Wiecie co, po komentarzach tutaj zaczęłam czytać z dystansem. Ja nie wiem, może był jakis inny artykuł jeszcze? Ale to co przeczytałam, jaokos szokujące nie było, wprost przeciwnie. Widać, ze matka bardzo dzieci kocha i jej sie chce. Patologia to by była jakby życie przed telewizorem spędzali, a jej sie chce pomimo wszystko wyjść z dziecmi z domu, coś im pokazać w miarę możliwości. Bardzo pozytywna kobieta.
I tak jakby zgadzam sie z Anawim, ze żyć z opieki latami to wstyd. Ale to wstyd dla młodych i zdrowych, którzy zrobili sobie z tej pomocy sposób na życie. Kradną, oszukują, jak pracują to tylko na czarno i oczywiście nic sie niedasie, wiec kradnę i oszukuje i tak kółko sie zamyka. Ale ta kobieta miała w domu jakby chorego człowieka jeszcze. Tyle lat! Pewnie niejedna awanturę, pobicie i poniżenie ja spotkało. Życzę sobie i Wam wszystkim, którzy w zasadzie bardzo lajtowe życie mamy takiego podejścia i optymizmu jak ma ta pani!
@Malgorzata widzę, że nie zauważyłaś różnicy między tym, co jest moim poglądem, a co przywołuję jako argumenty komentujących pod artykułem.
Mój pogląd jest taki, że - niedopuszczalne jest mówienie intymnych rzeczy o własnej rodzinie publicznie, - podatnicy mają prawo wyrażać opinie o sposobach wydatkowania środków publicznych i postulować warunki dla udzielenia pomocy społecznej; ja osobiście jestem za zniesieniem pomocy społecznej w obecnej formie (między innymi z tego względu, że stanowi narzędzie ingerencji w sprawy rodzinne - choćby właśnie pozwala na budowanie takich abstrakcyjnych zasad - jeśli bierzesz kasę, to w tym czasie nie wolno ci się rozmnażać) - alkoholik i przemocowiec nie powinien pić i bić (co nie znaczy, że to jest łatwe i że w każdym konkretnym przypadku ktoś jest winny, że sięgnął po kieliszek czy bił; co też nie stanowi w żadnym razie usprawiedliwienia wyrządzonego zła), - ofiara powinna odejść od kata (co nie znaczy, że... jw.), - ludzie z otoczenia powinni itd.
Wszystkie powyższe kwestie mają charakter ogólny. Nie mam wglądu w czyjąś duszę, by osądzać tą panią, jej męża, jej dzieci, panią redaktor, innych rodziców mało czy wielodzietnych, komentujących pod artykułem.
To nie są pieniądze zabrane z podatków od wynagrodzeń.
Po prostu państwo oddaje - w mniejszym lub większym stopniu (w Polsce w większym, w Niemczech w mniejszym) - to co rodziny odprowadziły tytułem VAT.
Jestem pewna, że nie było by 500 plus, a VAT i tak pozostałby na tym samym poziomie, bo o ten podatek zabiega Bruksela. Na zbytnie obniżenie VAT-u nie będzie zgody. Zresztą nawet najniższy VAT uderza po kieszeni wielodzietne rodziny właśnie.
Nie było 500 plus, a poprzedniej ekipie i tak ciągle brakowało kasy.
Klarcia, te rewalacje to na podstawie jakichś źródeł? Bo ja byłam do tej pory przekonana, że polityka fiskalna państwa funkcjonuje zupełnie inaczej, a Bruksela reguluje maksymalne, a nie minimalne stawki podatków, ale przecież mogę wszystkiego nie wiedzieć
***
Będę się upierała, że miejscem pracy matki wielodzietnej jest dom i bardzo popieram projekt rządowy, aby od urodzenia i wychowania czworga dzieci, kobieta nabywała prawa emerytalne. Zmodyfikowałabym to jeszcze o tyle, że im więcej dzieci, tym świadczenie wyższe.
A z w jaki sposób chcesz te świadczenia sfinansować, skoro obecnie zagrożona jest nawet wypłata świadczeń osób, które pracowały przez czterdzieści lat?
A jaka jest w 100% najlepsza metoda antykoncepcyjna???
Przyslowiowa szklanka wody zamiast.
Ale przeciez prosciej sie samookaleczyc niz zrezygnowac z seksu, kiedy absolutnie nie powinno zachodzic sie w ciaze.
Zależy ile ma się lat - ja wtedy nie byłam w stanie absolutnie zrezygnować z seksu. I nadal nie traktuję tej operacji jako okaleczenia się. Będę się upierała, że to bardzo mądra, choć sprzeczna z nauczaniem kościoła, decyzja była.
***
A jeżeli kobieta ma męża przemocowca, to decyzja o współżyciu raczej nie do niej należy. Ja przed nawróceniem, to bym takiego gnoja zamordowała, dosłownie. Odsiedziałaby swoje i miała spokój. Po nawróceniu? Nie wiem, ale nie wykluczam, że powiedziałabym: wybacz Panie, ale widzisz, że nie mam innego wyjścia.
Klarcia a ja myślałam że Ty katolicki beton a Ty takie dyrdymały piszesz ze Az czytam z takimi oczami
Do katolickiego betonu raczej mi daleko. A odkąd Zen tak bardzo choruje, to coraz cieniej moje chrześcijaństwo wygląda. Tym bardziej, że nie mam możliwości naładowania akumulatorów w Carlsbergu.
z jakich to przyczyn społecznych należy kobietę pozbawić płodności okaleczając ją @Klarcia proszę odnieś się
Przecież wyraźnie napisałam, że wyłącznie na życzenie kobiety. I ja nadal nie potrafię potraktować tego jako okaleczenie się. Trudno - nic na to nie poradzę. Moje kierownictwo duchowe od kilku dekad nie może skłonić mnie do zmiany zdania.
Klarcia, te rewalacje to na podstawie jakichś źródeł? Bo ja byłam do tej pory przekonana, że polityka fiskalna państwa funkcjonuje zupełnie inaczej, a Bruksela reguluje maksymalne, a nie minimalne stawki podatków.
Bruksela reguluje również minimalne stawki VAT. Przecież UE nie zgodziła się, żeby w Polsce była zerowa stawka na artykuły dziecięce i na książki. Właśnie wczoraj usłyszałam w programie biznesowym (Polsat), że rodzina z dwójką dzieci z tytułu VAT odprowadza miesięcznie ok. 500 zł.
> A z w jaki sposób chcesz te świadczenia sfinansować, skoro obecnie zagrożona jest nawet wypłata świadczeń osób, które pracowały przez czterdzieści lat? <
1. Teraz i tak składki idą na obecnych rencistów i emerytów, a nie na konto odprowadzającego je. 2. Zakładamy, że za kilka dekad będzie automatyzacja, więc nie będzie potrzeby aż tak wielu rąk do pracy, a zyski firm przecież nie zmaleją. 3. Przyjmujemy, że po kilku dekadach gospodarka Polski rozwinie się na tyle, że pieniądze na emerytury dla matek będą. Jeżeli natomiast Polska nie będzie się z jakiegoś powodu rozwijała, to i dla pracujących nie będzie środków na emerytury i renty. Może wprowadzą eutanazję? Nie wiem.
Pocieszę Cię, że w Niemczech też musieliby korzystać z pomocy państwa. Chyba, że.. facet miałby bardzo dobrze prosperującą firmę. Tutaj jeżeli jest się pracobiorcą, to legalnie człowiek nie zarobi, choćby chciał tyrać po 20 godz. na dobę.
Biorą ChildBenefit Czytałam że biorą. Ale i tak sobie radza swietnie... Oglądałam film o nich. Sa kochajacym się i zgranym małżeństwem ciężko pracują od samego rana. Łatwo im nie jest ale nie marudza.
Aniela, skoro Twoje dzieci nie jeżdżą to co Ty wiesz o takich wycieczkach?
@hipolit 1. Ja mam 7 dzieci. Teraz już dzieci nie jeżdżą, ale kiedys te najstrarsze jeździły, to się nasłuchałam. Poza tym, dzieci moje dzieci maja kontakt z rówieśnikami i dowiadują się, co dzieje się na takich wycieczkach.
2.Pracowałam tez w szkole, to wiem jak zachowywały się moje koleżanki nauczycielki na takich wycieczkach.
3. Twoje dziecko nie wszystko musi Ci mówić. Również pewne zachowania, które przez Ciebie mogą być akceptowane, dla mnie są nie-do-przyjęcia.
Dziwne te 300 f tygodniowo na jedzenie... Może miało być 1300? Ale to znów sporo, choć bliżej prawdy. My wydajemy 1000 na jedzenie i chemię w miesiącu, 2+5. W ogóle mało wiemy, bo czy dostają child benefit na starsze, jeśli się uczą? 50 tys brutto na taka rodzinę to mało. To jakieś 4 tys miesięcznie na rękę. Mało. No chyba że żyją bardzo skromnie. Nawet dodawszy ten child benefit na jakieś 10-15 dzieci, to 1000-1500 f. Takie onetowe artykuły...
Mojej klasa była w pierwszej klasie całkowicie za darmo na wycieczce z czego jestem zadowolona... Jakieś unijne coś ktoś wynalazł..wróciła zadowolona. Byli też na pocz. Roku w skludzewie w takim czymś blisko co się prace ręczne robi z gliny etc. i wzdycha świeże powietrze, takie Agro i nie pamietam ile ale ok. 40 zł.. I teraz też tyle wplacalismy bo w grudniu do teatru muzycznego pojadą. Na serio zadowolona jestem na razie... 500 jednego nie zuzyla na te wycieczki :-)
U nas wycieczki w tym roku były darmowe bo z projektu. Byla 2 dniowa do w-wy, kednodiowych kilka i teraz jedziemy na 2 dni nad morze. Dzieciaka smartfony zabieramy i rozdajemy raz dziennie na godzinkę by do rodziców zadzwonili. A dzieci są pilnowane dobrze. Jako kadra pedagogiczna nie pijemy, nie olewamy, cala noc mamy zamiennie dyżury. Wszystkiego nie wiemy, ale wiemy ze bez telefonów siedzą w swoich pokojach. Oczywiście mogą sobie przekazywać opowieści dziwnej treści, mogą nawet na golas latać po swoim pokoju ale na to jiz nie mamy wyplywu. Ale bradzo proszę o nie powielanie mitów ze nauczyciele na wycieczkach szkolnych maja na dzieci wylane, bo nie maja. Pilnujemy ich znacznie bardziej niż własnych. Nawet dużych VII klasa z oczu nie spuszczam (przynajmniej tej części z głupimi pomysłami)
Ceny wycieczek dzisiaj są z kosmosu ..ale musi być przewodnik i wiele innych rzeczy taka wycieczka musi spełniać , aby mogła się odbyć wg wytycznych . @aga---p Na wycieczkach od gimnazjum kiedy trwa kilka dni czy przynajmniej jedna noc to jest wielki melanż i nauczyciele nic nie słyszą i nie widzą, chyba , ze dochodzi do ekscesów . Dla przykładu wycieczka do Włoch/Francji /Anglii na 5 dni autokarem to koszt 1600 + 250 € + kieszonkowe . Krajowe na jeden dzień odległość od miejsca szkoły 100 km 120 zł min. Więcej dni proporcjonalnie , zielona szkoła jakieś 30 km od domu 450 zł 3 dni .
A to kwestia organizacji i rozsądnych wyborów nauczycieli. W szkole u mojej siostry (liceum) dwa lata temu była fantastyczna wycieczka - wymiana do Niemiec (plus dzień we Francji) i kosztowała kilkaset złotych. Siostra była zachwycona - i zwiedzaniem, i nowymi znajomościami i sprawdzeniem zdolności językowych w praktyce. Naprawdę, wszystko zależy tu od rozsądku i obrotności nauczyciela. A z melanżowaniem to bym nie przesadzała - zawsze jest jakaś grupka, która imprezuje, ale jak nastolatek jest mądry, ma dobre wzorce, to nie będzie przeginał.
Całkowita wysokość świadczenia zależy od ilości dzieci, na które jest on przyznany i obowiązującej w danym roku stawki benefitu. Od kwietnia 2011 ustalona na 3 lata wysokość świadczenia wynosi:
£20,70 tygodniowo (stawka obowiązująca na rok podatkowy 2015-2016) – na najstarsze lub jedyne dziecko;
£13,70 tygodniowo (stawka obowiązująca na rok podatkowy 2015-2016) – na każde następne dziecko;
***
Swiadczenia w Niemczech są znacznie wyższe i im więcej dzieci, tym większy dodatek.
W UK dodatek niższy - malejący wraz ze wzrostem liczby potomstwa.
Ale tez nawet na Hartz4 wielodzietmi daja sobie rade...wiec co tu gadac
Przy pobieraniu Harz IV jest nieco inaczej. Obecnie jest to odpowiednik Socjalu i Kindergeld jest wliczany do otrzymywanego przez dziecko świadczenia wypłacanego przez Arbeitsamt.
I tak na dzieci przysługuje:
240€ – na każde dziecko w wieku 0 – 6 lat
296€ – na każde dziecko w wieku 6 – 14 lat
316€ – na każde dziecko w wieku 14 – 18 lat
Ale w powyższe jest już wliczony Kindergeld.
*** Natomiast tam, gdzie mężczyzna pracuje zawodowo, Kindrgeld jest dodatkową gratyfikacją do rodzinnych dochodów. Niemniej bywa i tak, że ojciec rodziny otrzymuje dodatkowe świadczenia od państwa, bo to co ciężką pracą zarobi nie wystarcza. Tutaj są takie paradoksy, że jeżeli gości zdecydował by się tyrać legalnie na drugim etacie, to będzie miał 68 proc. potrąceń i na rękę otrzyma grosze.
Dopowiem, że wielodzietnej matce nie opłaci się pracować, bo wtedy musiałaby opłacić miejsca w przedszkolu dzieciom lub w szkole ze świetlicą. Jest możliwość umieszczenia tam dziecka od godz. 7 rano do 17, ale koszty są dosyć spore - co najmniej 250 euro od dziecka. Kobieta, jeżeli nie ma super płatnej pracy pow. 4 tys. brutto, to jest zmuszona wziąć klasę podatkową V, a tam są potrącenia rzędu 57 proc. od brutto.
Dziwne te 300 f tygodniowo na jedzenie... Może miało być 1300? Ale to znów sporo, choć bliżej prawdy. My wydajemy 1000 na jedzenie i chemię w miesiącu, 2+5. W ogóle mało wiemy, bo czy dostają child benefit na starsze, jeśli się uczą? 50 tys brutto na taka rodzinę to mało. To jakieś 4 tys miesięcznie na rękę. Mało. No chyba że żyją bardzo skromnie. Nawet dodawszy ten child benefit na jakieś 10-15 dzieci, to 1000-1500 f. Takie onetowe artykuły...
Z ich dochodami jest coś pokręcone - ja w innym miejscu przeczytałam, że facet ma piekarnię i dochody nieco poniżej 250 tys. rocznie.
Jak by nie było - doskonale sobie radzą, a polska smarkateria sadzi obrzydliwy, czasami śmieszny hejt.
Jeden z komentarzy zapamiętałam, to było coś takiego: O rany tyle dzieci, ta kobieta jest nienormalna. Przecież wtedy nie może być mowy o samodzielnym pokoju; a jak każdemu kupić lapka, smartfa i komórkę; i rolki; i fajne ciuchy? Ja bym na takie coś nigdy nie poszła.
Wycieczki. W zeszlym roku w klasie znajomej dzieci oglądały na wycieczce porno na smartfonie. W drugiej klasie podstawówki
My tego rodzaju numery odstawialiśmy w szkole podstawowej, co prawda w IV kl. Ktoś miał tatę marynarza i przyniósł "Swierszyk". Do tego nie było potrzeby na wycieczki jeździć. Rok później schlaliśmy się na umór, bo była dostawa wina z czerwonej porzeczki wykradziona z babcinej piwnicy Nabroić można było nigdzie nie wyjeżdżając.
Moja była na wycieczce w 6 klasie i była zadowolona. Wycieczka niedroga. Smartfony zabrane. Dziewczyny siedziały i gadały do nocy . Pani co chwilę sprawdzała. Syn był na 2 dniówek. Mieli imprezę w pokoju z nauczycielami:) jedli czipsy i się śmiali. Zadowoleni
Komentarz
Ale ta kobieta miała w domu jakby chorego człowieka jeszcze. Tyle lat! Pewnie niejedna awanturę, pobicie i poniżenie ja spotkało. Życzę sobie i Wam wszystkim, którzy w zasadzie bardzo lajtowe życie mamy takiego podejścia i optymizmu jak ma ta pani!
Mój pogląd jest taki, że
- niedopuszczalne jest mówienie intymnych rzeczy o własnej rodzinie publicznie,
- podatnicy mają prawo wyrażać opinie o sposobach wydatkowania środków publicznych i postulować warunki dla udzielenia pomocy społecznej; ja osobiście jestem za zniesieniem pomocy społecznej w obecnej formie (między innymi z tego względu, że stanowi narzędzie ingerencji w sprawy rodzinne - choćby właśnie pozwala na budowanie takich abstrakcyjnych zasad - jeśli bierzesz kasę, to w tym czasie nie wolno ci się rozmnażać)
- alkoholik i przemocowiec nie powinien pić i bić (co nie znaczy, że to jest łatwe i że w każdym konkretnym przypadku ktoś jest winny, że sięgnął po kieliszek czy bił; co też nie stanowi w żadnym razie usprawiedliwienia wyrządzonego zła),
- ofiara powinna odejść od kata (co nie znaczy, że... jw.),
- ludzie z otoczenia powinni itd.
Wszystkie powyższe kwestie mają charakter ogólny. Nie mam wglądu w czyjąś duszę, by osądzać tą panią, jej męża, jej dzieci, panią redaktor, innych rodziców mało czy wielodzietnych, komentujących pod artykułem.
A z w jaki sposób chcesz te świadczenia sfinansować, skoro obecnie zagrożona jest nawet wypłata świadczeń osób, które pracowały przez czterdzieści lat?
Zależy ile ma się lat - ja wtedy nie byłam w stanie absolutnie zrezygnować z seksu.
I nadal nie traktuję tej operacji jako okaleczenia się. Będę się upierała, że to bardzo mądra, choć sprzeczna z nauczaniem kościoła, decyzja była.
***
A jeżeli kobieta ma męża przemocowca, to decyzja o współżyciu raczej nie do niej należy. Ja przed nawróceniem, to bym takiego gnoja zamordowała, dosłownie. Odsiedziałaby swoje i miała spokój.
Po nawróceniu? Nie wiem, ale nie wykluczam, że powiedziałabym: wybacz Panie, ale widzisz, że nie mam innego wyjścia.
Do katolickiego betonu raczej mi daleko. A odkąd Zen tak bardzo choruje, to coraz cieniej moje chrześcijaństwo wygląda. Tym bardziej, że nie mam możliwości naładowania akumulatorów w Carlsbergu.
Przecież wyraźnie napisałam, że wyłącznie na życzenie kobiety. I ja nadal nie potrafię potraktować tego jako okaleczenie się. Trudno - nic na to nie poradzę. Moje kierownictwo duchowe od kilku dekad nie może skłonić mnie do zmiany zdania.
Właśnie wczoraj usłyszałam w programie biznesowym (Polsat), że rodzina z dwójką dzieci z tytułu VAT odprowadza miesięcznie ok. 500 zł.
> A z w jaki sposób chcesz te świadczenia sfinansować, skoro obecnie zagrożona jest nawet wypłata świadczeń osób, które pracowały przez czterdzieści lat? <
1. Teraz i tak składki idą na obecnych rencistów i emerytów, a nie na konto odprowadzającego je.
2. Zakładamy, że za kilka dekad będzie automatyzacja, więc nie będzie potrzeby aż tak wielu rąk do pracy, a zyski firm przecież nie zmaleją.
3. Przyjmujemy, że po kilku dekadach gospodarka Polski rozwinie się na tyle, że pieniądze na emerytury dla matek będą. Jeżeli natomiast Polska nie będzie się z jakiegoś powodu rozwijała, to i dla pracujących nie będzie środków na emerytury i renty. Może wprowadzą eutanazję? Nie wiem.
Pocieszę Cię, że w Niemczech też musieliby korzystać z pomocy państwa. Chyba, że.. facet miałby bardzo dobrze prosperującą firmę. Tutaj jeżeli jest się pracobiorcą, to legalnie człowiek nie zarobi, choćby chciał tyrać po 20 godz. na dobę.
Czytałam że biorą.
Ale i tak sobie radza swietnie...
Oglądałam film o nich. Sa kochajacym się i zgranym małżeństwem ciężko pracują od samego rana. Łatwo im nie jest ale nie marudza.
1. Ja mam 7 dzieci. Teraz już dzieci nie jeżdżą, ale kiedys te najstrarsze jeździły, to się nasłuchałam. Poza tym, dzieci moje dzieci maja kontakt z rówieśnikami i dowiadują się, co dzieje się na takich wycieczkach.
2.Pracowałam tez w szkole, to wiem jak zachowywały się moje koleżanki nauczycielki na takich wycieczkach.
3. Twoje dziecko nie wszystko musi Ci mówić. Również pewne zachowania, które przez Ciebie mogą być akceptowane, dla mnie są nie-do-przyjęcia.
Zaczęłam się martwić
W ogóle mało wiemy, bo czy dostają child benefit na starsze, jeśli się uczą? 50 tys brutto na taka rodzinę to mało. To jakieś 4 tys miesięcznie na rękę. Mało. No chyba że żyją bardzo skromnie. Nawet dodawszy ten child benefit na jakieś 10-15 dzieci, to 1000-1500 f.
Takie onetowe artykuły...
W szkole u mojej siostry (liceum) dwa lata temu była fantastyczna wycieczka - wymiana do Niemiec (plus dzień we Francji) i kosztowała kilkaset złotych. Siostra była zachwycona - i zwiedzaniem, i nowymi znajomościami i sprawdzeniem zdolności językowych w praktyce. Naprawdę, wszystko zależy tu od rozsądku i obrotności nauczyciela.
A z melanżowaniem to bym nie przesadzała - zawsze jest jakaś grupka, która imprezuje, ale jak nastolatek jest mądry, ma dobre wzorce, to nie będzie przeginał.
***
W Wielkiej Brytanii
***
Przy pobieraniu Harz IV jest nieco inaczej. Obecnie jest to odpowiednik Socjalu i Kindergeld jest wliczany do otrzymywanego przez dziecko świadczenia wypłacanego przez Arbeitsamt.
***
Natomiast tam, gdzie mężczyzna pracuje zawodowo, Kindrgeld jest dodatkową gratyfikacją do rodzinnych dochodów. Niemniej bywa i tak, że ojciec rodziny otrzymuje dodatkowe świadczenia od państwa, bo to co ciężką pracą zarobi nie wystarcza.
Tutaj są takie paradoksy, że jeżeli gości zdecydował by się tyrać legalnie na drugim etacie, to będzie miał 68 proc. potrąceń i na rękę otrzyma grosze.
Dopowiem, że wielodzietnej matce nie opłaci się pracować, bo wtedy musiałaby opłacić miejsca w przedszkolu dzieciom lub w szkole ze świetlicą. Jest możliwość umieszczenia tam dziecka od godz. 7 rano do 17, ale koszty są dosyć spore - co najmniej 250 euro od dziecka. Kobieta, jeżeli nie ma super płatnej pracy pow. 4 tys. brutto, to jest zmuszona wziąć klasę podatkową V, a tam są potrącenia rzędu 57 proc. od brutto.
Jak by nie było - doskonale sobie radzą, a polska smarkateria sadzi obrzydliwy, czasami śmieszny hejt.
Jeden z komentarzy zapamiętałam, to było coś takiego: O rany tyle dzieci, ta kobieta jest nienormalna. Przecież wtedy nie może być mowy o samodzielnym pokoju; a jak każdemu kupić lapka, smartfa i komórkę; i rolki; i fajne ciuchy? Ja bym na takie coś nigdy nie poszła.
My tego rodzaju numery odstawialiśmy w szkole podstawowej, co prawda w IV kl. Ktoś miał tatę marynarza i przyniósł "Swierszyk". Do tego nie było potrzeby na wycieczki jeździć.
Rok później schlaliśmy się na umór, bo była dostawa wina z czerwonej porzeczki wykradziona z babcinej piwnicy
Nabroić można było nigdzie nie wyjeżdżając.
Syn był na 2 dniówek. Mieli imprezę w pokoju z nauczycielami:) jedli czipsy i się śmiali. Zadowoleni