam się nie przejmować tym, co myślą inni kierowcy, ale oczywiście starać się nie być zawalidrogą.
No mówiłam mężowi. Tak myślę sobie męża wkurza jak właśnie taki babki a jeszcze ''blondynki'' jadą np z 30 km na godzinę gdzie można jechać np 60..Jak gdzieś jedziemy i widzę taką osobo to zawsze komentuje..a ja mowie słuchaj skąd wiesz czemu tak wolni jedzie, a może coś z autem, a może nie pewnie się czuje za kierownicą czy dopiero prawko zdała. A maż to nie chętny by wozić mnie jak coś potrzebuje. W pracy jest po 12 godzin i co ja sama mam zrobić, ile było takich sytuacji pilnie potrzebuje do lekarza z dzieckiem to co roniłam najpierw dzwonie do rodziców, jak oni nie mogą to do koleżanek jak one nie mogą zostaje mi sąsiad taki starszy pan.. Nie wszyscy się na dają na prawo jazdy to prawda.. Ja niby czuje się na siłach, ale wiadomo egzamin różnie to bywa
-Rób swoje olej jego komentarze. Przechodziłam przez to tak samo jak ty. Nie wiem czy to dobry pomysł z tym abyš korzystała z jego rad i nauki. Mój instruktor mówił, że starzy kierowcy mają swoje nawyki,niekoniecznie przydatne w czasie jazd i egzaminu. Później z prawkiem w ręku będziesz się doskonalić w technice jazdy.
@Elunie. Wiem o wro jak tam ciężko..ale bliżej mi tam niż do Opola, czy do innego wordu.. Maż też zdała za pierwszy razem nawet nie musiał się uczyć jeździć bo umiał, tam tylko troszkę łuk i już umiał..
Komentarz
k.
we wtorek to już tylko plac i czekam na egzamin.
tzn jeździł kiedys naszym ( na łące ) ale nasz to automat, wiec kazdy by wsiadł i pojechał.
niemniej dzis wsiadł, szybkie „szkolenie” co do czego służy i odraz w miasto.
Mowi, ze całkiem ok.
Instruktor tez mówił ze ogarnięty, następnym razem jadą juz do miasta gdzie Młody chce zdawać egzamin
Myślałam, że @mama_malwina pyta JAK ZDAĆ EGZAMIN, a nie JAK NAUCZYĆ SIĘ JEŹDZIĆ. Egzamin rządzi się swoimi prawami. A chyba nikt nie wątpi w to, że prawdziwa szkoła zaczyna się po egzaminie, bez instruktora, z autem pełnym kilkuletnich komentatorów i znawców przepisów drogowych.
i tak jest.
trzeba „wykuć” niejako taka jazdę.
A i trasy ktore moga byc podczas jazdy.
zauwazcie jedna rzecz - to do tych, ktore egzamin maja za sobą, wyjazd z dróżki z ustąpieniem pierwszeństwa na drogę z pierwszeństwem,
dzis, majac papier wyjeżdżamy kiedy uznamy ze „sie zmieścimy” nie czekamy az zrobi sie luz na drodze. W czasie egzaminu moze to byc uznane za wymuszenie pierwszeństwa.
Pofobnie z parkowaniem, dzis parkujemy gdzie mamy miejsce, czasem nawet mnie samej „uda” sie zaparkować na dwóch miejscach parkingowych bo luz na parkingu np o 9 rano przed marketem a ja wyskakuje do bankomatu.
na egzaminie by to nie przeszło
takze wpierw trzeba sie nauczyc tych -dla mnie- bezsensownych trzyman sie linii czy luzu na drodze bo takie sa wymogi ( jakby ta linia była króliczkiem którego rozjedziemy najeżdżając na nią )
i pomimo ze potem nikt nie skręca na skrzyżowaniu pod katem prostym zeby tej nieszczęsnej linii nie musnąć to jednak egzamin rządzi sie durnymi przykazami
i to trzeba niejako wykuć, oczywisvie znaki, prędkości itp rownież bo yo potem zostaje
prawdzuwa jazda i tak naprawde nauka to potem w codzienności jedt.
egzamin jest niczym durna regułka która trzeba wykuc dosłownie
A dużo rozmawiałam ze znajomymi i oni mało co jechali tymi trasami. Nie raz tak jest że egzaminator jedzie gdzie sobie chce..egzamin trwa 45 minut czasem szybciej czasem dłużej..I trzeba na znaki patrzeć i myśleć.
a Egzamin mam 21.11 o godzinie 12.30, proszę o modlitwę i pamięc
Nie wszyscy mają dryg do jazdy.
Ale to było ze 20 lat temu. Ta dziewczyna nie jeździ. Porusza się komunikacją miejską z siatami. A auto mąż prowadzi.
Dziś wróciłam naszym samochodem z całą rodzinką z kościoła. Jutro planuję samodzielny krótki wypad. Cieszę się bardzo, że się odważyłam i jeszcze przed porodem udało się to zacząć. (Instruktorka była przerażona, że jej z takim brzuchem wsiadam. haha )
Ciągle maż mówi ja nie zdam bo się nie nadaję. Nawet dobrze mi jazdy idą.
Dobrze pisze @asiao przykre to co słyszysz od męża... ja bym szczerze pogadała że to sprawia przykrość i podcina skrzydła. I w ogóle o co mu chodzi...Nie każdy musi być super kierowcą co jednym palcem obsługuje samochód i zawsze parkuje za pierwszym razem w najgorsze dziury. Ważne żebyś jezdziła poprawnie i bezpiecznie, a parkować można nawet na 10 razy byle w końcu się udało.
Mowie mu ucz mnie, tłumacza jak sam kierujesz..On we mnie nie wierzy, bo wtedy jak 3 lata temu z placu nie wyjechałam to twierdzi że teraz będzie tak samo..
A ja właśnie chce zdać, pokazać że umiem. Instruktor mówił że dobrze jeżdżę tylko jak stres opanuje to mam szans zdać. Jeżdżę teraz z kimś innym to właśnie widzi czy sobie radzę czy nie..
Nie boje się miasta, tak samo parkowanie.Tylko by z placu wyjechać to dla mnie najważniejsze, na mieście to loteria. I teraz powiedziałam pokonam stres i muszę zdać i nie mam innej opcji..Wczoraj usiadłam z ojcem do auta i odrazu pojeździłam tylko po polnych droga to mi mówił że nawet dobrze mi szło.. jak na pierwszy raz w aucie innym
Ja piernicze, wkurza mnie takie gadanie. Uważam, że prowadzę lepiej, dynamiczniej i bezpieczniej niż niejeden chłop. A fakt jest taki, że kobietom będącym w domu jest dużo bardziej samochód potrzebny niż mężczyznom, więc niech przestanie tak głupio gadać. Jakieś leczenie własnych kompleksów kosztem innych.
A Ty spokojnie zdasz. Skup się na myśleniu jak będzie Ci łatwiej kiedy zapakujesz siaty do samochodu, a nie będziesz sama dźwigać.
edit: a prowadzę tak dobrze dzięki mojemu mężowi, który mnie wspierał, uczył, spokojnie korygował i był zawsze bardzo spokojny i cierpliwy jak prowadziłam. I mówił, że mam się nie przejmować tym, co myślą inni kierowcy, ale oczywiście starać się nie być zawalidrogą.
Nie jezdzila potem ani razu.
A maż to nie chętny by wozić mnie jak coś potrzebuje. W pracy jest po 12 godzin i co ja sama mam zrobić, ile było takich sytuacji pilnie potrzebuje do lekarza z dzieckiem to co roniłam najpierw dzwonie do rodziców, jak oni nie mogą to do koleżanek jak one nie mogą zostaje mi sąsiad taki starszy pan..
Nie wszyscy się na dają na prawo jazdy to prawda..
Ja niby czuje się na siłach, ale wiadomo egzamin różnie to bywa