unas na pytanie co dzis na obiad padala odpowiedz ryz mysz i g...o. Tysz..... ja do mojch tak nie mowilam po 1 razie skapitulowalam nie zakumali hehehehehe
dzieci - fałszywe gołabki + jaglanka oraz pieczarkowa. A ja tradycyjnie od dwóch tygodni na Dąbrowskiej sałatka - pomidor, sałata cebula papryka i barszczyk
@Savia, a jak gotujesz tą zupę? Podasz przepis? Ja też sporo gotuję zup jarzynowych,nie dodaję kostek rosołowych itp...ale często mam wrażenie, że czegoś im brakuje...
No u nas nie zawsze czasem "raz na ruski miesiąc" jemy wszyscy to samo.
Savia, jak Bóg da to i my damy radę.
Pamiętam czas, kiedy spartoliła nam się kuchenka i mieliśmy taką dwupalnikową elektryczną przez pewien okres czasu. Też dawaliśmy radę robiąc trzy różne obiady, więc przy czterech palnikach to już luksus!
Nie każdy lubi to co lubi druga osoba, nie wyobrażam sobie zmuszania pozostałych do jedzenia tego na co ja akurat mam ochotę, ani tez nie wyobrażam sobie być zmuszaną do jedzenia tego co w danej chwili są inni
Co wieczór ustalamy co każde z nas chce jeść na obiad i..............bardzo się staramy aby nie zmieniać planów
Ja mam jutro faszerowaną kozim serem paprykę a moi panowie jeszcze dumają
Kiedyś był taki fajny program o jakimś seminarium... zabijcie, nie powiem gdzie. W każdym razie rektor wyrzucił cały pierwszy rok na zbity pysk, bo powiedział, że jak narzekają ciągle na jedzenie to są za miękcy by w dzisiejszych czasach poradzić sobie z kapłaństwem i trudami życia.
U nas dopuszczam, że można nie lubić dwóch, trzech dań. Reszta nie podlega dyskusji. ale ja to zamordystka jestem i dzieci cieszą się ze wszystkiego
@Savia, a jak gotujesz tą zupę? Podasz przepis? Ja też sporo gotuję zup jarzynowych,nie dodaję kostek rosołowych itp...ale często mam wrażenie, że czegoś im brakuje...
Oj, to ja wyrodna matka jestem. Starsznie. Oj, strasznie.
Gdy moje dzieci nie chca jeść tego, co mam, to mówię: nie, to nie. Nic innego nie ma. Możesz chodzic głodna, jak wolisz....
Też tak uważam. Jednej, dwóch rzeczy mozna nie lubić, a reszty jak nie chcą to niech nie jedzą. Na szczęscie mąż wybredny nie jest ( i tak lepiej od teściowej gotuje więc docenia;)
Pokazałam Wasze wpisy -o tym, że można nie lubić dwoch lub trzech dań i koniec - mojemu Młodemu, dodając, że jak bedzie marudził ( rzadko bo rzadko, ale i Jemu się zdarza ) to zastosuję to samo w domu
Pokazałam Wasze wpisy -o tym, że można nie lubić dwoch lub trzech dań i koniec - mojemu Młodemu, dodając, że jak bedzie marudził ( rzadko bo rzadko, ale i Jemu się zdarza ) to zastosuję to samo w domu
A jak on bidak ma marudzić skoro zawsze jak w restauracji: wedle życzenia
Jak by się odważył to bym przez tydzień nic nie dała
Mama gotowała nam to na co mieliśmy ochotę a nie to co Ona uważała za stosowne ( że tak to nazwę ).
Nie zawsze tak było, że Mama gotowała pięć różnych obiadów, ale starała się robić to tak, aby każdy miał coś co lubi, na co ma ochotę.
Nie przypominam sobie aby kiedykolwiek Mama postawiła np. wazę z zupą na stół mówiąc, że zupa taka i taka a jak się komuś nie podoba, to niech chodzi głodny
Ale nie było też tak, ze zostawała z tym sama. Każda z nas pomagała w przygotowywaniu obiadu.
I tak też jest u nas, każdy coś tam w kuchni robi. A dodatkowo wykorzystujemy ten czas na rozmowy te ważniejsze i te mniej ważne
Jak w ciąży nie będę, to kapuśniak odpada , zresztą robię na 3-4 dni, bo sama go jem . A i odpada w sensie, że jem codziennie, będę jadła może co dwa tygodnie.
Mąz je na obiad danie z poprzedniego dnia, zabiera je do pracy. Gotuję tylko jeden obiad dla syna, który jest obiadem dla męża na dzień następny . Proste? hehehe, a wychodzą 3 różne obiady
oj ja też zamordystka - najwyżej surówki są dwie do wyboru
ale żeby nie było wiem co lubią więc gotuję to co większość lubi lub toleruje, staram się, żeby na zmianę były to ulubione dania chłopaków, a jak sa mniej lubiane to rekompensuję naleśnikami na kolację
tym sposobem jedzą większość potraw a jak już tych 2 , 3 nie lubią to odpuszczam, ja też za niektórymi potrawami nie przepadam
ale, ale jak włóczyliśmy się z chłopakami np po Maroku to nie było problemu 3 tygodnie na rybach, jajkach i tażin, nikt nie protestował starszak nawet ślimaki wtrąbił z gara na placu, na wszystkich naszych wyjazdach są otwarci na nowości - w norwegii jedli racuchy ... rybne
otóż to, dzieci (moje, nie cudze ) mają tak jeść by jadły wszystko na wyjazdach, na rekolekcjach, u babci, u cioci... by nie byli przykrzy i upierdliwi dla otoczenia
Komentarz
unas na pytanie co dzis na obiad padala odpowiedz ryz mysz i g...o. Tysz..... ja do mojch tak nie mowilam po 1 razie skapitulowalam nie zakumali hehehehehe
A ja tradycyjnie od dwóch tygodni na Dąbrowskiej sałatka - pomidor, sałata cebula papryka i barszczyk
U nas dziś śmiesznie:
Artur wczorajszy ryż na mleku z jabłkami.
Janek rybę z kaszą jęczmienną i surówką kapuścianą.
Ja płat śledzia z bułką i surówką, a na "drugie danie" kapuśniak.
A jutro będę znów jadła kapuśniak i w sobotę. Normalnie nic tylko kapuśniak bym jadła .
W końcu (po 9 latach!) nauczyłam się gotować pyszne jarzynowe.
i bez rosołków i innych uzdatniaczy
gąski czyli zielonki - szre lub zielone, uwielbiam je, zbieramy je późna jesienią
jemy smażone albo w occie
ale jak je dodajesz do zupy??? przeciwż ich się nie suszy???? z octu? mrozisz?
A u nas dziś po raz pierwszy - kotleciki z czerwonej soczewicy - mniam!!! Przepis własny
Do tego sos jogurtowy z rzodkiewką i ogórkiem konserwowym i surówki: z marchewki i pora i kiszona kapusta!
Okazało się, ze można bez mięsa
Jestem z siebie dumna!
mąż - ryba z kaszą i warzywami
syn - spaghetti
żona - kapusniak
@hipolit widzę, ze nie tylko u mnie na trzech ludzi trzy obiady
W każdym razie rektor wyrzucił cały pierwszy rok na zbity pysk, bo powiedział, że jak narzekają ciągle na jedzenie to są za miękcy by w dzisiejszych czasach poradzić sobie z kapłaństwem i trudami życia.
U nas dopuszczam, że można nie lubić dwóch, trzech dań. Reszta nie podlega dyskusji.
ale ja to zamordystka jestem i dzieci cieszą się ze wszystkiego Hmmm... w zasadzie nic specjalnego. Kiedyś kroiłam warzywa przed gotowaniem i ciągle coś było nie tak. Teraz inaczej robię:
http://wielodzietni.org/discussion/18087/zupy
Ryba zapiekana z sosem beszamelowym i brązowy ryz.
Jutro:
Ta sama zupa
Makaron ze szpinakiem
Jak by się odważył to bym przez tydzień nic nie dała
Jak w ciąży nie będę, to kapuśniak odpada , zresztą robię na 3-4 dni, bo sama go jem . A i odpada w sensie, że jem codziennie, będę jadła może co dwa tygodnie.
Mąz je na obiad danie z poprzedniego dnia, zabiera je do pracy. Gotuję tylko jeden obiad dla syna, który jest obiadem dla męża na dzień następny .
Proste? hehehe, a wychodzą 3 różne obiady
oj ja też zamordystka - najwyżej surówki są dwie do wyboru
ale żeby nie było wiem co lubią więc gotuję to co większość lubi lub toleruje, staram się, żeby na zmianę były to ulubione dania chłopaków, a jak sa mniej lubiane to rekompensuję naleśnikami na kolację
tym sposobem jedzą większość potraw a jak już tych 2 , 3 nie lubią to odpuszczam, ja też za niektórymi potrawami nie przepadam
ale, ale jak włóczyliśmy się z chłopakami np po Maroku to nie było problemu 3 tygodnie na rybach, jajkach i tażin, nikt nie protestował starszak nawet ślimaki wtrąbił z gara na placu, na wszystkich naszych wyjazdach są otwarci na nowości - w norwegii jedli racuchy ... rybne