do kogo mam uderzyć o odszkodowanie za nieprzespana noc? godzina poranna, własnie skończyłam pińcet zaległych wpisów tego wywłatka i jeszcze musiałam sprawdzić co to hybryda.
A ja może ad rem. Te 800 zł to netto czy brutto? Jeśli np jedno z małżonków straci pracę, to od razu podają nowy dochód i dostają na pierwsze czy trzeba ileśtam pobiedować? No i odwrotnie: jak się polepszy to od razu zabierają 500?
800 brutto to nędzne grosze. Ile to netto? 500 czy mniej? No i ponawiam pytanie, bo dochód, jak dochód czasem rośnie czasem odchodzi. no, wiecie, muszę wiedzieć, czy mąż ma z pracy rezygnować czy kolejne dziecko spłodzić edit: bo ja 500 na tę hybrydę potrzebuję
Ida nie za bardzo rozumiem - nie masz swoich dzieci czy masz jedno? Tak jak pisałam nic złośliwie tylko chcę poznawać ludzi na forum. Jestem na 42 stronie - trochę przykro dyskusja się rozwinęła.
Mam jedną uwagę tylko. Fajnie, że pomagasz. Ja też jakos zawsze czuję taką potrzebę a może odwrotnie czuję wyrzuty sumienia jesli nie pomagam. Jest to Caritas, Unicef (to chyba najbardziej),... raczej instytucje lub zbiórki różnego rodzaju - kupiłam niedawno dziecku nowe no niedrogie buty i mam nadzieję, że w nich chodzi i ze podobają się...i namawiam do pomocy wszystkich bez wyjątku nawet tych ubogich bo pomaganie daje dużo szczęścia osobie która pomaga.
Nie za bardzo jednak podoba mi sie Twoja postawa. ja tam jako małodzietna raczej podziwiam wielodzietnych. Oni by sobie zarobili i wydali wszystko na siebie, żyli na wyższym poziomie gdyby nie dzieci, a wychowując je (tzn więcej dzieci niż przeciętna rodzina w Polsce) własnie wspomagają między innymi mnie. Mam tylko nadzieje, ze nie będą tego wypominac w okrutny sposób typu: że macie emerytury i pieniądze na opiekę i leczenie na starośc dzięki naszym dzieciom. Tak więc nie wypominaj im tego, bo moze sie sytuacja odwrócic i to oni za jakiś czas zaczną wypominać bezdzietnym czy małodzietnym, że korzystają z pieniędzy i opieki wypracowanej przez ich dzieci.
M_Monia , jestem szczęśliwą mamą jednego dziecka. Czyli tak jak i Ty.
Teraz jeśli chodzi o te rzekome profity , jakie mają nam wypłacać kiedyś dzieci wielodzietnych.
Moniu, podnieś głowę i nie daj sobie wmówić. To jest propaganda wielodzietnych, bo chcą się lepiej poczuć Twoim kosztem. Ty cały czas pracujesz zawodowo, prawda?
Pracując, przez całe życie zawodowe płacisz nie tylko podatki (z których między innymi korzysta liczne potomstwo wielodzietnych – szkoły, przedszkola, leczenie, szpitale, porody, rozmaite zasiłki, ulgi typu Karta Dużej Rodziny, a teraz jeszcze będzie program Rodzina 500+) ale również odkładasz składki na swoją własną, osobistą i zasłużoną emeryturę. Pracując przez 30, 40 lat powinnaś odłożyć tych pieniędzy tak dużo, że niepotrzebna Ci niczyja łaska a już na pewno nie ze strony potomstwa wielodzietnych, dlatego, że sama też urodziłaś i wychowujesz swoje własne dziecko, które też kiedyś będzie podatnikiem.
Te pieniądze, które odłożyłaś na swoje konto emerytalne to są Twoje, własne osobiste pieniądze, a najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że jeżelibyś (wybacz przykład) zmarła przed emeryturą to nikt nie odziedziczy tych Twoich pieniędzy, znów skorzystają z nich inni.
Jeżeli państwo zabiera Ci Twoje składki i z nich kredytuje wydatki na liczne dzieci wielodzietnych, to ich absolutnym obowiązkiem jest kiedyś oddać Ci Twoje własne pieniądze, i w takim duchu powinni być przez swoich rodziców wychowywani. Tym bardziej, że w ich przypadku na ogół pracuje zarobkowo tylko jeden rodzic a to oni korzystają ze wspólnej kasy państwowej NAJWIĘCEJ.
I bzdurą jest, ze wielodzietni wydają najwięcej (a przez co płacą najwięcej podatków, niby więcej niż małodzietni), bo jeśli jakaś wielodzietna rodzina wydaje powiedzmy 4000 zł, bo musi, to nie oznacza, że małodzietny nie wydaje dokładnie tyle samo, tyle, że na inne towary. Skoro małodzietni oboje zarabiają i mają takie pieniądze, to oczywiście taką samą kwotę wydają, płacąc takie same podatki jak wielodzietni.
Moniu, PiS tak naprawdę nie daje tych 500 zł z tego powodu, żeby w przyszłości było więcej podatników. Nie o podatników tutaj chodzi, choć taka może być propaganda. Problem podatników, rąk do pracy można rozwiązać w bardzo łatwy sposób, tak jak to robią niektóre zachodnie kraje.
Pis daje te pieniądze tylko i wyłącznie dlatego, żeby zachować homogeniczność, czyli jednorodność oraz siłę naszego narodu. Dlatego potrzeba w Polsce więcej dzieci.
A podatnicy – to nie jest żaden problem. Ściągnie się ich, wzorem państw zachodnich, z zagranicy. Na jedno pstryknięcie zjadą tutaj młodzi, silni, wykształceni, fachowcy, rozmaici specjaliści z biedniejszej Ukrainy czy Mołdawii. W dodatku nic Polskę nie będzie kosztować ich 18, 20, czy 25 lat życia, szkoły, studia, etc. Polska może dostać (wypożyczyć) pracowników/podatników nie ponosząc takich kosztów jak ponosi finansując swoje młode pokolenia. Tacy pracownicy (wyselekcjonowani, najlepsi, wybrani, świetnie pracujący) nakręcą gospodarkę Polski tak, jak w Norwegii nakręcili i wciąż nakręcają najemnicy tacy jak Polacy, Litwini, Łotysze, Szwedzi, Niemcy, a ostatnimi czasy nawet Włosi czy Portugalczycy. Podobny system jest w innych krajach zachodnich.
I wiesz, Moniu, co w tym systemie jest bardzo wygodne? Że takim najemnym pracownikom – emigrantom można wystawić czasowe pozwolenie na pracę, czasowe pozwolenie na pobyt, a jak na gospodarkę spadnie kryzys to takim najemnikom mówi się: dziękujemy, było miło i Ha det bra, Auf Wiedersehen, Goodbye, Au revoir czy Do widzenia, zależy w jakim kraju służyli i czyją gospodarkę napędzali.
Partia PiS i nasz rząd kierują się czysto patriotycznymi pobudkami dając te pieniądze polskim (wybranym) dzieciom i nigdy w historii Polski (a pewnie i w historii innych krajów europejskich) jeszcze takiej hojności wobec rodzin nie było.
To są dla Polaków naprawdę wielkie pieniądze, bo wystarczy przeliczyć stosunek procentowy tegoż zasiłku do przeciętnej polskiej pensji.
Norweg może zarabiać 5x tyle co Polak i zasiłek mu się "należy" bo płaci podatki
a Polakowi się nie należy, bo nie ważne że płaci podatki, ceny za wszystko europejskie, ale zasiłku na dzieci "jak w europie" nie wolno mu dać, bo 1. przepieprzy, 2. przepije, 3. nie należy mu się, 4. jeszcze z głodu nie umarł, a co się ma rozleniwić od dobrobytu, 5. lepiej dać emerytom - bo to przyszłość narodu
Tak, jasne. Ceny w Polsce za wszystko europejskie.
Mam pytanie: Czy za przedszkole w Polsce płaci się 3200 koron? (równowartość 1600 zł, zależna od kursu korony) Czy świetlica kosztuje 2200 kr? (1100 zł) Czy czynsz za mieszkanie wielkości 70/80 m wynosi 4000 kr? (2000 zł) Czy przeciętny domek w niedużym mieście kosztuje 3 000 000 kr? (1 500 000 zł)
Czy chleb w Polsce kosztuje 30/35 kr? (15/17 zł) Czy kilogram szynki kosztuje co najmniej 200 kr? (100 zł) Czy kilogram makreli wędzonej kosztuje 200 kr? (100 zł) Czy za 8 parówek płacicie 54 kr? (ponad 25 zł)
Czy za wizytę dorosłego u lekarza pierwszego kontaktu (państwowego, na kasę chorych) płacicie do 100 do 125 złotych? A za zwykły lek osłonowy przy antybiotykach 75 zł (dla dziecka tak samo)?
No i na koniec: samochody w Norwegii są dokładnie dwa razy droższe niż w Polsce i nie da się tego kosztu ominąć, bo nie wolno tutaj jeździć na obcych rejestracjach jeśli się tutaj mieszka. Koszt tych samochodów jest tak wysoki ze względu na ogromne podatki.
Gdyby chcieć przełożyć hojność rządu PiS na warunki norweskie, to trzeba by było tu wypłacać na dziecko nie 970 kr (czyli niecałe 500 zł), tylko 5000 koron (2500 zł) lub nawet więcej, bo wtedy byłby taki sam stosunek zasiłku do tutejszych pensji jak w Polsce.
A te 970 kr w Norwegii to tak bardziej na kieszonkowe dla dziecka jest … i na jakieś kino, McDonalda... Albo na jakiś ciuszek (kurtka zimowa dziecięca kosztuje 600 kr a buty zimowe dla dziecka kosztują tutaj ok 1000 kr).
W pozostałych krajach zachodnich jest podobnie, jeśli chodzi o stosunek pensji do otrzymywanych zasiłków na dzieci.
Tak, że hojność jednej grupy Polaków (tych 51% jednodzietnych plus bezdzietni, plus emeryci) wobec drugiej grupy Polaków (tych, których dzieci kwalifikują się do otrzymywania zasiłku 500zł) nie ma sobie równej w żadnym z europejskich krajów w historii.
Komentarz
A nie mowi)am, ze kosmiczny poziom absurdu?
nie jestem w stanie prześledzić całego wątku, tyle tłuczecie ;-)
No tak godajo.
(Chyba powinnam isc spac, bo mnie głupawka dopada)
Te 800 zł to netto czy brutto? Jeśli np jedno z małżonków straci pracę, to od razu podają nowy dochód i dostają na pierwsze czy trzeba ileśtam pobiedować? No i odwrotnie: jak się polepszy to od razu zabierają 500?
jak ktos bierze rodzinne , to bedzie musial napisac rezygnacje na rzecz 500 +????? @-)
No i ponawiam pytanie, bo dochód, jak dochód czasem rośnie czasem odchodzi. no, wiecie, muszę wiedzieć, czy mąż ma z pracy rezygnować czy kolejne dziecko spłodzić
edit: bo ja 500 na tę hybrydę potrzebuję
Ale z nas biedaki. Nawet jak policze te brutto to się na pierwsze dziecko lapiemy i tak... Boszsz, nie myslalam że jest z nami tak źle...
Oj, ktoś chyba wielodzietnych.org nie czyta... A szkoda :-q
MSPANC
A tak serio, to rzeczywiście w ustawie nie ma mowy, czy jest to kwota brutto czy netto. No i nie wiem, jak weryfikują zarobki.
chodziło o 500 zł - to nie będzie opodatkowane
Ida nie za bardzo rozumiem - nie masz swoich dzieci czy masz jedno?
Tak jak pisałam nic złośliwie tylko chcę poznawać ludzi na forum.
Jestem na 42 stronie - trochę przykro dyskusja się rozwinęła.
Mam jedną uwagę tylko.
Fajnie, że pomagasz. Ja też jakos zawsze czuję taką potrzebę a może odwrotnie czuję wyrzuty sumienia jesli nie pomagam. Jest to Caritas, Unicef (to chyba najbardziej),... raczej instytucje lub zbiórki różnego rodzaju - kupiłam niedawno dziecku nowe no niedrogie buty i mam nadzieję, że w nich chodzi i ze podobają się...i namawiam do pomocy wszystkich bez wyjątku nawet tych ubogich bo pomaganie daje dużo szczęścia osobie która pomaga.
Nie za bardzo jednak podoba mi sie Twoja postawa. ja tam jako małodzietna raczej podziwiam wielodzietnych. Oni by sobie zarobili i wydali wszystko na siebie, żyli na wyższym poziomie gdyby nie dzieci, a wychowując je (tzn więcej dzieci niż przeciętna rodzina w Polsce) własnie wspomagają między innymi mnie. Mam tylko nadzieje, ze nie będą tego wypominac w okrutny sposób typu: że macie emerytury i pieniądze na opiekę i leczenie na starośc dzięki naszym dzieciom. Tak więc nie wypominaj im tego, bo moze sie sytuacja odwrócic i to oni za jakiś czas zaczną wypominać bezdzietnym czy małodzietnym, że korzystają z pieniędzy i opieki wypracowanej przez ich dzieci.
M_Monia , jestem szczęśliwą mamą jednego dziecka.
Czyli tak jak i Ty.
Teraz jeśli chodzi o te rzekome profity , jakie mają nam wypłacać kiedyś dzieci wielodzietnych.
Moniu, podnieś głowę i nie daj sobie wmówić.
To jest propaganda wielodzietnych, bo chcą się lepiej poczuć Twoim kosztem.
Ty cały czas pracujesz zawodowo, prawda?
Pracując, przez całe życie zawodowe płacisz nie tylko podatki (z których między innymi korzysta liczne potomstwo wielodzietnych – szkoły, przedszkola, leczenie, szpitale, porody, rozmaite zasiłki, ulgi typu Karta Dużej Rodziny, a teraz jeszcze będzie program Rodzina 500+) ale również odkładasz składki na swoją własną, osobistą i zasłużoną emeryturę.
Pracując przez 30, 40 lat powinnaś odłożyć tych pieniędzy tak dużo, że niepotrzebna Ci niczyja łaska a już na pewno nie ze strony potomstwa wielodzietnych, dlatego, że sama też urodziłaś i wychowujesz swoje własne dziecko, które też kiedyś będzie podatnikiem.
Te pieniądze, które odłożyłaś na swoje konto emerytalne to są Twoje, własne osobiste pieniądze, a najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że jeżelibyś (wybacz przykład) zmarła przed emeryturą to nikt nie odziedziczy tych Twoich pieniędzy, znów skorzystają z nich inni.
Jeżeli państwo zabiera Ci Twoje składki i z nich kredytuje wydatki na liczne dzieci wielodzietnych, to ich absolutnym obowiązkiem jest kiedyś oddać Ci Twoje własne pieniądze, i w takim duchu powinni być przez swoich rodziców wychowywani.
Tym bardziej, że w ich przypadku na ogół pracuje zarobkowo tylko jeden rodzic a to oni korzystają ze wspólnej kasy państwowej NAJWIĘCEJ.
I bzdurą jest, ze wielodzietni wydają najwięcej (a przez co płacą najwięcej podatków, niby więcej niż małodzietni), bo jeśli jakaś wielodzietna rodzina wydaje powiedzmy 4000 zł, bo musi, to nie oznacza, że małodzietny nie wydaje dokładnie tyle samo, tyle, że na inne towary.
Skoro małodzietni oboje zarabiają i mają takie pieniądze, to oczywiście taką samą kwotę wydają, płacąc takie same podatki jak wielodzietni.
Moniu, PiS tak naprawdę nie daje tych 500 zł z tego powodu, żeby w przyszłości było więcej podatników. Nie o podatników tutaj chodzi, choć taka może być propaganda. Problem podatników, rąk do pracy można rozwiązać w bardzo łatwy sposób, tak jak to robią niektóre zachodnie kraje.
Pis daje te pieniądze tylko i wyłącznie dlatego, żeby zachować homogeniczność, czyli jednorodność oraz siłę naszego narodu. Dlatego potrzeba w Polsce więcej dzieci.
A podatnicy – to nie jest żaden problem. Ściągnie się ich, wzorem państw zachodnich, z zagranicy. Na jedno pstryknięcie zjadą tutaj młodzi, silni, wykształceni, fachowcy, rozmaici specjaliści z biedniejszej Ukrainy czy Mołdawii.
W dodatku nic Polskę nie będzie kosztować ich 18, 20, czy 25 lat życia, szkoły, studia, etc.
Polska może dostać (wypożyczyć) pracowników/podatników nie ponosząc takich kosztów jak ponosi finansując swoje młode pokolenia.
Tacy pracownicy (wyselekcjonowani, najlepsi, wybrani, świetnie pracujący) nakręcą gospodarkę Polski tak, jak w Norwegii nakręcili i wciąż nakręcają najemnicy tacy jak Polacy, Litwini, Łotysze, Szwedzi, Niemcy, a ostatnimi czasy nawet Włosi czy Portugalczycy.
Podobny system jest w innych krajach zachodnich.
I wiesz, Moniu, co w tym systemie jest bardzo wygodne?
Że takim najemnym pracownikom – emigrantom można wystawić czasowe pozwolenie na pracę, czasowe pozwolenie na pobyt, a jak na gospodarkę spadnie kryzys to takim najemnikom mówi się: dziękujemy, było miło i Ha det bra, Auf Wiedersehen, Goodbye, Au revoir czy Do widzenia, zależy w jakim kraju służyli i czyją gospodarkę napędzali.
Partia PiS i nasz rząd kierują się czysto patriotycznymi pobudkami dając te pieniądze polskim (wybranym) dzieciom i nigdy w historii Polski (a pewnie i w historii innych krajów europejskich) jeszcze takiej hojności wobec rodzin nie było.
To są dla Polaków naprawdę wielkie pieniądze, bo wystarczy przeliczyć stosunek procentowy tegoż zasiłku do przeciętnej polskiej pensji.
Norweg może zarabiać 5x tyle co Polak i zasiłek mu się "należy" bo płaci podatki
a Polakowi się nie należy, bo nie ważne że płaci podatki, ceny za wszystko europejskie, ale zasiłku na dzieci "jak w europie" nie wolno mu dać, bo 1. przepieprzy, 2. przepije, 3. nie należy mu się, 4. jeszcze z głodu nie umarł, a co się ma rozleniwić od dobrobytu, 5. lepiej dać emerytom - bo to przyszłość narodu
Tak, jasne. Ceny w Polsce za wszystko europejskie.
Mam pytanie:
Czy za przedszkole w Polsce płaci się 3200 koron? (równowartość 1600 zł, zależna od kursu korony)
Czy świetlica kosztuje 2200 kr? (1100 zł)
Czy czynsz za mieszkanie wielkości 70/80 m wynosi 4000 kr? (2000 zł)
Czy przeciętny domek w niedużym mieście kosztuje 3 000 000 kr? (1 500 000 zł)
Czy chleb w Polsce kosztuje 30/35 kr? (15/17 zł)
Czy kilogram szynki kosztuje co najmniej 200 kr? (100 zł)
Czy kilogram makreli wędzonej kosztuje 200 kr? (100 zł)
Czy za 8 parówek płacicie 54 kr? (ponad 25 zł)
Czy za wizytę dorosłego u lekarza pierwszego kontaktu (państwowego, na kasę chorych) płacicie do 100 do 125 złotych? A za zwykły lek osłonowy przy antybiotykach 75 zł (dla dziecka tak samo)?
No i na koniec: samochody w Norwegii są dokładnie dwa razy droższe niż w Polsce i nie da się tego kosztu ominąć, bo nie wolno tutaj jeździć na obcych rejestracjach jeśli się tutaj mieszka. Koszt tych samochodów jest tak wysoki ze względu na ogromne podatki.
Gdyby chcieć przełożyć hojność rządu PiS na warunki norweskie, to trzeba by było tu wypłacać na dziecko nie 970 kr (czyli niecałe 500 zł), tylko 5000 koron (2500 zł) lub nawet więcej, bo wtedy byłby taki sam stosunek zasiłku do tutejszych pensji jak w Polsce.
A te 970 kr w Norwegii to tak bardziej na kieszonkowe dla dziecka jest … i na jakieś kino, McDonalda... Albo na jakiś ciuszek (kurtka zimowa dziecięca kosztuje 600 kr a buty zimowe dla dziecka kosztują tutaj ok 1000 kr).
W pozostałych krajach zachodnich jest podobnie, jeśli chodzi o stosunek pensji do otrzymywanych zasiłków na dzieci.
Tak, że hojność jednej grupy Polaków (tych 51% jednodzietnych plus bezdzietni, plus emeryci) wobec drugiej grupy Polaków (tych, których dzieci kwalifikują się do otrzymywania zasiłku 500zł) nie ma sobie równej w żadnym z europejskich krajów w historii.