Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Papież Franciszek.

1464749515254

Komentarz

  • Masz @Marcelina problem, ze masz najstarszego syna i na razie najbardziej ciekawego świata.
    Moi byli w Rzymie, ale dawno, a chłopaki nadal sa na etapie, ze jednak wolą łódki... Może im tak zresztą zostać :).

    Chyba najtaniej wizzairem
  • wsiądę nawet do samolotu, aby być z Wami w tym Rzymie :D
  • Ale co to: mężczyzn rugujemy z rodzin?
  • @Berenika:

    Może mężczyźni organizują sobie oddzielną wycieczkę? ;)
  • I obie strony radośnie zejdą się na Placu Sw.Piotra. :D
  • Ja tam moge i z mężczyznami sie spotkać, nie wiem tylko czy moj mąż nie bedzie chciał wtedy jakiś kobiet na łódki wziąć ;)
  • Wyobraźcie sobie - czarter samolotu, albo pociągu, wszystko z kartą KDR - przewoźnik splajtuje...
    My lubimy do Rzymu we wrześniu na rocznicę ślubu...
  • Myślę,że mogą bycjakies promocje. POsrednio znam chłopaka z wizzairu, moge poprosić o jakies info
  • U nas plany autobusowe, bo rodzinnie w 50 osób jedziemy :)
  • hmm z tania linia nie jest tak ze leci sie na tydzien ?
  • Przez chwilę myślałem, że ta wyprawa taka średniodzietna, ale papieskie minimum wszyscy spełniają :P
  • zazwyczaj jest trudno dobrać tani wylot i równie tani powrót po 2-3 dniach,
    chciałam tak do Rzymu, ale min tydzień trzeba poczekać na lot powrotny
  • tydzien w Rzymie ale fajnie
  • to ja mam pomysl namierzyc zarzadce lotera i poprosic o wyszukanie przelotu
    tylko trzeba okreslic liczbe doroslych i dzieci
  • o prosze
    Założyciel i pierwszy redaktor portalu. Z wykształcenia geograf, z zamiłowania podróżnik. Specjalista od wyszukiwania świetnych ofert lotniczych do egzotycznych i nietuzinkowych kierunków na całym świecie, jak również tych popularnych w Europie. Pomysłodawca i uczestnik spektakularnej wyprawy tanimi liniami dookoła świata za jedyne 3820 PLN.
  • edytowano styczeń 2015
    Jadwiga,miałam coś w ten deseń napisać :)
    wrzesień w Rzymie jeszcze ciepły :)

    edit:lit.
  • bardzo ciepły...

    asiao
    19:29 Podziękuj
    hmm z tania linia nie jest tak ze leci sie na tydzien ?


    Oby na tydzień, a nie "leci się tydzień" ;) okrężną drogą przez wspomnianą Alaskę, meksyk, Brazylię i Tajlandię
  • już powiedziałam mężowi, że jadę :D
  • W Rzymie byłem ostatnio jeszcze za kadencji JPII, teraz poczekam, aż Burke zostanie pontifexem, wcześniej mnie nie kręci
  • Publiczne łaźnie są na placu św. Piotra od niedawna. Możemy skorzystać.
  • > Za Benedykta XVI nie trza było tłumaczyć co autor miał na myśli. <

    NIEPRAWDA.
    Też trzeba było tłumaczyć, np. tą wypowiedź o prezerwatywach.
    Po prostu Benedykt XVI rzadziej udzielał wywiadów.
  • Jadwiga napisała:

    > Kto, jak kto, ale Papież powinien wyrażać się jasno i konkretnie, żeby nikt nie musiał tłumaczyć, co tym razem miał na myśli <


    Chwila, moment - a Jezus zawsze precyzyjnie się wyrażał?
    Szczególnie polecam ten wers, że mamy sobie wyłupić oko, albo rękę odciąć.
    A św. Piotr, który był rybakiem - fundował słuchaczom głębokie, teologiczne wykłady? Ech - ludi, ludi.
  • Bp Stefanek - O.K.


    Biskup Stanisław Stefanek TChr: Franciszek ma swój specyficzny język. Mówi obrazami zrozumiałymi dla współczesnego człowieka, ale bardzo łatwo te skrótowe wypowiedzi skierować w dowolną stronę – prawą lub lewą. Pytanie, jakie zostało postawione Ojcu Świętemu było podchwytliwe i pochodzi ze starego uproszczonego katalogu, według którego problemy demograficzne zniszczą cywilizację, ponieważ zbyt duża liczba ludzi zadepcze nam Ziemię. Stary maltuzjanizm i neomaltuzjanizm idzie tą logiką. Wydaje mi się, że papież Franciszek zbyt delikatnie podszedł do zadanego mu pytania…

    Odpowiedzialny to nie znaczy antykoncepcyjny, zamknięty na nowe życie. Chodzi tu o racjonalne wykorzystanie naturalnych warunków. Pierwsza sprawa to jest zdrowie matki. Druga to zgodna decyzja obojga małżonków. Mają rodzić w odniesieniu do Pana Boga, a nie na podstawie np. odruchów pożądania i niekontrolowanych w żaden sposób nieuświadomionych racji. Potem jest problem poziomu materialnego, a więc uwzględnienie możliwości, ale ta możliwość jest bardzo relatywna. Do życia potrzeba naprawdę niewiele. Stąd konieczna jest edukacja w kontekście skromności bytowej. Zresztą papież cały czas się po tych terenach porusza, mówi o życiu ubogim, o wyjściu do marginesu ekonomicznego. Mamy więc kilka czynników. Po pierwsze – osobista decyzja matki. Po drugie – wolna decyzja i minimum warunków. A po trzecie – żeby było możliwe minimum warunków – potrzebny jest solidaryzm społeczny w mikro i makro wymiarze. Mikro to rodzina – dziecko się nie rodzi tylko dla tych dwojga. Ono się rodzi dla rodu, dla rodziny, dla środowiska. Makro to kontekst środowiskowy. Stąd też cały system, cały ustrój powinien być prorodzinny, czyli powinny być mechanizmy wspierające. Bo jeśli mamy rodzinę, która może urodzić pięcioro i sześcioro, a w innym wypadku z racji osobistych nie, to ci, którzy nie mogą urodzić więcej, są zabezpieczeni i są zobowiązani dzielić się swoją własnością. Kto by dzisiaj takie gadanie, jak to moje przyjął?
  • A osobista decyzja ojca? Hm.
  • W gazetach piszą, że według Franciuszka, optymalna liczba dzieci to troje. W ten sposób papa zaorał wielodzietność.
  • Ja nie wiem, ale jeśli w lemingowych gazetach tak piszą, to i tak wysoko postawił poprzeczkę. Generalnie dwójkę się toleruje,choć czasem padają pytania :czy chcieli? a trzecie to już na bank wpada. Więc nie wiem jak zaorał.........

  • W gazetach piszą, że według Franciuszka, optymalna liczba dzieci to troje.
    ---------------
    a co nas jakiś Franciuszek ( czyli francuski ciuszek ) obchodzi???
    B-)
  • edytowano styczeń 2015
    Dyskusja ożywiona, a do mnie trafił GN - ja "kupuję".
    Przepraszam za przydługi cytat, ale jak sam czytam na telefonie to wygodniej tak niż link:
    http://gosc.pl/doc/2331126.Biathlon-czyli-o-stylu-komunikacji-papieza
    Parę słów na marginesie wypowiedzi o „królikach”.

    Szerokim echem odbiła się wypowiedź papieża Franciszka o rodzinach wielodzietnych. I choć papież nie krytykował wielodzietności, przeciwnie - z uznaniem mówił o ubogich rodzinach, dla których dzieci są skarbem - to jednak w świat poszły przede wszystkim owe nieszczęsne „króliki”.

    Pojawiły się głosy, krytykujące styl komunikacji Franciszka. On sam z pewnością nie obraziłby się za tego typu uwagi. (Może z niechlubnym wyjątkiem tweeta polskiego publicysty, który poczuł się władny osądzić papieża, używając pod Jego adresem słowa: „idiota”.)

    W komunikacji mamy do czynienia z dwiema postawami. Pierwsza to użycie języka precyzyjnego, ale hermetycznego i dlatego niezrozumiałego dla przeciętnego odbiorcy. Druga to język jędrny, nie stroniący od kolokwializmów, porównań i przenośni. Ludzie prości, słysząc go, mówią: „no, nareszcie ktoś mówi do nas i w naszym języku”.

    Franciszek wyraźnie skłania się ku temu drugiemu. Po części wynika to naturalnie z jego temperamentu. Mentalnie bliższe mu tango niż intelektualne subtelności. Z drugiej jednak strony, zdaje się, że jest to działanie celowe - realizacja programowej, według mnie, tezy Ojca Świętego. Wedle niej, lepszy jest Kościół, który wychodzi do ludzi, ryzykując nawet, że popełni błędy (np. w komunikacji) niż Kościół nieskazitelny, skupiony na unikaniu błędów, ale przez to daleki, niedostępny.

    Oczywiście, rzec by można, że cnota leży pośrodku - gdzieś pomiędzy pierwszą a drugą z zarysowanych postaw. Problem w tym, że komunikacja jest trochę jak biathlon: jak szybko pobiegniesz, to ręka będzie ci bardziej drżeć na strzelnicy. Spudłujesz i przegrasz. A jeśli będziesz się oszczędzać na trasie, to dobre strzelanie nie pomoże - i tak przybiegniesz na metę zbyt późno. Na płaszczyźnie komunikacji oznaczałoby to, że precyzja zwykle skutkuje niezrozumiałością, zaś kolokwializmy i metafory dają zbyt duże pole do interpretacji.

    Nie sądziłbym też zbyt surowo dziennikarzy, relacjonujących (nieraz nieprecyzyjnie) słowa Franciszka. To nie musi oznaczać celowej manipulacji. To naturalne, że reporterzy wyszukują i wybijają w nagłówkach najbardziej barwne sformułowania. To uatrakcyjnia przekaz, sprawia, że jest on łatwiej przyswajalny. Taka jest natura mediów. Niestety, od tego już tylko mały krok do zniekształcenia oryginalnej myśli.

    Co do mnie, to nie oczekuję, że każdy papież będzie geniuszem w dziedzinie komunikacji. W końcu doczesna sprawność (np. komunikacyjna) - choć niezwykle ważna - nie jest głównym elementem przesądzającym o sukcesie misji Kościoła. Zresztą, Franciszek nie jest pod tym względem taki najgorszy. Przeciwnie - paroma słowami nagranymi smartfonem udało mu się trafić do liderów wspólnot zielonoświątkowych, które bywają przecież ostro antykatolickie.

    Ponadto, w Kościele jest miejsce na różnorodność, nie tylko talentów, ale i słabości - dużo więcej miejsca na różnorodność niż to chcą dostrzec krytycy Kościoła. Tak było zawsze. Pierwszy papież Piotr nie był mistykiem Janem. Porywający lud św. Franciszek nie był jednocześnie teologiem wielkim jak św. Tomasz z Akwinu. Czy Kościół na tym ucierpiał?

    Jeśli mamy dziś papieża latynoamerykańskiego, to znaczy, że pewnie taki jest światu potrzebny w tych czasach. Tak, jak przedtem potrzebny nam był Germanin-intelektualista, a jeszcze wcześniej - charyzmatyczny Słowianin. Porównania prowadzą donikąd - to jedno z ulubionych narzędzi szatana.

  • "Pierwsza to użycie języka precyzyjnego, ale hermetycznego i dlatego niezrozumiałego dla przeciętnego odbiorcy."

    Nieprawda. Język precyzyjny jest dużo bardziej zrozumiały, niż bełkot. Bo język precyzyjny nie oznacza, że używam naukowych pojęć zrozumiałych dla promila ludzkości, tylko, że jasno formułuję myśli.
  • "Porównania prowadzą donikąd - to jedno z ulubionych narzędzi szatana."
    ciekawe co na to Chrystus z jego przypowieściami
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.