@Skatarzyna ' owy mąż i dziecki mają "chody" u wielebnego-zapewne taką jej pokutę zapodał :P
Mam mój, lata temu na jakąś uroczystość rodzinną została oddelegowana do zrobienia makaronu, jest bowiem zdaniem rodziny specjalistka wybitną (no, ja akurat nie podzielam zachwytów rodziny nad mamowymi cieniusieńkimi niteczkami, lubię grubszy. Jak mam robi, nad głową jej stoję i pilnuję, bo jej się potem znowu cieniuśkie robią). Mam pomyślała, podumała i wyszło jej, ze jak dla 3 osób robi z pół kg mąki, to dla 20 kilku (nie licząc dzieci)...zaraz, ile to będzie......no i wyszło jej, ze tak z 3 kg to lekuchno. Jako że szczodra to kobieta i zacna z kościamy i wcale nieskąpa dorzuciła kolejne pól kilo...po namyśle "a, to najwyżej zostanie i sobie pozabierają" dorzuciła kolejne pół kilo. Jajek - ile mąka wchłonie, prawdziwych, wiejskich. Nei pamiętam ile, ale dużo ich poszło. Nadmienię, że makaron był przewidziany tylko jako dodatek do rosołu, którego ilość podana na imprezie była co najmniej symboliczna. No i dzielna niewiasta udziergała wielką michę, balię w zasadzie. Całosć pracy zajęła jej coś tak z półtora dnia. Przemilczę kreatywność rodzinki w wyrażaniu hm...zaskoczenia i podziwu. Wszystkie rodzinne zamrażarki zostały zapchane, co nie było łatwe, ponieważ większość wolnego miejsca zajęta była cudem zdobytym "od chłopa" świniakiem (czasy komuny). Dziatwa rodzinna została oddelegowana do wręczania woreczków z makaronem wszystkim sąsiadom, co kreatywniejsi kuzyni opanowali sąsiednie bloki. Generalnie makaronik rządził przez kolejne dni niepodzielnie w kuchni i na stole. Echhh, łza się w oku kręci
to mam po tacie, jak robić, to na całego - makaron też zrobię bo właśnie wczoraj dotarła dostawa mąki orkiszowej - makaron na Komunię chłopców wydawało mi się, że w ilości hurtowej zrobiłam, ale ususzyłam, mieli tylko ugotować, bo jak może pamiętacie zamiast świętować, towarzyszyłam Kajtkowi w szpitalnej niedoli- albo zjedli, albo zabrali, kto wie, kto wie, udany był, z tony jajek
O, @hipolit - to to akurat o tatusiu mym, tylko w roli głównej wystąpił ryż. Taki do pomidorówki. Mam poinstruowała tatusia: ugotujesz tak z 2/3 szklanki ryżu Ojciec podchodząc do realizacji zadania sypnął tego ryżu, popatrzył nieufnie i wymyślił, ze chyba za mało i że moze to 2/3 szklanki to na osobę. Potem pomyślał, że mama na pewno będzie po dyżurze głodna bardzo i co jej będzie żałował. Przypomniało mu się, ze wpadnie jego siostra i pewnie też chętnie tej zupy z ryżem zje, a jak zostanie na jutro (mama ugotowała wielki gar tej zupy)to już mama nie będzie musiała znowu gotować. Sypnął do gara cała kilogramową torebkę ryżu. Wsypałby więcej, ale to był jedyny ryż w domu. Po czym powiedział-a nic, najwyżej się jutro dokupi [w domyśle: jak ten zjemy]. Wdzięczność swą ojcu memu mama wyrażała wariacjami na temat ryżu, tak chyba przez kolejny tydzień
Z obiadem nie zaszalałam-plastry cukini smażone w cieście naleśnikowym. Ale na deser zrobiłam mega szybkie ciasteczka kruche-dyniowe z dżemową kropeczką na środku każdego. Mniam !
Cebulową umiecie zrobić? da się bez wina? bo w sumie tylko cebuli mam w domu dużo a chcę jakąś zupę ugotować a dzieci jedzą taką zupę? czy tylko dorośli?
Na obiad makaron z sosem pomidorowym, na kolacje ratiatuje (tui?) z gniochi. Ale dobre wyszlo! Wspaniale, aromatyczne warzywa, ziola sprzed domowej laki zebrane, kapka lokalnego czerwonego wina. Nawet maz miesozerca sie zachwycal lubie gotowac, szczegolnie w takich okolicznosciach przyrody.
Miesny maz wyjechal, to korzystam. Dzisiaj na obiad kalafior, brokul, fasolka, pieczone bataty, rukola, dla miesnego dziecka kielbasa zgrilowana. Na deser domowy jogurt dla przyzwoitosci posypany orzechami macadamia z miodem i cynamonem. Mialam ostatnio przerwe w robieniu jogurtu bo lenia mialam, ale jednak jest tak dobry bez jakichkolwiek dodatkow, ze wroce do tradycji, bo sklepowe sie nieumywaja nawet.
Komentarz
Mam mój, lata temu na jakąś uroczystość rodzinną została oddelegowana do zrobienia makaronu, jest bowiem zdaniem rodziny specjalistka wybitną (no, ja akurat nie podzielam zachwytów rodziny nad mamowymi cieniusieńkimi niteczkami, lubię grubszy. Jak mam robi, nad głową jej stoję i pilnuję, bo jej się potem znowu cieniuśkie robią). Mam pomyślała, podumała i wyszło jej, ze jak dla 3 osób robi z pół kg mąki, to dla 20 kilku (nie licząc dzieci)...zaraz, ile to będzie......no i wyszło jej, ze tak z 3 kg to lekuchno. Jako że szczodra to kobieta i zacna z kościamy i wcale nieskąpa dorzuciła kolejne pól kilo...po namyśle "a, to najwyżej zostanie i sobie pozabierają" dorzuciła kolejne pół kilo. Jajek - ile mąka wchłonie, prawdziwych, wiejskich. Nei pamiętam ile, ale dużo ich poszło. Nadmienię, że makaron był przewidziany tylko jako dodatek do rosołu, którego ilość podana na imprezie była co najmniej symboliczna.
No i dzielna niewiasta udziergała wielką michę, balię w zasadzie. Całosć pracy zajęła jej coś tak z półtora dnia.
Przemilczę kreatywność rodzinki w wyrażaniu hm...zaskoczenia i podziwu. Wszystkie rodzinne zamrażarki zostały zapchane, co nie było łatwe, ponieważ większość wolnego miejsca zajęta była cudem zdobytym "od chłopa" świniakiem (czasy komuny). Dziatwa rodzinna została oddelegowana do wręczania woreczków z makaronem wszystkim sąsiadom, co kreatywniejsi kuzyni opanowali sąsiednie bloki. Generalnie makaronik rządził przez kolejne dni niepodzielnie w kuchni i na stole.
Echhh, łza się w oku kręci
)
Mam poinstruowała tatusia: ugotujesz tak z 2/3 szklanki ryżu
Ojciec podchodząc do realizacji zadania sypnął tego ryżu, popatrzył nieufnie i wymyślił, ze chyba za mało i że moze to 2/3 szklanki to na osobę. Potem pomyślał, że mama na pewno będzie po dyżurze głodna bardzo i co jej będzie żałował. Przypomniało mu się, ze wpadnie jego siostra i pewnie też chętnie tej zupy z ryżem zje, a jak zostanie na jutro (mama ugotowała wielki gar tej zupy)to już mama nie będzie musiała znowu gotować. Sypnął do gara cała kilogramową torebkę ryżu. Wsypałby więcej, ale to był jedyny ryż w domu. Po czym powiedział-a nic, najwyżej się jutro dokupi [w domyśle: jak ten zjemy].
Wdzięczność swą ojcu memu mama wyrażała wariacjami na temat ryżu, tak chyba przez kolejny tydzień
Obie lubimy kasze taką łyżkami wyjadać z gara, z tą wodą
no to pomyslałyśmy, ze trzeba zrobić więcej, wszak częsć wyżremy
kaszy było tyle, ze dwie rodziny (koleżanki i moja) miały jej długo dość
Ale na deser zrobiłam mega szybkie ciasteczka kruche-dyniowe z dżemową kropeczką na środku każdego. Mniam !
da się bez wina?
bo w sumie tylko cebuli mam w domu dużo a chcę jakąś zupę ugotować
a dzieci jedzą taką zupę? czy tylko dorośli?
Mialam ostatnio przerwe w robieniu jogurtu bo lenia mialam, ale jednak jest tak dobry bez jakichkolwiek dodatkow, ze wroce do tradycji, bo sklepowe sie nieumywaja nawet.
mniam
A co do tej cebulowej, to niby alk powinien wyparować, bo wrze w niższej temp niż woda, nie?
porowo-cebulowo-szczypiorkowe z odrobiną sosu sojowego