Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

500 zł na każde dziecko

1106107109111112149

Komentarz

  • Też mam prywatne ubezpieczenie medyczne w Luxmedzie i dużo rzeczy ono ułatwia. Ale ...jeśli się chce iść do dobrego ginekologa to czas oczekiwania to 4 miesiace, kiedy potrzebowałam sensownego endokrynologa w miare szybko to go w Luxmedzie nie znalazłam a prywatnie w innym miejscu na wizytę musiałam czekać 3 miesiace. Mój 5latek musiał mieć zrobiony audiometr i Luxmed go nie zrobił bo oni małych dzieci w ten sposób nie diagnozują. Kazali sobie poszukać badania gdzieś indziej i owszem kasę zwrócą ale szukanie nowego miejsca, rejestracja itd. na mojej głowie. W końcu zrobiliśmy badanie w placówce która ma kontrakt z NFZ i oni z leczeniem dziecka problemu nie mieli.  Teraz mamy skierowanie na badanie trzeciego migdała i też nie jestem pewna że go w Luxmedzie wykonają. 
  • Pewnie że tak. Ja rozumiem że mieszkałam w bogatym kraju. Ale średnia pensja w Szwajcarii to jest ok 6000 franków a ubezpieczenie to ok 200 chf za osobę dorosłą i 50 chf za dziecko. I funkcjonują nieźle jako system opieki zdrowotnej. Minusem jak dla mnie jest przymus ubezpieczenia, bo skoro nie ma publicznej służby zdrowia to powinna być możliwość pojscia do lekarza bez ubezpieczenia, za gotówkę a takiej możliwości nie ma.
  • Problemem jest styk tego, co prywatne z tym, co publiczne. Np. różne NZOZy z kontraktem z NFZ. Poszłam kiedyś do takiego NZOZ-u do dermatologa z jakąś taką krostą, co się długo utrzymywała. Dermatolog zapisała maść i kazała wrócić za 2 tygodnie. Maść nie pomogła, więc dała inną i tak jeszcze dwa razy. Na ostatniej wizycie stwierdziła, że nie wie, co to, można by zrobić biopsję, ale to nie u nich, ona nie wie gdzie i nie ma mi nic więcej do powiedzenia. Podejrzewam, że NFZ zapłacił za tę "terapię" niemało. Warunki były super, krótkie terminy i w ogóle, nic tylko chodzić do lekarza. Ile kasy wycieka bezsensownie w ten sposób?
  • Albo inne absurdy. Np. zaświadczenie, że dziecko możne trenować w klubie sportowym, zaświadczenie, że może chodzić do szkoły muzycznej, skierowania do różnych specjalistów w sprawie błahych dolegliwości, na które ci specjaliści wzruszają ramionami. Niemożność załatwienia prostych spraw zdalnie, uzyskania porady telefonicznej itp. Na tym naprawdę można by oszczędzić mnóstwo pieniędzy i nikt by nie ucierpiał.
    Podziękowali 1Katia
  • Bagata powiedział(a):
    Problemem jest styk tego, co prywatne z tym, co publiczne. Np. różne NZOZy z kontraktem z NFZ. Poszłam kiedyś do takiego NZOZ-u do dermatologa z jakąś taką krostą, co się długo utrzymywała. Dermatolog zapisała maść i kazała wrócić za 2 tygodnie. Maść nie pomogła, więc dała inną i tak jeszcze dwa razy. Na ostatniej wizycie stwierdziła, że nie wie, co to, można by zrobić biopsję, ale to nie u nich, ona nie wie gdzie i nie ma mi nic więcej do powiedzenia. Podejrzewam, że NFZ zapłacił za tę "terapię" niemało. Warunki były super, krótkie terminy i w ogóle, nic tylko chodzić do lekarza. Ile kasy wycieka bezsensownie w ten sposób?

    Mnóstwo. Właśnie dlatego jest taka drożyzna (prywaciarze nie mogą sobie pozwolić na nieograniczoną drożyznę, bo konkurencja nie śpi, a klient, licząc swoje prywatne pieniądze, też nie kupi, jeśli będzie zbyt drogo). Nikt się nie przejmuje, bo to przecież państwowe pieniądze, czyli niczyje. Dlatego właśnie ta dyskusja przypomina dyskusję dwóch łosi, dlaczego jest tak mokro i co zrobić, żeby było sucho, i kiedy wreszcie rząd zrobi coś, żeby było sucho. Tymczasem jest mokro, bo te łosie mieszkają na bagnie i nic się nie da na to poradzić, a jedynym sposobem na zmianę jest opuścić bagno. Jeśli dożyjemy, a forum przetrwa, to za kilkadziesiąt lat powstanie kolejny wątek na tym forum: dlaczego jest tak źle w służbie zdrowia. Bez prawdziwej zmiany nic się nie zmieni. No ale najważniejsze, że ideowo jest w porządku i że jak ktoś umiera albo nie może dotrzeć do lekarza i poważnie choruje teraz, to umiera w pełni ubezpieczony i formalnie opieka mu przysługuje, więc jest gites. Dopiero gdyby umarł bez tego formalnego ubezpieczenia, to byłoby źle i to by była podłość. Najbardziej zabawne jest, jak niektórzy opisują ewidentne patologie systemu (płaci się składkę, w związku z którą przysługuje wstęp do ZOO, ale żeby tam wejść, trzeba prywatnie poznać strażnika, który wpuszcza, i dopiero sute opłacenie tego strażnika, który, nawiasem mówiąc, ciągle narzeka na zarobki, daje rzeczywistą możliwość wizyty w ZOO), dorzucając "oczywiście, to normalne". Poza tym jednak system działa świetnie i w ogóle. Gaudeamus igitur.
    Podziękowali 2beatak Natasza
  • Rozprawiasz się z argumentami, które sam wymyślasz, bo nikt tu nie podnieca się cudowną aktualną służbą zdrowia. 

    Mnie ta dyskusja raczej przypomina dyskusje w stylu: tyle pieniędzy idzie na drogi a i tak wszędzie dziury a przez pcim nigdy nie jechałam po co mam płacić za remont drogi u nich; no jakbyśmy nie płacili podatków to tyle byśmy zaoszczędzi że z sąsiadami byśmy zrobili ściepę i wybudowali sobie obwodnicę jak ta lala. 

    Nikt nie twierdzi że nfz jest spoko ani że drogi są super, każdy wie że jedno i drugie potrzebuje rewolucyjnych reform, tylko rezygnacja ze składek na takie cele żeby wykonywać to wszystko własnym sumptem może nas bardzo rozczarować
  • Ale Odrobinka też pisała że jest przymus ubezpieczenia. Czyli nie ma tak, że jak zachorujesz na raka, to państwo liczy na to, że wyciągniesz z konta zaskórniaki i zasponsorujesz sobie dwie chemie i trzy naświetlania (czy się mylę)?
    Podziękowali 2Aga85 Milagro
  • edytowano kwietnia 2018
    "Nikt nie twierdzi że nfz jest spoko ani że drogi są super, każdy wie że jedno i drugie potrzebuje rewolucyjnych reform"

    A jakchż to rewolucyjnych reform? Np. zastąpienia NFZ przez system Kas Chorych? A może jedną ogólnopolską Kasą Chorych? Czy może zastąpienia NFZ przez KFZ (Krajowy Fundusz Zdrowia), SFZ (Społeczny Fundusz Zdrowia) lub PFZ (Polski Fundusz Zdrowia). To jest taka sama zmiana jak w wierszyku: "A to było tak: bociana dziobał szpak. A potem była zmiana: szpak dziobał bociana". A może chodzi o podwyższenie składek? Zapewniam Was, że nie ma takich pieniędzy, których by wystarczyło na pokrycie wszelkich procedur leczenia dla wszystkich. A może od razu zadecydować, że pracodawca przelewa 100% przysługującego wynagrodzenia na specjalny fundusz, a potem Krajowy System Dystrybucyjny przyznaje ludziom prawo do pokarmów, odzieży, leków etc.? Każdemu według potrzeb, ale oczywiście, o tym, jakie kto ma potrzeby zadecyduje tenże system dystrybucyjny. No bo właściwie dlaczego nie?

    Jeśli chodzi zaś o drogi, to jest to przykład kompletnie nietrafiony. Drogi są rodzajem dobra wspólnego (co nie znaczy, że ich budowy czy nawet administracji nimi nie można zlecać osobom prywatnym i przecież to się robi, choć, niestety, nieudolnie). Zdrowie każdy ma swoje własne i to na nim spoczywa odpowiedzialność za to zdrowie. Nie ma wspólnego zdrowia, podobnie jak nie ma wielkiego wspólnego żołądka i wspólnej dystrybucji żywności. Cóż, powiadają, że najtrudniej jest zmienić paradygmat.
  • Bagata powiedział(a):
    Rozmówców proponujących dobrowolne prywatne ubezpieczenie i zero ingerencji państwa pytam zawsze, co z dziećmi, których rodzice nie ubezpieczyli. Albo z wdową z kilkorgiem dzieci, której nie stać na ubezpieczenie. Albo z młodym człowiekiem, który dopiero zaczyna pracę i jeszcze nie zdążył się ubezpieczyć. Jak się poważnie rozchorują, to niech zdychają, nie? Zaraz mi Joanna i Bronisław napisze, że teraz też ludzie nieraz umierają, bo nie dostali na czas właściwej pomocy, więc w sumie nie ma różnicy.

    @Joanna i Bronisław to jak będzie? 
  • @Elunia bo system ubezpieczeń w Szwajcariinie obejmuje stomatologii i ortodoncji. To znaczy pewnie można znaleźć takiego ubezpieczyciela, tylko żeby sie orientować w tych ubezpieczeniach trzeba znać perfekt język i mieć podstawową orientację w systemie a trudno o to od razu. Teraz gdybym wyjechała raz jeszcze wiedzialabym gdzie szukać i na co się ubezpieczac.
    Koszt dentysty to np. Mój małżonek poszedł wyrywać zęba i zapłacił 400 chf za wyrwanie. Porównywalnie 200 chf to tygodniowe wyzywienie naszej całej rodziny. Dzieci mają taniej, ale to jakieś 200 chf za plombowanie mleczaków. Dlatego ludzie jeżdżą do Polski, Rumunii i na Węgry leczyć zęby prywatnie.
  • Joanna i Bronisław powiedział(a):


    A jakchż to rewolucyjnych reform? .
    Np. dołożenia do NFZ-u innych ubezpieczycieli prywatnych, tak żeby każdy mając obowiązek ubezpieczenia miał też wybór czy ubezpieczy się w NFZ czy w super-extra-prywatnym-drogim-terminowym-ubezpieczycielu. 

    A czy w to w USA nie są ubezpieczenia dobrowolne? Nie słyszałam zachwytów.
    Podziękowali 3Monika73 Milagro Klarcia
  • Bagata powiedział(a):
    Bagata powiedział(a):
    Rozmówców proponujących dobrowolne prywatne ubezpieczenie i zero ingerencji państwa pytam zawsze, co z dziećmi, których rodzice nie ubezpieczyli. Albo z wdową z kilkorgiem dzieci, której nie stać na ubezpieczenie. Albo z młodym człowiekiem, który dopiero zaczyna pracę i jeszcze nie zdążył się ubezpieczyć. Jak się poważnie rozchorują, to niech zdychają, nie? Zaraz mi Joanna i Bronisław napisze, że teraz też ludzie nieraz umierają, bo nie dostali na czas właściwej pomocy, więc w sumie nie ma różnicy.

    @Joanna i Bronisław to jak będzie? 
    Jako że sama udzieliłaś odpowiedzi na własne pytanie, myślałem, że już jesteś usatysfakcjonowana, czemu zresztą trudno się dziwić, bo któż by nie był zadowolony z własnej odpowiedzi.

    Cóż, normalnie takimi sprawami (ludzi ubogich etc.) zajmują się prywatnie Kościół i ludzie wrażliwego serca, którzy wspomagają potrzebujących. Jako że państwo udaje, że ogarnia wszystko, równocześnie zabierając ludziom gros dochodów, to ludzie przestają się poczuwać do odpowiedzialności za innych (rodzi to w sumie logiczne myślenie: "dlaczego ja mam komuś pomagać? Od tego jest państwo"). W każdym razie nie jest to żaden argument, bo istotą kwestii jest: "jakim prawem państwo zmusza człowieka do hazardu? jakim prawem ingeruje w tak prywatną sprawę jak zdrowie?".

    Prawdą jest też, że nie ma systemu, który zagwarantowałby wszystko każdemu. Są ludzie mieszkający na tyle daleko, że w nagłym przypadku karetka nie dojedzie na czas i cóż zrobić? Zakazać ludziom osiedlania się w odległości powyżej 5 km od stacji pogotowia? A jeśli pojawi się wstrząs anafilaktyczny w górach albo w środku lasu? Lepiej podejść odpowiedzialnie i zaopatrzyć się w ampułkostrzykawkę z adrenaliną niż liczyć na ambulans, czy to państwowy, czy to prywatny. Ubezpieczenia stępiają jednak tę odpowiedzialność i czujność na zasadzie: "jakoś to będzie, przecież mam ubezpieczenie".

    Istnieje również inne niebezpieczeństwo państwowego systemu ubezpieczeń. Słyszałem, że w Holandii był on jednym z głównych zainteresowanych depenalizacji eutanazji. No cóż, skoro nie starcza pieniędzy na leczenie wszystkich, to część niech jak najszybciej wyniesie się z tego świata, a może wtedy starczy przynajmniej dla niektórych. Wyliczono, że opieka nad człowiekiem starszym w jego ostatnich sześciu miesiącach życia kosztuje więcej niż jego leczenie przez całe pozostałe życie, a nigdy nie będzie takiej składki, która wystarczyłaby na wszystko.
    Podziękowali 1awia
  • edytowano kwietnia 2018
    Tak. Jest przymus ubezpieczenia dla swiadczeniobiorcow i dla ubezpieczycieli. Ubezpieczyciel musi ubezpieczyć każdego bez względu na stan zdrowia podstawowym ubezpieczeniem. A bez ubezpieczenia nie możesz iść do lekarza bo zwyczajnie Cię nie przyjmie. Jak bierzesz najtańsze ubezpieczenie to też placisz koszty leczenia jeśli kwota  leczenia nie przekroczy 2500 chf. Rocznie. Oczywiście mozna wziąć też takie które pokrywa całość kosztów tylko miesieczna składka jest wtedy odpowiednio wyższa. 
  • Właśnie podstawową sprawą powinno być zniesienie przymusu. Do rzeczy dobrych nie trzeba przymuszać, więc jeżeli ubezpieczenia państwowe są rzeczą dobrą, to ludzie z pewnością będą chętnie płacić dalej. Na przykład, jestem przekonany, że wszyscy na forum, którzy nie wyobrażają sobie życia bez państwowego systemu ubezpieczeń, gdyby był on dobrowolny, płaciliby składki dalej bez mrugnięcia okiem w takiej samej wysokości, prawda?
  • No i?
    Producentów sprzętu medycznego i leków mało to obchodzi.
  • Może się powtórzę -jest różnica pomiędzy prywatna wizyta u specjalisty *konsultacja, jakieś ogólne badania mało kosztowne a ewentualnym leczeniem prywatnym typu skomplikowana diagnostyka, operacja itp. O tym zresztą też wspomniała @OlaOdPawla ;
    Błędnym jest zrównanie pakietów medycznych (te wszystkie Luxmedy itp) z leczeniem w pełni prywatnym.
    Ceny niektórych zabiegów mozna zobaczyć na stronach prywatnych lecznic
    Podziękowali 1Bagata
  • @offca wizyta konsultacyjna to ok 100 chf. Dzieci mają franczyze zerowa więc w ogole nie płacą nic poza ubezpieczeniem w wysokosci 40 chf. 
    Jak ktoś dużo choruje to sobie zmniejsza franszyze. Koszt takiej w ktorej ubezpieczyciel pokrywa powyżej 300 chf rocznie to jakies 350 chf miesięcznie.  Do zniesienia przy zarobkach 6000 chf. W sytuacjach kiedy nie stać Cię na ubezpieczenie doplacaja jakąś część wladze kantonalne. Nam doplacali tylko dlatego ze mielismy duzo dzieci i mniej niz norma na lebka 80% dla doroslych i po 40% za dzieci. 
  • Bagata powiedział(a):
    No i?
    Producentów sprzętu medycznego i leków mało to obchodzi.
    Otóż niezupełnie. Dotowanie podnosi ceny leków. Jeżeli producent wie, że za leki płaci pacjent, sprzedaje lek za np. 10 zł. Jeżeli wie, że lek jest refundowany np. w 80%, może sprzedawać ten sam lek za 50 zł. Pacjent w ogóle tego nie zauważy, bo i tak zapłaci 10 zł. To istnienie państwowego systemu winduje w górę ceny wszystkich zabiegów i środków.
    Podziękowali 2beatak Odrobinka
  • W De wyglada to tak: ludzi z niskimi zarobkami są ubezpieczeni państwowo, przy czym płaca składkę zdrowotna procentowo od zarobków brutto (6% chyba). Gdzieś od granicy zarobków 5000 można ubezpieczyć się prywatnie i tam składki są stałe, niezależne od zarobków, tylko od wybranego pakietu. I to przyjęłabym za cenę rynkowa. Przy czym prywatnie ubezpieczeni maja dostęp do lepszych lekarzy i zwykle przyjmowani są w pierwszej kolejce, bo prywatna kasa chorych płaci lekarzowi nawet 3-krotna stawkę podstawowa, za dane badanie.
    My mamy jakis średniej jakości pakiet, ani nie podstawowy, ani nie super extra i za dorosłego jest to coś około 500€, za dziecko 250€. Tak pi razy oko, bo nie zajmuje się finansami w rodzinie.
    Ale za takie pieniądze jest bardzo dobra opieka medyczna.
  • Acha, w cenie ubezpieczenia są tez przepisane lekarstwa i wszystko inne. Jeśli ktoś nie korzystał w danym roku z lekarza, to dostaje chyba trzymiesięczne składki zwrócone.
  • Czyli za rodzinę z dwójką dzieci 6200 zl miesięcznie, przy piątce dzieci to okolo 9500 zl. I mamy ceny rynkowe :D tak, wiem, że w Polsce będzie trochę taniej
  • Dobra, pomieszalam zupelnie, ale dopytalam meza: dorosly ok 600€, za to dzieci za ok 100€. Troche lepiej wielodzietnym wychodzi ;)
  • W UK przy zarobkach ponizej pewnej kwoty nie placi sie za nic. Lekarz i tak nie kosztuje, leki za darmo, placa ci, co przekraczaja kwote. Dzieci nie placa za za nic. Nawet w.aptece wydadza bezplatnie paracetamol, jesli dla dziecka. Za badanie wzroku nie placi sie (Szkocja), oprawki dla dzieci refundowane czesciowo. Dentysta kosztuje tych co wiecej zarabiaja, ale w ciazy i rok po porodzie nie placi nikt. Jesli jest osoba niepelnosprawna w rodzinie i ma rente, sa dodatkowe bonusy. 
    Ta kwota jednak od ktorej co przysluguje czesto.sie zmienia, sa reformy, ciagle zmiany i tak naprawde nie da sie jasno powwiedziec co komu przysluguje. Kazdy przypadek jest inny. 
    Rzad szkocki jest bardziej rozrzutny. Lokalnie wprowadzane sa rozne pomysly: a to baby box na wzot finski, ktory juz objal Szkocje (uk dawno nie daje becikowego), a to podpaski dla biednych kobiet a to mowia o jakims dochodzie gwarantowanym.

    Ale zeby bylo bardziej rozrzutnie.w toaletach szpitali i przychodni leza do wziecia prezerwatywy. Oczywiscie cala antykoncepcja dla kazdego za.darmo. ponoc 50% recept to antykoncepcja.


  • Joanna i Bronisław powiedział(a):

    To jest dodatkowa sprawa. Z pewnością będą osoby, które dadzą sobie spokój albo nie zdążą zebrać wszystkich potrzebnych papierków i stracą, przynajmniej za jeden miesiąc albo za dwa. W skali kraju to już miliony. Oczywiście sprawdzanie dochodów będzie kosztowało i trwało - będą potrzebni nowi urzędnicy.
     Omyłkowo mi się podziękowało.
    Wprowadzanie progów dochodowych było by głupotą, bo na obsługę programu należało by dołożyć niemało kasy.
    Dobrze by było, aby państwo potrafiło tak ten program ogarnąć, żeby móc dodatek wypłacać na wszystkie dzieci; co najmniej 30 proc. zaoszczędzono by na pracy urzędników.
  • maliwiju powiedział(a):
    A ja czekam na opodatkowanie księży  

    ***

    Księża są już opodatkowani - powielasz tezy głoszone przez lewaków.
  • apolonia powiedział(a):
    Tymczasem panstwo zabiera nam ponad polowe dochodow w podatkach i vacie. 

    W całej UE są wysokie podatki, w niektórych krajach nawet wyższe niż w Polsce. I tego już raczej się nie zmieni. Tym bardziej, że z powodu Brexitu trzeba będzie odprowadzać wyższy haracz do Brukseli.
  • beatak powiedział(a):

    Skąd Wy bierzecie te przykłady? Mam naprawdę wielką rodzinę i ani jednego takiego przypadku. Każdy ciężko harował i budował systemem gospodarczym, a po ślubie kilka dobrych lat mieszkał z teściami/rodzicami. Mam wrażenie, że to właśnie teraz jest łatwiej, np. wziąć kredyt, itp.

    W latach 1970-1989, tak się właśnie mieszkania zdobywało; prawie wszyscy moi znajomi w ten sposób mieszkania dostali. Inną sprawą jest to, że niektórzy musieli czekać ponad 10 lat, a do tego czasu mieszkali przy rodzicach. Mało kto decydował się na wynajem, bo samodzielnych mieszkań pod wynajem praktycznie nie było. Można było wynająć co najwyżej pokój u kogoś. Jednak po transformacji, to już zrobiła się kicha - książeczki mieszkaniowe można było sobie w ramki oprawić i nad łóżkiem powiesić.
  • Joanna i Bronisław powiedział(a):
    Elunia powiedział(a):
    Ja znam przypadki gdzie ludzie latami mieszkali z rodzicami albo w kamienicy z piecami i wspólną łazienką i kuchnią.
    Bo też bieda za komuny była wielka. W latach 80. czytywałem na wakacjach czasopismo "Za i Przeciw" Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Społecznego Kazimierza Morawskiego. Oczywiście, koncesjonowane. Był tam dział ogłoszeń, w którym ukazywały się prośby ludzi o pomoc, weryfikowane przez proboszczów. Rodzinom brakowało podstawowych rzeczy, nie tylko dlatego że w ogóle bardzo trudno było je kupić. Te rodziny po prostu nie miały pieniędzy.

    A sprzedaż używanych rzeczy na targowiskach miejskich? Oczywiście, zniszczonych nikt nie kupował, ale niewątpliwie były to rzeczy znoszone i cieszyły się zainteresowaniem. Nowa odzież była bardzo droga. Czy dzisiaj ktoś wyobraża sobie, że zarabia np. 2500 zł, a zimowy płaszcz, który i tak trudno dostać, kosztuje 2600? Oczywiście, jest wełniany, może i starannie uszyty, dobrej jakości, ale ta skala? I nie ma wyboru, nie ma płaszczy po 500, 800, 1200, 1800 i 2600, są tylko po 2600, a bez płaszcza w zimie raczej trudno.

    Gdy w roku 1984 okazało się, że wyjeżdżamy na stałe z Polski, to po prostu wyniosłam wszystkie graty z mieszkania i ustawiłam pod blokiem - śródmieście Szczecina.
    Sprzedałam wszystko w ciągu kilku godzin, nawet lekko poplamioną kanapę. :) Pralka automatyczna poszła pierwsza, miałam ją ok. 1,5 roku, sprzedałam po cenie kupna.

  • Tola powiedział(a):
    Nawet na tym forum ktoś pisał, że w krajach, gdzie opieka zdrowotna funkcjonuje o niebo lepiej niż u nas, nie jest idealnie. Ale może być lepiej. W Niemczech jest mieszany system - ubezpieczenia prywatne plus państwowe. I u nas też się do tego przymierzano, ale Po z PSL nie rozwinęli tematu mimo obietnic, a PiS ostatecznie to dobił. Będą teraz mielic spiewke że prywatyzacja szpitali  (choć prywatny szpital może być finansowany z NFZ, ale ludzie tego nie rozrozniaja ) to zło i właśnie ludzie będą umierać na ulicach itp.

    Gdyby był realny wybór ubezpieczyciela, to ceny regulowalby rynek, co dla socjalistów jak PiS jest niedopuszczalne, bo to państwo ma regulować wszystko centralnie. W tym momencie płacimy krocie na NFZ i i tak musimy leczyć się prywatnie za dodatkowe pieniądze, w dodatku w ramach NFZ wybór jest zerowy. 

    W Niemczech zdecydowana większość pracobiorców jest ubezpieczona w Kasach Chorych, niektórzy wybrali jeszcze dopłatę dodatkowo do prywatnego, ale do tego trzeba było być stosunkowo młodym i nie mieć choroby przewlekłej.
    Ja wiem jedno - gdyby nie ubezpieczenie społeczne, to mój Zenek już by nie żył, bo na leczenie prywatnie nie było by nas stać. Jego pobyty w szpitalu (te ciągłe operacje, a następnie chemia) kosztowały już coś ok. 800 tys. euro /cenny jest :) /, a każda tygodniowa dostawa do domu (wszystko co jest potrzebne do żywienia pozajelitowego) to ponad 2 tys. Euro, do tego raz na kwartał ok. 1 tys. euro za to co potrzebne jest do stomii. Teraz będzie kolejna operacja (usunięcie pęcherza moczowego) i kolejny zamontowany wylot.
  • Maciejka powiedział(a):
    W De wyglada to tak: ludzi z niskimi zarobkami są ubezpieczeni państwowo, przy czym płaca składkę zdrowotna procentowo od zarobków brutto (6% chyba). Gdzieś od granicy zarobków 5000 można ubezpieczyć się prywatnie i tam składki są stałe, niezależne od zarobków, tylko od wybranego pakietu. I to przyjęłabym za cenę rynkowa. Przy czym prywatnie ubezpieczeni maja dostęp do lepszych lekarzy i zwykle przyjmowani są w pierwszej kolejce, bo prywatna kasa chorych płaci lekarzowi nawet 3-krotna stawkę podstawowa, za dane badanie.
    My mamy jakis średniej jakości pakiet, ani nie podstawowy, ani nie super extra i za dorosłego jest to coś około 500€, za dziecko 250€. Tak pi razy oko, bo nie zajmuje się finansami w rodzinie.
    Ale za takie pieniądze jest bardzo dobra opieka medyczna.

    Składka na ubezpieczenie zdrowotne w Kasie Chorych wynosi ok. 18 proc. miesięcznie od brutto. Połowę płaci pracownik, a połowę pracodawca.
    Natomiast co do prywatnych ubezpieczeń, to: po pierwsze należy mieć odpowiednio wysokie dochody. Po drugie - być młodym i zdrowym, bo inaczej stawka ubezpieczenia była by bardzo wysoka. Po trzecie - wysokość składki rośnie wraz z wiekiem i ilością chorób. Moja znajoma, obecnie emerytowana lekarka płaci składkę ubezpieczenia prywatnego prawie 40 proc. swojej emerytury.
    Należy bowiem mieć na uwadze, że każdy ubezpieczyciel prywatny jest przede wszystkim nastawiony na osiągnięcie wysokich zysków. Nie ma zmiłuj się, otrzymasz jeżeli zapłacisz.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.