Zdaje się w Szwecji pojawił się pomysł by zlikwidować wszelki socjal a pieniądze na ten cel przeznaczone podzielić równo pomiędzy wszystkich obywateli. Ciekawa propozycja.
A może cały budżet, poza wydatkami na policję, wojsko i sądy podzielić po równo na wszystkich obywateli. Oczywiście za wszystko trzeba by płacić: od szkoły po szpital.
180 EUR (nawet bez haka) * 4,3 = 774 PLN Ale w Polsce 500 PLN, to za dużo. Polskie dzieci mają przecież inne potrzeby...
------------------------- Wiesz, jeśli wypłata wynosi 2.000 zł to te pincet to jest 1/4. 180 euro nie jest 1/4 wypłaty Niemca to taka mała różnica tak to procentowo wychodzi
Prowincjuszka, juz 1500 razy pisalam. Stosunek zasilku do przecietnej placy zupelnie od czapy, po drugie tych pieniedzy nie ma, trzeba bylo dokrecic podatki, w jakies dlugi wejsc, no zaczac ratowanie gospodarki od rzucania klod pod nogi. Socjal, jakies zasilki zostaly wprowadzone w krajach, ktore najpierw mialy dobra gospodarke, mialy z czego rozdawac. Mozna sie obrazac na rzeczywistosc, ze jak tam daja, to ja tez chce, ale czasem warto spojrzec troszke dalej, zobaczyc konsekwencje.
Ale w ogole nie powinno byc ani 500+, ani Kindergeldu, no nie przekona mnie nikt do tych socjalistycznych wymyslow. Dziwie sie tylko, ze tyle ludzi sie dalo zlapac, choc nie od dzis wiadomo, ze zabieranie i rozdawanie jest duzo kosztowniejsze od niezabierania. Ale niech armia urzednikow rosnie w sile, ku chwale ojczyzny.
Maciejka czego oczekujesz w tej dyskusji. Przyznajemy ci rację, nie powinniśmy korzystać z programu 500+ , udało ci się przekonałaś nas. Uratowałaś nasz kraj przed ruiną, i nas samych przez zgnuśnjeniem. Przyszłe pokolenia pomniki ci stawiać będą. To dopiero sława cię czeka.
@Katarzyna Polskie czy niemieckiego dziecko jesć potrzebuje tak samo z Tym, ze te 180 euro dla Niemca jest mniej więcej tym co nasz ok 100 zł rodzinnego (tzn nie wiem ile dokładnie wynosi, bo nigdy rodzinnego na dziecko nie dostałam) Sama zauważ, że jak ostatnio wrzuciałaś ofertę pracy, za 12 zł/godzinę na poczatek, to odezwały się głosy, ze to śmieszna stawka, wręcz wstydu nie ma ta osoba, która tyle chce płacić za pracę. I była to bardziej oferta skierowana raczej dla mam, które mogłby DOROBIĆ a nie jako praca, która ma dac utrzymanie całej rodzinie. Więc nagle, przy "pińcet" nie ma chetnych, zeby dorobic w domu I wiesz, sporo już takich głosów słyszę, że teraz to śmiech na sali isc i pracować za 1400-1600 zł- choc dzieciaki już szkolne, mają swoje zajęcia pozaszkolne. jeszzce niedawno niektóre z tych kobiet wdzięczne były, ze mogły załapać się do wystawiania towaru w markecie, bo kilka godz dziennie a pieniądx reperujący budżet domowy wpadał. dziś jawnie się smieją w gębę swoim koleżankom z pracy, ze będą musiały za takie grosze pracować cóż owe 500 zmieniło podejście niektórych do dorobienia do budżetu domowego czy w ogóle do pracy. Znajomy prowadzi dom przyjęć Zawsze miał więcej chętnych pań do pracy niz samej pracy Kobiety się cieszyły, ze mogą przyjsc dorobić a i obiad na niedzielę był z knajpy dla całej rodziny, zeby matka uęczona pracą nie musiała stać przy garach teraz nie ma chętnyvh.......a szuka intensywnie bo jeszcze moment i koniec postu a potem sezon komunijny teraz sie owym paniom nie opłaci pocic na kuchni, bo przeciez dostaną! Nie twierdzę, ze każda mama pracująca dziś tak postąpi, ale jednak spory odsetek mam tak zrobi. Uważają, ze skoro panswo daje na dzieci, to powinno jeszcze wszystkim mamom które na owe "pińcet" się łapią dac też emeryturę, wszak wychowują obywateli, kolejnych podatników i w ogóle nadzieję narodu na lepsze jutro
No ale jednodzietne lub dwudzietne nie dostaną wcale lub tylko 500 więc może im się oplaca pracować? Czy to tylko wielodzietne mamy mogą byc wykorzystywane za parę złotych? I jeszcze być wdzięczne?
Zawsze miał więcej chętnych pań do pracy niz samej pracy Kobiety się cieszyły, ze mogą przyjsc dorobić a i obiad na niedzielę był z knajpy dla całej rodziny, zeby matka uęczona pracą nie musiała stać przy garach teraz nie ma chętnyvh.
------------- Czyli rynek pracy zaczyna być korzystniejszy dla pracownika niż dla pracodawcy?* The horror, the horror...
*Niestety, w dużej mierze jest tak po prostu dlatego, że wiele osób wyemigrowało.
ja gdybym miala gdzie i jak pojsc bym poszla dorabiac,od wiosny bende szukac pewnie pielenie ok 6-8 zl za godz,ale to benda moje pieniadze nie dzieci bende mogla cos za nie sobie kupic ,i chyba do odpowiedniego watku pojde poprosic o wsparcie modlitewne
@Hipolit: Tu mąż Moniki. I o to przecież w tym programie chodzi: spadnie popyt na pracę - wzrośnie jej podaż. Płace wzrosną. Wzrośnie też popyt wewnątrzkrajowy na dobra podstawowe - co przedsiębiorcom zrównoważy wzrost kosztów pracy. Pozostaje kwestia konkurencji z tanią produkcją z Chin - do przejścia za cenę wzrostu jakości. Dodatkowo: spadnie popyt na krótkoterminowe kredyty konsumpcyjne (plus, bo one prowadzą do pauperyzacji społeczeństwa), wzrośnie zaś dostęp do kredytów hipotecznych (a może i inwestycyjnych) - bo oficjalnie 500 zł do dochodu się nie wlicza, ale banki będą patrzyły na dzieci nie jak na obciążenie, ale jak na dodatkowy dochód - znowu plus.
500+ to nie zasiłek - to szeroki program dla gospodarki. Można się z jego założeniami nie zgadzać, ale nie można dyskutować na poziomie że "program rozleniwia ludzi" - bo własnie częścią tego planu jest spadek popytu na pracę i wymuszenie wzrostu płac - naturalne, a nie przez jakieś regulacje dot. płacy minimalnej. To zresztą wyjaśnia niechęć PiS-u do imigrantów - możliwych beneficjentów wzrostu podaży pracy.
@Malgorzata to, że będzie więcej w cyferkach na wypłacie to nie znaczy, ze wypłata rośnie. bo maleje jej moc nabywcza. z powodu rosnących podatków chociażby. To się nazywa dewaluacja pieniadza
To argumenty stosowane w mediach na użytek średnio rozgarniętego leminga. Po pierwsze - wzrost cen jest w tym momencie pożądany, bo kończą się możliwości stymulowania wzrostu za pomącą cięcia stóp. Po drugie - deficyt budżetowy w krótkim okresie rzeczywiście się zwiększy z powodu programu (ale o wiele bardziej się zwiększy z powodu dotychczasowych zaniechań np. w kwestiach systemu emerytalnego), natomiast jego pozytywne efekty (nie tylko wzrost ilości osób czynnych zawodowo - bo to dopiero za dwadzieścia lat - ale przede wszystkim wzrost siły nabywczej obywateli i sukcesywny wzrost dochodów z VAT - ma szansę zrekompensować te straty. VAT to obecnie niemal 1/4 tego, co kupujemy. Dając obywatelowi 500 zł na konsumpcję fiskus już na starcie inkasuje niemal 125 zł.
500+ to oczywiście bardzo sprytny politycznie ruch PiS-u (bo skoro - według badań - 96% ludzi uważa że PO czy Nowoczesna jak dojdą do władzy to program zlikwidują - to znaczy że WSZYSCY beneficjenci programu zrobią WSZYSTKO, żeby tych partii już do władzy nie dopuścić). Ale nie tylko o to chodzi. Ten program ma sens, kiedy się go połączy ze słowami ministra Morawieckiego (n.b. to mój nowy idol) o konieczności ucieczki z pułapki średniego dochodu i wyczerpywaniu się możliwości stymulowania wzrostu w oparciu o niskie płace. Chodzi między innymi o WYELIMINOWANIE z rynku pracy osób o niskich kwalifikacjach i efektywności, świadczących (niechętnie) słabej jakości pracę. I owszem, można narzekać, że to niemoralne i przypomina amerykańską praktykę płacenia farmerom za nie-uprawianie pól, ale w tym jest sens i horyzontalna wizja.
W konsekwencji po prostu nie będzie się więcej zatrudniać, więc to mało korzystne. Zagraniczne koncerny, które nas wyzyskują, też mają możliwości, żeby lepiej płacić. ----------------------------------------------- Owszem, ale przedsiębiorstwa (polskie i zagraniczne, działające w Polsce) będą musiały zmienić profil działalności i zamiast produkować kiepskie produkty nie wymagające wykwalifikowanej siły roboczej - produkować dobre i specjalistyczne produkty. O to własnie chodzi Morawieckiemu.
@Tola: To właśnie np. panie zajmujące się cudzymi dziećmi, sprzątające, panowie pracujący przy kopaniu rowów, pracownicy "liniowi" dużych sieci handlowych, itp. Oczywiście nie wszyscy i nie zawsze - w każdym razie osoby, które gdyby nie musiały - to by nie pracowały.
Każda firma coś produkuje. Np. usługi korepetycji z języka angielskiego. Spadek popytu na niskopłatną pracę zmusi firmy albo do przeniesienia produkcji do Chin (dotyczy raczej dużych, międzynarodowych graczy), albo zatrudnianie Turków (ale oni wolą do Niemiec, poza tym też będą mieli 500+ i na pewno je dobrze wykorzystają), albo - własnie wspomnianą zmianę/modyfikację profilu. Np. - zamiast produkować duże ilości kiepskiej kukurydzy GMO - mała, wyspecjalizowana firma ogrodnicza z eko-żywnością.
@Maciejka: Ale zdajesz sobie sprawę, że wygląda to tak: Siedzisz sobie w Niemczech, masz się o wiele lepiej niż w Polsce, korzystasz z niemieckiego socjalu (czy jak tam zwał - nie będę się o nazwy spierał), a krytykujesz polski program dzięki któremu - po raz pierwszy od lat - szanse polskiej rodziny posiadającej dzieci zbliżają się (nieco) do szans rodziny posiadającej dzieci na zachodzie... Wrażenie, jakie ta postawa wywiera MUSI być takie: "Patrzcie, wyjechali z Polski, żeby mieć sie lepiej, a teraz ich skręca, że w Polsce też nie najgorzej, a z sąsiadami nie trzeba po niemiecku gadać..."
Ja oczywiście wiem, że to na pewno krzywdzące i upraszczające - ale psychologicznie oczywiste skojarzenie.
Komentarz
Ale w Polsce 500 PLN, to za dużo. Polskie dzieci mają przecież inne potrzeby...
Ale w Polsce 500 PLN, to za dużo. Polskie dzieci mają przecież inne potrzeby...
-------------------------
Wiesz, jeśli wypłata wynosi 2.000 zł to te pincet to jest 1/4.
180 euro nie jest 1/4 wypłaty Niemca
to taka mała różnica
tak to procentowo wychodzi
Przyznajemy ci rację, nie powinniśmy korzystać z programu 500+ , udało ci się przekonałaś nas. Uratowałaś nasz kraj przed ruiną, i nas samych przez zgnuśnjeniem.
Przyszłe pokolenia pomniki ci stawiać będą.
To dopiero sława cię czeka.
Polskie czy niemieckiego dziecko jesć potrzebuje tak samo
z Tym, ze te 180 euro dla Niemca jest mniej więcej tym co nasz ok 100 zł rodzinnego (tzn nie wiem ile dokładnie wynosi, bo nigdy rodzinnego na dziecko nie dostałam)
Sama zauważ, że jak ostatnio wrzuciałaś ofertę pracy, za 12 zł/godzinę na poczatek, to odezwały się głosy, ze to śmieszna stawka, wręcz wstydu nie ma ta osoba, która tyle chce płacić za pracę.
I była to bardziej oferta skierowana raczej dla mam, które mogłby DOROBIĆ a nie jako praca, która ma dac utrzymanie całej rodzinie.
Więc nagle, przy "pińcet" nie ma chetnych, zeby dorobic w domu
I wiesz, sporo już takich głosów słyszę, że teraz to śmiech na sali isc i pracować za 1400-1600 zł- choc dzieciaki już szkolne, mają swoje zajęcia pozaszkolne.
jeszzce niedawno niektóre z tych kobiet wdzięczne były, ze mogły załapać się do wystawiania towaru w markecie, bo kilka godz dziennie a pieniądx reperujący budżet domowy wpadał. dziś jawnie się smieją w gębę swoim koleżankom z pracy, ze będą musiały za takie grosze pracować
cóż owe 500 zmieniło podejście niektórych do dorobienia do budżetu domowego czy w ogóle do pracy.
Znajomy prowadzi dom przyjęć
Zawsze miał więcej chętnych pań do pracy niz samej pracy
Kobiety się cieszyły, ze mogą przyjsc dorobić a i obiad na niedzielę był z knajpy dla całej rodziny, zeby matka uęczona pracą nie musiała stać przy garach
teraz nie ma chętnyvh.......a szuka intensywnie bo jeszcze moment i koniec postu a potem sezon komunijny
teraz sie owym paniom nie opłaci pocic na kuchni, bo przeciez dostaną!
Nie twierdzę, ze każda mama pracująca dziś tak postąpi, ale jednak spory odsetek mam tak zrobi.
Uważają, ze skoro panswo daje na dzieci, to powinno jeszcze wszystkim mamom które na owe "pińcet" się łapią dac też emeryturę, wszak wychowują obywateli, kolejnych podatników i w ogóle nadzieję narodu na lepsze jutro
Kobiety się cieszyły, ze mogą przyjsc dorobić a i obiad na niedzielę był z knajpy dla całej rodziny, zeby matka uęczona pracą nie musiała stać przy garach
teraz nie ma chętnyvh.
-------------
Czyli rynek pracy zaczyna być korzystniejszy dla pracownika niż dla pracodawcy?* The horror, the horror...
*Niestety, w dużej mierze jest tak po prostu dlatego, że wiele osób wyemigrowało.
Tu mąż Moniki.
I o to przecież w tym programie chodzi: spadnie popyt na pracę - wzrośnie jej podaż. Płace wzrosną. Wzrośnie też popyt wewnątrzkrajowy na dobra podstawowe - co przedsiębiorcom zrównoważy wzrost kosztów pracy. Pozostaje kwestia konkurencji z tanią produkcją z Chin - do przejścia za cenę wzrostu jakości.
Dodatkowo: spadnie popyt na krótkoterminowe kredyty konsumpcyjne (plus, bo one prowadzą do pauperyzacji społeczeństwa), wzrośnie zaś dostęp do kredytów hipotecznych (a może i inwestycyjnych) - bo oficjalnie 500 zł do dochodu się nie wlicza, ale banki będą patrzyły na dzieci nie jak na obciążenie, ale jak na dodatkowy dochód - znowu plus.
500+ to nie zasiłek - to szeroki program dla gospodarki. Można się z jego założeniami nie zgadzać, ale nie można dyskutować na poziomie że "program rozleniwia ludzi" - bo własnie częścią tego planu jest spadek popytu na pracę i wymuszenie wzrostu płac - naturalne, a nie przez jakieś regulacje dot. płacy minimalnej.
To zresztą wyjaśnia niechęć PiS-u do imigrantów - możliwych beneficjentów wzrostu podaży pracy.
Po pierwsze - wzrost cen jest w tym momencie pożądany, bo kończą się możliwości stymulowania wzrostu za pomącą cięcia stóp. Po drugie - deficyt budżetowy w krótkim okresie rzeczywiście się zwiększy z powodu programu (ale o wiele bardziej się zwiększy z powodu dotychczasowych zaniechań np. w kwestiach systemu emerytalnego), natomiast jego pozytywne efekty (nie tylko wzrost ilości osób czynnych zawodowo - bo to dopiero za dwadzieścia lat - ale przede wszystkim wzrost siły nabywczej obywateli i sukcesywny wzrost dochodów z VAT - ma szansę zrekompensować te straty. VAT to obecnie niemal 1/4 tego, co kupujemy. Dając obywatelowi 500 zł na konsumpcję fiskus już na starcie inkasuje niemal 125 zł.
Jak to nie wzrosną? Hipolit pisze, że już wzrosły - nie umie znaleźć Putzfrau za 150 złotych polskich na miesiąc...
Dawaj.
Ale nie komunały z repertuaru Korwina, tylko konkrety.
Ale nie tylko o to chodzi.
Ten program ma sens, kiedy się go połączy ze słowami ministra Morawieckiego (n.b. to mój nowy idol) o konieczności ucieczki z pułapki średniego dochodu i wyczerpywaniu się możliwości stymulowania wzrostu w oparciu o niskie płace.
Chodzi między innymi o WYELIMINOWANIE z rynku pracy osób o niskich kwalifikacjach i efektywności, świadczących (niechętnie) słabej jakości pracę. I owszem, można narzekać, że to niemoralne i przypomina amerykańską praktykę płacenia farmerom za nie-uprawianie pól, ale w tym jest sens i horyzontalna wizja.
-----------------------------------------------
Owszem, ale przedsiębiorstwa (polskie i zagraniczne, działające w Polsce) będą musiały zmienić profil działalności i zamiast produkować kiepskie produkty nie wymagające wykwalifikowanej siły roboczej - produkować dobre i specjalistyczne produkty.
O to własnie chodzi Morawieckiemu.
To właśnie np. panie zajmujące się cudzymi dziećmi, sprzątające, panowie pracujący przy kopaniu rowów, pracownicy "liniowi" dużych sieci handlowych, itp. Oczywiście nie wszyscy i nie zawsze - w każdym razie osoby, które gdyby nie musiały - to by nie pracowały.
Np. - zamiast produkować duże ilości kiepskiej kukurydzy GMO - mała, wyspecjalizowana firma ogrodnicza z eko-żywnością.
Ale zdajesz sobie sprawę, że wygląda to tak:
Siedzisz sobie w Niemczech, masz się o wiele lepiej niż w Polsce, korzystasz z niemieckiego socjalu (czy jak tam zwał - nie będę się o nazwy spierał), a krytykujesz polski program dzięki któremu - po raz pierwszy od lat - szanse polskiej rodziny posiadającej dzieci zbliżają się (nieco) do szans rodziny posiadającej dzieci na zachodzie...
Wrażenie, jakie ta postawa wywiera MUSI być takie:
"Patrzcie, wyjechali z Polski, żeby mieć sie lepiej, a teraz ich skręca, że w Polsce też nie najgorzej, a z sąsiadami nie trzeba po niemiecku gadać..."
Ja oczywiście wiem, że to na pewno krzywdzące i upraszczające - ale psychologicznie oczywiste skojarzenie.