bł. Jan XXIII przyjmując to imię wypchnął niejako Jana XIII z kolejki i tym samym uznał go za antypapieża. Chociaż w pewnych kręgach krążą opowieści, że sam stał się antypapieżem.
Anawim: Jaki automat. ja kawy nie pijam. to raz a dwa, nie wydaje mi się aby Duch Św miał w zwyczaju zmieniać zdanie. Bo co z wiarą i ufnością w Boga, który poprzez działanie Ducha Św wybrał kard Ratzingera do posługi papieskiej?
I niestety, szeregowy z ulicy zinterpretuje ten czyn tak jak Maciek nam przedstawia: kadencyjność papieża, "nietrwałość" Stolicy Apostolskiej, innymi słowy: to cios w autorytet Rzymu.
Anawim: Jaki automat. ja kawy nie pijam. to raz a dwa, nie wydaje mi się aby Duch Św miał w zwyczaju zmieniać zdanie. Bo co z wiarą i ufnością w Boga, który poprzez działanie Ducha Św wybrał kard Ratzingera do posługi papieskiej?
Greg, Ty też jesteś z tych, co to uważają, że Bóg steruje poczęciami? To się nie dogadamy, bo będziesz mi twierdził, że gdyby chciał go odwołać z funkcji, to by go zabił. "gdyby cośtam cośtam, to Bóg by dziecka nie dał".
Ja tak nie uważam. Duch Święty doskonali naturę, czyli nie musi zabijać Benedykta XVI, by go odwołać z funkcji. Wystarczyło dać sprawny rozum, wlać miłość (wraz z nią cnoty kardynalne, w tym roztropność) i efekt ten sam, bez zabijania. A człek może jeszcze parę lat pożyje i zrobi coś dobrego, nie?
Po drugie. Pisząc o tym automacie, to sugeruję, że masz chorą potrzebę bezwzględnej pewności (wiem, co mówię; cierpię na to chronicznie). Poniżej o. Bocheński.
Mówimy, że ktoś jest czegoś pewny, kiedy nie może rozsądnie o tym czymś wątpić. Jestem np. w tej chwili pewny, że siedzę, że deszcz pada za moim oknem, że dwa i dwa to cztery i że jeśli deszcz pada, to nieprawdą jest, że nie pada. Istnieją dwa zabobony dotyczące pewności. Jeden z nich to sceptycyzm*, zabobon polegający na twierdzeniu, że nikt nie jest nigdy niczego pewny, co jest nie tylko fałszem, ale nawet śmiesznym fałszem. Drugi zabobon, to żądanie, by człowiek szukał w każdej sprawie tzw. pewności bezwzględnej, to jest tej, która przysługuje np. prostym twierdzeniom matematycznym. Filozof francuski z okresu upadku, Kartezjusz, poszedł nawet dalej i szukał pewności jeszcze większej. Według niego taką pewność posiada tylko jego słynne cogito, zdanie: "Myślę, więc jestem" (naprawdę to zdanie nie jest wcale pewniejsze od wspomnianych twierdzeń matematycznych).
Ten ostatni zabobon wynika z pomieszania dwóch różnych pojęć, a mianowicie pojęcia pewności bezwzględnej z pojęciem tzw. pewności moralnej, to jest z wysokim prawdopodobieństwem. W przytłaczającej większości wypadków osiągamy najwyżej ową pewność moralną, ale ona też najzupełniej wystarcza. Wbrew rozpowszechnionym poglądom, teorie nauk przyrodniczych posiadają tylko tę względną. Nie jest np. bezwzględnie pewnym, że Ziemia obraca się wokół Słońca, ale przecież prawdopodobieństwo poglądu ks. kanonika Kopernika osiągnęło obecnie tak wysoki stopień, że podawać go w wątpliwość byłoby wysoce nierozsądnym. Podobnie nie mogę być bezwzględnie pewny, że w mojej zupie nie będzie dziś trucizny. Może kucharz zwariował albo powziął do mnie skrytą nienawiść (choć mnie nawet nie zna) i wlał do rosołu jakąś dioksynę czy inne paskudztwo. Czyż wynika z tego, że nie powinienem jeść zupy? Bynajmniej, bo w praktyce owa pewność moralna, że zupa nie jest zatruta i że Ziemia przecież się kręci wokół Słońca, wystarcza najzupełniej.
Inna rzecz, że w niektórych rzadkich wypadkach istnieje także pewność bezwzględna. Wielki logik polski, śp. Jan Łukasiewicz, pokazywał kiedyś autorowi przydługie twierdzenie logiczne, zaczynające się od bodaj czternastu liter i zapytany, czy jest prawdziwe, powiedział ze zdziwieniem: ono jest całkiem na pewno, bezwzględnie prawdziwe.
Sþróbuję inaczej. Pan Bóg każe wyprowadzić Mojżeszowi lud wybrany do Ziemi Obiecanej i jest to cel Mojżesza. Teraz wyobraź sobie, że nagle w połowie drogi Mojżesz stwierdza, że jednak Pan Bóg zmienił zdanie.
Z resztą, przytoczmy słowa samego BXVI z jego wywiadu: "gdy jest wielkie niebezpieczeństwo, nie wolno uciekać. I dlatego nie jest to chwila do ustępowania [z urzędu]. Można ustąpić – dodał – w chwili spokoju lub gdy już nic nie można zrobić, ale nie można uciekać w chwili zagrożenia".W tej chwili wcale nie jest spokojnie. Jedni chcą dopuszczenia in vitro, inni związków homo... łodzią Piotrową szarga wyjątkowa burza.
Koncepcja, że Bóg odwołał Benedykta z funkcji papieża, aby ten coś dobrego zrobił jest niewątpliwie bardzo oryginalne. Podobnie jak i cała teologia Anawima oparta na św. Włodzimierzu
Jestem w pełni świadom, że ta posługa, w jej duchowej istocie powinna być spełniana nie tylko przez czyny i słowa, ale w nie mniejszym stopniu także przez cierpienie i modlitwę. Tym niemniej, aby kierować łodzią św. Piotra i głosić Ewangelię w dzisiejszym świecie, podlegającym szybkim przemianom i wzburzanym przez kwestie o wielkim znaczeniu dla życia wiary, niezbędna jest siła zarówno ciała, jak i ducha, która w ostatnich miesiącach osłabła we mnie na tyle, że muszę uznać moją niezdolność do dobrego wykonywania powierzonej mi posługi. Dlatego, w pełni świadom powagi tego aktu, z pełną wolnością, oświadczam
Doe ja tez nie rozumiem,ale tak sobie mysle, jakiego haka trzeba miec aby zmusic papieza do odejscia? malo o nim wiem i jego zyciorysu nie znam, ale to eaczej wg mnie boży człowiek, na moj rozum nie ma jak zmusic papieza, nie ma atutow do tego nikt raczej, ,
skorek: można znęcać się psychicznie, manipulować, robić z człowieka wariata, nie pomagać, utrudniać, być nieposłusznym, podtruwać itp... aż starch pomysleć.
A wizję Macka o kadencyjności potwierdza polski papabile JE kard Nycz mówiąc o możliwości wprowadzenia na przyszłość "wieku emerytalnego" dla papieży, wszak jak twierdził "od Vaticanum II biskupi też posiadają wiek emerytalny"
Komentarz
O czym gadata?
Za dużo książek Dana Browna czytaliście. (wstyd! Nie najlepsza "literatura") :-B
Papież zastępuje Chrystusa na ziemi i... KROPKA!
"Il dolce Christo in terra" jak mówił mały wielki święty Franciszek z Asyżu.
Więcej pod adresem http://www.polityka.pl/swiat/ludzie/1535517,1,papiez-benedykt-xvi-abdykuje.read#ixzz2Kf9TdFVo
hm... pamiętam jednego, który też chciał zmienić zdanie.. Jonasz się nazywał bodajże...
To powiedział zwykły szaraczek...