Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Minusy edukacji domowej

11415171920

Komentarz

  • Pół dzionka minęło pod hasłem: dokumentacja projektu. Katecheza przez to została przełożona na później. Wrrr...
  • image

    Tak trochę nie na temat ale minusy są wszędzie...
  • Nie w temacie ale chciałam się spytać:

    @katarzyna Gdzie chodzi Twoja córka na gimnastykę? Ciekawi mnie w ogóle ile takie coś kosztuje. Od kiedy zaczęła chodzić? Może być na priv.
    Pytam, bo kiedyś chciałabym dzieciaki posłać na próbę. Ortopeda powiedział pół żartem pół serio że będą gimnastyczkami bo warunki mają świetne... a że tańczyć uwielbiają to może kiedyś zaproponujemy.


  • edytowano maj 2014
    @camille - młoda chodzi od września na zajęcia z gimnastyki artystycznej prowadzone przez lokalny klub sportowy w rejonowej podstawówce. Zajęcia raz w tygodniu po godzinie. Koszt bez zniżek licząc chyba 60 zł za miesiąc. Jak zaczęła chodzić to nie miała jeszcze skończonych 5 lat. Pani trener trochę kręciła nosem, bo to zajęcia dla dzieci szkolnych niby, ale jak oceniła warunki i zdyscyplinowanie dziewczęcia, to stwierdziła, że może przychodzić. Na dzień dzisiejszy, choć najmłodsza w grupie, nie odstaje na minus od koleżanek.
  • ja bym chciała 6 latka wysłać na gimanstykę sportową lub inny sport, bo wysportowany jest bardzo i ewidentnie ma do tego predyspozycje
  • to może ja ci napiszę czemu napewno bym się nie zdecydowała na edukację domową:)
    -po pierwsze dlatego ze nie jestem nauczycielką i nie mam do tego przygotowania. Nie umiem uczyć:)
    Dużo uczyłam się w domu ze starszym synem, pomagałam mu w przygotowaniu do konkursów itp, w angielskim który dosyć dobrze znam, cały czas we wspólpracy z jego nauczycielką. Ale absolutnie nie podjęłabym się całościowej edukacji dzieci.
    -no po drugie to nie mam na to czasu:)
    -poza tym ja akurat nie widzę powodu żebym miała go nie posyłać do szkoły. Mamy bardzo udaną szkołę ("zwykłą" rejonową) i pomimo że obawiałam się "jak to będzie" trafił na świetne nauczycielki (I-III, zobaczymy co dalej), fajną klasę i dobrych kolegów. Gdyby szkoła była jakaś beznadziejna to pewnie byśmy szukali lepszej szkoły.
  • moja Przyjaciółka zdecydowała się na ED - kibicuję jej, choć sama nie odważyłabym się, poza tym jestem zadowolona ze szkoły.
    Zapytać chciałabym tylko "doświadczonych" osób - co sądzicie o rozpoczęciu nauczania domowego w przypadku ucznia który będzie  w klasie szóstej (czyli ma przed sobą test szóstoklasisty ) , pół biedy on, jego siostra będzie po raz pierwszy na ED w klasie III gim... zastanawiam się nad tym... Dzieci są chętne do nauki, muzykalne - nawiasem mówiąc - mają kontakt więc też z młodzieżą w szkołach muzycznych.
  • @Pola, jeżeli dzieci są chętne do nauki to nigdzie lepiej się nie nauczą jak właśnie w systemie ED.

     Ja zaczynałam z synem w klasie 6, teraz jest w II gim, i stwierdzam, że pomimo jego wrodzonego braku zapału do nauki, jest z tym coraz lepiej, tzn. uczy się coraz chętniej i coraz szybciej, chociaż i tak nie do końca mnie zadowala, he, he. Syn też chodzi do sm.

    A jeżeli dziecko jest chętne do nauki, zdolne, nawet bym sie nie zastanawiała na miejscu Twojej koleżanki. Życz jej powodzenia!
  • Zamiast z minusem, z kolejnym plusem wyskoczę: uwielbiam, jak mąż wyklady z historii dzieciom robi. 8->
  • ale powiedzcie jak równocześnie uczyć na poziomie gimnazjum matematyki, polskiego, historii, języków itp przez jedną osobę? To musi być jakaś mega gigantka naukowa ta osoba. Ja skończyłam klasę mat fiz w liceum zdawałam maturę z matematyki a nie potrafię rozwiązać wszystkich zadań do kangura na poziomie podstawówki. To jak ja bym miała matmy uczyć:)?
    Ja bym chętnie zapytała od drugiej strony- dlaczego te osoby nie chcą posłać dzieci do szkoły, tzn co takiego jest w szkołach czego nie akceptują?
  • dlatego wizja uczennicy gimnazjum, która marzy o medycynie trochę mnie przeraża -  musi dobrze zdać  egzamin gimnazjalny, żeby otrzymać tę nieszczęsną ilość punktów żeby dostać się na dobry biol-chem (ok. 167-170  pkt w mojej okolicy)
    Dodam, że staram się wspierać ją jak mogę - materiałami mojego syna, może poproszę moją Panią z biologii (świetną zresztą) żeby ją sprawdziła raz na jakiś czas...

    A może jestem w błędzie obawiając się?

  • Może ED zakłada pracę nad sobą rodziców, którzy się ciągle dokształcają, ale też szukają osób z rodziny i poza, które pomogą dziecku. Ciekawe jest doświadczenie odświeżania wiadomości ze szkoły i pójścia nieutartą ścieżką. Niedawno rozmawiałam z panią, która pisze pracę naukową nt. porównania kształcenia uczniów zdolnych przez szkołę i w ED. Zwróciła uwagę na roport NIK z 2007 r. nt. indywidualizacji nauczania (można odszukać w internecie) - szkoły nie mają  się czym pochwalić w tym względzie, poza pojedyńczymi wyjątkami w skali kraju.
  • edytowano czerwiec 2014
    @Pola
    dobrze zdać egzamin gimnazjalny to raczej kwestia przypadku, tu trzeba więcej szczęścia niż realnych umiejętności, dlaczego nie spinałabym sie tak przed tym testem gim. Istotna jest oczywiście technika zdawania, co można wyćwiczyć robiąc testy.

    Następnie, do szkoły średniej liczą się też oceny na świadectwie.

    A już najbardziej to liczyłby się jakiś wygrany konkurs przedmiotowy organizowany przez kuratorium. Laureat dostaje się wszędzie bez dwóch zdań, niezależnie od tego jak poszedł mu test gim. Nawet dla finalisty, tzn. takiego, który dostał się do etapu wojewódzkiego, ale nie został laureatem, są dodatkowe punkty przy rekrutacji. Dlatego warto spróbować w takim konkursie np. z chemii, z biologii, fizyki czy z matematyki. Konkurs zaczyna się w październiku, dziecko na ED ma czas, żeby się przygotować, są dostępne zestawy zadań w internecie z poprzednich lat konkursu itp.
  • ale powiedzcie jak równocześnie uczyć na poziomie gimnazjum matematyki,
    polskiego, historii, języków itp przez jedną osobę? To musi być jakaś
    mega gigantka naukowa ta osoba. Ja skończyłam klasę mat fiz w liceum
    zdawałam maturę z matematyki a nie potrafię rozwiązać wszystkich zadań
    do kangura na poziomie podstawówki. To jak ja bym miała matmy uczyć:)?
    Ja
    bym chętnie zapytała od drugiej strony- dlaczego te osoby nie chcą
    posłać dzieci do szkoły, tzn co takiego jest w szkołach czego nie
    akceptują?
    ---------------------
    Wcale nie trzeba być gigantem, przecież gimnazjum to dawna podstawówka 8-klasowa. Ja dokształcam się razem z dziećmi, szczególnie z przedmiotów humanistycznych.

    W szkole nie akceptuję:
    - starty czasu na niepotrzebne rzeczy, aktywnych metod nauczania
    - braku dyscypliny
    - ideologizacji nauczania, np. KK to zacofanie, ewolucja, wielki wybuch, cudowna UE, globalne ocieplenie itp.
  • edytowano czerwiec 2014
    Ania 77 - Nie łapię, czemu człowiek po maturze nie miałby ogarnąć wiedzy na poziomie gimnazjum i przekazać jej dziecku. Jeśli gimnazjalista jest w stanie przyswoić tyyyyyle informacji, to dorosły tym bardziej. Ze szczegółów się dokształcić i tyle. Poza tym dzieci w ED uczą się dużo samodzielnie.

    A od drugiej strony - ED powinno być wyborem pozytywnym, to znaczy - to jest dla nas jako rodziny i dla naszych dzieci najlepsze. Dla niektórych najlepsza jest szkoła, nie wnikam, nie zarzekam się.
  • A od drugiej strony - ED powinno być wyborem pozytywnym, to znaczy - to
    jest dla nas jako rodziny i dla naszych dzieci najlepsze. Dla niektórych
    najlepsza jest szkoła, nie wnikam, nie zarzekam się.
    -----------------------
    No sorki, ale wyborem pozytywnym jest też unikanie rzeczy złych czyli szkoły w obecnym wydaniu, i nie przekonasz mnie.
  • edytowano czerwiec 2014
    Jeszcze dorzucę, że rodzic dziecka w ED jest w lepszej sytuacji, niż rodzic dziecka chodzącego do szkoły - rodzic uczący sam dziecko, ciągle dokształca się w tym, co zapomniał i jest w stanie wytłumaczyć zagadnienie dziecku. Natomiast wielu rodziców dzieci 'szkolnych' polega, gdy nagle dziecku trzeba pomóc w trudniejszym zadaniu. Taki rodzic nie jest na bieżąco z materiałem i gubi się - nagle dziecku trzeba korepetycji, bo rodzice nie są 'w temacie".
  • Tak właśnie, AnkaAso. Rodzic na ED jest nie tylko w temacie, ale wie jaką metodę nauczania zastosować, aby do tego konkretnego dziecka dotarło.
  • Ja po pierwszym roku w ED nadrobiłam zaległości edukacyjne z podstawówki  :D My już po egzaminach, młodzież cała szczęśliwa z systemu w jakim się obecnie uczą.  
  • tzn ja jestem zadowolona ze szkoły. Nauczycielkę synek ma bardzo dobrą, mądrą, ciepłą osobę, wierzącą:) (bynajmniej nie wciskającą kitu dzieciom) w statucie szkoły mają zapisane wychowanie w duchu wartości chrześcijańskich. Poprostu nie widzę specjalnych minusów. Napewno nie aż takich żebym miała ich uczyć w domu (kiedy....? po pracy , zamiast obiadu? Co by robili jak nas nie ma? sami siedzieli?)
  • edytowano wrzesień 2014
    .
  • Nie chodzi też tylko o wykładanie, ale również o przyswajanie wyłożonego materiału i kontrolę. Właśnie ta kontrola z natury rzeczy współczesnej szkoły, nastawionej na nie-wiadomo-co, bardzo szwankuje.
  • a jak dzieci reagują na taki pomysł- tzn na to że nie będą chodziły do szkoły? Bo mój bardzo szkołę lubi.
    Jukaa zamiast pracy to wiesz jakby jedzonko i ubranko samo spadało sobie z nieba to może:) ale jakoś nie chce spadać, paskudne.
    Napewno w szkole są lepsi i gorsi nauczyciele, sami mieliśmy lepszych i gorszych. Ja uważam że u nas brakuje tego żeby jakoś premiowani byli dobrzy nauczyciele- a w sumie to że ktoś się bardzo przykłada wynika tylko z jego dobrej woli, nic z tego nie ma przecież.
  • a jak dzieci reagują na taki pomysł- tzn na to że nie będą chodziły do szkoły?
    --------------------------------
    Normalnie, przyjmują to do wiadomości i nie chodzą do szkoły.
  • Jak reagują? Ależ krzyczą co rano, płaczą i błagają o możliwość pójścia do szkoły, ale my je przykuwamy do krzeseł.

    :)

    Normalnie reagują, zadowolone są bardzo. Lubimy być razem. Życie towarzyskie mamy bogate.
  • pomijając wszystko to co teraz się dzieje z programem szkół szczególnie średnich to jest jakiś czeski film, to że już w II klasie nie ma prawie żadnych przedmiotów poza kierunkowymi.
    Ja zapytałam o to jak reagują, bo np mój "najśredniejszy" już pół roku żyje tym że "idzie do pierwszej klasy". To jest dla niego taki ważny myślę próg w życiu, że wychodzi z przedszkola w "samodzielność", bardzo na to czeka, nastawia się i to jest wielkie dla niego przeżycie.
    Narazie odpukać w mojej podmiejskiej szkole rejonowej nie wydarzyło się nic co by miało nas zniechęcić żeby dzieci tam się uczyły. My jesteśmy zadowoleni i dzieci też.
    Ponieważ temat był "minusy" dla mnie takimi minusami są:
    - to że nie każdy rodzic umie uczyć , ma wiedzę i umiejętności żeby wiedzę przekazać - może to wstyd ale ja naprawdę nie byłabym w stanie uczyć przedmiotów ścisłych typu matematyka i fizyka, nie mam zdolności
    -to że chyba faktycznie jeden z rodziców musiałby nie pracować, no bo cięzko to inaczej mi sobie wyobrazić
    -i ja nie wiem czy dzieci na tyle by mnie słuchały- tzn czy sprawdzian który "robi mama" byłby na tyle "batem" żeby się uczyły?
    - i to co jest dla mnie plusem szkoły- poza przyjaźniami i tego typu atrakcjami- że dzieci uczą się żyć w grupie różnych ludzi, umieć sobie radzić w rozmaitych sytuacjach "międzyludzkich" z jakimi mogą się spotkać- będąc w grupie wielu innych dzieci.
  • minus ED? - przez ostatni rok syn od nikogo nie oberwal, z nikim sie nie bil, nikt go nie upokarzal, przed nikim nie musial sie ukrywac mimo przebywania w grupie wielu innych dzieci zwlaszcza tych z ed.
    Minus to tez spotkania z innymi rodzinami z ed - zapalaja czlowieka swoim pomyslem na zycie lub pasjami. Potem sie czlowiek zastanawia gdzie tu konia wstawic. :-))
    Ed nie jest dla kazdego. Zawsze mozna sprobowac zeby potem nie zalowac ze sie nie sprobowalo. :-)
  • OT
    @ziwa, mam wrażenie, że cię ze sto lat na forum nie widziałam :) pozdrawiam cieplutko :)
  • To dokształcanie się to niekoniecznie jest minus. Ja to jako plus widzę. 
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.