Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Odkrywca ADHD przyznaje, że to fikcyjna choroba......Upssssssssssssss

17810121316

Komentarz

  • Cos jest w tym, ze proba włożenia w ramy dziecka nadpobudliwego, kończy się tym, że non stop sie jej poucza, daje kary itp. W pewnym momencie ma się wrażenie, ze jest ię kapo w obozie koncent.

    Jak dla mnie trzeba określic podstawowe zasady i bardzo rygorystycznie ich przestrzegać. A niejako "olać" te mało ważne rzeczy. Niestety w szkole, główne zasady to te właśnie "drobne rzeczy".
  • edytowano czerwca 2013
    Moja córka chodziła do klasy tzw. integracyjnej gdzie jak wspomniałam już kiedyś służyła za worek treningowy dla chłopczurów z Adhd ( nie wiem czy rzeczywistym czy wymyslonym ), musiałam ją z tej szkoły przenieść do innej. Bo się dziecko normalnie bało i nabawiło się fobii szkolnej.
    @prowincjuszka
    Rozmawiałaś z rodzicami tych chłopczurów z ADHD?
    Jak ja zwracałam uwagę rodzicom takich dzieci, to byli bezradni, że nic nie mogą swoim dzieciom zrobić, że nie karzą ich bo wg nich stale musieliby ich karać.
    Zawsze wszystko było moją winą, bo to córka ich widocznie musiała sprowokować albo znaleźć się ,,na lini strzału" a pani wychowawczyni wszystko zwalała , że mam za dużo dzieci i widocznie nie poświęcam jej czasu dlatego na pewno jest smutna i jest taką ofiarą. Skarżyć się nie mogła bo chłopcy jak chłopcy byli chorzy i nic pani nie mogła z tym zrobić. Była jeszcze druga nauczycielka ale ta musiała się cały czas zajmować dziewczynką z ZD. Kiedyś byłam bardzo za szkołami integracyjnymi, teraz sama nie wiem.
    Gdy zmieniliśmy miejsce zamieszkania a co za tym idzie szkołę i klasę ( gdzie też są łobuzy ale nauczyciele- być może ,,zacofani" prowincjusze nie tolerują chamskich, agresywnych zachowań) wszystko się zmieniło.Co prawda incydenty czasem się zdarzają ale nie ma róbta co chceta. Współczuję jednak rodzicom dzieci z adhd, pół biedy gdy to są jedynacy  albo na 2 rodzeństwa tylko 1 ma to zdiagnozowane, bo gdyby tak moje to miały to pewnie sama bym się już leczyła  na nerwy.


  • jak piszesz odnioslas sie do fragmentu (koncowki wypowiedzi), a ja chcialam zwrocic uwage na szerszy kontekst. bo patrzac na caloksztalt, skoro to Agnieszka63 czesto rozmawia w tonie "ja i tak wiem lepiej",wysmiewa inne poglady i robi kpiace komentarze, i wtedy jakos nikt jej nie zwraca uwagi, wytykanie teraz komus czepialstwa i zlosliwosci pod jej adresem wydaje mi sie smieszne. ok- moze wlasciwie nie smieszne, ale niekonsekwentne. tylko tyle, nie zacietrzewiam sie i mam nadzieje ze Ty rowniez - dobrej nocy
    ja ZAZNACZYŁAM WCZEŚNIEJ, że odnoszę się do końcówki... a to co napisała Maciejka naprawdę było TYLKO złośliwe.
    i wtedy jakoś NIKT jej nie zwraca uwagi - tylko dlaczego za tego NIKT, czyli za wszystkich milczących ja dostałam po głowie jako nieobiektywna (śmieszna i niekonsekwentna) ZNAJOMA OSOBISTA Agnieszki63

    I powtórzę raz jeszcze - o emocjach pisałam, o tym jak jeden wpis "odnosi się" do poprzedniego znacznie go nadinterpretowując. Gdyby wziąć jakieś inne dwa po sobie następujące wpisy pewnie byłoby to samo... Żeby nie szukać daleko - choćby to, co napisałaś jako komentarz do mojej wypowiedzi. Skąd Ci się wzięło, że znam się z A63 i jej bronię??? No skąd??? Z założenia! A za tym poszło kolejne założenie mojej złej/dobrej woli do jednych i do drugich. I żeby nie było teraz, nie znaczy to, że nie chcę poznać Agnieszki, TO NIE MA NIC DO RZECZY. "Dręczy mnie" dorabianie gęby jednym przez drugich (w dwie strony).

    I o tym, TYLKO O TYM, był mój rzeczony post.
    Winda, no sorry, ale gdzie zlosliwosc w moim pytaniu? Jesli Agnieszka najpierw deklaruje, ze nie bije dzieci, a pozniej podaje przyklady dzieci, ktore nie byly bite i lobuzowaly to chyba zupelnie logiczne w tym kontekscie jest moje pytanie, czy nie boi sie, ze dzieci jej na lobuzow wyrosna. Zlosliwosci tu naprawde nie widze, co najwyzej ukazanie braku logoki/ konsekwencji w wypowiedziach.
  • @Anka-tak, "śpiący" królewicz to właśnie dziecko z ADD, posłużyłam się potoczną nazwą

    @Agnieszko63-już napisałam wcześniej, nie każdą chorobę, zaburzenie da się wyleczyć
    a pisząc "dyskausja" miałam na myśli nie siebie, ale np. tutejsze matki ADHDowców

    w przypadku ADHD sprawa jest bardzo trudna-dzieci te mają prawo być w grupie, ale grupie też należy zapewnić bezpieczeństwo, a z tym bywa trudno niekiedy.

    Za często rodzice, nauczyciele itp. dopatrują sie u dzieci nadpobudliwości, za często chcemy "prostować" dzieci nieco odbiegające od jakiejś wyobrażonej "normy". Mam na myśli teraz nei ewidentne zaburzenia, ale różne cechy charakteru.

    Moja uczennica sprawiała olbrzymie problemy juz w przedszkolu-dziecko z cechami ADHD, ale przede wszystkim niewychowane, matka jak lwica broniła dziecka, nie przyjmowała żadnych informacji negatywnych, w ciągłym konflikcie z innymi rodzicami i nauczycielkami.
    W szkole było jeszcze gorzej. Na każde słowo-argument:ona ma ADHD. Na prośbę o dostarczenie dokumentacji zrobiła wielkie oczy....no bo przecież ona sama u dziecka zdiagnozowała, jest pielęgniarką itp.
    Na początku bardzo trudno sie z nią rozmawiało, ale udało sie złapac dobry kontakt. W efekcie porządnej diagnozy-bogata dokumentacja medyczna potwierdzajaca nie tylko ADHD. Terapia, praca matki.
    Dziewczyna, choć na nauczaniu indywidualnym od 2 lat-kończy gimnazjum z niezłymi wynikami.

    a ztym karaniem dzieci z ADHD to też nie tak do końca, @prowincjuszko-intencjonalne, zamierzone działania majace skrzywdzic dziecko to na pewno nie jest "wina" ADHD, o czym trzeba uświadamiać nie tylko rodziców, ale także nauczycieli niektórych
  • Moja córka chodziła do klasy tzw. integracyjnej gdzie jak wspomniałam już kiedyś służyła za worek treningowy dla chłopczurów z Adhd ( nie wiem czy rzeczywistym czy wymyslonym ), musiałam ją z tej szkoły przenieść do innej. Bo się dziecko normalnie bało i nabawiło się fobii szkolnej.
    @prowincjuszka
    Rozmawiałaś z rodzicami tych chłopczurów z ADHD?
    Jak ja zwracałam uwagę rodzicom takich dzieci, to byli bezradni, że nic nie mogą swoim dzieciom zrobić, że nie karzą ich bo wg nich stale musieliby ich karać.
    Zawsze wszystko było moją winą, bo to córka ich widocznie musiała sprowokować albo znaleźć się ,,na lini strzału" a pani wychowawczyni wszystko zwalała , że mam za dużo dzieci i widocznie nie poświęcam jej czasu dlatego na pewno jest smutna i jest taką ofiarą. Skarżyć się nie mogła bo chłopcy jak chłopcy byli chorzy i nic pani nie mogła z tym zrobić. Była jeszcze druga nauczycielka ale ta musiała się cały czas zajmować dziewczynką z ZD. Kiedyś byłam bardzo za szkołami integracyjnymi, teraz sama nie wiem.
    Gdy zmieniliśmy miejsce zamieszkania a co za tym idzie szkołę i klasę wszystko się zmieniło.Współczuję jednak rodzicom dzieci z adhd, pół biedy gdy to są jedynacy  albo na 2 rodzeństwa tylko 1 ma to zdiagnozowane, bo gdyby tak moje to miały to pewnie sama bym się już leczyła  na nerwy.
    generalnie to współczuć trzeba całemu społeczeństwu, w którym tak wiele jest orzeczeń ADHD. Twoja córka i Ty same tego doświadczyłyście, ja również doświadczyłam - bo odpowiedź jest zawsze: "dziecko jest chore, nic nie da sie zrobić". A konsekwencją jest m.in. zastraszenie ludzi i panowanie łobuzerki.
  • @prowincjuszka, gdzie są te szkoły, gdzie nauczyciele dostrzegają czasem drugą stronę medalu, gdzie te spokojne, urocze dziewczątka o blond lokach, potrafią skutecznie prowokować nadpobudliwe dzieci?

    Napisze od strony "ofiary", zeby byc bardziej wiarygodną. Moja nieagresywna, uwielbiająca ludzi corka, miala kolegę mocno nadpobudliwego, ktory najpierw działał potem myślal. Jako 3-5 latka nie raz od niego oberwała. Zauważyła jednak, ze niezależnie od tego co by sie działo, zawsze było na niego i z czasem za częła go niewinnie prowokować, oraz włączać syrenę o byle co. Ja to zauważyłam, ale wiekszosc i rodzicow i nauczycieli takich sytuacji w ogole nie zauważa.
  • edytowano czerwca 2013
    Moja się bała i uciekała od nich jak najdalej. Syreny nie mogła włączyć, bo dostała by uwagę za histeryzowanie i hałasowanie na lekcji. Po za tym miała tak sprytną nauczycielkę, że ta każdy smutek czy płacz czy rozproszenie na lekcji potrafiła szybko zracjonalizować złą sytuacją rodzinną u dziecka w domu. Tym samym zamykając usta rodzicom, którym nie bardzo się podobało, że jedne dzieci mogą robić na co mają ochotę, bo mają orzeczenie a inne mają dać się zastraszać i nie protestować. Sama się czasem zastanawiałam czy w takim razie nie załatwić jej papierka od jakiegoś specjalisty, że np. jest nadwrażliwa albo nie wolno jej sprawiać przykrości bo może mieć coś z tarczycą- ona akurat miała .Gdyby to była cecha złego charakteru mojej córki to by tak było we wszystkich szkołach a nie było.
    Ale teraz nie ma nad czym debatować bo było mineło. Jednak zbyt duży natłok dzieci z adhd, może skutecznie u tych spokojniejszych spowodować fobię społeczną, że oni w ogóle będą się bali ludzi.
  • @prowincjuszka i @Anka - tu jest chyba jakieś nieporozumienie. To, że dziecko jest nadpobudliwe czy zwyczajnie pełne energii, czy nawet ma faktycznie jakieś zaburzenie, nie oznacza od razu, że robi krzywdę innym, a już na pewno nie można tego tolerować. W opisanym przez prowincjuszkę przypadku ewidentnie pani nauczycielka zrzucała z siebie (i szkoły) jakąkolwiek odpowiedzialność za pilnowanie porządku i bezpieczeństwa wszystkich dzieci podpierając się papierkami, "bo am orzeczenie, więc my nic nie możemy zrobić".
  • Pewnie jest trochę tak, ze zależy to od szkoły, w szkołach społecznych i prywatnych, pomimo deklaracji robi sie wszystko, żeby takich dzieci ni było. Za to rzeczywiscie są szkoły promujące dysleksję.

    A nawet jak są dzieci z orzeczonym ADHD, to nie spotkałam sie z tolerancją dla przemocy, ba delikatne popychanie sie dwoch chłopców, to juz niemal kurator.
  • @Maciejka pytając A63 czy nie boi się, że dzieci wyrosną na łobuzów, oczekiwałaś odpowiedzi?...
    A no to sorry... nadinterpretowałam Twoją troskę o dzieci A63 jako złośliwość względem niej...
    Nie mam już nic więcej do napisania w tym wątku...
  • edytowano czerwca 2013
    A nawet jak są dzieci z orzeczonym ADHD, to nie spotkałam sie z
    tolerancją dla przemocy, ba delikatne popychanie sie dwoch chłopców, to
    juz niemal kurator.

    To Ty się nie spotkałaś, ja owszem. Ciekawe tylko co będzie jak ci adehadowcy pozakładają rodziny ( o przepraszam teraz się mówi związki) i zaczną nękać swoje partnerki, dzieci -bo tak bo mają adhd i czasem muszą komuś w.... Czy sędziowie bedą musieli oddalać skargi maltretowanych partnerek bo szanowny pan ma orzeczenie....
  • Te orzeczenia co do ADHD mogą być co najwyżej wytłumaczeniem gorszych wyników w nauce, nie wyobrażam sobie, że mogą usprawiedliwiać dokuczanie innym. Zresztą, pamiętam jak w mojej podstawówce nauczycielka stosowała tę samą spychologię na złośliwe zaczepki i kopanie dziewczyn przez chłopców, że "to takie końskie zaloty". Ja wiem, że szkoła nie może wychować dzieci, jeśli rodzice nie współpracują i że w grupie szkolnej dzieci zachowują się inaczej niż w domu, ale jeśli ktoś już się podjął pracy w szkole, to przecież powinien się spodziewać takich sytuacji... 

    Ja miałam kiedyś epizod z obowiązkowymi praktykami w szkole, jak byłam na studiach i wiem, że nie chcę tam pracować. A odstraszyły mnie bardziej niż łobuzy zblazowane panienki w liceum ze swoimi komentarzami. Też je usadziłam, ale atmosfera była wiadomo jaka ;) więc się takiej pracy nie podejmuję. Ale wiem, że wiele dziewczyn ceni sobie godziny pracy, łatwe zwolnienia...ale konsekwencji wyboru tego zawodu nie chcą ponosić. I niedobrze, że zawód nauczyciela w szkole jest tak mocno sfeminizowany.
  • nie wiem, chyba czesto te orzeczenia sa wydawane na wyrost i stad potem konflikt jednych rodzicow z drugimi. sama najczesciej spotykalam dzieci z orzeczonym ADHD bo tak jest wygodniej i naprawde wielu rodzicow traktuje to nie jak wyzwanie (trzeba z nim wiecej pracowac) tylko mozliwosc olania. to ze w waszym srodowisku ludzie sie przykladaja nie oznacza ze jest tak zawsze.
    pracujac dawno dawno temu w szkole mialam sytuacje: w jednaj klasie 4 chlopcow z orzeczonym ADHD, wszyscy mowili ze w tej klasie zajec prowadzic sie nie da bo oni tacy niepokorni, rozwalaja lekcje. weszlam do klasy na piersza lekcje dobrze uswiadomiona przez kolezanki nauczycielki. zaczynam lekcje, jeden chlopiej kreci sie, gada, odwraca do innych, komplatnie mnie ignoruje, dolaczaja pozostali. zwracam mu uwage ze ma zachowywac sie tak i tak. na co ON uwiadamia mnie ze ma ADHD i tak juz ma :Odolaczaja dziewczynki 'tak prosze pani on i ten i tamten maja ADHD, oni tak zawsze sie zachowuja'. normalnie zbaranialam. szybko sie jednak zreflektowalam i oznajmilam 'dobrze wobec tego wszyscy z ADHD proszeni sa o pozostawienie go przed moimi lekcjami na korytarzu i po przekroczeniu progu klasy zachowywanie sie jak przystalo na porzadnych uczniow'. jeszcze prze kilka lekcji cos tam probowali, testowali, zawsze byli tlumieni w zarodku (nie musialam bic). minal wrzesien i uwaga okazalo sie ze tylko na moich lekcjach sa spokojni, zapisuja co trzeba, robia zadania...'

    na te konkretna grupe poskutkowalo, dowiedzialam sie potem ze niektorzy nauczyciele zastosowali moja metode i poskutkowalo. najfajniejsze jednak bylo, jak przyszly do mnie ich kolezanki z klasy i podziekowaly ze sie moga wreszcie normalnie uczyc na lekcji i skupic bo do tej pory ciagle byla walka chclopcow z nauczycielami.
    Podziwiać, że Ci się to udało, co zrobiłaś z tą klasą.
  • @Maciejka pytając A63 czy nie boi się, że dzieci wyrosną na łobuzów, oczekiwałaś odpowiedzi?...
    A no to sorry... nadinterpretowałam Twoją troskę o dzieci A63 jako złośliwość względem niej...
    Nie mam już nic więcej do napisania w tym wątku...

    Tak, oczekiwalam odpowiedzi, bo ciekawa jestem jak przeklada sie u niej teoria w praktyce. Skoro tak chwali bicie dzieci, dlaczego nie stosuje u swoich? Gdzie tu konsekwencja i logika?
  • Od kiedy Agnieszka pochwala bicie dzieci ?
  • PRZEPRASZAM - ZAJMĘ CHWILĘ :D

    Dlatego na początku tej pięknej i jak budującej rozmowy, pozwoliłam sobie mieć odwagę, napisać o 
    ROLI OJCA!

    W rodzinie, gdzie jest silny, odważny i odpowiedzialny ojciec - nie trzeba pasa!

    Skąd wiem? 
    Bo tak wychowuje dzieci mój mąż. 

    Tak wychowywał dzieci mój brat.

    Nigdy nie sięgał po pas, ale nie dlatego, że nie chciał, ale dlatego że miał tak silną pozycję, że nie musiał!

    My z dziećmi rozmawiamy o tym czym jest bicie, opowiadamy o tym, jak było u nas w domu, jak w domach moich koleżanek czy kolegów. Dzieci mają świadomość, ale nie muszą mieć własnych doświadczeń.

    Zamiast pokazywać silne matki, które tak to świetnie wychowują dzieci i takie są rewelacyjnie biegnące za ich pragnieniami, módlmy się o silnych ojców.

    Ojciec to przyszłość dziecka! To jego stabilność, bezpieczeństwo i odwaga ku wybieraniu dobra.

    Przy braku ojca, (nawet jeśli jest w domu - co jego braku nie wyklucza) często pojawiają się zaburzenia itp.

    Moja odpowiedz na to co piszecie to OJCIEC !!! 

    PS. Odwołuję do wypowiedzi pani Wany Półtawskiej i życzę nam wszystkim wspaniałych rodzin, pełnych Boga, nie terapeutów. Rodzina Bogiem Silna!!!
  • @Maciejka pytając A63 czy nie boi się, że dzieci wyrosną na łobuzów, oczekiwałaś odpowiedzi?...
    A no to sorry... nadinterpretowałam Twoją troskę o dzieci A63 jako złośliwość względem niej...
    Nie mam już nic więcej do napisania w tym wątku...

    Tak, oczekiwalam odpowiedzi, bo ciekawa jestem jak przeklada sie u niej teoria w praktyce. Skoro tak chwali bicie dzieci, dlaczego nie stosuje u swoich? Gdzie tu konsekwencja i logika?
    Nie oczekiwałaś odpowiedzi, bo wiesz trochę o moich dzieciach, bo wiele o nich piszę na forum.
    Już nieraz do mnie podskakiwałaś w temacie moich dzieci, dlatego jeżeli chodzi o ciebie, to wolę być ostrozna.
  • @ProMama, dzieki za to co napisałaś. Wszystko prawda. Tyle, że czy ojciec jest czy nie, to dzieci potrzebują bardzo indywidualnego podejscia. To o czym piszesz to idealne warunki do wzrostu, nie rozwiązuje to jednak całkowicie problemow dzieci z roznorakimi dysfunkcjami. Za autyzm, ADHD, dysleksje itp nie odpowiada brak silnego ojca, silny i kochający ojciec za to moze byc wielkim wsparciem i pomocą w przezyciężeniu tych problemow. No i nie odpowiada to na pytanie, czy np jednostka chorobowa nazwana ADHD istnieje naprawdę.
  • @Anka - ale o wsparcie i wychowanie chodzi. 

    W kazdej sytuacji i w kazdej chorobie - Ojciec. 

    Jak to było na rekolekcjach rodzinnych u nas - cały świat się załamuje, płacze - a On twardo stoi ! Mozna by przytoczyć dokładnie, ale nie mam mozliwosci teraz.
  • edytowano czerwca 2013
    Ja wiem Pro i zgadzam sie calkowicie z tym co piszesz. I np skopiowalam sobie caly wpis;). Chodzi mi tylko, ze choroba jest chorobą i po prostu trzeba ją leczyc, nie od razu oczywiście farrmakologicznie...
  • @Maciejka pytając A63 czy nie boi się, że dzieci wyrosną na łobuzów, oczekiwałaś odpowiedzi?...
    A no to sorry... nadinterpretowałam Twoją troskę o dzieci A63 jako złośliwość względem niej...
    Nie mam już nic więcej do napisania w tym wątku...

    Tak, oczekiwalam odpowiedzi, bo ciekawa jestem jak przeklada sie u niej teoria w praktyce. Skoro tak chwali bicie dzieci, dlaczego nie stosuje u swoich? Gdzie tu konsekwencja i logika?
    Nie oczekiwałaś odpowiedzi, bo wiesz trochę o moich dzieciach, bo wiele o nich piszę na forum.
    Już nieraz do mnie podskakiwałaś w temacie moich dzieci, dlatego jeżeli chodzi o ciebie, to wolę być ostrozna.

    To jednak rozmawiasz ze mna? Moze zatem bardziej rzeczowo?
  • @Anka - zgadzam sie.
  • Jakoś mam taki trochę uraz do nazywania wszystkiego fachową nazwą. To sprawia że wrzuca sie dziecko do szufladki z napisem autyzm albo ADHD i przestaje się patrzeć na niego indywidualnie tylko przez pryzmat nazwanej dysfunkcji. Takie są moje doświadczenia w temacie.
    To co napisała ProMama to sedno. Nie widzę sensu żeby coś nazywać tylko żeby wychowywać.
  • @Odrobinko, mialam kiedys podobne odczucia - po co diagnoza, jakie dziecko jest kazdy widzi. Tylko, ze to tak, jak z wszystkimi chorobami jest - podstawa dobrego leczenia, jest dobra diagnoza. Lekarz moze cie przez lata na serce leczyc, a tak naprawde masz moze problem z kregoslupem (sorry za kulawe porownanie, ale sie nie znam). Z diagnoza wiesz co i czy w ogole dziecku dolega, czy w danym przypadku nalezy np. jakis zachowan wymagac od dziecka, czy podejsc z innej strony itd. Nie szczelasz na oslep metodami, tylko dopasowujesz do konkretnych potrzeb dziecka.
  • Mam w rodzinie chłopaka w orzeczonym ADHD. Była terapia, była farmakologia, były kary cielesne ( nie wszytsko na raz, w różnych okresach) i ...... i nic. Dziwny facet z niego wyrasta i boję się , że w zyciu to on sobie nie poradzi. Dodam, rodzina pełna. Młodsza siostra bezproblemowa. Czego zabrakło? 
    Był też indywidualny tok nauczania. Jego mama uczy matmy i fizyki ze świetnym skutkiem, największe głąby nawet. A tu jak pisałam..... zero efektów. 

    Od problemu rodzice nie uciekali. Z leków sami zrezygnowali, gdy po roku zrozumieli, że.... jak wyżej, bez efektu.
  • @Maciejko ale ja nie mam nic przeciwko diagnozie, tylko nazwom. Moim zdaniem unifikują one różne dzieci bez sensu. Jestem za podejściem indywidualnym. Tzn. idę do psychologa z dzieckiem i proszę o pomoc w wychowywaniu jeśli sobie z czymś nie radzę. Psycholog próbuje określić cechy mojego dziecka za pomocą swoich narzędzi diagnostycznych i proponuje mi metody wychowawcze i inne środki które mogę zastosować. Nie wrzuca mi dziecka do worka z określoną chorobą, bo ani autyzm, ani ADHD ani dysfunkcje inne nimi nie są. Dziecko może mieć cechy autystyczne, ale objawiają się one w różny sposób. Co mi da nazwanie czegoś ADHD poza nzwą?
  • Może pomodlić się za niego warto?
  • @Odrobinko, ale choocby ze wzgledow praktycznych stosuje sie nazewnictwo. Analogicznie moznaby powiedziec, ze wrzuca sie do jednego worka i etykietuje ludzi z niedoczynnoscia tarczycy, a przeciez wiadomo, ze u kazdego troche inaczej to wyglada i indywidualnie terapie dobrac trzeba. Tak tez sie robi z adhd/ autyzmem: nazwa jedna, terapia indywidualna.
  • @DOE to zawsze warto
  • Tak sobie myśle o tych szkołach. Przypadki opisywane przeze mnie i prowincjuszkę, wydają sie zupełnie inne. Czesć szkół na samą myśl, ze dzieci mogą sie szturchać, zatrudnia doborowych prawnikow, dzieci nadpobudliwe, czy po prostu żywsze są delikatnie ze szkoły usuwane, na innym biegunie za to są szkoły, ktore umywają ręce i mówią: dziecko ma orzeczenie, nic nie możemy zrobic.... Roznica jednak nie jest tak duża, nikt nie potrafi/nie chce mu się/nie ma pomysłu, jak pracowac z dziecmi mniej standardowymi.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.