@Becia dajesz mi nadzieje. Nie wiem jak niepoukladana Ty jestes , ale ja tez jestem a mimo tego mysle o ED ostro! Wczoraj meczylam meza prawie caly wieczor tym [zamiast o owulacji mu opowiadac].
Co myslicie o ED w komitywie z kims? Np w 2 czy 3 rodziny - czy to bez sensu?
I lub albo - emerytowany nauczyciel do wynajecia na kilka godzin tygodniowo przychodzacy do domu - do wspomagania, nie calkowitego nauczania. Hm??
Teoretycznie piszę, ale w praktyce kiepsko mi idzie
Trochę mało we mnie ekshibicjonizmu albo brak wiary w siebie
Co do uczenia z innymi rodzinami to pewnie znowu napisałabym elaborat, czy tak czy nie i pod jakimi warunkami Trochę się boję w takim przypadku parady próżności, w sensie kto lepiej uczy No i światopogląd też ma swoje znaczenie
Ale jakieś przyrodnicze eskapady i spotkania z miłymi wielodzietnymi wchodzą w grę
A korepetycje, czemu nie? Rozważamy naukę języków w ten sposób.
Co myslicie o ED w komitywie z kims? Np w 2 czy 3 rodziny - czy to bez sensu?
To nie jest zły pomysł, stosują to podobnież rodziny w Wielkopolsce, wynajmując wspólnie nauczycielkę. Ale naprawdę, nie święci garnki lepią (choć pewnie są święci garncarze). 0-III to banał, a potem zyskasz pewności siebie i odwagi.
Gdy ksiądz proboszcz był u nas po kolędzie to śmiał się, że dyrektorka szkoły rozmawiała z nim i prosiła, aby jakoś przemówił do mnie, abym zmieniła swój pomysł:bigsmile:
Co do wspólnotowego nauczania...
jestem za wypadami,spotkaniami, wycieczkami, ale wolałabym sama uczyć dzieci w domu z mężem...obserwując nasze dzieci z dziećmi znajomych nawet podczas zabawy wyczuwam niezdrową konkurencję i chęć brylowania.Wspólne spacery, wypady potrafią być ciekawe.
Becia my od półtora roku uczymy j. angielskiego w domu.8 latek sam, a 6 i 4 latka razem-wszystko przez zabawę, bez stresu i sprawdzania co potrafią.Do tego osłuchiwanie z językiem przez oglądanie bajek w tym języku.
Aga 63 -:shocked:
Pro mamo- też zmagam się z moim lenistwem, ale od tych trzech tygodni pracy z naszymi dziećmi zaczyna mnie to wciągać,douczam się i mam inne relacje z dziećmi.
Ja mam takie pytanie. Gdzie trzeba się udać po zgodę, jeżeli chcemy uczyć w domu pięciolatka (zerówka) do szkoły czy do przedszkola?
U nas w szkole nie ma zerówki dla pięciolatków.
ludzie, dzięki za to co piszecie:flowers:
nabieram przy Was odwagi
co do gadania ludzi nieżyczliwych - my jeszcze ED nie zaczęliśmy a już ludziska gadają niestety przebąkneliśmy w rodzinie (znaczy się bratowej mej konkretnie) że mamy taki plan, i dostaliśmy po głowie....że napewno skrzywdzimy nasze dzieci, napewno będą dzikusami...itp itd.
stwierdziliśmy więc, że nic nikomu już mówić nie będziemy, i nawet na pytania nie zamierzamy odpowiadać - niech sobie poczytają, ja nie mam zamiar tracić czasu i nerwów na przekonywanie innych że robię dobrze i napewno nie skrzywdzę swoich dzieci:devil:
Aga, my też nic nie mówimy. jak już wszystko będzie załatwione, wtedy powiemy, że we wrześniu jedziemy na wakacje :bigsmile::bigsmile::bigsmile: i się zacznie :bigsmile::bigsmile::bigsmile:
Jestem po badaniu w poradni.W związku o powrótem ataku u naszego syna, sama pani badająca pedagog( ciepła i serdeczna kobieta) stwierdziła, ze to dobry pomysł dla naszego dziecka.Do tego wiedząc, że po feriach nic się nie da zrobić w związku z ED, zaproponowała nauczanie indywidualne z dojazdem nauczyciela do domu czyli prawie nauczanie domowe. Syn póki co nic nie wie, ale jestem przekonana, że to słuszna decyzja. Nie ukrywam, że to był mój pomysł.Zna naszą sytuację owa kobieta, stąd teraz raczej nas wspiera i pomaga ile się tylko da. Bogu dzięki!!!
Teraz tylko reakcja rodziny i te warczenie... a co tam
Możesz też wystąpić o indywidualny tok nauki, bo szkoła może nie mieć środków na indywidualne. Wtedy będziecie chodzić tylko na jakieś sprawdziany czy jak tam ustalicie ze szkołą.
Wyżej pisałem o indywidualnym, oczywiście miałem na myśli nauczanie indywidualne, w ramach którego nauczyciele przyjeżdżają do dziecka do domu/szpitala i próbują realizować program nauczania (piszę "próbują", bo zawsze twierdzą, że mają za mało godzin; ale co zrobić, uczeń najczęściej nie umie się sam uczyć, a nauczyciel go jakoś nie potrafi tego nauczyć).
W indywidualnym toku nauki wszystko się uzgadnia ze szkołą.
1. Dziecko musi rok być w szkole (można wnioskować wcześniej, ale "w szczególnie uzasadnionych przypadkach" i po choć jednej klasyfikacji â?? we wczesnoszkolnym to by chyba nie przeszło w ciągu roku).
2. Musisz mieć opinię z poradni.
3. Niektórzy będą żądać, by były jakieś powody (specjalne uzdolnienia przedmiotowe, muzyczne, sport itp.), ale prawo tego nie wymaga.
4. Dyrektor określa szczegóły i wyznacza nauczyciela opiekuna.
5. Warunki mogą przewidywać uczęszczanie na wszystkie lub część zajęć, zdawanie dwóch lat w roku itd. No ale z WF, plastyki itd. Cię nie zwolnią, jak w ED.
Jest jeszcze oprócz tego indywidualny program nauki, stosowany w przypadku uczniów szczególnie uzdolnionych.
Oczywiście pisząc "mój pomysł' miałam na myśli ten indywidualny tok,
a nie samą idee ED.
Witku jeśli poradnia taki papier wyda, to szkoła (ze swoją specyfiką pomagania dzieciom z różnymi problemami) nie powinna stawiać oporu. Tylko się zastanawiam, że może nie wydadzą papieru do końca tygodnia, co wtedy?dostanę papier za 2 tygodnie?
do tego dużo zależy od dyrektora szkoły-to z moich doświadczeń
Jeszcze jedno pytanie niezależnie od ED czy indywidualnego toku nauki-czy nauczyciel może być polecony, zaproponowany przeze mnie? czy musi to być nauczyciel z klasy, do której uczeń jest zapisany?
Mowa o trzech różnych typach nauczania. Nie wiem, czy rozróżniasz ITN i nauczanie indywidualne.
W przypadku ED nie ma nauczyciela opiekuna, tylko egzaminator, z zasady ten nauczyciel, do którego klasy dziecko jest przypisane.
W przypadku ITN -- pewnie możesz proponować nauczyciela opiekuna. Nie musi to być nauczyciel, który uczy dziecko, ale decyduje dyrektor.
W przypadku nauczania indywidualnego (nauczyciele jeżdżący do domu) -- nie wiem na pewno, ale po lekturze dyskusji na forach nauczycielskich przypuszczam, że jeździ ten nauczyciel, który się zgodzi, wiele zależy choćby od tego, ile ma godzin w szkole i czy ma jeszcze czas do dyspozycji.
Rozumiem, że się teraz starasz o nauczanie indywidualne.
Ważna różnica: do nauczania indywidualnego trzeba mieć orzeczenie poradni o potrzebie takiego nauczania wydane przez zespół orzekający, a nie opinię. Decyzja o tym trybie następuje więc ze względu na warunki zdrowotne ucznia, nie zaś na wniosek rodziców.
Co do miejsca nauczania -- z zasady odbywa się ono w miejscu pobytu ucznia, ale doprecyzowano również, że:
Zajęcia indywidualnego przygotowania przedszkolnego lub zajęcia indywidualnego nauczania mogą być organizowane odpowiednio:
1) z grupą wychowawczą w przedszkolu lub w oddziale przedszkolnym zorganizowanym w szkole podstawowej, lub z oddziałem w szkole albo
2) indywidualnie w odrębnym pomieszczeniu w przedszkolu lub w szkole, w zakresie określonym w orzeczeniu w odniesieniu do dziecka, którego stan zdrowia znacznie utrudnia uczęszczanie do przedszkola lub szkoły.
Ciekawostka ze strony niepelnosprawni.pl, potwierdzająca doświadczenia ED:
Gdy chęci idą w parze z niewielkimi (albo zerowymi) dysfunkcjami umysłowymi, nauka przebiega szybko, łatwo, a efekty są często o wiele lepsze niż w przypadku nauczania w grupie.
W trybie NI nauczyciel może poświęcić dziecku w zerówce maksymalnie 6 godzin, a w klasach I-III 8 godzin. Tygodniowo.
Pod koniec zeszłego roku słyszałam, że posłowie PIS wystąpią o to, by w tym roku nie posyłano jeszcze pięciolatków do zerówki, ale nie wiem, czy to już upadło, czy jest jeszcze szansa, że moje dziecko nie będzie musiało iść wcześniej do szkoły.
Zastanawiam się, jak powinno brzmieć podanie: wnoszę o spełnianie obowiązku przedszkolnego czy szkolnego poza szkołą/przedszkolem?
Czy mogą mi stawiać jakieś warunki, jakieś sprawdzenie umiejętności dziecka na koniec roku? No bo chyba nie egzamin?
A jak w klasach I-III, czy nie będą egzaminować dziecka, żeby sprawdzić, czy ja go czegokolwiek nauczyłam?
Z poradni psychol.-pedag. muszę dostać opinię w sprawie spełniania obowiązku przedszkolnego poza szkołą (czy w domu) - pytam, bo nie wiem, czy pani w poradni będzie wiedziała jak to nazwać i co ma zrobić. Jestem umówiona z panią pedagog na 1 marca, mam nadzieję, że zdążę ze wszystkimi papierami.
Czy warto iść do pani dyrektor wcześniej, czy dopiero ze wszystkimi papierami z poradni?
Jeśli w poradni jeszcze nikt się nie badał to na pewno najpierw zrobią wielkie oczy i będą prosić o interwencję panią dyrektor. Trzeba to przyjąć ze spokojem i poczekać aż znajdą odpowiednie zarządzenia ministerialne. Przygotuj się też na tłumaczenie każdemu po kolei skąd tak idiotyczny pomysł jak oddzielenie dziecka od grupy rówieśniczej, która jest mu do życia niezbędnie potrzebna.
powodzenia! Ja idę z naszą zerówkowiczką na przyszły rok w najbliższy poniedziałek. Jak wrócę zdam relację:bigsmile:
O to to...Witku, my dostaniemy z poradni orzeczenie o nauczaniu indywidualnym.Z tego co piszesz, to widzę, że korzystniejsze byłoby postaranie się o indywidualny tok nauki, z wybranym nauczycielem.
Jesteśmy dalecy od tego, by go wozić do szkoły na wybrane zajęcia (przerabialiśmy to).
To o czym piszemy potwierdza tez moje myślenie, ze osoby w poradni nie mają pojęcia w ogóle o możliwościach dla dziecka z różnymi trudnościami.
A od tego być powinni.
Teraz widzę, jak czytam, że bez sensu jest moje chodzenie do Poradni psychologiczno-pedagogicznej, kiedy to wystarczyłoby złożyć wniosek o indywidualny tok nauki do dyrektora szkoły.
Komentarz
Co myslicie o ED w komitywie z kims? Np w 2 czy 3 rodziny - czy to bez sensu?
I lub albo - emerytowany nauczyciel do wynajecia na kilka godzin tygodniowo przychodzacy do domu - do wspomagania, nie calkowitego nauczania. Hm??
Teoretycznie piszę, ale w praktyce kiepsko mi idzie
Trochę mało we mnie ekshibicjonizmu albo brak wiary w siebie
Co do uczenia z innymi rodzinami to pewnie znowu napisałabym elaborat, czy tak czy nie i pod jakimi warunkami Trochę się boję w takim przypadku parady próżności, w sensie kto lepiej uczy No i światopogląd też ma swoje znaczenie
Ale jakieś przyrodnicze eskapady i spotkania z miłymi wielodzietnymi wchodzą w grę
A korepetycje, czemu nie? Rozważamy naukę języków w ten sposób.
To nie jest zły pomysł, stosują to podobnież rodziny w Wielkopolsce, wynajmując wspólnie nauczycielkę. Ale naprawdę, nie święci garnki lepią (choć pewnie są święci garncarze). 0-III to banał, a potem zyskasz pewności siebie i odwagi.
Co do wspólnotowego nauczania...
jestem za wypadami,spotkaniami, wycieczkami, ale wolałabym sama uczyć dzieci w domu z mężem...obserwując nasze dzieci z dziećmi znajomych nawet podczas zabawy wyczuwam niezdrową konkurencję i chęć brylowania.Wspólne spacery, wypady potrafią być ciekawe.
Becia my od półtora roku uczymy j. angielskiego w domu.8 latek sam, a 6 i 4 latka razem-wszystko przez zabawę, bez stresu i sprawdzania co potrafią.Do tego osłuchiwanie z językiem przez oglądanie bajek w tym języku.
Aga 63 -:shocked:
Pro mamo- też zmagam się z moim lenistwem, ale od tych trzech tygodni pracy z naszymi dziećmi zaczyna mnie to wciągać,douczam się i mam inne relacje z dziećmi.
U nas w szkole nie ma zerówki dla pięciolatków.
Widzisz ProMamo, mam nawet problem z czytaniem ze zrozumieniem
ludzie, dzięki za to co piszecie:flowers:
nabieram przy Was odwagi
co do gadania ludzi nieżyczliwych - my jeszcze ED nie zaczęliśmy a już ludziska gadają niestety przebąkneliśmy w rodzinie (znaczy się bratowej mej konkretnie) że mamy taki plan, i dostaliśmy po głowie....że napewno skrzywdzimy nasze dzieci, napewno będą dzikusami...itp itd.
stwierdziliśmy więc, że nic nikomu już mówić nie będziemy, i nawet na pytania nie zamierzamy odpowiadać - niech sobie poczytają, ja nie mam zamiar tracić czasu i nerwów na przekonywanie innych że robię dobrze i napewno nie skrzywdzę swoich dzieci:devil:
wrrrrr
ide powarczeć do kuchni w garnki
dzięki za link:bigsmile::bigsmile:
szkoła jest fąfastyczna:bigsmile::bigsmile:
chyba w przyszłości jak Bóg da będziemy do niej chodzić:bigsmile:
>szkoła jest fąfastyczna
>
>
>
>chyba w przyszłości jak Bóg da będziemy do niej chodzić
Zazdroszczę, My mamy do tej szkoły 350km :sad:
Teraz tylko reakcja rodziny i te warczenie... a co tam
W indywidualnym toku nauki wszystko się uzgadnia ze szkołą.
1. Dziecko musi rok być w szkole (można wnioskować wcześniej, ale "w szczególnie uzasadnionych przypadkach" i po choć jednej klasyfikacji â?? we wczesnoszkolnym to by chyba nie przeszło w ciągu roku).
2. Musisz mieć opinię z poradni.
3. Niektórzy będą żądać, by były jakieś powody (specjalne uzdolnienia przedmiotowe, muzyczne, sport itp.), ale prawo tego nie wymaga.
4. Dyrektor określa szczegóły i wyznacza nauczyciela opiekuna.
5. Warunki mogą przewidywać uczęszczanie na wszystkie lub część zajęć, zdawanie dwóch lat w roku itd. No ale z WF, plastyki itd. Cię nie zwolnią, jak w ED.
Jest jeszcze oprócz tego indywidualny program nauki, stosowany w przypadku uczniów szczególnie uzdolnionych.
a nie samą idee ED.
Witku jeśli poradnia taki papier wyda, to szkoła (ze swoją specyfiką pomagania dzieciom z różnymi problemami) nie powinna stawiać oporu. Tylko się zastanawiam, że może nie wydadzą papieru do końca tygodnia, co wtedy?dostanę papier za 2 tygodnie?
do tego dużo zależy od dyrektora szkoły-to z moich doświadczeń
Jeszcze jedno pytanie niezależnie od ED czy indywidualnego toku nauki-czy nauczyciel może być polecony, zaproponowany przeze mnie? czy musi to być nauczyciel z klasy, do której uczeń jest zapisany?
W przypadku ED nie ma nauczyciela opiekuna, tylko egzaminator, z zasady ten nauczyciel, do którego klasy dziecko jest przypisane.
W przypadku ITN -- pewnie możesz proponować nauczyciela opiekuna. Nie musi to być nauczyciel, który uczy dziecko, ale decyduje dyrektor.
W przypadku nauczania indywidualnego (nauczyciele jeżdżący do domu) -- nie wiem na pewno, ale po lekturze dyskusji na forach nauczycielskich przypuszczam, że jeździ ten nauczyciel, który się zgodzi, wiele zależy choćby od tego, ile ma godzin w szkole i czy ma jeszcze czas do dyspozycji.
Rozumiem, że się teraz starasz o nauczanie indywidualne.
Co do miejsca nauczania -- z zasady odbywa się ono w miejscu pobytu ucznia, ale doprecyzowano również, że:
W trybie NI nauczyciel może poświęcić dziecku w zerówce maksymalnie 6 godzin, a w klasach I-III 8 godzin. Tygodniowo.
Zastanawiam się, jak powinno brzmieć podanie: wnoszę o spełnianie obowiązku przedszkolnego czy szkolnego poza szkołą/przedszkolem?
Czy mogą mi stawiać jakieś warunki, jakieś sprawdzenie umiejętności dziecka na koniec roku? No bo chyba nie egzamin?
A jak w klasach I-III, czy nie będą egzaminować dziecka, żeby sprawdzić, czy ja go czegokolwiek nauczyłam?
Z poradni psychol.-pedag. muszę dostać opinię w sprawie spełniania obowiązku przedszkolnego poza szkołą (czy w domu) - pytam, bo nie wiem, czy pani w poradni będzie wiedziała jak to nazwać i co ma zrobić. Jestem umówiona z panią pedagog na 1 marca, mam nadzieję, że zdążę ze wszystkimi papierami.
Czy warto iść do pani dyrektor wcześniej, czy dopiero ze wszystkimi papierami z poradni?
Proszę o odpowiedź i z góry dziękuję!
Jeśli w poradni jeszcze nikt się nie badał to na pewno najpierw zrobią wielkie oczy i będą prosić o interwencję panią dyrektor. Trzeba to przyjąć ze spokojem i poczekać aż znajdą odpowiednie zarządzenia ministerialne. Przygotuj się też na tłumaczenie każdemu po kolei skąd tak idiotyczny pomysł jak oddzielenie dziecka od grupy rówieśniczej, która jest mu do życia niezbędnie potrzebna.
powodzenia! Ja idę z naszą zerówkowiczką na przyszły rok w najbliższy poniedziałek. Jak wrócę zdam relację:bigsmile:
Jeśli szkoła nie ma specjalnych wymagań co do kształtu takiego podania to tu są odpowiednie w pdf.
Jesteśmy dalecy od tego, by go wozić do szkoły na wybrane zajęcia (przerabialiśmy to).
To o czym piszemy potwierdza tez moje myślenie, ze osoby w poradni nie mają pojęcia w ogóle o możliwościach dla dziecka z różnymi trudnościami.
A od tego być powinni.
Teraz widzę, jak czytam, że bez sensu jest moje chodzenie do Poradni psychologiczno-pedagogicznej, kiedy to wystarczyłoby złożyć wniosek o indywidualny tok nauki do dyrektora szkoły.
No ....chyba, że się mylę???