@Katarzyna domyślam się... natoamiast o karmieniu krów antybiotykami to moim zdaniem urban legend a w mleczarstwie pracowałam dość długo.
Mleko przy odbiorze było badane na zawartość antybiotyków i jeśli takowe zawierało trafiało niestety do kanału.... bo nie dałoby się z niego zrobić jogurtu na ten przykład. Fakt faktem, że mleko krów z dużych gospodarstw jest znacznie czystsze biologicznie (m.in bakterie coli) ale to zasługa czystego udoju i tego że krowy ogólnie są czyste, myte itp A ci rolinicy dośc ostro kontrolowani przez producentów (przynajmniej tych dużych).
@Dorota - tak, tylko np. niegotowane mleko mogło być zarażone wirusem gruźlicy odzwierzęcej atakującej kości między innymi. Niestety nie było tej świadomości, stąd skutki na całe życie po zakażeniu takim wirusem, miałam taki przypadek w rodzinie
Z tą nieszczęsną manną i jajkami nikt chyba nie wie tak do końca jaka jest prawda. Nie ma chyba jednej idealnej diety dla wszystkich niemowląt, tak samo jak dla matek karmiących czy starszych ludzi. A badania naukowe raz będą dowodziły tego a za chwilę zupełnie innego. Naszych babć też nie powiniśmy traktować jak zacofanych idiotek ( i skazywać na intelektualną czy kulturową eutanazję ) tylko dlatego, że nie znają najnowszych wyników badań skandynawskich, czy amerykańskich naukowców. Babcie i prababcie mogą mieć trochę racji no chyba, że chcą wciskać normalne jedzenie dziecku choremu na np. fenyloketonurię czy silną nietolerancję pokarmową. Przecież żadna babcia nie twierdzi, że mleko zdrowej kobiety jest gorsze niż mieszanki. Po za tym jak ktoś da dziecku od czasu do czasu mannę to nie znaczy, że zaraz ono będzie wyglądać jakby codziennie spożywało dania z McDonalda.
@Katarzyna domyślam się... natoamiast o karmieniu krów antybiotykami to moim zdaniem urban legend a w mleczarstwie pracowałam dość długo.
Mleko przy odbiorze było badane na zawartość antybiotyków i jeśli takowe zawierało trafiało niestety do kanału.... bo nie dałoby się z niego zrobić jogurtu na ten przykład. Fakt faktem, że mleko krów z dużych gospodarstw jest znacznie czystsze biologicznie (m.in bakterie coli) ale to zasługa czystego udoju i tego że krowy ogólnie są czyste, myte itp A ci rolinicy dośc ostro kontrolowani przez producentów (przynajmniej tych dużych).
Ja tylko w bardzo ekstensywnym mleczarstwie pracowałam i tam się krowom antybiotyków nie dawało. Za to, całe dnie po łące chodziły. Na studiach rolniczych mnie uczyli, że jak dana krowa w stadzie przechodzi antybiotykoterapię, to mleka od niej nie powinno się oddawać. Bardzo słuszna teoria. W praktyce, jak jest - nie sprawdzałam. Wiem skądinąd, że te krowy wysokomleczne do najzdrowszych nie należą i jakoś z tą ich słabością sobie trzeba radzić.
Niestety choć mieszkam na wsi, na obszarze typowo rolniczym- prosa w żadnej formie nie kupię. Na targu...są buty i ciuchy made in China, gdzieniegdzie jakieś jarzynki po sklepowej cenie. Co dziwniejsze, aby skomponować mieszankę dla moich paru kurek muszę się nagimnastykować, bo jak chciałam kupić ziarno to mnie wysłano do sklepu z paszami. No i d...jak zobaczyłam skład i to tylko tych, które są zrobione z śrutowanych ziaren bo na granulatach to nie ma opisu składu po za analizą, to się załamałam. Głowym żródłem białka jest soja i małym druczkiem, że modyfikowana genetycznie. Pan sprzedawca to naprawdę był zdziwiony po co ja to czytam. Kupiłam parę razy ale jajka były prawie jak sklepowe, a kury nie za dobrze się po tym czuły choć im smakowało.
@prowincjuszka - a w Piasecznie na targu proso bez problemu do kupienia. Myślę, że w necie też da się kupić. Szukałaś? Jeśli nie znajdziesz, a będzie Ci zależało, to mogę kupić u mnie i Ci podesłać. Tylko obawiam się, że to może dość drogo wyjść z przesyłką. Jeśli masz kawałek ogródka, to może rozważ samodzielną uprawę prosa dla kur. Nawet im młócić nie musisz, tylko całe rośliny z wiechami rzucać, a one sobie wydłubią. Proso dobrze rośnie, nie ma szczególnych wymagań, nie trzeba nawozić. Tylko pielić trzeba, to jest jedyna upierdliwość.
Dla kur najzdrowszy pokarm to pszenica i wszystko to, co sobie znajdzie, zieleniny, robaki. Kukurydza nie jest dobra dla kur, jajka nie zawierają wtedy omega3. O soi to już nie wspomnę.
@Ania D. - ale proso chyba też jest OK dla ptactwa? Nie widzę powodu, żeby miało być nieodpowiednie. Owies u nas na wsi też kurom dawali i chyba też im nie szkodził.
Nie mam ogródka tylko trawniczek. Na przyszły rok spróbuję wydzierżawic od kogoś kawałeczek ziemi uprawnej, zeby mieć chociaż ogródek warzywny. Mieszkam na Dolnym Śląsku więc do Piaseczna daleko trochę.
@Katarzyna domyślam się... natoamiast o karmieniu krów antybiotykami to moim zdaniem urban legend a w mleczarstwie pracowałam dość długo.
Mleko przy odbiorze było badane na zawartość antybiotyków i jeśli takowe zawierało trafiało niestety do kanału.... bo nie dałoby się z niego zrobić jogurtu na ten przykład. Fakt faktem, że mleko krów z dużych gospodarstw jest znacznie czystsze biologicznie (m.in bakterie coli) ale to zasługa czystego udoju i tego że krowy ogólnie są czyste, myte itp A ci rolinicy dośc ostro kontrolowani przez producentów (przynajmniej tych dużych).
Ja tylko w bardzo ekstensywnym mleczarstwie pracowałam i tam się krowom antybiotyków nie dawało. Za to, całe dnie po łące chodziły. Na studiach rolniczych mnie uczyli, że jak dana krowa w stadzie przechodzi antybiotykoterapię, to mleka od niej nie powinno się oddawać. Bardzo słuszna teoria. W praktyce, jak jest - nie sprawdzałam. Wiem skądinąd, że te krowy wysokomleczne do najzdrowszych nie należą i jakoś z tą ich słabością sobie trzeba radzić.
tam gdzie ja pracowałam ( w sumie jeden z liderów rynku) krowy co miały antybiotyki miały zakładaną opaskę na nogę i stały w oddzielnym boksie w oborze. I mleko było dojone ale nie oddawane do producenta. Zresztą i tak by im się to nie opłacało bo co z tego, że odda od kilku chorych krów mleko jak potem mu zakwestionują całośc i jeszcze ryzykuje utrata kontraktu.
Znaczy się, postępowali zgodnie z wytycznymi. A wiesz może, co robili z tym mlekiem od krów na antybolach? Bo to ciekawe zagadnienie, jak dla mnie jest...
Znaczy się, postępowali zgodnie z wytycznymi. A wiesz może, co robili z tym mlekiem od krów na antybolach? Bo to ciekawe zagadnienie, jak dla mnie jest...
pewna nie jestem bo ja po stronie producenta byłam a nie rolnika, wydaje mi się, że świniom dawali, jest też opcja, że ktoś to kupował i potem sprzedawał na targu jako wiejskie od krowy (ale to moja teoria spiskowa;-)
@katarzyna - ok, nie wirusem, a prątkiem gruźlicy można się zarazić przez mleko od zakażonego zwierzęcia. I tylko w taki sposób, dziś na szczęście już się to nie zdarza. Ta "odmiana" atakuje nerki i deformuje układ kostny. Nie wiem, czy żyją jeszcze jakieś osoby zniekształcone w taki sposób przez zakażenie gruźlicą odzwierzęcą, prawdopodobnie mają ok. 80 lat.
@Aneczka08 - tak, czy inaczej, antybiotyki szły dalej w obieg :-( @prowincjuszka - krowy dostają antybiotyki nie tylko z okazji zapalenia wymion. A chorą krowę trzeba doić niezależnie od choroby. Nagłe zaprzestanie dojenia zagraża zdrowiu, a nawet życiu krowy. Poza tym, nie jest w interesie rolnika, żeby krowa przestała dawać mleko.
Wydaje mi się z punktu widzenia tylko i wyłącznie konsumenta, że różnica jakościowa mleka od krowy o od krów na skalę pzremysłową jest nie do przeskoczenia. Ale problem chyba tkwi w miesaniu/pasteryzacji/podtrzymywaniu świeżości/terminie dystrybucji/homogenizacji (jak mogę szukam niehomogenizowanego. Dużó lepsze ZAWSZE będzie od krowy od rolnika, pod warunkiem, że nie karmi kiepską pasza.
wiesz ja widziałam na własne oczy wyniki badań takiego mleka i to c na nim potrafiło wyrosnąć (pleśnie, drożdże) i dlatego jestem uprzedzona. ale to już moja osobista przypadlość:-)
Trochę nie w temacie, ale się podzielę - pomidory (fuj!) - jeśli kupować, to od większych producentów. Wiadomo wtedy, że nikt nie zapyla pędzelkiem, tylko trzmielami, a one są wrażliwe na chemię.
@Aneczka08 - a masz pojęcie, co mi wyrasta na warzywach i owocach z własnej działki, jak je zostawić i inkubować? Takie pleśnie różnobarwne, że ha! Czy to znaczy, że te moje warzywa niejadalne? Mnie bardziej przeraża taki produkt spożywczy, który może leżeć w ciepełku przez dni kilka i żadna pleśń, czy inna bakteria go nie tknie. Może to moje zboczenie zawodowe? Na mikrobiologii sprawdzaliśmy, co wyrośnie z posiewów z naszych mytych rąk, telefonów komórkowych, języków, kluczy itp. I jakoś zawsze jakieś malownicze kolonie bakterii i grzybów wyrastały. Znaczy się, sterylność jest sprzeczna z naturą!
Na mikrobiologii sprawdzaliśmy, co wyrośnie z posiewów z naszych mytych rąk, telefonów komórkowych, języków, kluczy itp. I jakoś zawsze jakieś malownicze kolonie bakterii i grzybów wyrastały. Znaczy się, sterylność jest sprzeczna z naturą!
My też, ale była zabawa, no jak dla przedszkolaków po prostu - szalka Petriego podzielona na 3: palce myte, niemyte i przetarte alkoholem. Jeśli da się zdobyć pożywkę, polecam na ED.
@Katia - pożywkę to sobie można jakoś samemu uskrobać - fajna zabawa może być ;-) Inna sprawa to odczynniki, żeby zrobić potem wybarwianie metodą Gramma, bo inaczej pod mikroskopem się nic ciekawego nie zobaczy.
@Katia - pożywkę to sobie można jakoś samemu uskrobać - fajna zabawa może być ;-) Inna sprawa to odczynniki, żeby zrobić potem wybarwianie metodą Gramma, bo inaczej pod mikroskopem się nic ciekawego nie zobaczy.
Trzeba potrzymać w cieple i potem można poobserwować gołym okiem kolonie - też ładne, jak cukiereczki, tfu, jaglanka
@Katia - pod mikroskopem ciekawsze. Serio! Inna sprawa, że trzeba by to inkubować w jakiejś atmosferze ochronnej, bo jak w salonie przy kominku postawię, to mi tam różne rzeczy wyrosną, nie tylko te celowo posiane :-D
Komentarz
Mleko przy odbiorze było badane na zawartość antybiotyków i jeśli takowe zawierało trafiało niestety do kanału.... bo nie dałoby się z niego zrobić jogurtu na ten przykład.
Fakt faktem, że mleko krów z dużych gospodarstw jest znacznie czystsze biologicznie (m.in bakterie coli) ale to zasługa czystego udoju i tego że krowy ogólnie są czyste, myte itp A ci rolinicy dośc ostro kontrolowani przez producentów (przynajmniej tych dużych).
Nie ma chyba jednej idealnej diety dla wszystkich niemowląt, tak samo jak dla matek karmiących czy starszych ludzi.
A badania naukowe raz będą dowodziły tego a za chwilę zupełnie innego. Naszych babć też nie powiniśmy traktować jak zacofanych idiotek ( i skazywać na intelektualną czy kulturową eutanazję ) tylko dlatego, że nie znają najnowszych wyników badań skandynawskich, czy amerykańskich naukowców. Babcie i prababcie mogą mieć trochę racji no chyba, że chcą wciskać normalne jedzenie dziecku choremu na np. fenyloketonurię czy silną nietolerancję pokarmową. Przecież żadna babcia nie twierdzi, że mleko zdrowej kobiety jest gorsze niż mieszanki.
Po za tym jak ktoś da dziecku od czasu do czasu mannę to nie znaczy, że zaraz ono będzie wyglądać jakby codziennie spożywało dania z McDonalda.
Na studiach rolniczych mnie uczyli, że jak dana krowa w stadzie przechodzi antybiotykoterapię, to mleka od niej nie powinno się oddawać. Bardzo słuszna teoria. W praktyce, jak jest - nie sprawdzałam. Wiem skądinąd, że te krowy wysokomleczne do najzdrowszych nie należą i jakoś z tą ich słabością sobie trzeba radzić.
Jeśli masz kawałek ogródka, to może rozważ samodzielną uprawę prosa dla kur. Nawet im młócić nie musisz, tylko całe rośliny z wiechami rzucać, a one sobie wydłubią. Proso dobrze rośnie, nie ma szczególnych wymagań, nie trzeba nawozić. Tylko pielić trzeba, to jest jedyna upierdliwość.
Mieszkam na Dolnym Śląsku więc do Piaseczna daleko trochę.
Zresztą i tak by im się to nie opłacało bo co z tego, że odda od kilku chorych krów mleko jak potem mu zakwestionują całośc i jeszcze ryzykuje utrata kontraktu.
A wiesz może, co robili z tym mlekiem od krów na antybolach? Bo to ciekawe zagadnienie, jak dla mnie jest...
@prowincjuszka - krowy dostają antybiotyki nie tylko z okazji zapalenia wymion. A chorą krowę trzeba doić niezależnie od choroby. Nagłe zaprzestanie dojenia zagraża zdrowiu, a nawet życiu krowy. Poza tym, nie jest w interesie rolnika, żeby krowa przestała dawać mleko.
Dlatego ja osobiście wolałam kupować mleko z mleczarni niż od nieznanej mi baby na targu.
Może to moje zboczenie zawodowe? Na mikrobiologii sprawdzaliśmy, co wyrośnie z posiewów z naszych mytych rąk, telefonów komórkowych, języków, kluczy itp. I jakoś zawsze jakieś malownicze kolonie bakterii i grzybów wyrastały. Znaczy się, sterylność jest sprzeczna z naturą!
Prostuję, że to jednak nie był skandynawskie badanie. Miałam takie mylne przekonanie, bo pierwszy raz zetknęłam się z tym w holenderskiej gazecie. Przepraszam za błąd.
Inna sprawa, że trzeba by to inkubować w jakiejś atmosferze ochronnej, bo jak w salonie przy kominku postawię, to mi tam różne rzeczy wyrosną, nie tylko te celowo posiane :-D