Nie rozumiem definicji "odciążanie męża" w utrzymaniu rodziny. Mam z tym problem taki, że mąż nie jest w stanie biologicznie odciążyć żony .ciąża, poród, karmienie. są to zjawiska do nieodciązenia.
Dla mnie to oczywiste, że żona chce odciążyć męża , po postu we wszystkich jego trudach, a mąż żonę. Mąż nie może pomóc przy rodzeniu i karmieniu, ale czy na tym kończy się trud rodzicielstwa, nie mówiąc o trudach prowadzenia domu?
Aktywności mogą być różne. Niekoniecznie to musi być coś usankcjonowanego umową i odplatnoscia. Mam rzeczy tylko swoje które mi daja powera do życia i mam to szczęście że to są rzeczy o realnej wartości. Pieniedzy za to nie dostaje i nie chcę, bo dostaję coś cenniejszego. Mam meza kochanego który rozumie ze ta aktywnośc jest mi potrzebna jak powietrze i umożliwia te wyjścia. Nie muszę się wszystkim wokół opowiadać i tłumaczyć że mam horyzonty szersze niż pampersy i soczki. Jeśli ktoś nie potrafi sobie wyobrazić ze można żyć naprawdę sensownie bez świadczenia pracy za pieniądze to raczej taka osoba ma ciasne spojrzenie.
@mader To bardzo ważne co piszesz. Dość często spotykam się z sytuacją, w której małżonkowie nie doceniają tej potrzeby aktywności, której brak na dłuższą metę obniża poczucie własnej wartości kobiety i dużo bardziej niż przerwa w zatrudnieniu utrudnia podjęcie aktywności zawodowej, gdy jest to już możliwe/potrzebne.
ileż razy można usłyszeć pytanie - a mąż coś pomaga w domu ???
Albo "mąż pomaga przy dzieciach" - jakby te dzieci tylko do matki należały. I dom i dzieci są nasze, więc razem się nimi zajmujemy w różnym stopniu, w różnych momentach zależnie od sytuacji życiowej i tyle.
Pamiętajcie, że zmiany kulturowe, które zaszły przez ostatnie kilkadziesiąt lat są ogromne. Jeszcze moje babcie miały układ, w który mąż zwykle (nie)pomagał.
Może też otoczenie im nie daje? Bo w wielu kręgach to wstyd się przyznać, że mąż, dzieci i dom - rodzina, to dla Ciebie cały świat. Jest nacisk na bycie ambitnym, na rozwoj, na udowadnianie każdemu, że jest się lepszym niż w rzeczywistosc
zwolenniczki bycia mama domowa tez pisały o zainteresowaniach, jakimś rozwijaniu siebie itd drugi człowiek nie powinien być całym światem, to niezdrowe
Nie, to wynika z psychiki człowieka i zwykłego rozsądku. Serio uważasz ze to dobre gdy człowiek nie ma żadnych pasji, nic nie czyta, nic go nie interesuje? I co będzie robić taka kobieta gdy dzieci już wyjdą z domu?
Nie, to wynika z psychiki człowieka i zwykłego rozsądku. Serio uważasz ze to dobre gdy człowiek nie ma żadnych pasji, nic nie czyta, nic go nie interesuje? I co będzie robić taka kobieta gdy dzieci już wyjdą z domu?
Stereotyp kury domowej nawet na forum trzyma się mocno, siedzi w domu, nawet książki nie przeczyta, czeka na wnuki, super życie... Piszą o tym wszechwiedząco te co pracują, oczytane, zadbane i elokwentne, no cóż...
O rany, uderz w stół a...chyba bardzo chcesz żeby ktoś Ci tak napisał, żebyś mogła się z tym spierac. Katarzynamarta kwestionuje ze do szczęścia nie wystarcza skupianie się wyłącznie na dzieciach i obowiązkach domowych, ja odpisuje ze warto mieć tez jakieś zainteresowania a Ty wnioskujesz z tego...No właśnie
Napisz lepiej ile znasz osobiście kobiet, które nie pracują. Mnie to średnio dotyczy, bo jak najmłodszy skończy 3 latka wracam do pracy, mam szczęście, że mogę pracować 2, 3 dni w tygodniu, ciężko zrozumieć, że nie piszę o sobie?
katarzynamarta, wcześniej sugerowałaś, że do szczęścia wystarczają dzieci i dom, a teraz podajesz przykład który temu zaprzecza (czytanie książek, dokształcanie się). no to chyba jednak liczą się pozadomowe zainteresowania i aktywność? tylko o to mi chodzi, nie pisałam nigdzie, że liczy się tylko praca zawodowa (czytaj płatna).
Ja pewnych moich pasji, tego co bym chciała robić czy dawniej lubiłam czy robiłam, nie mogę od wielu lat rozwijać ze względu na brak pieniędzy. Jest dwoje dzieci i jedna pensja.Tak to jest, trzeba z czegoś zrezygnować jak jest rodzina. Jak byłam sama było łatwiej, mogłam robić co chciałam.To samo z przekwalifikowaniem- były moje pomysły, chęci i nie było na to pieniędzy. Życie. Nie wiem czy coś tracę. Wiele zyskałam ale musiałam też zrezygnować z siebie. Nie planowałam tego, myślałam, że WSZYSTKO DA SIĘ. Otóż się nie da. A pieniądze jednak są ważne w życiu , również rodzinnym.
Dlatego warto wrócić do pracy, jeśli dzieci są odchowane.
Zresztą, w dzisiejszych czasach wiele rzeczy jest dostępnych on-line, np. strony z nauką języków, itp. Warto z tego korzystać.
A jeśli chodzi o to WSZYSTKO SIĘ DA - ja wierzę, że się da, jeśli człowiek ma odpowiednią motywację i autentyczne chęci. I jeśli nie ma jakiejś ciężkiej choroby. Mamy wokół siebie tyle przykładów ludzi, którzy zrobili coś, co wydawało się niemożliwe - na tym forum - urodziły i wychowały kilkoro, a nawet kilkanaście dzieci (chylę czoła), wspaniale radzą sobie z niepełnosprawnymi dziećmi, pomagają innym, mimo swoje ciężkiej czasem sytuacji. Mogą być źródłem inspiracji i udowadniają, że się da. Przede wszystkim jednak, szukają wyjścia z sytuacji, a nie piętrzą trudności.
Jeśli jednak zawsze szklanka jest do połowy pusta, to faktycznie - nie da się.
@beatak Wiele zależy w życiu od tego jakie mamy predyspozycje czy charakter. Jeśli wszyscy wszystko by potrafili, czy dawali radę, to byliby zaradnymi w życiu osobnikami czy przedsiębiorcami a popatrz ile w Polsce jest co roku samobójstw. No nie każdy jednak sobie radzi. I dotyczy to różnych sytuacji.
Wiem, mi nie chodzi zresztą o to, by być przedsiębiorcą, czy mega zaradnym człowiekiem. Wystarczy po prostu fajnie wykorzystać swoje talenty, umiejętności, brać, to co przyniesie życie i raczej patrzeć z umiarkowanym przynajmniej optymizmem na to, co nas otacza.
A samobójstwa to straszna rzecz. I wiem, że nie każdy sobie radzi. Dlatego dobrze wyjść do ludzi - bo to z braku drugiego człowieka te wszystkie nieszczęścia.
katarzynamarta, wcześniej sugerowałaś, że do szczęścia wystarczają dzieci i dom, a teraz podajesz przykład który temu zaprzecza (czytanie książek, dokształcanie się). no to chyba jednak liczą się pozadomowe zainteresowania i aktywność? tylko o to mi chodzi, nie pisałam nigdzie, że liczy się tylko praca zawodowa (czytaj płatna).
@Pietruszka a znasz jakaś mamę domowa, która w ogóle nie czyta, nie ogląda tv i niczym się nie interesuje? I nie mam na mysli, uwielbianej tu na forum, przytaczanej jako przykład patologii, typu matka alkoholiczka i ojciec moczymorda. To jest zaiste prześmieszne, że komuś jeszcze może się kojarzyć mama niepracująca zarobkowo z zamknięciem w klatce z udogodnieniami typu mop, pralka, ściera i garnek. Same robicie patole z miejsc i osób które nimi nie są.
mnie się nie kojarzy, dlatego zdziwilam się na Twoją sugestię, że dobre jest by dla kobiety dom i dzieci były całym światem, bo nie wiem jak można funkcjonować bez pozadomowych zajęć i zainteresowań.
Ja nie pracuję i jak zagaduję o lekturę znajome (z realnego życia) osoby pracujące, to patrzą z wyższością i mówią, że nie mają czasu na czytanie. Nie mają czasu na hobby i inne pierdoły. Jak mówię o hobby to pytają czy nie szkoda mi kasy (no bo przecież gdybym osobiście ją zarobiła to bym szanowała a nie trwoniła). A jeśli pracują np. w hurtowni części AGD to co takiego jest rozwijającego w tym - że poznają nowy asortyment uszczelek? Ilu Polaków nie czyta bo nie lubi? Większość pracuje. Zresztą co to jest ten cały rozwój - do rozwoju duchowego nie potrzebna jest praca zarobkowa, do intelektualnego nie jest niezbędna - jeśli chodzi o rozwój to praca jest potrzebna żeby się rozwijać zawodowo.
Wiecie -dalej tkwicie w schematach i ciągle czuję tu klimat MY-WY. Są osoby mające potrzebę czytania , oglądania ambitniejszych filmów itp. i takie , które mają inne upodobania , niezależnie od pracy zawodowej.
Daleko nie szukając u mnie w szkole genialna polonistka ma dzieci piatke. Pracuje z przerwany na urlop macierzyński. Jak dziecko bardzo mało to ma mniej godzin, jak większe wraca do całego etatu, ewetualnie trochę ponad. Robi genialne rzeczy, prowadzi z wielkimi sukcesami odyseje umyslu. PANI OD ANGIELskiego ma dzieci 4. Tez rewelacja.
A nie mozembyć pasją dbanie o dzieci, męża, dom... Dla mnie to pasja. Ja jako dziecko widziałam mamę prawie nigdy a moja przyjaciółka miała prawdziwy dom i moim marzeniem było mieć męża dzieci dom i dbać o to i teraz realizuję marzenia. A że takie życie nie jest łatwe to już co innego. Prawda jest taka że jak się ma więcej dzieci to jest więcej pracy w domu. Ale jeśli kiedyś stwierdze, że mam wolny czas i mogę w tym czasie pracować- zacznę pracować. Taka moja wizja:)
Ja znam osobiście kilka takich "mam domowych", które niczym głębiej się nie interesują. Dodaję tu słówko "głębiej" bo wiadomo - zawsze można powiedzieć, że kogoś pasją jest kilka seriali, które śledzi, malowanie paznokci, czytanie romansideł albo newsów z Frondy. I nie są to wcale matki bardzo wielodzietne, które nie mają na nic czasu. Więc to, że siedząc w domu ktoś się rozwija wcale takie oczywiste nie jest, naprawdę rożnie bywa. Ale nie wiem, czego ma to dowodzić, znam również osoby niepracujące o bardzo płytkich zainteresowaniach.
Mam wrażenie, że ta dyskusja zabrnęła w bardzo dziwne rejony. Parę osób wysila się, aby udowadniać, że nie pracując też mogą się rozwijać, nie są wcale takie płytkie, leniwe i głupie. Nie rozumiem zupełnie tej reakcji, tego tłumaczenia się, przecież nikt nic takiego nie zarzucał. Oczywiście, że można rozwijać się nie pracując zawodowo.
Ja bym raczej powiedziała, że korelacja jest inna. Ktoś ma szerokie horyzonty, rozwija swoje pasje - często przekłada się to na to, że później pojawiają się możliwości zatrudnienia, które nie są przez niego postrzegane jako bardzo uciążliwe także, gdy już dzieci się pojawią. Ktoś jest niechętny rozwijania się, uczenia, nic go nie ciekawi - praca jawi się jako zło - ma później ograniczone możliwości podjęcia zatrudnienia, tym bardziej dobrze płatnego i "nieuciążliwego".
@beatak Wiele zależy w życiu od tego jakie mamy predyspozycje czy charakter. Jeśli wszyscy wszystko by potrafili, czy dawali radę, to byliby zaradnymi w życiu osobnikami czy przedsiębiorcami a popatrz ile w Polsce jest co roku samobójstw. No nie każdy jednak sobie radzi. I dotyczy to różnych sytuacji.
Wiem, mi nie chodzi zresztą o to, by być przedsiębiorcą, czy mega zaradnym człowiekiem. Wystarczy po prostu fajnie wykorzystać swoje talenty, umiejętności, brać, to co przyniesie życie i raczej patrzeć z umiarkowanym przynajmniej optymizmem na to, co nas otacza.
@Malgorzata - nie wydaje mi się jednak, by czytanie, realizowanie własnych pasji świadczyło o nie wiadomo jakim wysublimowaniu. Nie wiem, może ja jestem z innego świata, ale dla mnie to codzienność, rzeczy zupełnie naturalne. Kwestia zainteresowania światem, otwartości na poznawanie pewnych rzeczy i nawyków intelektualnych często bardziej niż czasu.
Mnie nie interesuje przekonywanie kogoś, że warto czytać, to są jałowe dyskusje. Czytam bo lubię, jestem bardzo wybredna w tym, co czytam, bo masa tego co jest wydawane to chłam i szkoda czasu. Lubię rozmawiać o konkretnych książkach. Jak ktoś nie lubi czytać, jego sprawa.
Tak samo gdy ktoś nie potrzebuje pracować, albo np. uczyć się, podróżować, czy poświęcać czas na inne hobby. Mnie by bez tego czegoś brakowało, ktoś może tego nie potrzebować, jego wybór, jego sprawa.
Wiecie -dalej tkwicie w schematach i ciągle czuję tu klimat MY-WY. Są osoby mające potrzebę czytania , oglądania ambitniejszych filmów itp. i takie , które mają inne upodobania , niezależnie od pracy zawodowej.
Przecież to nie musi być jakieś "ambitne" hobby, jakie to ma znaczenie? znowu, mam wrażenie ze niektóre z was sobie dopowiadają jakieś swoje projekcje i lepią chochoła: bo ONI powiedzieli ze skoro nie pracuje i nie mam czasu na hobby to jestem gupia!
Ja mam szerokie horyzonty i co z tego? Szukam pracy, bo muszę. Mam do wyboru przedszkole, sklep, drukarnię i fabrykę materacy. No jeszcze sprzątanie w biurze albo proste prace biurowe. W ogóle nie widzę związku zainteresowan czy hobby z pracą w domu czy zarobkową. W jaki sposób rozwija swoje pasje księgowa czy recepcjonistka? Pewnie istnieje jakaś grupa osób dla których praca to hobby i rozwój. Ale przecież praca to też obowiązek i nie wszystko w tej zarobkowej czy domowej sprawia przyjemność, często robi się pewne rzeczy z poczucia obowiązku jedynie albo dlatego że za to płacą. Praca to wyjście do ludzi? Sorry ale to są jakieś brednie. Do ludzi to ja wychodzę kiedy idę do knajpy, do znajomych, na spacer ale nie do pracy. Do pracy to ja szłam wykonywać obowiązki a nie do ludzi i sobie siedziałam czasem i w trakcie tych dupogodzin myślałam ile ja rzeczy ciekawych mogłabym w tym czasie robić w domu.
E, Małgorzata się przecież tylko droczy. Nie dlatego chyba szyje, biega w maratonach, czyta i studiuje, że uważa, że dom i dzieci wystarczą i nie trzeba się interesować niczym więcej.
Komentarz
Albo "mąż pomaga przy dzieciach" - jakby te dzieci tylko do matki należały. I dom i dzieci są nasze, więc razem się nimi zajmujemy w różnym stopniu, w różnych momentach zależnie od sytuacji życiowej i tyle.
drugi człowiek nie powinien być całym światem, to niezdrowe
No jak to, jak to?
Albo zapatrzona jesteś w wielki świat, albo w pralkę.
Innej opcji nie ma.
Zresztą, w dzisiejszych czasach wiele rzeczy jest dostępnych on-line, np. strony z nauką języków, itp. Warto z tego korzystać.
A jeśli chodzi o to WSZYSTKO SIĘ DA - ja wierzę, że się da, jeśli człowiek ma odpowiednią motywację i autentyczne chęci. I jeśli nie ma jakiejś ciężkiej choroby. Mamy wokół siebie tyle przykładów ludzi, którzy zrobili coś, co wydawało się niemożliwe - na tym forum - urodziły i wychowały kilkoro, a nawet kilkanaście dzieci (chylę czoła), wspaniale radzą sobie z niepełnosprawnymi dziećmi, pomagają innym, mimo swoje ciężkiej czasem sytuacji. Mogą być źródłem inspiracji i udowadniają, że się da. Przede wszystkim jednak, szukają wyjścia z sytuacji, a nie piętrzą trudności.
Jeśli jednak zawsze szklanka jest do połowy pusta, to faktycznie - nie da się.
A samobójstwa to straszna rzecz. I wiem, że nie każdy sobie radzi. Dlatego dobrze wyjść do ludzi - bo to z braku drugiego człowieka te wszystkie nieszczęścia.
Dla mnie to pasja. Ja jako dziecko widziałam mamę prawie nigdy a moja przyjaciółka miała prawdziwy dom i moim marzeniem było mieć męża dzieci dom i dbać o to i teraz realizuję marzenia. A że takie życie nie jest łatwe to już co innego. Prawda jest taka że jak się ma więcej dzieci to jest więcej pracy w domu. Ale jeśli kiedyś stwierdze, że mam wolny czas i mogę w tym czasie pracować- zacznę pracować. Taka moja wizja:)
Ja znam osobiście kilka takich "mam domowych", które niczym głębiej się nie interesują. Dodaję tu słówko "głębiej" bo wiadomo - zawsze można powiedzieć, że kogoś pasją jest kilka seriali, które śledzi, malowanie paznokci, czytanie romansideł albo newsów z Frondy. I nie są to wcale matki bardzo wielodzietne, które nie mają na nic czasu. Więc to, że siedząc w domu ktoś się rozwija wcale takie oczywiste nie jest, naprawdę rożnie bywa. Ale nie wiem, czego ma to dowodzić, znam również osoby niepracujące o bardzo płytkich zainteresowaniach.
Mam wrażenie, że ta dyskusja zabrnęła w bardzo dziwne rejony. Parę osób wysila się, aby udowadniać, że nie pracując też mogą się rozwijać, nie są wcale takie płytkie, leniwe i głupie. Nie rozumiem zupełnie tej reakcji, tego tłumaczenia się, przecież nikt nic takiego nie zarzucał. Oczywiście, że można rozwijać się nie pracując zawodowo.
Ja bym raczej powiedziała, że korelacja jest inna. Ktoś ma szerokie horyzonty, rozwija swoje pasje - często przekłada się to na to, że później pojawiają się możliwości zatrudnienia, które nie są przez niego postrzegane jako bardzo uciążliwe także, gdy już dzieci się pojawią. Ktoś jest niechętny rozwijania się, uczenia, nic go nie ciekawi - praca jawi się jako zło - ma później ograniczone możliwości podjęcia zatrudnienia, tym bardziej dobrze płatnego i "nieuciążliwego".
@Malgorzata - nie wydaje mi się jednak, by czytanie, realizowanie własnych pasji świadczyło o nie wiadomo jakim wysublimowaniu. Nie wiem, może ja jestem z innego świata, ale dla mnie to codzienność, rzeczy zupełnie naturalne. Kwestia zainteresowania światem, otwartości na poznawanie pewnych rzeczy i nawyków intelektualnych często bardziej niż czasu.
Mnie nie interesuje przekonywanie kogoś, że warto czytać, to są jałowe dyskusje. Czytam bo lubię, jestem bardzo wybredna w tym, co czytam, bo masa tego co jest wydawane to chłam i szkoda czasu. Lubię rozmawiać o konkretnych książkach. Jak ktoś nie lubi czytać, jego sprawa.
Tak samo gdy ktoś nie potrzebuje pracować, albo np. uczyć się, podróżować, czy poświęcać czas na inne hobby. Mnie by bez tego czegoś brakowało, ktoś może tego nie potrzebować, jego wybór, jego sprawa.
@Andora i super, fajne, pozytywne przykłady
W ogóle nie widzę związku zainteresowan czy hobby z pracą w domu czy zarobkową.
W jaki sposób rozwija swoje pasje księgowa czy recepcjonistka?
Pewnie istnieje jakaś grupa osób dla których praca to hobby i rozwój. Ale przecież praca to też obowiązek i nie wszystko w tej zarobkowej czy domowej sprawia przyjemność, często robi się pewne rzeczy z poczucia obowiązku jedynie albo dlatego że za to płacą.
Praca to wyjście do ludzi? Sorry ale to są jakieś brednie. Do ludzi to ja wychodzę kiedy idę do knajpy, do znajomych, na spacer ale nie do pracy. Do pracy to ja szłam wykonywać obowiązki a nie do ludzi i sobie siedziałam czasem i w trakcie tych dupogodzin myślałam ile ja rzeczy ciekawych mogłabym w tym czasie robić w domu.