Argument przesladowan z jednej strony smieszy, z drugiej straszy. Bardzo wygodny, bo wszystko pod przesladowania podciagnac mozna, ale niebezpieczny, sekciarski, tworzy wlasnie jakies tam odizolowane grupy, ktore nie potrzebuja Kosciola i jego nauki do kontaktow z Bogiem.
Neokatechumenat nie jest sekta. I nie jest zamknięty. Statut drogi czyli to co jest na kolenych etapach moze kupic i przeczytac kazdy.
A przeczytac to nie znaczy przeżyć. Tak naprawdę to chodzi o to żeby pelnic wole Boza w życiu i miec z nim relacje osobowa. Relacje miłości i modlitwy.
Ale ja o czym innym mowie. Nie p przesladowaniach tylko o "przesladowaniach". Podciaganie pod to co tylko sie da, po to wlasnie, zeby stworzyc poczucie zagrozenia? Odosobnienia? Slyszalam juz od neonow, ze wymaganie przestrzegania przepisow to wlasnie przesladowania.
@Maciejka "A neo czesto operuje tym pojeciem ztcw doginajac je jak akurat pasuje."
To dość poważne oskarżenie. NEO operuje, czy niektórzy z jego członków? I co to w ogóle znaczy "NEO operuje"? Skąd masz taką wiedzę, rozmawiałaś z całym NEO czy z jego wszystkimi członkami? Bo ja nie. A jestem "w środku", jakby nie patrzeć.
Olesia mam i mialam neonow w najblizszym otoczeniu, wiec niejednego sie czlowiek nasluchal. A i sam Kiko chetnie operuje slowem "przesladowania". W dobie internetu tez nie jest ciezko dojsc do roznych informacji.
@Agnicha no wlasnie widze jak to "sluchaja Kosciola", he, he. Tyle lat i nadal w lesie z dopasowaniem przepisow. Bo to przesladowanie przeciez. Z mojej strony koniec, jakby co to przestrzegalam.
Ja tylko do frazy,ktorej uzyla Olesia-"bycie NA MISJI w rodzinie." Dla mnie sam ten tekst obrazuje sposob myslenia,obowiazujacy w neo. Jesli stawiasz wspolnote przed rodzina,jest ok. Inaczej rodzina jest bozkiem. Ewentualnie mozesz sie zajac swoja rodzina,zwlaszcza jak malzonek nie bedacy w neo sie buntuje,no ale wtedy to jestes na misji...
Adalbert,w BB rok temu zalecenia o ktorych wspominasz mieli gleboko w odwloku.
Argument przesladowan z luboscia przytaczany byl rowniez we wspolnocie w ktorej bylam
Eucharystie otwarte? Nie rozsmieszajcie mnie. Dwa razy od nas katechisci wyprosili ludzi z zewnatrz-klerykow.
@E.milia - wiesz doskonale, że nie jestem w fanklubie NEO, mimo że jestem w NEO. Ale to zupełnie inna historia.
"Misja w rodzinie" - tak nazywa się to, co teraz przeżywam. Wszyscy przynajmniej od razu wiedzą o co chodzi. Zupełnie nie boli mnie ta nazwa. Jest prawdziwa. I tyle. Każdy ma jakąś swoją "misję" w końcu. A jak ktoś szuka drugiego dna i chce się uczepić, to każde słowo bedzie dobre. Dla mnie jest to po prostu bycie w rodzinie bez takiej ilości spotkań jak normalnie, skupienie się na budowaniu jedności, a nie siebie. I zwrócenie uwagi wielu (których także poza NEO pełno), że rodzina jest PRZED wspólnotą.
Emilia, może ja miałam więcej szczęścia ale we wspólnotach w których byłam i jestem obecnie nie było czegoś takiego. A z neokatechumenatem jestem związana przez prawie dwadzieścia lat więc pewnie nie jestem obiektywna.
Zalecena kard Anriza stosowalismy. Do nas z eucharystii nikogo nigdy nie wyproszono a nierzadko mamy gości Ale wszędzie gdzie są ludzie tam są i bledy.
Czyli może spaść na podłogę ....? Co wtedy ? Słyszałem ( czy to może być prawda ???) - ze potem się zwyczajnie sprząta np. odkurzaczem. A może to ściema ?
A może ten chleb to jednak wcale nie jest Ciałem Pańskim ? Wtedy problem znika
Ten domowy zakalec ma w składzie wodę i mąkę, tak samo zresztą jak hostia, i też jest wypiekany @E.milia a czym ci tak zalazl za skórę neokatechumenat, że taka zgorzkniala jesteś? Bo pamiętam twoje wpisy sprzed kilku lat i w innym tonie były? Bez złośliwości pytam
Żałuję, że ożywiłam akurat ten wątek. Zrobiłam to trochę bezrefleksyjnie, szukając w tematach wątku słowa "neokatechumenat". Mogłam założyć własny, a tak sprowokowałam niepotrzebną dyskusję.
Przykłada się szczególną wagę, aby okruchy, jeśli takie są, bo e dobrze wypieczonym chlebie nie ma, nie spadały. Jeśli jednak tak się stanie, podnosi się i spożywa.
Ori, my w tej samej parafii byli ale list anriza czytalam i z tego co pamiętam. , a pamięć mnie nie zawodzi jeszcze to stosowali. Proboszcz pilnowal posłuszeństwa. Zmienilismy wtedy postawę przy przjmowaniu komunii, jedna niedziele w miesiącu obowiązek uczestnictwa we mszy w parafii. nie było o wtedy Eucharystii we wspolnocie. I Baranku Boży weszło na stałe juz.
W kwestii okruchów - wiadomo, że spadają na podłogę. Pamiętam jednego pana, który wytarł rękę we włosy na brodzie, więc pewnie coś w tej brodzie zostało.
Z drugiej jednak strony, to, co spożywamy, też nie zamienia się w fiołki.
Zwrot ku tradycyjnej liturgii w krajach Zachodu : powolny i stopniowy, ale zdecydowany liczba odprawianych Mszy tradycyjnych podwoiła się w ostatnim dziesięcioleciu. Trend jest wyraźny. Powolny i stopniowy, ale zdecydowany. Młodzi porzucają Novus Ordo, i coraz liczniej kierują się w stronę Mszy tradycyjnej.
Miny wielu może i nie byly szczęśliwe., ale nie o subiektywne uczucie szczescia tu chodzi. I pamiętam ze krzywo czy też prosto w naszej wspólnocie do wytycznych stosowali się natenczas.
Komentarz
A przeczytac to nie znaczy przeżyć.
Tak naprawdę to chodzi o to żeby pelnic wole Boza w życiu i miec z nim relacje osobowa. Relacje miłości i modlitwy.
A neo czesto operuje tym pojeciem ztcw doginajac je jak akurat pasuje.
"A neo czesto operuje tym pojeciem ztcw doginajac je jak akurat pasuje."
To dość poważne oskarżenie.
NEO operuje, czy niektórzy z jego członków?
I co to w ogóle znaczy "NEO operuje"? Skąd masz taką wiedzę, rozmawiałaś z całym NEO czy z jego wszystkimi członkami?
Bo ja nie. A jestem "w środku", jakby nie patrzeć.
W dobie internetu tez nie jest ciezko dojsc do roznych informacji.
Z mojej strony koniec, jakby co to przestrzegalam.
Adalbert,w BB rok temu zalecenia o ktorych wspominasz mieli gleboko w odwloku.
Argument przesladowan z luboscia przytaczany byl rowniez we wspolnocie w ktorej bylam
Eucharystie otwarte? Nie rozsmieszajcie mnie. Dwa razy od nas katechisci wyprosili ludzi z zewnatrz-klerykow.
Ale to zupełnie inna historia.
"Misja w rodzinie" - tak nazywa się to, co teraz przeżywam. Wszyscy przynajmniej od razu wiedzą o co chodzi. Zupełnie nie boli mnie ta nazwa. Jest prawdziwa. I tyle. Każdy ma jakąś swoją "misję" w końcu.
A jak ktoś szuka drugiego dna i chce się uczepić, to każde słowo bedzie dobre.
Dla mnie jest to po prostu bycie w rodzinie bez takiej ilości spotkań jak normalnie, skupienie się na budowaniu jedności, a nie siebie. I zwrócenie uwagi wielu (których także poza NEO pełno), że rodzina jest PRZED wspólnotą.
Zalecena kard Anriza stosowalismy. Do nas z eucharystii nikogo nigdy nie wyproszono a nierzadko mamy gości
Ale wszędzie gdzie są ludzie tam są i bledy.
Co wtedy ?
Słyszałem ( czy to może być prawda ???) - ze potem się zwyczajnie sprząta np. odkurzaczem. A może to ściema ?
A może ten chleb to jednak wcale nie jest Ciałem Pańskim ? Wtedy problem znika
@E.milia a czym ci tak zalazl za skórę neokatechumenat, że taka zgorzkniala jesteś? Bo pamiętam twoje wpisy sprzed kilku lat i w innym tonie były? Bez złośliwości pytam
Z drugiej jednak strony, to, co spożywamy, też nie zamienia się w fiołki.
liczba odprawianych Mszy tradycyjnych podwoiła się w ostatnim dziesięcioleciu.
Trend jest wyraźny. Powolny i stopniowy, ale zdecydowany. Młodzi porzucają Novus Ordo, i coraz liczniej kierują się w stronę Mszy tradycyjnej.
http://gloria.tv/media/3FoiXMaKMDj
Boże młyny mielą wolno, ale dokładnie
po co nam nowe jak mamy stare i sprawdzone
I pamiętam ze krzywo czy też prosto w naszej wspólnocie do wytycznych stosowali się natenczas.