Samo słowo "grzech" brzmi śmiesznie i staroświecko dla współczesnego świata. Grzech był kiedyś, teraz są "grzeszki" - takie sympatyczne, apetyczne, niegroźne i przyjemne...
A młodzi tacy chętni do słuchania... ------------------------- Jeżeli zacznie się się od malutkich dzieci, to gdy będą mlodzi też z chęcią będą słuchać.
Pod tym względem świetnie ustawiona jest katecheza w BPX, gdzie grzech od samego początku przedstawia się jako największą obrazę boską i nieszczęście człowieka
Dokument ten był opracowywany na kilku etapach, a następnie dopracowało go kilka osób o określonej orientacji. Ale jest to tak, jakby chciano tę orientację narzucić ojcom synodalnym, wbrew ich woli, jakby trzy, cztery osoby chciały skłonić ich w ten sposób do swojej racji. Sam nie wiem, ale tak odbiera to wielu biskupów, którzy mówią: nie o tym mówiliśmy na synodzie, nie tego chcemy, nie taka jest nasza opcja duszpasterska - ks.prof. Anatrella
@TiE KPK umiesz czytać ze zrozumieniem, przecież tyam jest paragraf ktory jasno wskazuje, że ekskomunika była bezprawna. Po za tym, ze zostala uznana za niebyłą przez BXVI
Klarcia jest dzieckiem szczęścia - "jej księża" są wierni przesłaniu Ewangelii, w pełnej łączności z Kościołem i godnie celebrują (nie odprawiają) Eucharystię.
gardłujacych za sodomitami i i fałszujących Dekalog i Ewangelię -------------------- na szczęście tacy są w znacznej mniejszości, co zostało zapisane w tym artykule, który cytowałam wcześniej
Synod Biskupów pracuje nad ostateczną wersją relacji, czyli dokumentu podsumowującego obrady. Z kolei po południu zbiera się posiedzenie plenarne dla zapoznania się ze wstępną wersją orędzia Synodu do Kościoła oraz wysłuchania wolnych wniosków.
Na dzisiejszym briefingu biskupi dzielili się wrażeniami po dobiegającym końca synodzie. Przewodniczący episkopatu Francji abp Georges Pontier zwrócił uwagę na pewien przełom, który dokonał się w dynamice obrad.
„Temat tego Synodu dotyczył wyzwań względem rodziny. Dlatego rozpoczęliśmy od wyzwań, problemów. A dopiero potem zdaliśmy sobie sprawę, że nie można przecież zapominać o tych wielu rodzinach, które funkcjonują całkiem dobrze i dzieje się w nich dużo dobrego. Dlatego bardziej skupiliśmy się na potrzebie wsparcia tych rodzin i docenienia przesłania, które dają one światu. Przyglądając się sytuacji rodzin na całym świecie, zobaczyliśmy, że życie rodzinne ma liczne formy w zależności od kultury, ale dla wszystkich rodzina jest podstawą, od niej zależy szczęście człowieka. A kiedy rodzina źle funkcjonuje, odczuwa się tego konsekwencje w wielu dziedzinach. Dlatego trzeba znów postawić na ewangelizację rodzin, przypomnieć społeczeństwu, że wszystko, co robi dla rodziny, przyniesie korzyść zarówno poszczególnym jednostkom, jak i samemu społeczeństwu” – powiedział abp Pontier.
Cóż, mleko się wylało. Przeczytaliśmy absolutnie skandaliczne sformułowania na stronie internetowej Watykanu, zobaczyliśmy publiczne połajanki między biskupami i kardynałami.
W przypadku dokumentu podsumowującego pierwszy tydzień prac synodu mamy do czynienia z anulowaniem poczucia grzechu, zniesieniem idei dobra i zła, stłumieniem prawa naturalnego – ocenia włoski historyk prof. Roberto de Mattei. To próba przeprowadzenia „rewolucji seksualnej” w Kościele. W tej sytuacji dajmy świadectwo wierności Ewangelii Chrystusowej!
[...]
„Zło i grzech istnieją naprawdę. Niedoskonałe formy dobra istnieją tylko zgodnie z ideą poziomów komunii, za którą stoi Sobór Watykańskiego II” – przypomina profesor. Według de Matteiego kwestia osób rozwiedzionych żyjących w nowych związkach jest tylko pretekstem. Twierdzi, że po ogłoszeniu konstytucji duszpasterskiej „Gaudium et spes” Kościół zbyt mocno zaangażował się w okazywanie specjalnego „szacunku” dla osób żyjących w grzechu. Zmianie ulegać zaczęło podejście do zasad katolickiej wiary i moralności. Od czasu pontyfikatu Pawła VI nastąpił proces erozji Kościoła – dokument podsumowujący pierwszy tydzień prac synodu jest tego skutkiem. Potwierdzają to zawarte w nim uwagi poświęcone konkubinatowi i związkom cywilnym.
Roberto de Mattei podkreśla, że dokument synodalny wywraca doktrynę Kościoła do góry nogami – z jego treści wynika bowiem, że ślub cywilny (będący od zawsze uważany za grzech poważniejszy niż np. sporadyczny, przygodny seks, ponieważ ten ostatni sprawiał mniejsze trudności w powrocie na właściwą drogę) ma zostać de facto uznany za błogosławieństwo. W „Relatio post disceptationem” czytamy również, że „nowa wrażliwość” duszpasterska polegać ma na dostrzeganiu „pozytywnych rzeczywistości” zjawisk od zawsze ocenianych jako naganne moralnie i grzeszne. Jaki wynika z tego wniosek? O złu należy… milczeć. W raporcie kardynała Edro taka propozycja przedstawiona została jako „odważny wybór duszpasterski”.
W „Relatio”pojawiły się także passusy dotyczące dowartościowania roli osób homoseksualnych. To najbardziej skandaliczne fragmenty, ale – jak podkreśla de Mattei – pozostają one w logicznej spójności z zasadami wyłożonymi we wcześniejszych ustępach dokumentu. „Nawet człowiek z ulicy rozumie, że jeśli możliwe jest by rozwiedziony żyjący w nowym związku przystępował do sakramentów, to wszystko jest dozwolone, zaczynają od homoseksualnego pseudo-małżeństwa”. Potwierdza to inna uwaga przedstawiona w dokumencie. Mówi on o zwracaniu „szczególnej uwagi na dzieci, które mieszkają z parami tej samej płci” wskazując, że to „potrzeby i prawa najmłodszych zawsze muszą być priorytetem”. Jak w takim wypadku te „potrzeby i prawa” odnoszą się do warunków stwarzanych przez pary tej samej płci?
Katolicka ocena homoseksualizmu jest jasna i wyraża ją św. Paweł: Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwiąźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego (Kor 6, 9). Tymczasem – jak ubolewa prof. Roberto de Mattei – część duchownych wpisuje się dziś w grono „kuglarzy nowej paneuropejskiej moralności seksualnej”.
> Przeczytaliśmy absolutnie skandaliczne sformułowania na stronie internetowej Watykanu, zobaczyliśmy publiczne połajanki między biskupami i kardynałami. <
No cóż, taką cenę płaci hierarchia za to, że traktuje laikat poważnie. Być może wzorem ubiegłych wieków "owieczki" powinny być traktowane jak bezrozumne bydlątka i trzymane krótko za pyszczki, a wszelkie debaty Kościoła urzędowego zachowywane w tajemnicy przed "gawiedzią" - do wiadomości publicznej przekazywany tylko ostateczny dokument. Ale w takim Kościele już by Klarci nie było, choćby Jezus na rzęsach stawał.
to właśnie (dobrowolność celibatu księży) było tematem jednej z pierwszych moich rozmów tutaj, z Łukaszem, który na moją sugestię o możliwości wrogiego przejęcia odpowiedział, że nie wierzy, by Bóg do tego dopuścił...
A ja dalej uważam, że ten świat jest zadaniem dla nas.
Najbardziej się nr. celbatu zalamalam, jak wikary mi z poważną miną powiedział, że nigdy nie zniosą, bo byłoby zbyt przykro tym, co się już nie zdążą załapać.
@T - po 40, w sumie przywiązany do wiary ... chyba o sobie pomyślałeś no i karierę pewnie też szybką byś zrobił .... (proponowałeś Gregowi doradzanie papieżowi ale on się nie nadaje - zero politycznej inteligencji) ty co innego - doskonale wyczuwasz skad wiatr wieje
Komentarz
-------------------------
Jeżeli zacznie się się od malutkich dzieci, to gdy będą mlodzi też z chęcią będą słuchać.
Pod tym względem świetnie ustawiona jest katecheza w BPX, gdzie grzech od samego początku przedstawia się jako największą obrazę boską i nieszczęście człowieka
go kilka osób o określonej orientacji. Ale jest to tak, jakby chciano
tę orientację narzucić ojcom synodalnym, wbrew ich woli, jakby trzy,
cztery osoby chciały skłonić ich w ten sposób do swojej racji. Sam nie
wiem, ale tak odbiera to wielu biskupów, którzy mówią: nie o tym
mówiliśmy na synodzie, nie tego chcemy, nie taka jest nasza opcja
duszpasterska - ks.prof. Anatrella
http://www.naszdziennik.pl/wp/103705,nic-nie-jest-przesadzone.html
----------------
Dzieci z tym grzechem nie powinny mieć problemu.
--------------------
na szczęście tacy są w znacznej mniejszości, co zostało zapisane w tym artykule, który cytowałam wcześniej
http://www.naszdziennik.pl/wp/103705,nic-nie-jest-przesadzone.html
Synod Biskupów: praca nad dokumentami końcowymi
Synod Biskupów pracuje nad ostateczną wersją relacji, czyli dokumentu podsumowującego obrady. Z kolei po południu zbiera się posiedzenie plenarne dla zapoznania się ze wstępną wersją orędzia Synodu do Kościoła oraz wysłuchania wolnych wniosków.
Na dzisiejszym briefingu biskupi dzielili się wrażeniami po dobiegającym końca synodzie. Przewodniczący episkopatu Francji abp Georges Pontier zwrócił uwagę na pewien przełom, który dokonał się w dynamice obrad.
„Temat tego Synodu dotyczył wyzwań względem rodziny. Dlatego rozpoczęliśmy od wyzwań, problemów. A dopiero potem zdaliśmy sobie sprawę, że nie można przecież zapominać o tych wielu rodzinach, które funkcjonują całkiem dobrze i dzieje się w nich dużo dobrego. Dlatego bardziej skupiliśmy się na potrzebie wsparcia tych rodzin i docenienia przesłania, które dają one światu. Przyglądając się sytuacji rodzin na całym świecie, zobaczyliśmy, że życie rodzinne ma liczne formy w zależności od kultury, ale dla wszystkich rodzina jest podstawą, od niej zależy szczęście człowieka. A kiedy rodzina źle funkcjonuje, odczuwa się tego konsekwencje w wielu dziedzinach. Dlatego trzeba znów postawić na ewangelizację rodzin, przypomnieć społeczeństwu, że wszystko, co robi dla rodziny, przyniesie korzyść zarówno poszczególnym jednostkom, jak i samemu społeczeństwu” – powiedział abp Pontier.
De Mattei: dajmy świadectwo naszej wiary!
W przypadku dokumentu
podsumowującego pierwszy tydzień prac synodu mamy do czynienia z
anulowaniem poczucia grzechu, zniesieniem idei dobra i zła, stłumieniem
prawa naturalnego – ocenia włoski historyk prof. Roberto de Mattei. To
próba przeprowadzenia „rewolucji seksualnej” w Kościele. W tej sytuacji
dajmy świadectwo wierności Ewangelii Chrystusowej!
[...]
„Zło i grzech istnieją naprawdę. Niedoskonałe formy dobra istnieją tylko zgodnie z ideą poziomów komunii, za
którą stoi Sobór Watykańskiego II” – przypomina profesor. Według de
Matteiego kwestia osób rozwiedzionych żyjących w nowych związkach jest
tylko pretekstem. Twierdzi, że po ogłoszeniu konstytucji duszpasterskiej
„Gaudium et spes” Kościół zbyt mocno zaangażował się w okazywanie
specjalnego „szacunku” dla osób żyjących w grzechu. Zmianie ulegać
zaczęło podejście do zasad katolickiej wiary i moralności. Od czasu
pontyfikatu Pawła VI nastąpił proces erozji Kościoła – dokument
podsumowujący pierwszy tydzień prac synodu jest tego skutkiem.
Potwierdzają to zawarte w nim uwagi poświęcone konkubinatowi i związkom
cywilnym.
Roberto de Mattei podkreśla, że
dokument synodalny wywraca doktrynę Kościoła do góry nogami – z jego
treści wynika bowiem, że ślub cywilny (będący od zawsze uważany za
grzech poważniejszy niż np. sporadyczny, przygodny seks, ponieważ ten
ostatni sprawiał mniejsze trudności w powrocie na właściwą drogę) ma
zostać de facto uznany za błogosławieństwo. W „Relatio post
disceptationem” czytamy również, że „nowa wrażliwość” duszpasterska
polegać ma na dostrzeganiu „pozytywnych rzeczywistości” zjawisk od
zawsze ocenianych jako naganne moralnie i grzeszne. Jaki wynika z tego
wniosek? O złu należy… milczeć. W raporcie kardynała Edro taka
propozycja przedstawiona została jako „odważny wybór duszpasterski”.
W „Relatio” pojawiły się
także passusy dotyczące dowartościowania roli osób homoseksualnych. To
najbardziej skandaliczne fragmenty, ale – jak podkreśla de Mattei –
pozostają one w logicznej spójności z zasadami wyłożonymi we
wcześniejszych ustępach dokumentu. „Nawet człowiek z ulicy rozumie, że
jeśli możliwe jest by rozwiedziony żyjący w nowym związku przystępował
do sakramentów, to wszystko jest dozwolone, zaczynają od homoseksualnego
pseudo-małżeństwa”. Potwierdza to inna uwaga przedstawiona w
dokumencie. Mówi on o zwracaniu „szczególnej uwagi na dzieci, które
mieszkają z parami tej samej płci” wskazując, że to „potrzeby i prawa
najmłodszych zawsze muszą być priorytetem”. Jak w takim wypadku te
„potrzeby i prawa” odnoszą się do warunków stwarzanych przez pary tej
samej płci?
Katolicka ocena homoseksualizmu jest jasna i wyraża ją św. Paweł: Czyż
Całość: http://www.pch24.pl/de-mattei--dajmy-swiadectwo-naszej-wiary-,31589,i.html#ixzz3GR8VGBTUnie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie
łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani
rozwiąźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi,
ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego
(Kor 6, 9). Tymczasem – jak ubolewa prof. Roberto de Mattei –
część duchownych wpisuje się dziś w grono „kuglarzy nowej
paneuropejskiej moralności seksualnej”.
No cóż, taką cenę płaci hierarchia za to, że traktuje laikat poważnie.
Być może wzorem ubiegłych wieków "owieczki" powinny być traktowane jak bezrozumne bydlątka i trzymane krótko za pyszczki, a wszelkie debaty Kościoła urzędowego zachowywane w tajemnicy przed "gawiedzią" - do wiadomości publicznej przekazywany tylko ostateczny dokument.
Ale w takim Kościele już by Klarci nie było, choćby Jezus na rzęsach stawał.
który na moją sugestię o możliwości wrogiego przejęcia odpowiedział, że nie wierzy, by Bóg do tego dopuścił...
A ja dalej uważam, że ten świat jest zadaniem dla nas.
no i karierę pewnie też szybką byś zrobił .... (proponowałeś Gregowi doradzanie papieżowi ale on się nie nadaje - zero politycznej inteligencji) ty co innego - doskonale wyczuwasz skad wiatr wieje