@Namorowa pewnie pamięta jak M. się szkoliła w Warszawie, a ja pojechałem z pięciorgiem dzieci do Gdańska (z Podkarpacia) na konferencję i wspólnie nasze dzieci się bawiły.
@OlaOdPawla czyste gwiazdorstwo nie złośliwie piszę... dbamy o nasze rodziny, nasze dzieci! To jest powód do dumy z dobrze wykonanej roboty - choć tyle możemy skoro za to nie ma wynagrodzenia materialnego! Gdzieś napiszecie, że normalność... może a mnie chwilami napawają dumą moje dzieci... albo taką dużą radością, wdzięcznością.
Tak jak nie jest prawdą, że rezygnacja z pracy zarobkowej oznacza stłamszenie i zamknięcie w czterech ścianach (co niektórzy próbują kobietom wmówić), tak też nie jest prawdą, że jak ktoś lubi swoją pracę i tęskni za nią, to na pewno mu to wmówiono.
Czasami trudno zrozumieć, że zawsze jest coś za coś, nie da się mieć wszystkiego. Trzeba wybierać w życiu, a każdy wybór jedne drogi otwiera, drugie zamyka. Dobrze się skupić na tym co dla nas najważniejsze.
Kampania fundacji mamy i taty o karierowiczce która nie ma dziecka bo wybrała Tokio i karierę jakos miała tu wzięcie, mimo ogólnej krytyki ze Polki nie decydują się na dzieci raczej ze względu na słaba sytuacje ekonomiczna niż dziesiąty awans. Teraz jednak się okazuje ze rozwój zawodowy i podział obowiązków z mężem to jakieś mrzonki z kolorowych pisemek, a kobiety pracują bo musza. To jak w końcu?
Nie mam zwyczaju codziennie sprzątać, wiec pomijając spędzanie czasu z dziećmi, pewnie głównie bym gotowała. Nie robiłabym sobie spa, seansu czytelniczego czy innego relaksu wiedząc ze mąż w tym czasie pracuje, wiec pewnie starałbym spędzić czas z pożytkiem dla wszystkich.
Malgorzata, nie podejmuje sie nawet wyobrazac sobie regularnego gotowania posilkow dla kilkunastu osob, jakbys napisala, ze tak robisz, to by bylo niepokojace ja lubie gotowac ale nas jest tylko 6.
Malgorzata, nie podejmuje sie nawet wyobrazac sobie regularnego gotowania posilkow dla kilkunastu osob, jakbys napisala, ze tak robisz, to by bylo niepokojace ja lubie gotowac ale nas jest tylko 6.
Obiady to pikuś Jak rozpacz mnie ogarnia na widok moich zapchanych szaf (przysięgam, naprawdę nie mam w czym chodzic)to sobie od razu wizualizuję, jak @Malgorzata ogarnia. I rozpacz jest jeszcze czarniejsza
Tak się zastanawiałam nad tematem i myślę, że trzeba promować mamy w domu. Tendencja jest przeciwna, wysyła się wszystkie kobiety do pracy, wręcz otoczenie oczekuje, że każda mama jak najszybciej wróci do pracy. Więc trudno mówić o wolnym wyborze. Pytanie o powrót do pracy (w moim środowisku), jest pytaniem numer jeden, gdy najmłodsze dziecko kończy rok-dwa lata. Osobiście lubię moją pracę, uważam, że jest rozwijająca i społecznie ważna. Więc w sumie cieszę się, ze mogę parę dni w tygodniu pracować. Ale rozumiem, że można chcieć zostać w domu i to też jest dobry wybór.
W zupelnosci sie z Toba zgadzam. Trzeba chronic i pielegnowac i w sobie i w swoich dzieciach czyste mysli, czyste serce, strzec tego serca rodziny i byle kogo tam nie dopuszczac. Jest mnostwo ludzi az ziejacych nienawiscia, sami sa zranieni, skrzywdzeni i ich poglady sa wypaczone. Szkoda mi tej kobiety. Odpowiedzialnoscia za hejt w tym wypadku obarczam dziennikarke, dla ktorej nietrudne do przewidzenia musialy byc dalsze losy artykulu w sieci. Pełzająca etyka dziennikarska.
Oczywiście masz rację. Dziennikarze szukają tematów wzbudzających emocje, przedstawiają je tak, żeby te emocje podsycić, a później piszą komentarz na temat komentarzy, który wzbudza kolejną falę komentarzy czytelników i tak to się kręci.
Nawet dziennikarze gazet katolickich np Gn, tez często traktują rodziny wielodzietne jako egzotyke - nie ma w tym złej woli, raczej nieznajomość realiów . Artykuł o nas musiałam całkowicie przeredagowac, zupełnie inaczej rozłożyć akcenty, bo by wyszło, no właśnie, nieprawdziwie .
Nie wiem, czy jest sens porównywać do zwykłych rodzin wielodzietnych - przecież pokazali mocno dysfunkcyjną rodzinę. No sorry, ale sytuacja, w której się tkwi w toksycznym związku (płodząc dzieci) pod presją szantażu ekonomicznego, raczej modelowa nie jest.
Dziennikarze szukają takich "ofiar " do wywiadu Najczęściej dość liczne rodziny z biedniejszych terenów , gdzie o pracę trudno Podkladaja ludziom te wywiady i wystawiają na rzeź rodzinę a później zdziwieni.
Tłumaczyłam to już tyle razy dziennikarzom zapraszającym mnie do wywiadów. Nie dociera do nich ta odpowiedzialność. Niestety.
Niestety, najczęściej są to dziennikarskie hieny, a nie porządni żurnaliści. Myślę też, że pewnym mediom np. GW wywiadów nie powinno się udzielać - ze względu na niski poziom moralny ich czytelników.
A wyrwać się z toksycznego związku to sztuka. Dzielna mama. Matka o. Dolindo też długo tkwiła w toksycznym związku, po wielu latach znalazła w sobie dość siły, by wziąć dzieci o odejść. Sporo ich było.
peeem jeszcze tak; mam takiego bardzo bliskiego przyjaciela, drogiego memu sercu. Raz w życiu ten kolega jako dzieciak doświadczył kryzysowej sytuacji (utrata pracy przez tatę), w której jego mama musiała się udać do MOPSu po pomoc; kryzysowa sytuacja trwała pół roku i nigdy więcej się nie powtórzyła. Korzystanie z pomocy społecznej było przez tę mamę odebrane jako skrajnie uwłaczające i wstydliwe i takoż przez kolegę.
Dla tego kolegi stałe korzystanie z pomocy społecznej jest formą patologii. Decydowanie się na kolejne dziecko w sytuacji ciągłego korzystania z pomocy społecznej - zapewne nie do zrozumienia dla niego.
Przypuszczam, że ogromna większość rodzin tak właśnie postrzega korzystanie z mopsów (jeśli ich życie do tego zmusza) - jako uwłaczające właśnie. Artykuł przedstawiał rodzinę, której matka stanęła na wysokości zadania. Komu, jak nie jej, należna jest pomoc? Oczywiście, mogła nie urodzić tylu dzieci. Nie tak powinna rodzina wyglądać. Tyle, że nasze rozważania nic nie zmienią. Pomoc powinna być odruchowa.
Nie znamy serca tej kobiety, nie wiemy, przez co musiała przejść. Znalazła w sobie dość siły, by odejść od męża i ochronić dzieci. Dla mnie heroizm. Ale, oczywiście, nie tak to powinno wyglądać. Generalnie - życie uczy pokory.
Komentarz
Jak rozpacz mnie ogarnia na widok moich zapchanych szaf (przysięgam, naprawdę nie mam w czym chodzic)to sobie od razu wizualizuję, jak @Malgorzata ogarnia.
I rozpacz jest jeszcze czarniejsza
Osobiście lubię moją pracę, uważam, że jest rozwijająca i społecznie ważna. Więc w sumie cieszę się, ze mogę parę dni w tygodniu pracować. Ale rozumiem, że można chcieć zostać w domu i to też jest dobry wybór.
----------------
Drugie? Zapomniałam, co to drugie.
Czytaliście?
Szkoda mi tej kobiety. Odpowiedzialnoscia za hejt w tym wypadku obarczam dziennikarke, dla ktorej nietrudne do przewidzenia musialy byc dalsze losy artykulu w sieci. Pełzająca etyka dziennikarska.
Niestety, najczęściej są to dziennikarskie hieny, a nie porządni żurnaliści.
Myślę też, że pewnym mediom np. GW wywiadów nie powinno się udzielać - ze względu na niski poziom moralny ich czytelników.
bo niedysfunkcyjne rodziny odmawiają wywiadów w takiej formie?
Dzielna mama.
Matka o. Dolindo też długo tkwiła w toksycznym związku, po wielu latach znalazła w sobie dość siły, by wziąć dzieci o odejść. Sporo ich było.
peeem jeszcze tak; mam takiego bardzo bliskiego przyjaciela, drogiego memu sercu. Raz w życiu ten kolega jako dzieciak doświadczył kryzysowej sytuacji (utrata pracy przez tatę), w której jego mama musiała się udać do MOPSu po pomoc; kryzysowa sytuacja trwała pół roku i nigdy więcej się nie powtórzyła. Korzystanie z pomocy społecznej było przez tę mamę odebrane jako skrajnie uwłaczające i wstydliwe i takoż przez kolegę.
Dla tego kolegi stałe korzystanie z pomocy społecznej jest formą patologii. Decydowanie się na kolejne dziecko w sytuacji ciągłego korzystania z pomocy społecznej - zapewne nie do zrozumienia dla niego.
Przypuszczam, że ogromna większość rodzin tak właśnie postrzega korzystanie z mopsów (jeśli ich życie do tego zmusza) - jako uwłaczające właśnie. Artykuł przedstawiał rodzinę, której matka stanęła na wysokości zadania. Komu, jak nie jej, należna jest pomoc? Oczywiście, mogła nie urodzić tylu dzieci. Nie tak powinna rodzina wyglądać. Tyle, że nasze rozważania nic nie zmienią. Pomoc powinna być odruchowa.
Nie znamy serca tej kobiety, nie wiemy, przez co musiała przejść. Znalazła w sobie dość siły, by odejść od męża i ochronić dzieci. Dla mnie heroizm. Ale, oczywiście, nie tak to powinno wyglądać. Generalnie - życie uczy pokory.