@Gregorius, nie widzialam, czy odniosles się do zacytowanych słów BXVI odnosnie dzialania Ducha Św, Jego asysty?
@Maciek, dlaczego odwracasz słowa Anawima? On nie napisal, ze Bóg odwolal Papieża, aby ten zrobił coś dobrego... Doskonale wiesz co napisal.
Mi koncepcja czlowieka obdażonego rozumem i wolną wolą odpowiada tez dużo bardziej. Często jednak czytam, ze Bog zrobil to, albo tamto, a Zły jeszcze co innego. Jakby ludzie byli bezwładnymi pionkami w grze pt Życie. Wiem, że to nie do końca na temat. Ale w wielu wątkach te koncepcje się ścierają.
Sþróbuję inaczej. Pan Bóg każe wyprowadzić Mojżeszowi lud wybrany do Ziemi Obiecanej i jest to cel Mojżesza. Teraz wyobraź sobie, że nagle w połowie drogi Mojżesz stwierdza, że jednak Pan Bóg zmienił zdanie.
Pytam się, co kazał Bóg kard. Ratzingerowi, gdy dokonało się konklawe? W Piśmie Świętym Bóg mówi do proroków, tutaj też przemówił? Wybrał go na urząd, którego może się zrzec, co zostało zbadane już za Celestyna i wykorzystane; co zostało opisane w KPK.
To trochę jak z żoną. Choć możesz być pewien, że Bóg chce byś był jej wierny, jednak ze względu na takie, a nie inne uwarunkowania prawne, masz obowiązek być jej wierny do jej śmierci, nie swojej. Co w początkach chrześcijaństwa nie było takie oczywiste, niektórzy wskazywali na wierność przez całe życie.
Koncepcja, że Bóg odwołał Benedykta z funkcji papieża, aby ten coś dobrego zrobił jest niewątpliwie bardzo oryginalne. Podobnie jak i cała teologia Anawima oparta na św. Włodzimierzu
przeceniasz moje możliwości, twierdząc, że jest jakaś moja teologia;
Cały czas się ścieramy w tym punkcie stosunku woli człowieka do woli Boga. Uważam, że Ty idziesz:
- w stronę paraprotestancką: natura jest na tyle zepsuta, że używanie rozumu jest be i zasadniczo prowadzi do czynów niezgodnych z wolą Bożą,
- w stronę pewności bezwzględnej postępowania.
Oba podejścia są wg mnie niezdrowe. W efekcie szukasz takich rozwiązań, w których będziesz miał zawsze pewność, że czynisz dobrze, bez względu na okoliczności: vide płodzenie dzieci; teraz przenosisz to myślenie na papieża.
Tatapafcia, że samo stworzenie wskazuje na Stwórcę?
Chodzilo mi o to, że nie dla wszystkich katolików, nie mówiąc o klerze, jest oczywiste credo filozofa i myśliciela jakim jest Papież, że wiara, to nie jest jakieś bliżej nieokreślone - subiektywne przekonanie, które jest całkowicie sprzeczne z rozumem.
"..Wiara jest aktem refleksji. Jest ona wsparta na naszej inteligencji, a nie uczuciowości czy wrażliwości. Wiara jest ciągłym osądzaniem prawdy....
....Bóg – jego istnienie – nie jest więc obiektem irracjonalnej czy bezrefleksyjnej wiary, jak myśli dzisiaj wielu chrześcijan zarówno katolików jak i protestantów.
Bóg – i bez tego twierdzenia wiara katolicka rozsypuje się jak domek z kart – jest obiektem poznania opartego na intelektualnej analizie dzieł stworzenia. Stworzenie jest pierwszym Objawieniem Boga.
Tak brzmi credo Benedykta XVI, który jest obrońcą rozumu..."
Po wczorajszej spowiedzi, dialogu małżeńskim i godzinach spędzonych na modlitwie i ani chwili na przekazach medialnych mam w sercu pokój. "Jam zwyciężył świat". Nawet jeśli ktoś manipuluje i miesza jest Ktoś mocniejszy. Polecam dzisiejszą rozmowę z Terlikowskim w radiu Wnet. Podobno Benedykt XVI dwa razy pielgrzymował do grobu Celestyna V (raz w 2005 r., potem 15 miesięcy później), za drugim razem złożył paliusz na jego doczesnych szczątkach. To nie jest chwilowa impulsywna decyzja, podjęta pod wpływem manipulacji...
Patrząc na Benedykta XVI widzę człowieka głębokiej modlitwy i zjednoczenia z Chrystusem i jestem spokojna. Polecam odciąć się jednak od przekazów medialnych. Niezdrowo nakręcają. Być może nadchodzą czasy mocnych prześladować Kościoła i Papież to widzi i widzi wolę Bożą. Powtarzam: to jest człowiek głębokiej modlitwy i mnie to naprawdę uspokaja.
z oświadczenia B XVI: "..... niezbędna jest siła zarówno ciała, jak i ducha, która w ostatnich miesiącach osłabła we mnie na tyle, że muszę uznać moją niezdolność do dobrego wykonywania powierzonej mi posługi ..."
to chyba najbardziej dramatyczne słowa - a jeszcze bardziej dramatyczne jest to, że będzie można teraz analizować na ile siły fizyczne czy duchowe są na tyle wystarczające by następca mógł pełnić swój urząd - co za ocean możliwości do manipulacji, nacisków, itp
"W efekcie szukasz takich rozwiązań, w których będziesz miał zawsze pewność, że czynisz dobrze, bez względu na okoliczności: vide płodzenie dzieci; teraz przenosisz to myślenie na papieża."
Oczywiście, że szukam takich rozwiązań, w których będę postępował dobrze. Wynika to z nakazu Jezusa Chrystusa. Nie rozumiem, do czego mnie namawiasz? Do grzechu?
A co do Ojca Świętego, to nigdzie nie wartościuję Jego decyzji, tylko szukam wyjaśnienia takiego kroku. I jak to bywa, najlepsze jest rozwiązanie najprostsze. Nie spiski, nie doszukiwanie się jakichś dramatycznych zdarzeń, lecz dokładnie to, co sam Papież powiedział: że czuje się zbyt słaby fizycznie i duchowo, aby dalej pełnić tę funkcję. Jeżeli tylko odrzucimy mentalny nakaz, aby posługa papieska trwała dożywotnio, to mamy zwyczajną wymianę pokoleń na stanowisku władzy.
Problem z takim podejściem wiąże się z przekonaniem, że Następcę Piotra wskazuje sam Duch Święty. Z tego by wynikało, że człowiek nie może tej funkcji odrzucić. Ale akurat kard. Ratzinger publicznie zanegował takie rozumienie konklawe, przyznając Duchowi Świętemu taką samą rolę, jak przy podejmowaniu każdej innej decyzji.
Dobra, załóżmy, że papież jest chory na demencję lub inną chorobę wieku starczego, która może powodować nieprzewidywalne skutki. W dawnych czasach kurialiści lub dworzanie takiego papieża/króla/cesarza izolowali w ostateczności truli. Obecnie takie rozwiązania w grę nie wchodzą. Abdykacja jest jedynem słusznym posunięciem.
Dobra, załóżmy, że papież jest chory na demencję lub inną chorobę wieku starczego, która może powodować nieprzewidywalne skutki. W dawnych czasach kurialiści lub dworzanie takiego papieża/króla/cesarza izolowali w ostateczności truli. Obecnie takie rozwiązania w grę nie wchodzą. Abdykacja jest jedynem słusznym posunięciem.
Nie ma możliwośąci wybrania spoza kręgu kardynalskiego.
prawnej czy technicznej?
prawnie jest - biskupem Rzymu nie musi zostać kardynał, ba nawet kapłan - może otrzymać święcenia biskupie dopiero po wyborze - także prawnie, teoretycznie może zostać wybrany świecki mężczyzna - tyle, ze to nieco skomplikowane, więc się nie praktykuje
Tak czytam sobie ten wątek od wczoraj i przecieram oczy ze zdumienia.
Wiecie co, już przyzwyczaiłam się, że są tu "jedyni-i-znający-się-na-wszystkim-najlepiej-wszechwiedzący" ale pisać w ten sposób o decyzji Papieża to już się w głowie po prostu nie mieści
Moja Babcia, osoba kiedyś bardzo żywotna i energiczna jest w tym samym wieku, co Benedykt XVI. Zawsze, kiedy ją odwiedzam (co kilka miesięcy) i widzę jak traci siły (nie wychodzi już z domu) zastanawiam się skąd obecny Papież ma tyle sił. Rozumiem jego decyzję.
edit: mam nadzieję, że zamorduję ten wątek, podobnie jak każdy inny, w którym pisałam...
Mamo Asiu, jeżeli uważasz, że uczestnicy dyskusji mają niewłaściwe poglądy, to ich przekonaj, że nie mają racji. Strzelanie focha na pewno do tego nie doprowadzi.
I w ogóle dziwi mnie szybkość oceniania decyzji Papieża przez niektórych.
A jeszcze bardziej dziwi mnie zastanawianie się od razu kto dostanie po nosie: tradsi czy postępowcy.
Trzeba się modlić o wolę Bożą i przyjmowanie Ducha Św. - jeśli ugruntowane mają być owoce II Soboru, to
niech tak będzie, o ile to będzie z korzyścią dla Kościoła. Jeśli ma nastąpić wyraźniejszy powrót i zaznaczenie wartości tradycji - to też niech tak się stanie, z tym samym zastrzeżeniem - o ile to będzie z korzyścią dla Kościoła.
A ponieważ my nie jesteśmy w stanie zdecydowanie powiedzieć, co będzie dobre dla Kościoła np. za kilka wieków, to pozostaje jedno - MODLITWA.
jestem tego samego zdania....jak tu czytam,że np tradsi dostana po nosie w konklawe...to czuje sie jakbym tvn-u słuchała i innych spekulacji medialnych....żenada....
Mamo Asiu, jeżeli uważasz, że uczestnicy dyskusji mają niewłaściwe poglądy, to ich przekonaj, że nie mają racji. Strzelanie focha na pewno do tego nie doprowadzi.
Pytanie czy przekonywanie nie jest czynnością jałową w tym momencie, jeżeli sami chrześcijanie widzą tę kwestię w perspektywie czysto ludzkiej...
Ja na ten moment szukam wspólnoty modlitwy, a nie rozważań politycznych i przepychanek z tradsami, wzajemnego umocnienia, tu tego nie znajduję... i bardzo mi smutno, bo wiem kto jest ojcem podziałów. No właśnie, to co pisze Sylwia. Ten wątek sieje jeszcze większy niepokój...
tenże powód Gregorius może być sprawą pomiędzy papieżem i Bogiem....a my powinniśmy ufać decyzjom papieża jak w innych sprawach, nawet jak po ludzku nam coś nie odpowiada
Komentarz
@Maciek, dlaczego odwracasz słowa Anawima? On nie napisal, ze Bóg odwolal Papieża, aby ten zrobił coś dobrego... Doskonale wiesz co napisal.
Mi koncepcja czlowieka obdażonego rozumem i wolną wolą odpowiada tez dużo bardziej.
Często jednak czytam, ze Bog zrobil to, albo tamto, a Zły jeszcze co innego. Jakby ludzie byli bezwładnymi pionkami w grze pt Życie. Wiem, że to nie do końca na temat. Ale w wielu wątkach te koncepcje się ścierają.
Bridget - dzięki
My wczoraj z małżem pomodliliśmy się za Papieża Benedykta, za Kościół...
Jezu ufam Tobie
Polecam dzisiejszą rozmowę z Terlikowskim w radiu Wnet. Podobno Benedykt XVI dwa razy pielgrzymował do grobu Celestyna V (raz w 2005 r., potem 15 miesięcy później), za drugim razem złożył paliusz na jego doczesnych szczątkach. To nie jest chwilowa impulsywna decyzja, podjęta pod wpływem manipulacji...
Patrząc na Benedykta XVI widzę człowieka głębokiej modlitwy i zjednoczenia z Chrystusem i jestem spokojna.
Polecam odciąć się jednak od przekazów medialnych. Niezdrowo nakręcają.
Być może nadchodzą czasy mocnych prześladować Kościoła i Papież to widzi i widzi wolę Bożą. Powtarzam: to jest człowiek głębokiej modlitwy i mnie to naprawdę uspokaja.
"..... niezbędna
jest siła zarówno ciała, jak i ducha, która w ostatnich miesiącach
osłabła we mnie na tyle, że muszę uznać moją niezdolność do dobrego
wykonywania powierzonej mi posługi ..."
to chyba najbardziej dramatyczne słowa - a jeszcze bardziej dramatyczne jest to, że będzie można teraz analizować na ile siły fizyczne czy duchowe są na tyle wystarczające by następca mógł pełnić swój urząd - co za ocean możliwości do manipulacji, nacisków, itp
Oczywiście, że szukam takich rozwiązań, w których będę postępował dobrze. Wynika to z nakazu Jezusa Chrystusa. Nie rozumiem, do czego mnie namawiasz? Do grzechu?
A co do Ojca Świętego, to nigdzie nie wartościuję Jego decyzji, tylko szukam wyjaśnienia takiego kroku. I jak to bywa, najlepsze jest rozwiązanie najprostsze. Nie spiski, nie doszukiwanie się jakichś dramatycznych zdarzeń, lecz dokładnie to, co sam Papież powiedział: że czuje się zbyt słaby fizycznie i duchowo, aby dalej pełnić tę funkcję. Jeżeli tylko odrzucimy mentalny nakaz, aby posługa papieska trwała dożywotnio, to mamy zwyczajną wymianę pokoleń na stanowisku władzy.
Problem z takim podejściem wiąże się z przekonaniem, że Następcę Piotra wskazuje sam Duch Święty. Z tego by wynikało, że człowiek nie może tej funkcji odrzucić. Ale akurat kard. Ratzinger publicznie zanegował takie rozumienie konklawe, przyznając Duchowi Świętemu taką samą rolę, jak przy podejmowaniu każdej innej decyzji.
wywiad z Terlikowskim w części trzeciej.
I uciekam z tego wątka, nie podoba mi się...
Biorąc wszystkie wasze słowa pod uwagę jedno pewne jest na pewno, więcej modlitwy i jeszcze więcej za Kościół.
+++
Tak czytam sobie ten wątek od wczoraj i przecieram oczy ze zdumienia.
Wiecie co, już przyzwyczaiłam się, że są tu "jedyni-i-znający-się-na-wszystkim-najlepiej-wszechwiedzący" ale pisać w ten sposób o decyzji Papieża to już się w głowie po prostu nie mieści
jestem w szoku
i z wielką chęcią zrobię sobie post od forum
jeżeli sami chrześcijanie widzą tę kwestię w perspektywie czysto ludzkiej...
Ja na ten moment szukam wspólnoty modlitwy, a nie rozważań politycznych i przepychanek z tradsami, wzajemnego umocnienia, tu tego nie znajduję... i bardzo mi smutno, bo wiem kto jest ojcem podziałów. No właśnie, to co pisze Sylwia. Ten wątek sieje jeszcze większy niepokój...