Moge prosic przepis na twoja zupke Gielki BARDZO PROSZE...... [-O<
Dopiero teraz zobaczyłam.Już podaje.
Przepis mam z gazety ale ja go modyfikuje po swojemu i wychodzi super. Według gazety: 500g filetu z okonia czerwonego(ja robiłam z dorsza i morszczuka), 350g mączystych ziemniaków,1 pęczek włoszczyzny drobno posiekanej,2 łyzki oliwy,1 średnia cebula pokrojona w kostke,4 łyżki mąki,250g ogórków kiszonych pokrojonych w kostke,2 łyżki koncentratu pomidorowego, 250g pomidorów pokrojonych na osemki(ja daje swój przecier o tej porze roku ), 4 łyżeczki kaparów( nigdy tego nie dodałam i tez jest super), 200g smietany, 2 łyżki sosu sojowego grzybowego ( tez nigdy nie dawałam), 1 łyżka soku z cytryny,i świeżo posiekany koper.
Ugotowac wywar z warzyw i stopniowo po kolei wrzucac reszte czyli najpierw ziemniaki, ogórki,pomidory cebulke podsmażona na patelni itd. A rybe pokrojoną w grubą kostke dodać na 10 minut przed koncem gotowania. Przyprawy dodaje według uznania.Dzis dodałam do cebulki , która podsmażałam czosnek.
Ta zupa powinna byc dosc gestawa i tresciwa.i nie gotuje sie jej długo.
A jesli to nie musi byc postna zupa mozna tez ugotowac wywar na warzywach i np. indyku którego kawałki moga wylądować w zupie.
Ksiazke pewnie wygrzebie jakas z mojej niezawodnej biblioteki, ale dzieki M. dostaje do reki jedzenie juz gdzies od dwoch miesiecy, ale wlasnie nie polyka, tylko sie krztusi i wypluwa. Dwa razy probowalam cos papkowatego lyeczka dac i w zasadzie wiekszosc tez na zewnatrz ladowalo. No nie wiem, pewnie do 18-nastki nauczy sie jesc, ale troche to dla mnie dziwne, ze tak dlugo to u niej trwa.
(Widzialam raz na zywo te 'proby' mannowej E. Kawalek gruszki? Pyk, zjedzony. Kawalek podplomyka? Nie ma sprawy! Uprzejmie donosze ze malutka radzi sobie szokujaco super)
@Maciejka, a w jakim wieku jest Twoja córka? Kilka razy był wałkowany temat na forum, że jeśli dziecko nie ma potrzeby jedzenie stałych pokarmów, to na mleko matki spokojnie do 12 miesiąca życia może się wykarmiać.
Przy moim synu też miałam "parcie" własne i koleżeńsko-rodzinnne, że On już powinnien jeść. A On wypluwał, krztusił się, zaczęliśmy Mu dawać przetarte jabłka, jakieś deserki (wiem - to zło, ale zima była :P ) żeby na owocowe czyli słodko miał, a On nic. 4 łyżeczki zjedzone z wielkim bólem.
Ile ja się zupek naprzecierałam grrrrr, a On zjadał 4 łyżeczki, a reszty nikt nie chciał i za 2 dni nowa zupka.
W marcu miał jakoś 9 miesięcy zjadł kilkanaście łyżeczek przetartej zupy marchewkowo-ziemniaczanej i miał przez 10 dni biegunkę . W tym momencie stwierdzilam mam to w nosie koniec z jedzeniem czegoś innego niż pierś.
Krztusi się, pluje, płacze i jeszcze ma biegunę.
Skończył 10 miesięcy i zaczął jeść, zupa + mięso, wszystko Mu wchodziło.
Do teraz się śmieje, że to zasługa babci, bo przełom w jedzeniu nastąpił własnie na wyjeździe do dziadków .
@MonikaN, ja to wszystko wiem tylko sie po prostu dziwie. Bo z jednej strony ona tez strasznie krzyczy, zeby jej cos do lapki dac, a pozniej tym pluje. Jakby nie wiedziala (nie potrafila?), ze jedzenie nie tylko sie rozgniata, ale tez przelyka.
PS.A jak robisz cebulową? Bo z moich doświadczeń wynika, że bywa ona przepyszna albo okropna i zastanawiam się, jak osiągnąć ten pierwszy efekt
Pytanie nie do mnie, ale podam swój przepis
4-5 dużych cebul kroję w piórka smażę na maśle z dodatkiem oliwy. I duszę bardzo, bardzo powoli (wtedy uzyskujemy słodkość cebuli).Co jakiś czas mieszam. Kiedy cebula będzie miękka i złocista dosaję litr wywaru (jaki bądź - warzywny, drobiowy, a nawet zwykłą woda), tymianek (ok. 1/2 - 1 łyżeczka), sól i pieprz. Gotuję około 20 - 30 min. Podaję z grzankami z serem.
W wersji bardziej smakowitej - po tym jak cebula się zezłoci dodaję białe wino i w nim duszę jeszcze chwilę. Dopiero potem wywar.
U mnie wczoraj zupa? W każdym razie coś bialego z pływająca marchewką na 2 gotowany pulpet i czerwona gotowana kapusta. Ziemniaki były niezjadliwe zupełnie. Maniammm Ciekawe czym dziś nas uraczą Aż się boję.
Wzięłam pół małej dyni (pewnie około 700-800 g), pokroiłam w kostkę. Na maśle wymieszanym z oliwą podsmażyłam przez 1 minutę 2 łyżeczki startego, świeżego imbiru. Potem dołożyłam do tego dynię i posoliłam - podsmażyłam ok. 3-5 min. Potem wlałam sok wyciśnięty z 2 pomarańczy i dosypałam trochę sproszkowanego imbiru (ok pół łyżeczki, bo ja za takim suszonym nie przepadam). Uzupełniamy wodą - aby dynia była mniej więcej przykryta. Dusimy do miękkości. Potem dodajemy do tego sera typu philadelphia - około 200 g. I wszystko razem blendujemy na zupę- krem. Można dosolić do smaku, można dodać startą skórkę z cytryny, i trochę soku z cytryny - zależy czy ktoś lubi bardziej słodkawe, czy nie.
Do tego uprażyłam na suchej patelni migdały (powinny być płatki, ale ja ich nie miałam, więc wzięłam całe migdały) i podałam z zupą.
PS.A jak robisz cebulową? Bo z moich doświadczeń wynika, że bywa ona przepyszna albo okropna i zastanawiam się, jak osiągnąć ten pierwszy efekt
Pytanie nie do mnie, ale podam swój przepis
4-5 dużych cebul kroję w piórka smażę na maśle z dodatkiem oliwy. I duszę bardzo, bardzo powoli (wtedy uzyskujemy słodkość cebuli).Co jakiś czas mieszam. Kiedy cebula będzie miękka i złocista dosaję litr wywaru (jaki bądź - warzywny, drobiowy, a nawet zwykłą woda), tymianek (ok. 1/2 - 1 łyżeczka), sól i pieprz. Gotuję około 20 - 30 min. Podaję z grzankami z serem.
juka - dzięki ! w przyszłym tygodniu zrobię wygląda znakomicie
melduję że placki ziemniaczane z piekarnika wyszły bardzo dobre, tylko trzeba pamietać o podlaniu oleju na papier na blaszkę, zapomniałam o nim i się poprzyklejały,
juka - dzięki ! w przyszłym tygodniu zrobię wygląda znakomicie
melduję że placki ziemniaczane z piekarnika wyszły bardzo dobre, tylko trzeba pamietać o podlaniu oleju na papier na blaszkę, zapomniałam o nim i się poprzyklejały,
Pisałam trochę wyżej jak piekę te placki ziemniaczane i zawsze na papier do pieczenia układam.
@uJa używasz papieru do pieczenia? Wtedy się nie przykleja. Bez papieru już nie piekę, bo własnie, to co mi w plackach ziemiaczanych przeszkadza, to ten smak oleju dlatego smażone placki nie dla mnie.
Komentarz
Przepis mam z gazety ale ja go modyfikuje po swojemu i wychodzi super.
Według gazety:
500g filetu z okonia czerwonego(ja robiłam z dorsza i morszczuka), 350g mączystych ziemniaków,1 pęczek włoszczyzny drobno posiekanej,2 łyzki oliwy,1 średnia cebula pokrojona w kostke,4 łyżki mąki,250g ogórków kiszonych pokrojonych w kostke,2 łyżki koncentratu pomidorowego, 250g pomidorów pokrojonych na osemki(ja daje swój przecier o tej porze roku ), 4 łyżeczki kaparów( nigdy tego nie dodałam i tez jest super), 200g smietany, 2 łyżki sosu sojowego grzybowego ( tez nigdy nie dawałam), 1 łyżka soku z cytryny,i świeżo posiekany koper.
Ugotowac wywar z warzyw i stopniowo po kolei wrzucac reszte czyli najpierw ziemniaki, ogórki,pomidory cebulke podsmażona na patelni itd.
A rybe pokrojoną w grubą kostke dodać na 10 minut przed koncem gotowania.
Przyprawy dodaje według uznania.Dzis dodałam do cebulki , która podsmażałam czosnek.
Ta zupa powinna byc dosc gestawa i tresciwa.i nie gotuje sie jej długo.
A jesli to nie musi byc postna zupa mozna tez ugotowac wywar na warzywach i np. indyku którego kawałki moga wylądować w zupie.
M. dostaje do reki jedzenie juz gdzies od dwoch miesiecy, ale wlasnie nie polyka, tylko sie krztusi i wypluwa. Dwa razy probowalam cos papkowatego lyeczka dac i w zasadzie wiekszosc tez na zewnatrz ladowalo. No nie wiem, pewnie do 18-nastki nauczy sie jesc, ale troche to dla mnie dziwne, ze tak dlugo to u niej trwa.
Kawalek gruszki? Pyk, zjedzony. Kawalek podplomyka? Nie ma sprawy! Uprzejmie donosze ze malutka radzi sobie szokujaco super)
@Maciejka, a w jakim wieku jest Twoja córka? Kilka razy był wałkowany temat na forum, że jeśli dziecko nie ma potrzeby jedzenie stałych pokarmów, to na mleko matki spokojnie do 12 miesiąca życia może się wykarmiać.
Przy moim synu też miałam "parcie" własne i koleżeńsko-rodzinnne, że On już powinnien jeść. A On wypluwał, krztusił się, zaczęliśmy Mu dawać przetarte jabłka, jakieś deserki (wiem - to zło, ale zima była :P ) żeby na owocowe czyli słodko miał, a On nic. 4 łyżeczki zjedzone z wielkim bólem.
Ile ja się zupek naprzecierałam grrrrr, a On zjadał 4 łyżeczki, a reszty nikt nie chciał i za 2 dni nowa zupka.
W marcu miał jakoś 9 miesięcy zjadł kilkanaście łyżeczek przetartej zupy marchewkowo-ziemniaczanej i miał przez 10 dni biegunkę . W tym momencie stwierdzilam mam to w nosie koniec z jedzeniem czegoś innego niż pierś.
Krztusi się, pluje, płacze i jeszcze ma biegunę.
Skończył 10 miesięcy i zaczął jeść, zupa + mięso, wszystko Mu wchodziło.
Do teraz się śmieje, że to zasługa babci, bo przełom w jedzeniu nastąpił własnie na wyjeździe do dziadków .
PS.A jak robisz cebulową? Bo z moich doświadczeń wynika, że bywa ona przepyszna albo okropna i zastanawiam się, jak osiągnąć ten pierwszy efekt
4-5 dużych cebul kroję w piórka smażę na maśle z dodatkiem oliwy. I duszę bardzo, bardzo powoli (wtedy uzyskujemy słodkość cebuli).Co jakiś czas mieszam. Kiedy cebula będzie miękka i złocista dosaję litr wywaru (jaki bądź - warzywny, drobiowy, a nawet zwykłą woda), tymianek (ok. 1/2 - 1 łyżeczka), sól i pieprz. Gotuję około 20 - 30 min. Podaję z grzankami z serem.
W wersji bardziej smakowitej - po tym jak cebula się zezłoci dodaję białe wino i w nim duszę jeszcze chwilę. Dopiero potem wywar.
Mniam!
Na deser ciasto bananowe
na 2 gotowany pulpet i czerwona gotowana kapusta. Ziemniaki były niezjadliwe zupełnie. Maniammm
Ciekawe czym dziś nas uraczą Aż się boję.
AAaaa damże przepis
Wzięłam pół małej dyni (pewnie około 700-800 g), pokroiłam w kostkę.
Na maśle wymieszanym z oliwą podsmażyłam przez 1 minutę 2 łyżeczki startego, świeżego imbiru. Potem dołożyłam do tego dynię i posoliłam - podsmażyłam ok. 3-5 min. Potem wlałam sok wyciśnięty z 2 pomarańczy i dosypałam trochę sproszkowanego imbiru (ok pół łyżeczki, bo ja za takim suszonym nie przepadam). Uzupełniamy wodą - aby dynia była mniej więcej przykryta. Dusimy do miękkości.
Potem dodajemy do tego sera typu philadelphia - około 200 g. I wszystko razem blendujemy na zupę- krem. Można dosolić do smaku, można dodać startą skórkę z cytryny, i trochę soku z cytryny - zależy czy ktoś lubi bardziej słodkawe, czy nie.
Do tego uprażyłam na suchej patelni migdały (powinny być płatki, ale ja ich nie miałam, więc wzięłam całe migdały) i podałam z zupą.
Smacznego:)
w przyszłym tygodniu zrobię wygląda znakomicie
melduję że placki ziemniaczane z piekarnika wyszły bardzo dobre, tylko trzeba pamietać o podlaniu oleju na papier na blaszkę, zapomniałam o nim i się poprzyklejały,
Pisałam trochę wyżej jak piekę te placki ziemniaczane i zawsze na papier do pieczenia układam.
@uJa używasz papieru do pieczenia? Wtedy się nie przykleja. Bez papieru już nie piekę, bo własnie, to co mi w plackach ziemiaczanych przeszkadza, to ten smak oleju dlatego smażone placki nie dla mnie.
Ciekawe,bo jak kiedyś szukałam info o takim gatunku to wujek google milczał. Dopiero niedawno wynalazlam... One tez z chińskich hodowli?