Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

500 zł na każde dziecko

11314161819149

Komentarz

  • edytowano lipiec 2015
    Na śmieciówkach nie ma na ogół wyznaczonego czasu i jeśli się ktoś zgodzi na to, że nie ma ŻADNYCH praw i bedzie dysspozycyjny 12 godzin za kwotę np.800- 900 zł, to jego problem, nie może się sądzić nie może upominać, ma tylko obowiązki,a jeszcze odpowiada np. za powierzony sprzęt lub pieniądze własnym majątkiem w razie zepsucia czy kradzieży ( pamiętam taką klauzulę na pracę w markecie na kasie, gdzie zatrudniającym nie był sklep tylko jakaś firma kogucik). I nie ma jasno określonych obowiązków tylko należy się słuchać wyższego personelu. Czyli wchodziło w to układanie towaru, sprzątanie itd. Także w d...można sobie wsadzić taką pracę. Tj. jak ktoś chciał to czemu nie ale to się nie opłaca przy małych dzieciach.
  • A ja rozumiem o co chodzi Pawłowi i w dużej części się zgadzam. Kiedy pracuję na tzn. śmieciówkach, to ja decyduję czy i jaka część pieniędzy przeznaczona będzie na fundusz emerytalny, na ubezpieczenie, na jeszcze coś innego.
    W umowach o pracę tej dowolności nie ma, to państwo decyduje za mnie, co zrobi z moimi pieniędzmi (i to jest irytujące bardzo, bo rozumiem, że państwo wie lepiej...). I też zgodzę się, że problemem nie jest sam rodzaj umowy, a pieniądze, które dostaje się za swoją pracę. W świecie idealnym, w którym za uczciwą pracę dostaje się uczciwe pieniądze - nie byłoby takich problemów, bo każdego stać byłoby na odłożenie na prywatne ubezpieczenie medyczne, czy odkładanie części pieniędzy na lokaty długoterminowe, czy inne formy prywatnego zabezpieczenia się na wypadek choroby, śmierci współmałżonka, niezdolności do pracy, czy po prostu emerytury...
    Gdyby osoby, wymienione przez Elunia zarabiały na tych "śmieciówkach" godne pieniądze, to nie musiałyby się martwić o przyszłość, bo same miałyby możliwość o nią zadbać... ale wiem, że rzeczywistość jest jaka jest.
    Choć znam ludzi, którzy zatrudniają na umowy c-p i takie, które na takich pracują - i wiem, że nie zawsze jest tak źle, to też są ludzi, trafiają się tacy, którzy płacą za urlop, nie robią problemów w czasie choroby, uwzględniają dni wolne, czy Święta, mają też ustalone godziny pracy i określone kiedy mają być dyspozycyjni... różnie to więc bywa. Tak, jak generalnie ludzie są różni, uczciwi i nie, tak są też uczciwi pracodawcy i pracownicy i tacy, co niestety tacy nie są...

  • I nie ma jasno określonych obowiązków tylko należy się słuchać wyższego personelu.

    Taki zapis jest często w normalnym zakresie obowiązków, również dla pracowników zatrudnionych na umowę o pracę, prawie zawsze jest zaznaczone coś w rodzaju "wypełnianie niewymienionych zadań wskazanych przez przełożonych" :)
  • @Elunia ale to o czym piszesz, to nie jest problem śmieciówek - to problem tego, że pracodawca jest nieuczciwy. W umowie o dzieło, zlecenie powinno być określone ile i kiedy będzie zapłacone za pracę, określone za jaką, opisane jak i gdzie ma być wykonana. Jeśli pracodawca konstruuje takie umowy, które pozwalają na oszukiwanie pracowników (a oni je podpisują - wiem, że często nie mają wyboru) to nie jest wina tego, jakim dokumentem jest umowa c-p, ale wina człowieka. Który widzi tylko czubek własnego nosa i myśli tylko o swojej kasie.

    Śmieciówki nic nie zapewniają, bo ludzie zarabiają niegodne pieniądze. Gdyby osoby, o których wspomniałaś zarabiały więcej (nie umiem wymienić kwoty, nie wiem na jakim stanowisku i co to za fabryka) niż te 1300 to mogłyby same o siebie zadbać, a nie zdawać się na państwo i liczyć na to, że państwo za nie zadba o emeryturę i opiekę zdrowotną. To, że tego nie mogą zrobić to wina tego, jaką mają pensję, a nie jaką umowę.

    Ja wolałabym zarabiać więcej na umowę c-p, niż mniej na umowie o pracę, choć oczywiście gdzieś jest ten próg opłacalności takiego rozwiązania i przy niewielkiej różnicy i bardzo niskiej płacy się ono nie opłaca.
    Ale oczywiście, że jeśli mam zarabiać tyle samo mało to wolę mieć umowę o pracę, bo zapewnia mi te "luksusy" jak np. ubezpieczenie.
  • Miałam na myśli uczciwość wobec drugiego człowieka, nie uczciwość wobec prawa - to w kwestii wysokości wynagrodzenia.

    Oczywiście, można płacić ludziom 2 zł za godzinę, skoro prawo nie zabrania. Ale jeśli praca jest ciężka, wymaga jakichś kwalifikacji, pracownik pracuje rzetelnie, sumiennie, nie okrada mnie, nie miga się od pracy, zależnie od tych i miliona innych czynników pracodawca powinien po ludzku docenić pracownika. I płacić mu więcej. Nie chodzi mi tylko o to, czy prawo pozwala na niskie płace, ale też o to, że niektórzy po prostu są lub nie są porządnymi ludźmi.

    Rozumiem, że realia to jedno (wiem, sama nie raz miałam taką sytuację, że albo taka praca, albo żadna i koniec), a to, jak powinno być to coś zupełnie innego, ale nadal twierdzę, że to nie same umowy c-p stanowią problem.
  • edytowano lipiec 2015
    Generalnie tak, tylko właśnie o to (najczęściej) chodzi w śmieciówkach: żeby płacić mniej. I o to, żeby pracownik nie był chroniony prawem pracy (np. przez okres wypowiedzenia). Nie o to (zazwyczaj, oczywiście), żeby pracownik miał swobodę wyboru ubezpieczyciela;)
  • Ależ ja zdaję sobie z tego sprawę.
  • @Pawelodoli tylko jeśli każdy pracowałby na czarno to skąd brać pieniądze na social dla naprawdę potrzebujących? Zakładasz dobRa wole wszystkich pracujących?
  • Wystarczy co niektórych!
  • Będziemy drugimi Chinami ;)
  • edytowano lipiec 2015
    Ja tam jestem przeciwna socjalowi. Myślę że lepiej żeby się tym zajmowały odpowiednie fundacje tudzież prywatne osoby. Moim zdaniem maja większe rozeznanie niż instytucje państwowe. I mniej kosztują.
    Natomiast w obecnej sytuacji w Polsce ja nie widze możliwości wprowadzenia takich rozwiązań.
    I 500 zl na dziecko lepiej jest dać w ramach dodatku rodzinnego bez jakichś obostrzeń i progów finansowych niż pozwolić na ich zmarnotrawienie dla jakichś absurdalnych projektów.
    Zmiana systemu socjalnego wymaga zmiany w szerszym spektrum ale to 500 zł jest jakims tam krokiem w całej tej beznadziei.
    Jeśli ludzie zmuszeni są do skupiania się codziennie na prozaicznym przetrwaniu to nie dają rady myśleć o tym jak zmienić swoją sytuację. Codzienność, czyli myślenie przyziemnie o tym co mam dać dzieciom do jedzenia i jak to zdobyć, albo czego możemy w tym miesiącu nie zapłacić i skąd wziąć na to w przyszłym miesiącu żeby nie odcięli wręcz uniemożliwia ludziom odetchnięcie i wyłącza rozsądek, bo żyje się chwilą. I wcale nie zależy zawsze od wyuczonej bezradności, patologii. Kto był w takiej sytuacji ten wie ile samozaparcia trzeba żeby cokolwiek zmienić, kto nie był to nie wiem czy potrafi zrozumieć.
    Jeśli ludzie dostaną po 500 zł na dziecko to oderwą się od beznadziei na dłużej niż dotychczas i może zaczna myśleć samodzielnie i będą mieli na tyle wytchnienia żeby myśleć o czymś innym niż o bieżącym chlebie.
  • Gdyby śmieciówki miały być korzystne dla pracowników, to obecne państwo, charakteryzujące się zdzierstwem, nigdy w życiu by czegoś takiego nie uchwaliło. Rządzącym socliberałom chodzi o to, aby jak najsprytniej wykorzystać ludzi.
  • Jeśli jej nie zakładać, to zorganizować ich okradanie aby dać innym?
  • BTW trochę jednak poszło w dygresje...
  • Dobry filmik na temat:
  • – Chcemy też zachęcić do posiadania większej liczby dzieci. Te osoby będą w przyszłości pracować, choćby na emerytury. Całe uzasadnienie reformy emerytalnej Tuska polegało na tym, że za 30 lat będzie więcej emerytów niż pracujących. My ten problem chcemy rozwiązać nie przez zmniejszenie liczby emerytów, tylko zwiększając liczbę pracujących – mówi poseł PiS.
    ---
    Och....
  • No chyba że wyemigrują jak znaczna część Polaków i pracować na emerytury Anglików, Niemców itd...
  • edytowano lipiec 2015
    Pan na filmiku mówi, że "każdą złotówkę wydana przez państwo sfinansować muszą obywatele".

    A co z podatkami od banków, wielkich sieci handlowych, opłat tranzytowych, celnych, eksportu i in., których nie ponoszą obywatele? Przeciez polityka państwa może być tak prowadzona, że budżet będą zasilać nie tylko obywatele, ale przede wszystkim jakieś duże podmioty zewnętrzne a nawet wewnętrzne, że tak powiem.
  • Zatem nie każdy wydatek ponosić muszą dojeni dotychczas polscy obywatele.
  • Ten pan z filmiku myli się mówiąc, że "trzeba ograniczyć wydatki", aby wzrósł dobrobyt. Stara śpiewka Balcerowicza :)). Temu panu dzię-ku- je-my!!
  • Aaa, czyli jak np banki czy duże sieci handlowe będą musiały płacić większe podatki, to nie podniosą cen dla klientów, żeby wyjść na swoje?
    Nie powiem, fajnie by było, żeby panowała jako taka sprawiedliwość np w kwestii duże zagraniczne sieci handlowe - lokalni przedsiębiorcy... ale samo podnoszenie podatków komukolwiek nic nie da na dłuższą metę...
    Ciekawa jestem, jakie to są te podmioty wewnętrzne, które mogą zwiększyć zasilanie budżetu państwa tak, żeby nie miało to żadnego związku z sytuacją obywateli :)

  • Aaa, czyli jak np banki czy duże sieci handlowe będą musiały płacić większe podatki, to nie podniosą cen dla klientów, żeby wyjść na swoje?
    ------------
    Banki czy sieci handlowe muszą być cenowo konkurencyjne, by ludzie korzystali z ich usług, więc aż tak nie zaszaleją z podnoszeniem cen. Banków może to dotyczy w mniejszym stopniu, ale sklepów zawsze.
  • Sklepy cen nie podniosa ale krzywdy sobie zrobic nie pozwola i swiich dichodow nie obniza. Sfinansuja podatki obnizajac pensje, pigarszajac warunki pracy, zmuszajac polskich dostawcow do obnizania cen, co pewnie niejednego polskiego producenta diprowadzi do zamkniecia dzialalnosci i odbierze prace ojcom utrzymujacym rodziny. Polskie produkty zastapia chinskimi.
  • edytowano lipiec 2015
    w takim razie może się to odbić na drugiej stronie, czyli np polskich producentach żywności :) nie mówiąc już o pracownikach - nie wiem, czy tu może być gorzej - chociaż np ograniczenia w personelu, kto wie...?
    edit: @Kitek, pisałam w tym samym czasie :)
  • Dali juz te 5stowek? Boje sie przeocze i kurde dla mnie zabraknie
  • tia...ja sie dziwie, że tesco czy inne sklepy i instytucje w ogóle istnieja na Zachodzie. przeciez muszą placić pracownikom conajmniej tysiac euro(kasjerom itp nie mowiac o kadrze kierowniczej) od osoby. Do tego ceny praktycznie jak w Polsce a nawet okazuje się , że taki Lidl w Niemczech da wiecej w opakowaniu za niższą cenę niż w Polsce.

    Dajemy robić z siebie niewolników i jeszcze bronimy status quo piszac argumenty takie jak powyżej to nic dziwnego, że kto myśli inaczej musi stad uciekać. A wszystkie tesco, biedronki, lidle itp glupie by byly gdyby nie wyciskały nas jak cytrynki- w koncu sami tego chcemy i jeszcze im za to dziekujemy.
  • edytowano lipiec 2015
    tia...ja sie dziwie, że tesco czy inne sklepy i instytucje w ogóle istnieja na Zachodzie. przeciez muszą placić pracownikom conajmniej tysiac euro(kasjerom itp nie mowiac o kadrze kierowniczej) od osoby. Do tego ceny praktycznie jak w Polsce a nawet okazuje się , że taki Lidl w Niemczech da wiecej w opakowaniu za niższą cenę niż w Polsce.
    ----------

    I podatki płacą wyższe niż u nas...
  • ech, przecież napisałam wyżej, że jestem za tym, żeby w tej sprawie panowała jako taka sprawiedliwość.
    A dajemy się wyciskać zwłaszcza przez państwo
  • edytowano lipiec 2015
    Ciekawa jestem, jakie to są te podmioty wewnętrzne, które mogą zwiększyć zasilanie budżetu państwa tak, żeby nie miało to żadnego związku z sytuacją obywateli
    --------------
    Już zaspokajam Twoją ciekawość.
    Np. zakłady produkcyjne.

    Weźmy taką geotermię, gdyby rozwinięto ją w Wielkopolsce i Małopolsce (gdzie są duże zasoby) to nie dość, że dostarczano by energię miastom, rolnictwu, to jeszcze można by było wybudować wielkie kurorty z których korzystaliby obywatele innych państw, a to spowodowałoby dopływ podatków do budżetu.

    Podobnie z każdą inną gałęzią przemysłu, który nalezy w zależności od potrzeb rozwijać.

    e; Nie zapominajmy, że jest coś takiego jak przemysł, różnoraki!
  • Sklepy cen nie podniosa ale krzywdy sobie zrobic nie pozwola i swiich dichodow nie obniza. Sfinansuja podatki obnizajac pensje, pigarszajac warunki pracy, zmuszajac polskich dostawcow do obnizania cen, co pewnie niejednego polskiego producenta diprowadzi do zamkniecia dzialalnosci i odbierze prace ojcom utrzymujacym rodziny. Polskie produkty zastapia chinskimi.
    ------------------
    Póki co, to i tak prawie wszystko w sklepach wielkopowierzchniowych jest chińskie, a sprawia to fatalna polityka państwa np. brak ceł (brak dochodów do budżetu!!!) na towary chińskie.
    Jeżeli sklepy wiekopowierzchniowe staną się mniej konkurencyjne, to roducent będzie mógł sam otworzyć swoje sklepy.

    Kupuję warzywa na giełdzie, w sklepie te same warzywa są DWA razy droższe.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.