nie widzę sensu upominania niewierzących. Im to mogę jedynie w jakiś sposób pokazać wartość wiary w Boga albo moralnego życia. Upominać to trzeba ludzi którzy twierdzą że są wierzący a żyją w sposób odmienny. ----------------------
Widzisz Odrobinka, a ja akurat pomyślałam o moim bracie... Twierdzi, że niewierzący jest... życie mu się pokomplikowało... I z nim nie raz rozmawiam, no upominam, mówię o zbawieniu, potępieniu... Mam nadzieję, ze kiedyś odżyje w nim to co było czyli życie sakramentalne.
@Savia Ale mówienie o zbawieniu czy potępieniu i rozmawianie z kimś o Bogu to chyba co innego niż upominanie.
Upominanie dotyczy grzechu, a trudno mówić o grzechu w stosunku do ludzi niewierzących, bo grzechu to trzeba mieć świadomość.
No nie będę upominać ateistki która używa antykoncepcji hormonalnej, używając terminologii grzechu i zbawienia. Mogę jej powiedzieć że moim zdaniem to niemoralne, ale nie mogę jej powiedzieć że grzeszy.
ATSD smutno musi być w nic nie wierzyć. Tak się zatanawiam czym wówczas motywować swoją moralność. Skoro i tak się zniknie...
I nie trzeba być wcale hedonistą w takim przypadku. No ale smutno mieć świadomość, że się przeminie i pozostanie jedynie we wspomnieniach zstępnych i to pewnie do któregos pokolenia wprzód.
Hmmm chyba bym wtedy bardzo starała się być kimś nieprzeciętym żeby nie ulec zapomnieniu, żeby moje życie cokolwiek znaczyło.
Czasem mam takie wątpliwości, choć łapię wtedy za różaniec.
W sumie łatwiej człowiekowi jest wierzyć. Wtedy faktycznie wystarcza to ciche życie. Trudno tylko uwierzyć i dlatego to ogromna łaska jest.
@Odrobinka w głębi serca czuję, że mój brat tylko mówi, ze nie wierzy, a tak naprawdę jest tak zamotany, ze nie widzi wyjścia... I to co robię jest upominaniem, które sprowadza się do głębszych rozmów. Nie mniej, formalnie jest niewierzący.
@Odrobinka, zgadzam się. I zaznaczam, że upominam (mam świadomość znaczenia słowa). Nie będę pisać w czym bo to jest jego prywatna rzecz, której nie godzi się wywlekać. Napisałam o tym, gdyż jest to przykład na brak algorytmu. Można upominać zdeklarowanego niewierzącego i jeszcze widzieć w tym sens.
@Odrobinka rozumiem, co napisałaś, ale wiesz, tak na wszelki wypadek Ci napiszę, że Ty nawet prowadząc to 'ciche życie' jesteś już kimś nieprzeciętnym i Twoje życie znaczy nie tylko 'cokolwiek' ale bardzo bardzo wiele
Co do Chrztu, to moim zdaniem każde dziecko ma do niego prawo, nawet rodziców żyjących w kokubinacie. Np chrzci się dzieci w DD, chociaż nie ma pewności czy przyszli rodzice adopcyjni bedą ludzmi głęboko wierzącymi.
Co do Chrztu, to moim zdaniem każde dziecko ma do niego prawo, nawet rodziców żyjących w kokubinacie. Np chrzci się dzieci w DD, chociaż nie ma pewności czy przyszli rodzice adopcyjni bedą ludzmi głęboko wierzącymi.
-------------------
To prawdo, ze każde dziecko ma prawo do chrztu, do zbawienia.
Tyle,że chrzczący rodzice zobowiązują się wychować dziecko po katolicku.
Kapłan: - Prosząc o chrzest dla Waszych dzieci przyjmujecie na siebie obowiązek wychowania ich w wierze, aby zachowując Boże przykazania, miłowały Boga i bliźniego, jak nas nauczył Jezus Chrystus. Czy jesteście świadomi tego obowiązku?
Rodzice dziecka: - Jesteśmy świadomi.
Kapłan: - A wy, Rodzice chrzestni, czy jesteście gotowi pomagać rodzicom tch dzieci w wypełnianiu ich obowiązku?
Rodzice chrzestni: - Jesteśmy gotowi.
Jak ludzie żyjący w konkubinacie, często jeżdżący po KK, mają wychować po katolicku, skoro tę naukę odrzucają?
Kapłan: Drodzy rodzice i chrzestni. Przyniesione przez was dzieci otrzymują z miłości Bożej przez sakrament chrztu nowe życie z wody i z Ducha Świętego. Starajcie się wychować je w wierze tak, aby zachować w nich to Boże życie od skażenia grzechem i umożliwić ich ustawiczny rozwój. Jeśli więc, kierując się wiarą, jesteście gotowi podjąć się tego zadania, to wspominając swój własny chrzest, wyrzeknijcie się grzechu i wyznajcie wiarę w Jezusa Chrystusa. Jest to wiara Kościoła, w której wasze dzieci otrzymują chrzest.
Jak to połaczyć z konkubinatem? Może jest inna formuła?
Nie napisałam i nie uważam, że nauczanie religii jest na złym poziomie - sa rózni katecheci, taj jak są wszyscy nauczyciele - lepsi gorsi. Ani nie mówię że dzieci są tępe, wręcz przeciwnie jeśli ktoś chodził na religię to coś powinno mu zostać, jakaś wiedza, na temat wiary i Kościoła, nie sama wiara. Na tej podstawie (mówię o ludziach którzy odeszli od Kościoła świadomie) mogę oczekiwać od takiej osoby, że nie obrazi się na mnie jeśli nie przyjdę na wesele i ślub, który raczej jest uroczystością radosną w Wielkim Poście ani nie będę się cieszyć z jego życia wbrew przykazaniom. Jeżeli dzieci i młodzież lekcje religii olewają to raczej winiłabym rodziców, którzy przy Chrzcie deklarowali wychowanie po katolicku, a później dzieci z religii wypisują albo pozwalają na to, żeby religię traktować jako gorszy przedmiot. Przecież to takie modne z Kościoła się pośmiać albo skrytykować.
Nie oczekuję również odpowiedzialności takiej osoby wobec wspólnoty Kościoła, ale my jako członkowie tej wspólnoty jesteśmy za innych ochrzczonych odpowiedzialni i powinniśmy się za tą osobę modlić, a nawet upomnieć.
@Savia, wiem o tym ale nie wyobrażam sobie żeby dzieciaki z DD często bardzo chore i żyjące krótko nie mialy szans na zbawienie. Dzieci mają rodziców chrzestnych, którymi najczęściej są pracownicy placówki.
Mam w rodzinie parę żyjącą w konkubinacie i nie ukrywam, że cieszyłam się na wieść, że ochrzczą swojego syna, czy żeby chrzest był ważny rodzice muszą złożyć tą deklarację?
@Aga85 deklaracja nie ma wpływu na sam chrzest, ale jeśli składają ją ludzie żyjący w konkubinacie to jest jawnym i karygodnym kłamstwem. I jeszcze ci ludzi przyjmą Pana Jezusa w Komunii Św.
@Savia rodzice nie muszą przystępować do komunii, tylko chrzestni. Rodzice może mogliby "nie przyjąć" tego obowiązku...skoro i tak nie zamierzają kontynuować.
@hipolit pisałyśmy tu o konkubinacie gdy nie ma przeszkód do zawarcia związku małżeńskiego tylko dynda im to, a znam niestety takich. Przynajmniej ja o tym piszę.
Rozumiem jak są trudności... rozumiem, jak jedno się stara, a drugie ślubu nie chce i wtedy temu pierwszemu zależy na chrzcie...
Przepraszam jeśli to niejasno padło. Ten wątek obfituje od samego początku w niedomówienia. Wszak miałam już problem, która chce rozwodnika, a która nie :-)
Też znam takie przypadki i wiem że nie było tak że poszli do swojej parafii i od razu załatwili chrzest tylko były dłuższe poszukiwania księdza który się zgodzi. Ksiadz w takim wypadku ma prawo odmówić natomiast dzieciom rodziców po rozwodzie którzy nie mogą zawrzeć ślubu kościelnego chrzest jest udzielany bez problemu.
@Maura, pytałaś, czemu nie upominać do skutku. Nie rozumiem tego pytania. Wcześniej wyrażałaś frustrację ewentualnym natręctwem upominającego. Każda sytuacja jest inna. Mam na myśli, że wystarczy, że raz dam znać komuś do zrozumienia, jak widzę jego postępowanie, żeby stało się to dla niego jasne i w naszej relacji będzie to na pewno jakimś punktem zwrotnym, czy w jego postępowaniu, nie wiem.
U mnie w dalszej rodzinie była sytuacja, że proboszcz zapytał rodziców, czemu mianowicie chcą chrzcić dzieci, skoro nie chodzą do kościoła. I wyszło, że proboszcz się czepia i chce kontrolować... Nie odpowiedzieli nawet sami sobie na to pytanie... (
Komentarz
edit. spóźniłem się ciut z wpisem
sposób pokazać wartość wiary w Boga albo moralnego życia. Upominać to
trzeba ludzi którzy twierdzą że są wierzący a żyją w sposób odmienny.
----------------------
Widzisz Odrobinka, a ja akurat pomyślałam o moim bracie... Twierdzi, że niewierzący jest... życie mu się pokomplikowało... I z nim nie raz rozmawiam, no upominam, mówię o zbawieniu, potępieniu... Mam nadzieję, ze kiedyś odżyje w nim to co było czyli życie sakramentalne.
To kolejny przykład na brak algorytmu
rozumiem, co napisałaś, ale wiesz, tak na wszelki wypadek Ci napiszę, że Ty nawet prowadząc to 'ciche życie' jesteś już kimś nieprzeciętnym i Twoje życie znaczy nie tylko 'cokolwiek' ale bardzo bardzo wiele
rodziców żyjących w kokubinacie. Np chrzci się dzieci w DD, chociaż nie
ma pewności czy przyszli rodzice adopcyjni bedą ludzmi głęboko
wierzącymi.
-------------------
To prawdo, ze każde dziecko ma prawo do chrztu, do zbawienia.
Tyle,że chrzczący rodzice zobowiązują się wychować dziecko po katolicku.
Kapłan:
- Prosząc o chrzest dla Waszych dzieci
przyjmujecie na siebie obowiązek wychowania ich w wierze, aby zachowując
Boże przykazania, miłowały Boga i bliźniego, jak nas nauczył Jezus
Chrystus. Czy jesteście świadomi tego obowiązku?
Rodzice dziecka:
- Jesteśmy świadomi.
Kapłan:
- A wy, Rodzice chrzestni, czy jesteście gotowi pomagać rodzicom tch dzieci w wypełnianiu ich obowiązku?
Rodzice chrzestni:
- Jesteśmy gotowi.
Jak ludzie żyjący w konkubinacie, często jeżdżący po KK, mają wychować po katolicku, skoro tę naukę odrzucają?
Kto składa to zobowiązanie w DD?
Drodzy rodzice i chrzestni.
Przyniesione przez was dzieci otrzymują z miłości Bożej przez sakrament
chrztu nowe życie z wody i z Ducha Świętego. Starajcie się wychować je w
wierze tak, aby zachować w nich to Boże życie od skażenia grzechem i
umożliwić ich ustawiczny rozwój. Jeśli więc, kierując się wiarą,
jesteście gotowi podjąć się tego zadania, to wspominając swój własny
chrzest, wyrzeknijcie się grzechu i wyznajcie wiarę w Jezusa Chrystusa.
Jest to wiara Kościoła, w której wasze dzieci otrzymują chrzest.
Jak to połaczyć z konkubinatem? Może jest inna formuła?
Nie napisałam i nie uważam, że nauczanie religii jest na złym poziomie - sa rózni katecheci, taj jak są wszyscy nauczyciele - lepsi gorsi. Ani nie mówię że dzieci są tępe, wręcz przeciwnie jeśli ktoś chodził na religię to coś powinno mu zostać, jakaś wiedza, na temat wiary i Kościoła, nie sama wiara. Na tej podstawie (mówię o ludziach którzy odeszli od Kościoła świadomie) mogę oczekiwać od takiej osoby, że nie obrazi się na mnie jeśli nie przyjdę na wesele i ślub, który raczej jest uroczystością radosną w Wielkim Poście ani nie będę się cieszyć z jego życia wbrew przykazaniom. Jeżeli dzieci i młodzież lekcje religii olewają to raczej winiłabym rodziców, którzy przy Chrzcie deklarowali wychowanie po katolicku, a później dzieci z religii wypisują albo pozwalają na to, żeby religię traktować jako gorszy przedmiot. Przecież to takie modne z Kościoła się pośmiać albo skrytykować.
Nie oczekuję również odpowiedzialności takiej osoby wobec wspólnoty Kościoła, ale my jako członkowie tej wspólnoty jesteśmy za innych ochrzczonych odpowiedzialni i powinniśmy się za tą osobę modlić, a nawet upomnieć.
Radykalizm mi się włącza jeśli chodzi o konkubinat, który odrzuca KK (w 100% nie wiem jakie są prawne wytyczne).
----------
zacytujesz stosowny dokument?
Powiedz mi, po co rodzice mieliby chrzcić dziecko skoro gardzą sakramentami?
Nawet jeśliby mogli...
Rozumiem jak są trudności... rozumiem, jak jedno się stara, a drugie ślubu nie chce i wtedy temu pierwszemu zależy na chrzcie...
Przepraszam jeśli to niejasno padło. Ten wątek obfituje od samego początku w niedomówienia. Wszak miałam już problem, która chce rozwodnika, a która nie :-)
e: Znaczy, ochrzcić czy nie ochrzcić dziecko rodziców, którzy są niewierzący.
(