Wygląda to tak, że na dłuższą metę się nie da. Ze szkołą wcześniej czy później wyjdzie kwas. Z zajęciami też jesteśmy ostrożni... niby uwolnisz się od szkoły, a niepostrzeżenie wbijasz się w absorbujące czas zajęcia. Nauczanie domowe dotyczy domu... no chyba ze ktoś chce robic tak jak ma w ustawie czyli spaelniac obowiązek szkolny poza szkołą.
Różnie bywa, ja też sobie nie wyobrażałam rok temu tak ED jak u nas teraz jest. Posypało mi się zdrowie i od 4 mies. albo leżenie non-stop, albo zero wyjść - i tak jeszcze prawdopodobnie przez 3 miechy. Szkoła - szkole nie równa. Na uwagi, że pisze "b" nie po nowemu, M. odpowiedział, że tak uczył się jego Tata i on tak też będzie, a argument ciągłości tradycji jest w naszej szkole niepodważalny. Po prostu to jest piękne w ED, że każdy może ją dopasować do swoich specyficznych warunków.
Mam pytanie - jeśli jest gdzieś odpowiedź, to proszę podlinkujcie, albo co.
Jak wygląda ED dzieci niepełnosprawnych, a dokładniej chodzi mi o pieniądze za tym idące. Za dzieckiem idzie kasa, którą wójt daje na szkołę, aby ta mogła lepiej przystosować się do pracy z dzieckiem, zakupić sprzęt itd. A co gdy jest ED?
Też mnie to wkurza.....Super program do nauki matmy znalazłam, dla mojego dyskalkulika, ale kasy brak. A szkoła dostaje co miesiąc pięciokrotność tej kwoty na moje dziecię, którego na oczy nie widzieli w tym roku jeszcze.... $-)
Po co szkole zaświadczenie o ubezpieczeniu zdrowotnym syna? :-?? Dodam, że na górze szkrobnęli: nauczanie indywidualne....znaczy przez gardło im nadal nie przechodzi..... I czy mam obowiązek jakiś w dostarczeniu tego druku? (pismo od higienistki)
Na priv Ci poślę, żeby nie było, że to jakaś krypto....
Ja tez poproszę.
Sluchajcie, jak to jest, jak się już ma ED, to można zrezygnować w trakcie? Wiem, ze były już takie pytania, ale pls powiedzcie. I czy widzicie sens, aby np tak się umówić zeby dziecko raz w tyg było w szkole? Jak to wtedy wytłumaczyć pozostałym dzieciom?
W związku z zainteresowaniem informuję, że nie mam tego programu i nie wiem, czy rzeczywiecie jest tyle warty. Na oko wygladał najsensowniej z tych wszystkich, które przeglądałam. Chętnie wysłucham opinii, jeśli ktoś nabędzie i przetestuje
czy widzicie sens, aby np tak się umówić zeby dziecko raz w tyg było w szkole? Jak to wtedy wytłumaczyć pozostałym dzieciom? ---------------- Są dwie szkoły: unschoolersi i idący na współpracę.
Zależy od dyrekcji, od atmosfery w szkole, czy Wam odpowiada panujący w niej styl wychowania. Jak nauczyciel nie stwarza problemu, to i dzieci go nie widzą: ktoś przychodzi tylko raz w tygodniu, a w pozostałe - uczy się w domu, a inni chodzą codziennie.
Mam pytanie pewnie nietypowe, ale może ktoś coś wie. Czy w którejś z tych przyjaznych ED szkół można robić taki połówkowy program? Znaczy tak z pół programu . Dziecko pójdzie do szkoły w Rajchu i pomijając, że mówi po polsku bardzo dobrze i zaczyna pisać, to jednak mam świadomość, że 1) będzie się zwiększać różnica w porównaniu z dziećmi, które na stałe mieszkają w PL i tego nie przeskoczymy 2) dziecko będzie jednak obciążone niemiecką szkołą, więc nie ma sensu przerabiać całego polskiego programu. Natomiast łatwiej by mi się chyba uczyło z jakąś małą pomocą z zewnątrz, wskazówkami programowymi, żeby ktoś coś podpowiedział itd.
Namor, no właśnie nie wiem, czy dobrze, bo jednak tu żyje i tu musi sobie z tubylcami radzić. Poza tym jest zameldowanie w DE, więc niemieckie urzędy szybko się o dziecię upomną, bo figuruje w statystykach. I jednak kontakt z polskim ograniczony, więc nie wiem, czy ED i kontaktem językowym z jedną osobą (bo na stałe jestem jedyną osobą w otoczeniu dzieci, która mówi do nich po polsku) dobijemy do poziomu dziecka, które stale zyje w Polsce i słyszy ten język cały czas. Także postanowiliśmy, że pójdzie normalnie do niemieckiej szkoły (iść musi, bo tu ciągle obowiązuje hitlerowska ustawa i ED to prosta droga do azylu w Stanach...), a dodatkowo będę robic polskie ED. Mamy szkółkę podlegającą pod konsulat, ale mało kto jest z niej zadowolony i dzieci przeskakujące klasy za wspaniałe wyniki mówią kiepsko, a najchętniej po niemiecku tylko. I mamy szkółkę sobotnią przy misji (lepsza, natomiast nie daje oficjalnego świadectwa, tę z konsulatu można sobie wpisać do niemieckiego świadectwa i potem zdawać maturę z polskiego). Jak córa będzie gdzieś w 10 klasie, chcemy ją wysłać na semestr lub rok do Polski (zamiast zadłużać się na wymianę w Stanach czy Kanadzie). Ale do tej pory muszę jakoś uzupełniać.
W Waszym wypadku ten azyl w Stanach wydaje się być niezłym rozwiązaniem...
A tak poważnie. Jeśli już posyłacie do niemieckiej szkoły, to musisz się po prostu nastawić na prostowanie tego co szkoła zepsuje. To da ci podstawy programowe do pracy z dziećmi.
No dobra, ale jak jesteście zapisani do jakiejś normalnej szkoły (np. do Sawickich czy warszawskiej Świetej Rodziny), to chyba dostajecie wskazówki od rozsądnych ludzi, prawda? Nie chodzi mi o to, żeby tępo przerabiać jakiś podręcznik składający się z naklejek i wychowania seksualnego, bo taka podstawa programowa, tylko żeby 1) ktoś co jakiś czas skontrolował postępy młodej, podpowiedział jak i nad czym bardziej popracować 2) wizja kontroli nie pozwoliła mi na totalne rozpasanie, że ocen nie ma, to uczymy się na takim luzie, że w sumie się nie uczymy wcale. Doby nie rozciągnę, a zajęć sporo i niemowlę na jesieni się pojawi, także jakieś narzucone tempo by mnie jednak mobilizowało do regularnej pracy z córką.
@Namor Prostowanie będzie, bo pierwsze wrażenie mam takie, że ta szkoła generalnie tylko psuje. Im do niej bliżej, tym mniej mam zapału (za to córka wręcz odwrotnie i jak tu nie skrzywić dziecka...). Może jakiś cud się zdarzy, idziemy jeszcze na spotkanie w prywatnej Montessori, którą otwierają od tego roku, zobaczymy, porównamy. Wnerwia mnie to wszystko.
Komentarz
Szkoła - szkole nie równa. Na uwagi, że pisze "b" nie po nowemu, M. odpowiedział, że tak uczył się jego Tata i on tak też będzie, a argument ciągłości tradycji jest w naszej szkole niepodważalny.
Po prostu to jest piękne w ED, że każdy może ją dopasować do swoich specyficznych warunków.
Ja tez poproszę.
Sluchajcie, jak to jest, jak się już ma ED, to można zrezygnować w trakcie? Wiem, ze były już takie pytania, ale pls powiedzcie.
I czy widzicie sens, aby np tak się umówić zeby dziecko raz w tyg było w szkole? Jak to wtedy wytłumaczyć pozostałym dzieciom?
----------------
Są dwie szkoły: unschoolersi i idący na współpracę.
Zależy od dyrekcji, od atmosfery w szkole, czy Wam odpowiada panujący w niej styl wychowania. Jak nauczyciel nie stwarza problemu, to i dzieci go nie widzą: ktoś przychodzi tylko raz w tygodniu, a w pozostałe - uczy się w domu, a inni chodzą codziennie.
1) będzie się zwiększać różnica w porównaniu z dziećmi, które na stałe mieszkają w PL i tego nie przeskoczymy
2) dziecko będzie jednak obciążone niemiecką szkołą, więc nie ma sensu przerabiać całego polskiego programu.
Natomiast łatwiej by mi się chyba uczyło z jakąś małą pomocą z zewnątrz, wskazówkami programowymi, żeby ktoś coś podpowiedział itd.
A tak poważnie. Jeśli już posyłacie do niemieckiej szkoły, to musisz się po prostu nastawić na prostowanie tego co szkoła zepsuje. To da ci podstawy programowe do pracy z dziećmi.
1) ktoś co jakiś czas skontrolował postępy młodej, podpowiedział jak i nad czym bardziej popracować
2) wizja kontroli nie pozwoliła mi na totalne rozpasanie, że ocen nie ma, to uczymy się na takim luzie, że w sumie się nie uczymy wcale. Doby nie rozciągnę, a zajęć sporo i niemowlę na jesieni się pojawi, także jakieś narzucone tempo by mnie jednak mobilizowało do regularnej pracy z córką.
Prostowanie będzie, bo pierwsze wrażenie mam takie, że ta szkoła generalnie tylko psuje. Im do niej bliżej, tym mniej mam zapału (za to córka wręcz odwrotnie i jak tu nie skrzywić dziecka...). Może jakiś cud się zdarzy, idziemy jeszcze na spotkanie w prywatnej Montessori, którą otwierają od tego roku, zobaczymy, porównamy. Wnerwia mnie to wszystko.