Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

500 zł na każde dziecko

1118119121123124149

Komentarz

  • @Ula ;
    słyszałam, że takich rodzin w Polsce +4 jest około 50 tyś.
  • @M_Monia to typowo polskie myślenie że za późno na naukę. Znam w Szwajcarii pewnego chirurga ręki, który został nim grubo po trzydziestce, wcześniej będąc mechanikiem, policjantem i stolarzem. W każdej z tych dziedzin pracował chwilę a teraz otwiera trzecią klinikę chirurgiczną. Dlaczego neonatologiem nie można zostać później? Ja naprawdę nie jestem w stanie pojąć skąd w Polakach taka blokada w głowie że uczyć to się można tylko do 26 lat?

  • Może stąd, że dostać się na medycynę, skończyć studia, zrobić staż i specjalizację to długie lata pracy, a jak się jest dorosłym i ma się dzieci pod opieką i na utrzymaniu to nie wiem, skąd wziąć na to czas.
  • edytowano kwietnia 2018
    "Tytuł lekarza specjalisty w danej specjalności medycznej uzyskuje się po odbyciu trwającego zwykle 5-6 lat szkolenia w trakcie pracy zawodowej. Szkolenie lekarza przed uzyskaniem tytułu specjalisty w szczegółowej specjalności (tj. możliwej do uzyskania dopiero po zakończeniu szkolenia w podstawowej specjalności) ze względu na procedury administracyjne oraz wymogi formalne trwa zwykle około 15-20 lat, licząc od momentu rozpoczęcia studiów." (https://pl.wikipedia.org/wiki/Lekarz)

    To znaczy czterdziestopięciolatek rozpoczyna studia medyczne i już w wieku 60-65 lat rozpoczyna pracę, aby zaraz ją zakończyć. Pod warunkiem, że nigdzie się nie potknie, bo inaczej może mieć nawet 70, żeby powiedzieć: "będąc młodym lekarzem na rubieży". Obiecujące. Oczywiście, równocześnie musi zarabiać w innym zawodzie, żeby utrzymać rodzinę.

    Podziękowali 2Agnieszka88 Klarcia
  • katarzynamarta powiedział(a):
    Bo oczywiście zmiana zawodu to jedynie na lekarza.
    Nie, jeszcze na adwokata albo sędziego :smile:

    Po co w ogóle zakładać, że będzie się zmieniać zawód? Najlepiej od razu wybrać dobry.
  • Najlepiej być pięknym, młodym i bogatym. Po co inaczej? ;)
  • Albo wyjść za mąż za Lewandowskiego :p

  • katarzynamarta powiedział(a):
    Najlepiej to urodzić się bogatym

    W przypadku kobiety najlepiej wyjść za bogatego męża i mu sprzątać i gotować całymi dniami zanim wróci do domu, by przypadkiem o rozwodzie nie pomyślał  :D
  • Ja daję rade pracować na odpowiedzialnym stanowisku jednocześnie wychowując pięcioro dzieci , ale jak sobie pomyślę, żebym miała teraz (zamiast pracy zawodowej) zacząć studiować medycynę , to wymiękam ;) W ogóle możliwości intelektualne u mnie już nie te , co w czasie studiów , niestety. Co innego mniej absorbujące studia , to mogłoby być bardzo interesujące . Trochę jednak tak jest , że w kwestii zdobywania kwalifikacji zawodowych jest czas siania i czas zbierania , że tak polecę tekstem natchnionym ;) Czas spędzony na wychowywaniu nie jest zapewne czasem zmarnowanym , ale akurat ten przykład z rozpoczęciem studiów medycznych w średnim wieku jak dla mnie mało trafiony w przypadku matek wielodzietnych , rodzących często do ok. 40 -stki.

    Podziękowali 3Bagata Katia sylwia1974
  • Chirurg o którym pisała Odrobinka to facet! 
    Podziękowali 2wielorybek Milagro
  • Medycyna to wg mnie ostatni kierunek który powinien być wybierany dla kasy i prestiżu.
    Podziękowali 2mayamima Klarcia
  • edytowano kwietnia 2018
    Tola powiedział(a):
    @zbyszek - tylko jeśli mąż coś ugotuje. Poza tym wiesz, zdarza mi się pracować, więc jeśli chodzi o dbanie o rodzinę, a zwłaszcza dzieci... no wiesz :)


    Skojarzyło mi się, ale nie złośliwie

    Podziękowali 1Piotr i Kasia
  • Chłopaki, może i jesteście prości w obsłudze, ale sprzątanie i gotowanie obiadu to nie fizyka kwantowa. Dacie radę  :D
    Podziękowali 2Coralgol Milagro
  • E, raczej nie ma takiego prostego przełożenia. Cześć małżeństw zreszta decyduje się na pozostanie razem właśnie ze względu na dzieci. A rodzin wielodzietnych i tak jest mniej niż takich z 1-2 dzieci. 
    Podziękowali 1beatak
  • Jednak znam dwie rodziny wielodzietne, które się rozpadły, a nie znam za dużo takich rodzin... Jedna z tych rodzin, to taka, że kubeczek od MAłgorzaty się należy. Jest to tym bardziej smutne, ale "miłość " po 40 roku życia nie wybiera tylko tych małodzietnych.
    Podziękowali 2beatak Coralgol
  • No to z dowodów anegdotycznych, tez znam taka rodzine, gdzie pan z takich super-hiper-konserwatywnych i pruderyjnych glow rodzin, aż mnie ciekawość zżera jak on sobie godzi to z tym jak teraz żyje.
  • Dlaczego zaraz patologia, mi chodzi o to, że wielodzietność nie chroni przed błędami, nie można osiąść na laurach, jestem wielodzietna, to rozwód mnie nie spotka, bo to nieprawda.
  • A ktoś się ludzil że chroni? W jakimś stopniu na pewno pewna droga bardziej niż inna ale 100% GWARANCJI NIE DA
  • Im wiecej dzieci i obowiazkow tym mniej ma sie czasu na glupoty i pierdoły.
  • Rejczel powiedział(a):
    Im wiecej dzieci i obowiazkow tym mniej ma sie czasu na glupoty i pierdoły.
    No, żony, które to wszystko ogarniają, faktycznie nie mają czasu na głupoty i pierdoły.
  • Gorzej jak mąż musi daleko wyjeżdżać do pracy, aby wszystkich utrzymać.
  • https://tradcatfem.com/

    A tu mamy tradycyjne podejscie do roli zony i matki czy tez meza i ojca. 
    To tak jakby ktos chcial sobie poukladac pewne sprawy. 
    Albo zobaczyc jak dzis swiat stanal na glowie. 
  • beatak powiedział(a):
    Rejczel powiedział(a):
    Im wiecej dzieci i obowiazkow tym mniej ma sie czasu na glupoty i pierdoły.
    No, żony, które to wszystko ogarniają, faktycznie nie mają czasu na głupoty i pierdoły.
    U mnie maz pomaga równo, jak trzeba przewinac - przewija, jak trzeba umyc podloge - myje, robi zakupy, dba o nas bardzo. Rodzina i dom sa nasze wspolne i jestesmy w tym razem. Zona urabana domem i dziecmi po calych dniach sama chyba nie jest uosobieniem szczescia. Maz oderwany od rodziny i rodzinnych obowiazkow odrealnia sie, odlatuje. Slyszy sie tu i tam o takich sprawach, ze zona po uszy przy dzieciach a maz fruwa.
  • Rejczel powiedział(a):
    beatak powiedział(a):
    Rejczel powiedział(a):
    Im wiecej dzieci i obowiazkow tym mniej ma sie czasu na glupoty i pierdoły.
    No, żony, które to wszystko ogarniają, faktycznie nie mają czasu na głupoty i pierdoły.
    U mnie maz pomaga równo, jak trzeba przewinac - przewija, jak trzeba umyc podloge - myje, robi zakupy, dba o nas bardzo. Rodzina i dom sa nasze wspolne i jestesmy w tym razem. Zona urabana domem i dziecmi po calych dniach sama chyba nie jest uosobieniem szczescia. Maz oderwany od rodziny i rodzinnych obowiazkow odrealnia sie, odlatuje. Slyszy sie tu i tam o takich sprawach, ze zona po uszy przy dzieciach a maz fruwa.
    Ja też o takich słyszę i strasznie mnie to wkurza. U mnie też mąż robi, to co  trzeba, ale jest raczej wyjątkiem. I nie lubię tego ,,pomaga''. Razem robicie, a nie on ,,pomaga'' (bo to mi brzmi, jakby łaskę robił).
  • Pomagać to może gość gdy przyjedzie na parę dni i zaoferuje pomoc w zmywaniu naczyń czy innym sprzątaniu. 
    Mąż gościem w domu nie jest tylko stałą jego częścią i dbamy o ten nasz dom razem. Tego się trzymamy i żyje się nam dobrze ;)
  • No tak, razem gospodarzymy. Jest rowniez cos takiego w malzenstwie, ze pewne obowiazki czy czynnosci jedno z malzonkow bardziej bierze na siebie, bo sie na tym bardziej zna i lepiej ogarnia dane tematy. Np. maz ogarnia samochody a ja stylizuje cala rodzine ;) 
  • Ciekawe czy są jakieś statystyki, ale wydaje mi się, że ludzie wierzący są jednak mniej sklonni do zdrady. 
  • ok to o czym teraz dyskusja ? ;)
    Podziękowali 1asiao
  • O zdradach  i rozpustach
    Otworze sobie czipsy i piwo
  • Aga85 powiedział(a):
    Ciekawe czy są jakieś statystyki, ale wydaje mi się, że ludzie wierzący są jednak mniej sklonni do zdrady. 
    Dobrze napisałaś, ,,wydaje'' Ci się.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.