Ja się zaraz zabieram za jaglankę z cukinią i pomidorami. Wczoraj była z cukinią i bakłażanem . Całe szczęście, że mąż lubi takie jedzenie - co mnie w sumie zadziwia, patrząc na to jak okropnie tłusto i "tradycyjnie" gotuje jego mama - tydzień na jej jedzeniu odpokutowałam straszliwymi zgagami - i dopiero po jakimś tygodniu odtrutki to minęło! K uwielbia i moje lekkie obiadki, i potrafi bez szwanki wylizać z tłuszczu, tudzież mącznego sosu talerz po obiedzie u mamy.
@joachm - tu masz jakiś przepis na ziemniaki z żółtym serem. Nie wygląda to danie na szczególnie zdrowe czy wartościowe ale smaczne pewnie może być ;-) U mnie synowie robią spegetti z sosem soczewicowym udającym boloński. Makaron już zrobili (zaczynali od mielenia żyta). Nad sosem obecnie pracują.
@MonikaN - ale wcześniej gotowali też na inne litery - jakąś jaglankę z sosem warzywnym robili, krupnik. Twoje wrażenie, że moi synowie gotują tylko potrawy na "p" jest mylne. ;-) @joachm - moi nie jadają serków, bo są bezmleczni, dlatego muszą być sprytniejsi i umieć sobie zrobić coś innego ;-) W rzeczy samej, największy problem jest ze sprzątaniem kuchni po działaniach młodzieży. Ale pracujemy nad tym usilnie i obserwuję zmiany w pożądanym kierunku zmierzające :-D
@Agnieszka3 - To coś, jak zupa z czerwonej soczewicy, tylko bez ziemniaków i gęściejsze ;-) Dusi się cebulę z liściem laurowym i zielem angielskim. Można dodać włoszczyznę utartą na tarce jarzynowej. Dodaje opłukaną czerwoną soczewicę i dusi się dalej (sporo wody) aż soczewica będzie miękka. Na koniec sok albo przecier pomidorowy i przyprawy (sól, pieprz, papryka, cząber - co kto lubi).
Ja robię podobnie (dziś właśnie mam). Duszę cebulę, włoszczyznę na patelni i dodaję pomidory lub zalewam passatą, osobno gotuję soczewicę w wywarze (ok. 1,5 szklanki soczewicy na 5 szklanek wywaru daje wersję na 4-6 porcji). Soczewicę blenduję i wszystko razem gotuję ok. 10 minut. Najbardziej lubię doprawione curry
Kalafior, brokuł i talarki marchweki z wody. W przypływie dobrego samopoczucia osobiście ugotowałam. Syn tylko sos czosnkowy zrobił do tego. Kalafiora to nawet moja grymaśnica zjadła. Bez sosu, oczywiście...
Marcelino, a skąd bierzesz dobry żur czy barszcz? Na tych rekolekcjach z postem Daniela na żywieniu pełnowartościowym mieliśmy żur na śniadania (plus inne rzeczy) super sprawa, bo człowiek się najadał i nie chciało się podjadać. Przypomniałam sobie dzieciństwo i wakacje u rodziny w Wielkopolsce, gdzie codziennie o 7 było śniadanie i żur obowiązkowo.
Barszcz i żur można sobie samodzielnie ukisić, to nie jest wielka filozofia. Jeśli nie mam zakwasu, a gwałtownie mi się chce takiej zupy, kupuję: żur śląski firmy Łyszczarz z Pawłowic, a barszcz... eee, nie pamiętam - produkowany pod Krakowem, w szklanych butelkach jak ocet. Dobry, porządny zakwas, bez żadnych dodatków poza przyprawami.
Mam strasznego obrzydliwego lenia do gotowania dzisiaj B-)
Idę robić gofry z dżemem truskawkowym, bitą śmietaną i polewą czekoladową
Należy mi się jakaś mała przyjemność za cały dzień odgruzowywania i przemeblowywania spiżarni w takim upale i przy włączonym piekarniku Dzieci się ucieszą, mąż uda, że się cieszy i wszyscy będą zadowoleni.
najpierw była porażka - tzn zrobiłam z przepisu AniaD koltely z jaglanki i słonecznika i b. dobre były ale coś mnie podkusiło, żeby je podgrzewać razem z kalafiorem robionym na parze... Smażyć drugi raz mi się nie chciało, mikrofala też nie i wrzuciłam je na kalafiora który się gotował na parze...
Nie róbcie tego. Miałam kalafiora w rozciapcianych kotletach. Dzieci zjadły bo smak był dobry, ale wygląd ... porażka.
Potem mnie naszło i zrobiłam razem z dziećmi knedle ze śliwkami... które zniknęły momentalnie.... a dużo ich zrobiłam...
A na koniec ugotowałam ale to już na jutro zupę warzywną z cebula, kurkumą, ziemniakami, marchewką pietruszką i czerwoną soczewicą oraz majerankiem. Pyyyyszna wyszła:-)
Barszcz bialy. A teraz robi sie cottage pie, ale chyba juz bardziej na jutro, bo zanim sie upiecze, to...noc bedzie:) Jutro mialo byc risotto z grzybow i kurczaka, ale chyba ulegnie przeniesieniu na czwartek:)
A ja zrobiłam rosołek (bo u mnie b.lubią,jest przynajmniej dwa razy w tygodniu),a na drugie danie pycha kabaczek zapiekany z żółtym serem i czosnkiem,mąż tylko nie przepada to dostał wczorajszy gulasz z ziemniakami. Do tego mleko.
O , takiego kabaczka albo cukinie musze sobie zrobic. Ale Jaimowi trzeba bedzie wtedy cos innego zapodac, bo on kabaczka ani cukinii i innych takich nie lubi. A cukinia w plasterki w ciescie nalesnikowym albo panierowana - mmmmm:)
my dzisiaj wielką improwizację - najpierw zupa pieczarkowa, a potem niby na drugie ale się zeszło na kolację, makaron z sosem z brokułów i serka topionego, dobre wyszło.
A jutro napewno jakiś kabaczek - mężu dostawę wiezie ze wsi
Komentarz
K uwielbia i moje lekkie obiadki, i potrafi bez szwanki wylizać z tłuszczu, tudzież mącznego sosu talerz po obiedzie u mamy.
U mnie synowie robią spegetti z sosem soczewicowym udającym boloński. Makaron już zrobili (zaczynali od mielenia żyta). Nad sosem obecnie pracują.
@joachm - moi nie jadają serków, bo są bezmleczni, dlatego muszą być sprytniejsi i umieć sobie zrobić coś innego ;-) W rzeczy samej, największy problem jest ze sprzątaniem kuchni po działaniach młodzieży. Ale pracujemy nad tym usilnie i obserwuję zmiany w pożądanym kierunku zmierzające :-D
@Katarzyna, hehehe, ciągłości chciałam do końca tygodnia na literkę "p". Wiem, że potrafią inne rzeczy ugotować również.
Ładnie by to wyglądało , na przykład w przyszłym tygodniu literka "j" : jaglanka, jarska sałatka itd.
Potem np. "k" : krupnik, kalafior z koperkiem .
Dusi się cebulę z liściem laurowym i zielem angielskim. Można dodać włoszczyznę utartą na tarce jarzynowej. Dodaje opłukaną czerwoną soczewicę i dusi się dalej (sporo wody) aż soczewica będzie miękka. Na koniec sok albo przecier pomidorowy i przyprawy (sól, pieprz, papryka, cząber - co kto lubi).
Pizza
A jutro knedle , ale nie ja będę robiła tym bardziej mnie to cieszy
Zupę z cukinii dziergam i już
A na kolację tworzę bakłażan zapiekany w pomidorach
:P :-*Nie róbcie tego. Miałam kalafiora w rozciapcianych kotletach. Dzieci zjadły bo smak był dobry, ale wygląd ... porażka.
Potem mnie naszło i zrobiłam razem z dziećmi knedle ze śliwkami... które zniknęły momentalnie.... a dużo ich zrobiłam...
A na koniec ugotowałam ale to już na jutro zupę warzywną z cebula, kurkumą, ziemniakami, marchewką pietruszką i czerwoną soczewicą oraz majerankiem. Pyyyyszna wyszła:-)
Barszcz bialy. A teraz robi sie cottage pie, ale chyba juz bardziej na jutro, bo zanim sie upiecze, to...noc bedzie:) Jutro mialo byc risotto z grzybow i kurczaka, ale chyba ulegnie przeniesieniu na czwartek:)
A jutro napewno jakiś kabaczek - mężu dostawę wiezie ze wsi